18 lis 2012

Rozdział 65.

W pierwszej chwili myślałam, ze to żart. Że to jakiś kiepski, spalony przez niego żart, ale kiedy dłuższą chwilę wpatrywał się we mnie tym samy spojrzeniem przepełnionym bólem, a w jego oczach stanęły łzy, dotarło do mnie, że to jednak prawda. Ale jak to? Dlaczego? Dlaczego akurat to jemu przytrafiła się taka tragedia?
- Tak mi przykro... - odparłam, załamanym głosem, spuszczając wzrok. Nie pozostawało mi nic innego, jak w tej sytuacji podejść i go przytulić. Tak też zrobiłam. Nathan chyba z całych sił wtulił się we mnie. Czułam jak zaciskał pięści na moich włosach. Było mu ciężko. Przeczuwałam, że sam w to nie wierzył.
- Dzwoniła kuzynka – zaczął po chwili – powiedziała, że ciocia umarła godzinę temu w szpitalu. - oderwał się ode mnie na tyle, by móc swobodnie spojrzeć mi w oczy – Teraz wiesz, dlaczego chciałem wrócić do domu? - w odpowiedzi kiwnęłam głową – Więc proszę, pozwól mi iść.
- Dobrze, ale wrócę razem z tobą. Nie zostawię cię samego. Poczekaj tu chwilę na mnie, zaraz wracam. Poinformuję tylko resztę, że wychodzimy. - oderwałam się od niego i już chciałam odchodzić, kiedy Nathan złapał mnie za rękę i ponownie do siebie przyciągnął.
- Tylko proszę, nic im nie mów. Nie chcę psuć im sobą dnia... - przyłożyłam palec do jego warg.
- Nathan, spokojnie. Nic im nie powiem skoro tego chcesz, obiecuję. - lekko się uśmiechnęłam i nie mówiąc już nic więcej odeszłam w kierunku sali. Wśród tłumów odnalazłam siedzących na samym środku Michelle i Maxa od razu się do nich kierując. Pokrótce wyjaśniłam im, że Nathan źle się czuje, dlatego też wrócę z nim do domu. Z początku chcieli wracać z nami, bo myśleli, że to coś poważnego, ale ja kolejny raz z rzędu kłamiąc wyjaśniłam im, że to nic strasznego i, że po prostu nie chcę go zostawić samego. Zrozumieli i puścili mnie wolno, wracając do oglądania spektaklu. Nathan czekał na mnie na zewnątrz. Kiwnęłam głową na znak, że możemy iść i bez słowa ruszyliśmy. W pewnej chwili dotarło do mnie, że do domu mamy prawie godzinę drogi, ale skoro Nathan nie proponował, abyśmy pojechali taksówką, to uznałam, że tak jest dobrze. Wracaliśmy w ciszy. Nathan miał cały czas spuszczoną głowę. Przez to dwa razy wpadł na słup i zderzył się z jakąś blondynką, której wpadł w oko. Czemu tak myślę? Czy normalny przechodzień jakim była ta dziewczyna zaraz po zderzeniu, uśmiecha się i bawi włosami do winowajcy, który ten wypadek spowodował? No chyba nie! Oszczędzając sobie tego bardzo żałosnego dla moich oczu widoku, zostawiłam ich samych i poszłam dalej. No okej... Byłam trochę (czyt. bardzo!) wkurzona, że jakaś dziewczyna zaczęła z nim flirtować, więc moja mina mówiła sama za siebie i za nic w świecie nie mogłam jej zmienić. Za chwilę podbiegł do mnie Nathan. Dorównując mi kroku spojrzał na mnie, a kiedy, jak się nie mylę zobaczył mój wyraz twarzy, odwrócił wzrok i nie odzywał się. Kątem oka dostrzegłam jednak, że na moment lekko się uśmiechnął. Faceci... Reszta drogi minęła nam w błogiej ciszy, której na pewno nie zakłócaliśmy my. Weszłam do domu, a zaraz za mną wszedł Nathan, który jako dżentelmen puścił mnie przodem. Z posępną miną ruszył schodami na górę i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Kompletnie nie wiedziałam, co mam robić. Wiedziałam, że muszę przy nim być, że on mnie potrzebuje. Ale zanim do niego pójdę, to przyszykuję coś dobrego. I tak, po około 30 minutach szłam do pokoju Nathana z dwoma kubkami gorącego kakao z bitą śmietaną i rurkami czekoladowymi. Cóż... Może nie jest to zbyt dietetyczne, ale z pewnością poprawia humor. Stuknęłam kolanem w drzwi i usłyszałam z wnętrza: ''Proszę'' na które czekałam. Łokciem nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Nathan leżał na łóżku. Dłonie miał skrzyżowane za głową, a wzrok wlepiony w sufit.
