- O! Monika! Cześć! - Michał szczerzył się do mnie.
- S-siema...- odpowiedziałam. Luiza zrobiła niepewną minę.
- Ch-chodź Monika! Siadaj! - zaprosiła mnie na swoje siedzenie.
- Nie, wiesz....muszę się jeszcze pouczyć, potrzebuję spokoju...- skłamałam.
- Przestań! Za chwilę wakacje, a Ty będziesz się uczyć? Czego? - odezwał się tym razem Michał.
- No, tak.... okej. - powiedziałam z niechęcią i usiadłam na miejsce, ale przez całą drogę nie odzywałam się dużo. kiedy dotarliśmy do szkoły i Michał pożegnał się z nami [uścisnął nam rękę! (nigdy tego nie robił!)] od razu zaczęłam wypytywać przyjaciółkę o co chodzi. Luiza uparcie twierdziła, że nic się między nimi nie dzieje. Zauważyłam, że na przerwach Michał cały czas się na nas gapi! Próbowałam to zignorować i nawet mi to wychodziło. Lekcje minęły w sumie szybko, ale niesamowicie nudno. Weszłyśmy do autobusu i po 15 minutach dojechałyśmy na mój przystanek, ponieważ Luiza szła dzisiaj do mnie. Weszłyśmy do pustego domu, zrobiłyśmy sobie kanapki i poszłyśmy na górę.
- Co robimy? - zapytałam - albo poczekaj skoczę tylko do łazienki, ok?
- Luzik, poczekam. - odpowiedziała mi Luiza kończąc kanapkę. Wymknęłam się do łazienki i zaczęłam się zastanawiać: powiedzieć jej czy nie? Muszę jej powiedzieć, w końcu to moja najlepsza przyjaciółka, ale jak? Nie wiedziałam jaka będzie jej reakcja, bałam się tego. W końcu ochłonęłam i stwierdziłam, że idę na żywioł, co będzie to będzie. Wyszłam z łazienki i zanim weszłam do pokoju spojrzałam przez dziurkę od klucza, żeby zobaczyć co robi Luiza. Stała ona przed moimi plakatami z chłopakami (!) i je oglądała. Byłam ciekawa czy może któryś jej się podoba (;D). Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do pokoju.
- Co robisz? - zapytałam.
- Aaa, oglądam sobie twoje plakaty. Muszę Ci powiedzieć, ze całkiem przystojni ci twoi chłopcy.
- Dziękuję, dziękuję. A któryś Ci się może spodobał?
- Hmmm... o ten! - powiedziała wskazując palcem na Jaya.
- To Jay. A mogę wiedzieć czemu akurat on?
- Bo pociągają mnie jego loczki. Kocham kręcone włosy u chłopaków! - i obie zaczęłyśmy się śmiać. Phi! Ale jestem głupia mogłam na to wpaść. W końcu Luiza lubi zespół One Direction, a najbardziej Harrego Stylesa. Nagle przypomniałam sobie o sprawie, którą miałam powiedzieć Luizie, a mianowicie o wyjeździe. Spoważniałam, co bardzo ja zdziwiło i skłoniło do pytania.
- Ej Monika, coś się stało?
- Mam dla ciebie pewną nowinę. Nie wiem czy to ci się spodoba czy nie, w każdym razie będę tęsknić. - mówiąc to po policzku spłynęła mi łza. Moje zachowanie było normalne. Luiza była dla mnie jak siostra.
- Ale o co chodzi? - zapytała.
- Luiza, ja wyjeżdżam do Anglii, na dwa miesiące i nie będziemy się mogły wtedy zobaczyć. - mówiąc to posmutniałam nie wiedziałam jaka będzie jej reakcja..
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie, no co ty, nawet mi to do głowy nie przyszło? - serce waliło mi jak oszalałe.
- Wow! Ale super! - Luiza podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Więc się nie gniewasz?
- Skąd! Niby czemu miałabym się gniewać, wręcz przeciwnie, bardzo mnie to cieszy!
- Niby czemu cię to cieszy? - spytałam podejrzliwie.
- Hmm... pomyślmy. Po pierwsze: zawsze chciałaś odwiedzić ten kraj, więc jest to spełnieniem twoich marzeń.
- No tak.
- Po drugie: oczywiście coś mi kupisz. - zaśmiała się.
- No w to nie wątpię. - też się uśmiechnęłam.
- A po trzecie, chyba najlepszy punkt: tam mieszka ten twój Nathanek. - mówiąc to szturchnęła mnie łokciem w brzuch ( boże jak ja tego nienawidzę, od razu dostaje ataków śmiechu).