- Pomyślałam, że to ci poprawi humor. - wręczyłam mu jeden z kubków, a sama usiadłam na fotelu obok łóżka. Nathan podniósł się do pozycji siedzącej i patrzył się w kubek. Dłuższy czas w pokoju panowała cisza, a ja nie byłam do końca pewna czy mam ją przerwać.
- Była moją matką chrzestną – zaczął po chwili Nathan, a ja odetchnęłam z ulgą, że zrobił to za mnie, ponieważ sama nie wiedziałam od czego mam zacząć rozmowę – tak bardzo ją kochałem. Robiła dla mnie wszystko... I może nie uwierzysz, ale to głównie ona pchnęła mnie do tego, abym zaczął śpiewać i pozwoliła mi uwierzyć w siebie. Zapewne zapytasz jak jej się to udało i jak w ogóle odkryła mój talent, który potem stał się moją pasją? Kiedyś na zjeździe rodzinnym, wujek urządził coś w stylu karaoke. Miałem wtedy jakieś pięć, może sześć lat. I moja ciocia wręczyła mi do ręki mikrofon, a ja za jej namową zacząłem śpiewać. Robiłem dla niej wszystko i nie mogłem jej odmówić. Po występie podeszła do mnie i spytała czy mi się podobało. Odpowiedziałem szczerze, że tak, bo naprawdę mnie to wciągnęło. Zaproponowała mi wtedy, żebym to dobrze przemyślał, bo mam talent i nie wybaczyłaby sobie tego gdybym nic z tym nie zrobił. Przemyślałem to i tak się wszystko zaczęło. Dzięki cioci chodziłem na konkursy u występowałem w szkolnych przedstawieniach. Niektórzy koledzy śmiali się wtedy ze mnie i z tego, że śpiewam, ale to właśnie ona podbudowywała mnie w chwilach zwątpienia. A takich było wiele. Czasem docierało do mnie, że może to nie ma sensu? Że robię to wszystko na marne? Ale im byłem starszy tym większy miałem w sobie upór. Potem doszła gra na pianinie, a potem sam zacząłem pisać piosenki. I pomimo że na casting do zespołu wysłała mnie moja mama, która również dostrzegła mój talent, to jednak wydaje mi się, że wszystko, całe swoje życie związane z muzyką zawdzięczam właśnie ciotce Rosaline... - zakończył, a opróżniony już między kolejnymi zdaniami kubek postawił na szafce i schował twarz w dłoniach. Z pewnością było mu ciężko wspominać osobę, którą tak bardzo kochał i której nie było już wśród żywych. Czułam, że w takiej chwili rozpłakałby się, ale zbyt dobrze go znam i wiem, że tego nie zrobi. Nawet jeśli będzie mu cholernie ciężko, tak, że nie będzie sobie dawał z tym rady, to wtedy również nie da po sobie tego poznać. Taki już jest. Dlatego nie mogę go zostawić, muszę mu pokazać, że przy mnie może się rozpłakać, nawet jeśli jest facetem i nie którym po prostu to nie pasuje. Przecież w emocjach płeć nie gra roli. Pośpiesznie odstawiłam swój kubek na szafkę i kucnęłam tuż przed nim. Nic nie mówiąc przytuliłam go do siebie, a ten całkowicie mi się poddając  mocno mnie ścisnął. Po raz kolejny poczułam jego zaciskające się pięści na moich włosach, a jego oddech przyspieszył, jakby był mocno zdenerwowany. Zaczęłam go delikatnie masować po karku – łudziłam się, że go tym uspokoję, ponieważ na mnie zawsze to działało i znałam tylko ten sposób. Rozluźnił mięśnie i jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Żył byś dalej i o wiele normalniej? -  na moje słowa zaśmialiśmy się, a ja lekko speszona i jak się nie mylę zaczerwieniona odwróciłam wzrok. Po raz kolejny była to sytuacja w której ja, zakochana w nim, znajdowałam się zbyt blisko niego, a raczej moja twarz. Pozostając w jego objęciach postanowiłam jeszcze raz spojrzeć w te cudowne oczy, za którymi będzie tęsknić moje serce i których już nigdy więcej nie zobaczę. Nadal na mnie patrzył, a z jego twarzy nie mogłam wyczytać żadnych emocji. Ponownie spojrzałam w jego oczy. Zdawało się, że tańczą w nich maleńki iskierki, które tak naprawdę były światłem z lampki. Nie odejmowało to jednak uroku. Wyglądało wręcz idealnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a Nathan nie wiedzieć czemu również się uśmiechnął. To było dziwne. Cały czas patrzyliśmy sobie prosto w oczy, uśmiechając się i żadne z nas nie przerywało tego. Zadziwił mnie jednak fakt, że to w żadnym stopniu mi nie przeszkadza. Pomijając moje rumieńce... Rumieńce! To dlatego Nathan się uśmiechnął. Z pewnością w jego oczach wyglądam teraz jak ostatnia idiotka. Zganiłam się za to w myślach, a uśmiech z mojej twarzy znikł.
- Coś się stało? - usłyszałam jego pytanie, które na moment wyrwało mnie zza myślenia.
- Yyy... No.. Ten.. - nie wiedziałam, co ma powiedzieć, dlatego podjęłam ryzyko ucieczki. Wyprostowałam się i już miałam podejść do szafki, kiedy Nathan wstał zaraz za mną i złapał mnie za ramiona, zmuszając do tego, abym spojrzała mu w oczy.
- Powiesz mi co się stało, że tak nagle zmieniłaś humor? - zapytał delikatnie. Na nowo spojrzałam w jego oczy. Świat zawirował mi przed oczami, a nogi zdawały się być jak z waty. Wydawało mi się, że za każdym razem kiedy w nie patrzę są co raz piękniejsze. Widzę niebo. Piękne niebo i miliony gwiazd dookoła. I nic więcej się nie liczyło. - Odpowiesz? - zapytał ponownie. Już otwierałam buzię, żeby coś odpowiedzieć, kiedy na dole zadzwonił telefon. Moje zbawienie.
- Odbiorę. - zabrałam kubki z szafki i wyszłam z pokoju. Kątem oka zauważyłam jednak, że Nathan zrezygnowany usiadł na łóżku i ponownie ukrył twarz w dłoniach. Zbiegłam do kuchni i złapałam za słuchawkę. Telefon okazał się pomyłką. Jakaś kobieta dzwoniła w sprawie remontu mieszkania i przez przypadek pomyliła numery. W dzisiejszych czasach zdarza się to dość często. Jednak ja dziękowałam w duchu za ten telefon. Inaczej nie wiem do czego by tam doszło. Zacząłby mi wypominać, że nie mam na nic szans i robię sobie nadzieję? Nie potrzebuję tego. Sama doskonale wiem, ze nie mam u niego najmniejszych szans. Zresztą nadzieję straciłam już dawno i wolę do tego nie wracać. Pogodziłam się z tym, że nigdy z nim nie będę i niech tak zostanie. Bo miłość to uczucie dwojga ludzi, a nie tylko jednej osoby. Więc skończmy ten temat i nie wracajmy do tego. Bo nie ma po co i nie ma do czego, Tak będzie lepiej. Opłukałam kubki, które postawiłam na suszarce i gasząc za sobą światło wróciłam z powrotem do jego pokoju. Przed wejściem lekko się zawahałam. Może teraz powinnam pójść do siebie. Jednak chęć bycia przy nim była silniejsza. I dlatego też nie wiedziałam, kto lub co wypełni pustkę po Nathanie, kiedy już wyjadę...
- Kto dzwonił? - zapytał załamanym głosem, kiedy usiadłam na fotelu tuż obok łóżka.
- Jakaś kobieta, pomyłka. Chodziło remont. - starając się na niego nie patrzeć, założyłam nogę na nogę i poprawiłam materiał sukienki. Westchnął i ułożył się ponownie na łóżku. Opowiadał mi o swojej rodzinie, a w szczególności o ciotce Rosaline. Poprzez bliższe przedstawienie mi jej osoby, zdawało się, że była dobrym człowiekiem, co Nathan za każdym razem podkreślał. Mówił, że ciotka bardzo go kochała, opiekowała się nim i za każdym razem przywoziła mu jakiś prezent. Podobno była też bardzo piękna. Każdą rzecz wymawiał z niemal słyszalnym bólem w głosie, co było dla mnie przykre. Cierpiał. A ja tego nie chciałam. Nie chciałam, żeby on kiedykolwiek zaznał bólu albo doświadczył gehenny. Jego głos co chwilę się łamał i następowała krótka cisza, przez co wydawało mi się, że on zaraz się rozpłacze. Nie doszło do tego. Nathan nadal starał się opanować targające nim emocje. Kiedy skończył, zamilkł i bez uczuciowo spoglądał w sufit. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, którego wskazówka wskazywała 23:00.