- On nie jest mój! - krzyknęłam - A poza tym to proszę cię, powiedz mi, który głupi chłopak chciałby się ze mną umówić, a już na pewno nie Nathan Sykes!
- Nie udawaj, że grzeszysz skromnością, a tak w ogóle to nie wmawiaj mi, że nigdy o nim nie marzyłaś, hę?
- Nie grzeszę, jestem brzydka. dziwie się w ogóle, że Bóg wypuścił mnie do życia, chociaż wiem, że wygląd to nie wszystko. No, ale tu masz rację marzyłam o nim, ale uwierz on nie jest taki głupi, na byle jaką dziewczynę nie spojrzy, więc ja nie mam na co liczyć.
- Oj weź już przestań, mi się podobasz i gadasz głupoty, a teraz się zamknij i koniec tematu!- zaczęłyśmy się śmiać. Nasze sprzeczki były po prostu głupie.
- Oj no, ale ty na serio się nie gniewasz?
- Nie, dupo, cieszę się zrozumiano! - uśmiechnęła się do mnie.
- Dobra, Luizka to co robimy. Chce ci się tak tu siedzieć czy może wolisz posłuchać ,,moich chłopaków''?
- Hmmm..... siedzieć w domu mi się nie chce, a chłopaki? Hm...czemu nie!
- Okey. Więc proponuję spacer, dla rozluźnienia co ty na to?
- Z chęcią. Wyszłyśmy na dwór, zaczęłyśmy iść w stronę lasu. Chodziłyśmy tak jakieś dobre dwie godziny. W końcu Luiza powiedziała.
- Hej, nie uważasz, że jest trochę późno? Zaczyna się ściemniać.
- Nom, też fakt. To ja już chyba zacznę wracać do domu - powiedziałam smutno.
- Dobrze, to ja lecę na przystanek.
- Jesteś pewna? Może zadzwoń po rodziców. Już późno, a ty przez ten las... - zapytałam ją.
- Och, przestań! Przecież nic mi się nie stanie!
- No, okej, ale zadzwoń jak już dojdziesz na przystanek. - poprosiłam ją. Nic na to nie poradzę, że jestem nad opiekuńcza.
- Tak, tak. Dobrze mamo. - zaśmiała się Luiza. pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę.
* Perspektywa Luizy*
Szłam przez ten las i robiło się coraz ciemniej. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Nie wiem co to było. Może nietoperze? W każdym razie przestraszyłam się nie na żarty. Poczułam za sobą wiatr, coś na kształt oddechu i ktoś zasłonił mi oczy i usta, więc nie mogłam krzyczeć. Usiłowałam się mu wyrwać, ale objęcia były zbyt silne. W końcu tajemniczy osobnik powiedział spokojnie.
- Luiza, nie bój się. Przecież nic ci nie zrobię. - od razu rozpoznałam do kogo należał ten głos. To był Michał! Nie mogłam uwierzyć, że mógł coś takiego wymyślić! No cóż, trzeba przyznać, że kiedy mówił to takim miękkim, a zarazem władczym tonem, od razu mu uległam. Zupełnie nie wiem co mi się tak w nim podobało. A no tak! Dłuższe jasne włosy (chociaż gustuję w lokach), ciemne, głębokie i przeciągające spojrzenie, cudowny uśmiech. Był moim najlepszym przyjacielem, a ja zawsze dziwiłam się Monice co jej się w nim podoba. Teraz wiem. To on zobrazowała mi jego opis. A kiedy usłyszałam od niej, że on ma ,, przeciągające spojrzenie'', myślałam, że wybuchnę śmiechem. Niestety po tej jakże romantycznej chwili myślałam podobnie. No, ale przecież nie patrzę tylko na wygląd. Był taki... Hmmm... czynił, że czułam się wyjątkowa. Bezpieczna na pewno. Niski głos? Cóż, sprawiał, ze nogi miałam jak z waty...STOP! Zawsze za dużo sobie wyobrażam. Duża wada, którą obie z Moniką posiadamy i której nijak nie da się zlikwidować. Michał przerwa moje przemyślenia.
- Hm..przepraszam jeśli cię przestraszyłem, ale... - nie dałam mu dokończyć, bo krzyknęłam.
- Jeśli?! O mało nie zeszłam na zawał!
- Dobrze już dobrze. Przynajmniej cię zaskoczyłem. - powiedział śmiejąc się. Nie wytrzymałam i też się roześmiałam.