- Nathan już późno... - podniosłam się z fotela i podeszłam do łóżka – Pewnie jesteś zmęczony dzisiejszym dniem, dlatego radzę ci się przespać.
- Nie jestem zmęczony, wręcz przeciwnie, czuję, że tej nocy w ogóle nie zmrużę oka. Naprawdę musisz już iść? - patrzył na mnie oczami pełnymi bólu. Zmiękłam.
- Nie muszę... Ale nie chciałbyś się przespać?
- Nie zasnę. - powtórzył – I proszę – ujął moją dłoń, podnosząc się do pozycji siedzącej – zostań ze mną na tę jedną noc. Proszę. Tylko tego teraz potrzebuję. Chcę by ktoś był przy mnie. Chcę byś tym kimś okazała się ty... Zrozumiem jeśli się nie zgodzisz. - złożył na mojej dłoni delikatny pocałunek i spuścił głowę.
- Nathan nie wygłupiaj się – zajęłam miejsce obok niego – jeśli tego chcesz, to z tobą zostanę. - uśmiechnęłam się. Popatrzył na mnie i bez słowa, po raz kolejny przytulił.
- Dziękuję... - wyszeptał, tuląc twarz do moich włosów. Ponownie ułożył się na łóżku, a ja wtulając się w jego bok, położyłam się tuż obok niego. Objął mnie dłonią, przyciskając do siebie i zaczął opowiadać o rzeczach, które lubi, które sprawiają mu przyjemność i wielu, wielu innych. Zastanawiałam się, co jest nie tak. Tylu dobrych ludzi na świecie dotykają tak koszmarne tragedie. A przecież nikt na nie nie zasługuje. Z biegiem czasu doceniamy to co tracimy w ułamku sekundy. Nikt z nas tego nie chce, nikt tego nikomu nie życzy. Lecz niestety taka jest kolej rzeczy... Rodzimy się po to by umierać i  nikt tego nie zmieni. Nathan nie zasługiwał na takie cierpienie. A przynajmniej ja tego nie chciałam, bo zawsze znajdą się ci, którzy źle nam życzą i cieszą się z naszych niepowodzeń. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co zrobić, aby choć w niewielkim stopniu oszczędzić mu tego cierpienia. Zacieśniłam uścisk i odpłynęłam, słysząc wydobywające się z jego ust:'' Dziękuję, że przy mnie jesteś...''.
_______________________________________________________________
No i jest! :D
Obiecałam, że w weekend dodam 65 i z obietnicy się wywiązałam :)
Tylko nie bijcie mnie, ze tak  późno! xd
Za to przepraszam, ale miałam zakręcony dzień z moją mamą (w roli głównej) także... no nie mogłam inaczej. Przepraszam...
Oświadczam wszem i wobec, że pod tą kreską już nigdy nie znajdziecie złego komentarza z mojej strony na temat mojego bloga. Postanowiłam tego nie robić, ponieważ prawie wszyscy się o to na mnie wściekają, więc koniec z tym :)
Muszę wam powiedzieć, że początek nawet mi się podobał ten rozdział... Żanka, notuj! xd
Chciałabym powitać na blogu nowe czytelniczki: Julka Julia, Sykesówna♥, dommie oraz przeprosić z całego serca Naile, Wiktorię i Werkę♥, ze wcześniej tego nie zrobiłam. Miło mi, że dołączyłyście do grona moich wspaniałych czytelniczek za co serdecznie wam dziękuję i dedykuję ten rozdział. ♥ ( a jeśli o kimś jeszcze zapomniałam to ogromnie przepraszam, ale niestety jestem tylko człowiekiem i mogę nie pamiętać, ale takie osoby prosze o przypomnienie w komentarzu, dziękuję : ) )
Dedykuję go również Sierr, która wpaja mi przeróżne głupoty jakie ślina jej na język przyniesie. xd Ach kochanie jak ja uwielbiam te nasz wspólne ''kłótnie'' i liczę, że będzie ich jeszcze więcej. xd Oraz ogromnie Ci dziękuję za spełnienie mojego marzenia.♥♥♥

Dobrej nocy wam życzę kochani! :**
Całuję...
Wasza na zawsze - Dreamer.♥ Kocham was!!! ♥♥♥

25 komentarzy:

  1. Ty wiesz, że mi się podoba wszystko, co napiszesz.
    Ale to...
    No... Nie chciałam Ci tego mówić, ale chyba będę zmuszona, tylko się na mnie nie obraź, ani nic takiego, bo chcę jedynie wyrazić swoją opinię, a że jest ona taka, a nie inna to...
    Naprawdę, wybacz mi to, co teraz napiszę, mam nadzieję, że dalej będziesz ze mną rozmawiać i w ogóle...
    No więc... Ten rozdział, cholera, przewyższa wszystko inne no!
    To jest k a r a l n e! Karalne, tak cholernie dobrze, cudownie pisać!
    Mała prośba: oddaj mi trochę tego talentu, co go tak chowasz? Prooooooszę <3

    Twoja Żania <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam ale ryczę,no cholera jasna wzruszyłam się!
    Siedzę teraz przed tym laptopem i czytam w kółko to jedno zdanie:"Rodzimy się po to by umierać i nikt tego nie zmieni"
    To co napisałaś jest takie prawdziwe!
    Potrafisz wzbudzić we mnie takie emocje,że normalnie brak mi słów...
    Masz ogromny,co ja pisze kolosalny talent i pisz,pisz dalej!
    Czekam z utęsknieniem na następny<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomom <33
    To jest cudowne!
    Świetne i nie wiem co jeszcze powiedzieć.
    No a po za tym to jakoś się tak.. smutno zrobiło.

    Ale i tak mi się podobaa. : *

    No i do mnie zapraszam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział
    zdradzisz mi swoją tajemnicę jak ty piszesz tak genialne rozdziały
    następny proszę

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział idealnie komponuje się z moim samopoczuciem...
    Jest cudowny, lecz przepełniony bólem. :<
    Monika dba o Nathan'a wie jak jest mu ciężko, każdemu by było.
    nie no, będę czytała ten rozdział do usranej śmierci, jest zbyt piękny, czekaj wróć, wszystkie są piękne.
    dziękuję ♥
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu zapowiadam, że to będzię długi komentarz.
    O gad! Ten rozdział jest cudowny. Dziękuję że go napisałaś. Swoimi pomysłami poprawiasz mi humor. I to jak. A uwierz. U mnie poprawa humora to cud od Boga. A więc ty jestes moim aniołem stróżem który tak zajebiście pisze że... no nie da się tego opisać. Jesteś słoneczkiem na niebie które daje radość. Uwierz mi. To co napisałaś w tym rozdziale pokazało jaki masz talent. Czekam na kolejny rozdział tego wspaniałego opowiadania;) I z całego serducha dziękuję ci za dedykację. Kocham cię i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to :*
    To jest zajebiste <3
    Jezu nie wiem co powiedzieć ^^
    Pisz szybko kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, cudowny, boski, genialny itd.
    Słów mi brakuje...
    Po prostu kocham Twojego bloga <3
    Ale mam takie pytanko...
    Czy oni w końcu będą razem!?