- Małe pytanko okej? Zamierzasz mnie wypuścić? Autobus mi przez ciebie ucieknie! - chłopak cały czas trzymał mnie tyłem do siebie.
- Nie wiem, zastanowię się... być może, ale chyba przydałoby się jakieś ,, proszę''?
- Że co? Porwałeś mnie i jeszcze każesz mi prosić ciebie o wypu... - nie zdążyłam nawet dokończyć wyrazu, bo w tej chwili Michał odwrócił mnie do siebie i nawet nie wiem, w której sekundzie, hmmm...cóż....zatonęłam w jego miękkich, aczkolwiek silnych wargach. Nie wiem co się ze mną działo, ale przycisnął mnie do drzewa i... tak wiem to głupie, ale...zaczął rozpinać moją koszulę. I w tym momencie odepchnęłam go lekko ( po czymś takim nie byłam jakoś specjalnie silna) od siebie.
- Co ty sobie wyobrażasz co?! Że jak każda inna na ciebie polecę?! Bo co? Bo świetnie całujesz czy jak?!- zaczęłam na niego krzyczeć.
- Z tego co wywnioskowałem, podobało ci się. - uśmiechnął się.
- Nie pochlebiaj sobie.- odcięłam się i zaczęłam biec - Nara - krzyknęłam.
* Wracamy do perspektywy Moniki*
Kurczę, jeszcze nie zadzwoniła, a na telefony też nie odpowiada. Coś się musiało stać. Boże, a jeśli ktoś, ja w tym lesie porwał?! Denerwowałam się coraz bardziej. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek. To była Luiza. Co za ulga! Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Przepraszam cię, ale na razie jestem za bardzo wkurzona, żeby o tym mówić.
- S-siema...- odpowiedziałam. Luiza zrobiła niepewną minę.
- Ch-chodź Monika! Siadaj! - zaprosiła mnie na swoje siedzenie.
- Nie, wiesz....muszę się jeszcze pouczyć, potrzebuję spokoju...- skłamałam.
- Przestań! Za chwilę wakacje, a Ty będziesz się uczyć? Czego? - odezwał się tym razem Michał.
- No, tak.... okej. - powiedziałam z niechęcią i usiadłam na miejsce, ale przez całą drogę nie odzywałam się dużo. kiedy dotarliśmy do szkoły i Michał pożegnał się z nami [uścisnął nam rękę! (nigdy tego nie robił!)] od razu zaczęłam wypytywać przyjaciółkę o co chodzi. Luiza uparcie twierdziła, że nic się między nimi nie dzieje. Zauważyłam, że na przerwach Michał cały czas się na nas gapi! Próbowałam to zignorować i nawet mi to wychodziło. Lekcje minęły w sumie szybko, ale niesamowicie nudno. Weszłyśmy do autobusu i po 15 minutach dojechałyśmy na mój przystanek, ponieważ Luiza szła dzisiaj do mnie. Weszłyśmy do pustego domu, zrobiłyśmy sobie kanapki i poszłyśmy na górę.
- Co robimy? - zapytałam - albo poczekaj skoczę tylko do łazienki, ok?
- Luzik, poczekam. - odpowiedziała mi Luiza kończąc kanapkę. Wymknęłam się do łazienki i zaczęłam się zastanawiać: powiedzieć jej czy nie? Muszę jej powiedzieć, w końcu to moja najlepsza przyjaciółka, ale jak? Nie wiedziałam jaka będzie jej reakcja, bałam się tego. W końcu ochłonęłam i stwierdziłam, że idę na żywioł, co będzie to będzie. Wyszłam z łazienki i zanim weszłam do pokoju spojrzałam przez dziurkę od klucza, żeby zobaczyć co robi Luiza. Stała ona przed moimi plakatami z chłopakami (!) i je oglądała. Byłam ciekawa czy może któryś jej się podoba (;D). Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do pokoju.
- Co robisz? - zapytałam.
- Aaa, oglądam sobie twoje plakaty. Muszę Ci powiedzieć, ze całkiem przystojni ci twoi chłopcy.
- Dziękuję, dziękuję. A któryś Ci się może spodobał?
- Hmmm... o ten! - powiedziała wskazując palcem na Jaya.
- To Jay. A mogę wiedzieć czemu akurat on?
- Bo pociągają mnie jego loczki. Kocham kręcone włosy u chłopaków! - i obie zaczęłyśmy się śmiać. Phi! Ale jestem głupia mogłam na to wpaść. W końcu Luiza lubi zespół One Direction, a najbardziej Harrego Stylesa. Nagle przypomniałam sobie o sprawie, którą miałam powiedzieć Luizie, a mianowicie o wyjeździe. Spoważniałam, co bardzo ja zdziwiło i skłoniło do pytania.
- Ej Monika, coś się stało?
- Mam dla ciebie pewną nowinę. Nie wiem czy to ci się spodoba czy nie, w każdym razie będę tęsknić. - mówiąc to po policzku spłynęła mi łza. Moje zachowanie było normalne. Luiza była dla mnie jak siostra.
- Ale o co chodzi? - zapytała.
- Luiza, ja wyjeżdżam do Anglii, na dwa miesiące i nie będziemy się mogły wtedy zobaczyć. - mówiąc to posmutniałam nie wiedziałam jaka będzie jej reakcja..
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie, no co ty, nawet mi to do głowy nie przyszło? - serce waliło mi jak oszalałe.
- Wow! Ale super! - Luiza podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Więc się nie gniewasz?
- Skąd! Niby czemu miałabym się gniewać, wręcz przeciwnie, bardzo mnie to cieszy!
- Niby czemu cię to cieszy? - spytałam podejrzliwie.
- Hmm... pomyślmy. Po pierwsze: zawsze chciałaś odwiedzić ten kraj, więc jest to spełnieniem twoich marzeń.
- No tak.
- Po drugie: oczywiście coś mi kupisz. - zaśmiała się.
- No w to nie wątpię. - też się uśmiechnęłam.
- A po trzecie, chyba najlepszy punkt: tam mieszka ten twój Nathanek. - mówiąc to szturchnęła mnie łokciem w brzuch ( boże jak ja tego nienawidzę, od razu dostaje ataków śmiechu).
- On nie jest mój! - krzyknęłam - A poza tym to proszę cię, powiedz mi, który głupi chłopak chciałby się ze mną umówić, a już na pewno nie Nathan Sykes!
- Nie udawaj, że grzeszysz skromnością, a tak w ogóle to nie wmawiaj mi, że nigdy o nim nie marzyłaś, hę?
- Nie grzeszę, jestem brzydka. dziwie się w ogóle, że Bóg wypuścił mnie do życia, chociaż wiem, że wygląd to nie wszystko. No, ale tu masz rację marzyłam o nim, ale uwierz on nie jest taki głupi, na byle jaką dziewczynę nie spojrzy, więc ja nie mam na co liczyć.
- Oj weź już przestań, mi się podobasz i gadasz głupoty, a teraz się zamknij i koniec tematu!- zaczęłyśmy się śmiać. Nasze sprzeczki były po prostu głupie.
- Oj no, ale ty na serio się nie gniewasz?
- Nie, dupo, cieszę się zrozumiano! - uśmiechnęła się do mnie.
- Dobra, Luizka to co robimy. Chce ci się tak tu siedzieć czy może wolisz posłuchać ,,moich chłopaków''?
- Hmmm..... siedzieć w domu mi się nie chce, a chłopaki? Hm...czemu nie!
- Okey. Więc proponuję spacer, dla rozluźnienia co ty na to?
- Z chęcią. Wyszłyśmy na dwór, zaczęłyśmy iść w stronę lasu. Chodziłyśmy tak jakieś dobre dwie godziny. W końcu Luiza powiedziała.
- Hej, nie uważasz, że jest trochę późno? Zaczyna się ściemniać.
- Nom, też fakt. To ja już chyba zacznę wracać do domu - powiedziałam smutno.
- Dobrze, to ja lecę na przystanek.
- Jesteś pewna? Może zadzwoń po rodziców. Już późno, a ty przez ten las... - zapytałam ją.
- Och, przestań! Przecież nic mi się nie stanie!
- No, okej, ale zadzwoń jak już dojdziesz na przystanek. - poprosiłam ją. Nic na to nie poradzę, że jestem nad opiekuńcza.
- Tak, tak. Dobrze mamo. - zaśmiała się Luiza. pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę.
* Perspektywa Luizy*
Szłam przez ten las i robiło się coraz ciemniej. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Nie wiem co to było. Może nietoperze? W każdym razie przestraszyłam się nie na żarty. Poczułam za sobą wiatr, coś na kształt oddechu i ktoś zasłonił mi oczy i usta, więc nie mogłam krzyczeć. Usiłowałam się mu wyrwać, ale objęcia były zbyt silne. W końcu tajemniczy osobnik powiedział spokojnie.
- Luiza, nie bój się. Przecież nic ci nie zrobię. - od razu rozpoznałam do kogo należał ten głos. To był Michał! Nie mogłam uwierzyć, że mógł coś takiego wymyślić! No cóż, trzeba przyznać, że kiedy mówił to takim miękkim, a zarazem władczym tonem, od razu mu uległam. Zupełnie nie wiem co mi się tak w nim podobało. A no tak! Dłuższe jasne włosy (chociaż gustuję w lokach), ciemne, głębokie i przeciągające spojrzenie, cudowny uśmiech. Był moim najlepszym przyjacielem, a ja zawsze dziwiłam się Monice co jej się w nim podoba. Teraz wiem. To on zobrazowała mi jego opis. A kiedy usłyszałam od niej, że on ma ,, przeciągające spojrzenie'', myślałam, że wybuchnę śmiechem. Niestety po tej jakże romantycznej chwili myślałam podobnie. No, ale przecież nie patrzę tylko na wygląd. Był taki... Hmmm... czynił, że czułam się wyjątkowa. Bezpieczna na pewno. Niski głos? Cóż, sprawiał, ze nogi miałam jak z waty...STOP! Zawsze za dużo sobie wyobrażam. Duża wada, którą obie z Moniką posiadamy i której nijak nie da się zlikwidować. Michał przerwa moje przemyślenia.
- Hm..przepraszam jeśli cię przestraszyłem, ale... - nie dałam mu dokończyć, bo krzyknęłam.
- Jeśli?! O mało nie zeszłam na zawał!
- Dobrze już dobrze. Przynajmniej cię zaskoczyłem. - powiedział śmiejąc się. Nie wytrzymałam i też się roześmiałam.
- Małe pytanko okej? Zamierzasz mnie wypuścić? Autobus mi przez ciebie ucieknie! - chłopak cały czas trzymał mnie tyłem do siebie.
- Nie wiem, zastanowię się... być może, ale chyba przydałoby się jakieś ,, proszę''?
- Że co? Porwałeś mnie i jeszcze każesz mi prosić ciebie o wypu... - nie zdążyłam nawet dokończyć wyrazu, bo w tej chwili Michał odwrócił mnie do siebie i nawet nie wiem, w której sekundzie, hmmm...cóż....zatonęłam w jego miękkich, aczkolwiek silnych wargach. Nie wiem co się ze mną działo, ale przycisnął mnie do drzewa i... tak wiem to głupie, ale...zaczął rozpinać moją koszulę. I w tym momencie odepchnęłam go lekko ( po czymś takim nie byłam jakoś specjalnie silna) od siebie.
- Co ty sobie wyobrażasz co?! Że jak każda inna na ciebie polecę?! Bo co? Bo świetnie całujesz czy jak?!- zaczęłam na niego krzyczeć.
- Z tego co wywnioskowałem, podobało ci się. - uśmiechnął się.
- Nie pochlebiaj sobie.- odcięłam się i zaczęłam biec - Nara - krzyknęłam.
* Wracamy do perspektywy Moniki*
Kurczę, jeszcze nie zadzwoniła, a na telefony też nie odpowiada. Coś się musiało stać. Boże, a jeśli ktoś, ja w tym lesie porwał?! Denerwowałam się coraz bardziej. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek. To była Luiza. Co za ulga! Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? Luiza?
Jeju! Nic ci się nie stało?! - zasypywałam ją pytaniami.
- Tak to ja! Nic
mi się nie stało. I chciałam zakomunikować, że ten Michał to
jakiś pajac! Nie wiem co on sobie wyobraża!
- Zaraz, zaraz, powoli! Co się stało?- Przepraszam cię, ale na razie jestem za bardzo wkurzona, żeby o tym mówić.
- Nie no jasne. To co?
Jutro?
- Spoko, jutro lajtowe
lekcje więc luzik.
- No dobrze. To trzymaj
się. - powiedziałam pocieszająco.
- Nawzajem. Lecę już to
pa!
- No, no baj! - pożegnałam
się z nią i rozłączyłam się. To mi nie dawało spokoju i przez
całą noc spałam jakieś 4 godziny.
Zaskoczyłaś mnie tym porwaniem :D
OdpowiedzUsuńsuper. tak, tak informuj mnie :D
Chociaż jeśli ci wygodniej to możesz na moim blogu na blog spocie:
http://zdobywca-olimpu.blogspot.com/
a jeśli chcesz to moge cię informować o nn na moim blogu (na tym z Onetu :D)
Ogółem bardzo mi się podoba i dawaj nexta bo się jaram :D
Miło mi, że ci się podoba i że w ogóle chce ci się to czytać ;D
OdpowiedzUsuńTo jest strasznie fajne <3
OdpowiedzUsuńBomba! ;-)
OdpowiedzUsuń