    OdpowiedzUsuń
  9. co chwile mam wrazenie ze oni sie polacuja .. NO POZWOL IM KOBIETO !
    prosze ladnie o nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. czuje się tak źle że dopiero teraz przeczytałam ten rozdział i że w ogóle zapomniałam o twoim blogu
    przepraszam
    WYBACZ MI TO
    BŁAGAM!
    to jest świetne
    czekam na next
    i zostałaś nominowana ;D
    http://untildeathdoustopart.blogspot.com/
    nowe opowiadanie, bd mi miło jeśli przeczytasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie moge, kobieto jakim cudem ty masz siłę i czas pisać takie długaśne rdz? O.o
    Szacunek ci za to ;D
    Nie bd się rozpisywać co do rdz no bo jak już piszę co komentarz było genialnie, fantastycznie, cudaśnie itd itp ;P
    Ale mam jedno ale...
    Oni mają się w końcu POCAŁOWAĆ!
    I będę Cie o to nudzić dopóki to się nie stanie :P
    A w naszych rozmowach piszę prawdę i tylko prawdę, wiec nie ma mi być żadnych ale bo jak już nie raz zapewniałam, masz ogromy talent i czekam na twoją książkę ;D

    A teraz zabieraj się za nexta, bo bd Cię codziennie nudzić az nie napiszesz :P
    Weny ;****

    A co do tego marzenia... Pffff xd Pisanie z taka zdemoralizowaną osobą jak ja to nie jest żadne spełnienie, tylko rycie sb bani ;p
    Ale dziękuję za dedyka ;****

    OdpowiedzUsuń
  12. jaciejaciejacie *.* świetne, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  13. masz ty może gadu? (: jak tak to pisz { 22 90 521 } ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz talent. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny. Pisz dalej, bo robisz to dobrze! ;3 Obserwuję! ♥

    Zapraszam do lektury mojego opowiadania :

    swojwlasnywyimaginowanyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. co, co? co... jak... co? jaki koniec? jaka kreska? -,- zepsulas wszystko. za krutko, za szybko. ten rozdzial byl za fajny zeby sie tak szybko skonczył
    amazing ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. kiedy oni będą razam ? !
    chc nextaa :******

    OdpowiedzUsuń
  17. Kobieto jesteś genialna!! To opowiadanie jest cudowne ;D
    Z niecierpliwością czekam na next'a... mam nadzieje, że niedługo się go doczekam :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję Ci za dedykacje ;***
    Jesteś GE-NIA-LNA !!!
    Czekam na nexta !
    Pisz szybciutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. nominowałam cię do Liebster Awards (szczegóły u mnie na blogu)

    http://bsb-tw-fictionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominowałam cię :)
    http://chasingthesuntw.blogspot.com/2012/11/liebster-award-3-4-oo.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Too, teraz powitaj jeszcze mnie xd Bo opowiadanie jest cudneee *.*
    Kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  22. Pragnę przekazać Ci pewną wiadomość... Otóż nominowałam Cię do Libster Award. Jeśli chcesz, to możesz poczytać więcej na moim blogu (http://zwyklaniezwyklosc.blogspot.com/) Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak ja kocham twoje opowiadanie ...
    A ten rozdział, po prostu poezja ♥
    Zawsze jak czytam twoją twórczość to chcę dalej i dalej ..
    Fajna książka by z tego powstała ..
    Nie to żebym coś sugerowała, ale wiesz ..
    Dziękuje za dedyk ; *
    Czekam z niecierpliwością na kolejny równie niesamowity rdz ; pp

    OdpowiedzUsuń
  24. Zostałaś nominowana do Liebster Award! ♥ Więcej info: http://feelthisrainbow.blogspot.com/

    KOCHANA!!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział x )
    Czekam na nstępny ... już nie moge się doczekać x )

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine