Obudziłam się cała niewyspana. Jakoś dziwnie szybko się ogarnęłam, co wyszło w sumie nadzwyczajnie dobrze. Wypiłam kakao (jak zwykle zresztą) i szybko wyszłam. Dotarłam na przystanek już o 7:15. Sama byłam naprawdę zdziwiona, że jestem tak wcześnie, ale podejrzewam, że było to spowodowane wielką potrzebą rozmowy z Luizą, i oczywiście ciekawością, która mnie zżerała. Niestety nie miałam na co liczyć, Luizy nie było w autobusie. Dowiedziałam się, ze dojedzie samochodem, więc o rozmowie teraz mogłam zapomnieć, a dopiero w drodze powrotnej mogłaby mi wytłumaczyć o co jej chodziło. Dzień w szkole to moim zdaniem dzień stracony, ale co poradzę. Dzwonek! Ostatnia lekcja zakończona! Zmierzałam w stronę szatni, jak zwykle zostanę w niej sama, gdyż jestem bardzo powolna. Tak jak myślałam - jestem sama w szatni. Zaczęłam się przebierać. Założyłam buty i kiedy podnosiłam się z ziemi, poczułam, ze ktoś za mną stoi. Próbowałam się odwrócić, ale nagle ten ktoś objął mnie w biodrach i przyłożył swoją twarz do mojej szyi, tak, że teraz czułam na sobie jego oddech.
- Kim jesteś? - zapytałam przestraszonym głosem.
- Nie poznajesz mnie, to ja Michał.- uśmiechnął się do mnie i delikatnie musnął swoimi wargami moją szyję. Nie powiem nawet mi się podobało. Boże, co ja gadam!
- Michał, co ty robisz?! - byłam na niego wściekła.
- Ciii, nic nie mów. - w tym momencie odwrócił mnie, tak, że nasze oczy się spotkały. Od razu się speszyłam i na moje policzki wypłynął rumieniec. Spodobało mu się to i czułam, że był z siebie dumny. Ja wręcz przeciwnie, byłam na siebie zła.
- Czuję twoje szybkie bicie serca, chyba się mnie nie boisz? - mówiąc to przyciągnął mnie mocno do siebie, tak, że nasze wargi prawie się stykały. Musnął je delikatnie i zapytał. - Boisz się mnie?
- Nie. - odpowiedziałam. Chciałam to powiedzieć stanowczo, ale wielka gula w gardle nie pozwoliła mi na to, przez co wypowiedziałam to prawie szeptem. Musnął moje wargi jeszcze raz, robił to powoli i bardzo delikatnie. Odsunął się ode mnie, delikatnie odgarnął opadające na moją twarz włosy i wziął ją w swoje ręce.
- Mogę cię pocałować? - zapytał czule. Nie mogłam się temu oprzeć zawsze o tym marzyłam, w końcu to było bardziej realne ( chodź nie do końca) niż spotkanie z Nathanem. Byłam tak oszołomiona, że odpowiedziałam skinieniem głowy. Przysunął się do mnie bliżej i zaczął namiętnie całować. Stałam oparta plecami o ścianę, a on nie przestawał mnie całować, czasem przesuwając się w kierunku szyi. Jego silne i stanowcze ręce gładziły moje włosy, które potem zamienił na moje plecy.W pewnym momencie poczułam, że wkłada mi on swoje ręce pod bluzkę, kierując się ku górze. Odepchnęłam go natychmiast i spojrzałam na niego. Był zadowolony, myślał, że nic złego się nie stało.
- Co ty odstawiasz? W ogóle nie powinnam zgodzić się na ten pocałunek, myślałeś, że mnie wykorzystasz? Myliłam się co do ciebie. - złapałam torbę i wybiegłam z szatni ze łzami w oczach. ,,Monika, o chciał się tylko zabawić?'' - powtarzałam sobie w myślach.
- Monika, to nie tak! - usłyszałam za sobą krzyk Michała.
- Nie odzywaj się do mnie! - odpaliłam i pobiegłam do autobusu. Byłam w szoku! Jak on mógł! Weszłam do autobusu i zobaczyłam ponurą minę Luizy, która gdy tylko mnie zobaczyła zamieniła wyraz na ,,WTF?!''. Powodem tego były łzy w moich oczach. Szybko je wytarłam i zajęłam miejsce obok Luizy.
- Michał to łajdak i największy debil jakiego kiedykolwiek spotkałam!
- Monika, nie mów, że tobie też? - zapytała ze zdziwieniem Luiza.
- Ale co?
- Czy te wszystkie wyzwiska na temat Michała to dlatego, że coś ci zrobił?
- Tak! Luiza błagam cię jedź do mnie!
- Okej, poczekaj zadzwonię do mamy. Autobus ruszył. Jechaliśmy do domu 15 minut. Cały czas myślałam nad tym, co działo się w szatni, czasem spoglądałam też na Luizę i widziałam, że ona też nad czymś myśli. Dojechałyśmy na przystanek.
- Cześć dziewczyny! - krzyknął do nas Michał. Odwróciłam się do niego i moja mina mówiła sama za siebie, za to jego?.Hmmm... najpierw się uśmiechał, ale kiedy tylko mnie zobaczył, posmutniał i spoglądał tylko na czubki swoich butów. W sumie to z niego też jest czubek, albo raczej czub! - zaśmiałam się w duchu. Przez całą drogę milczałyśmy, to wyglądało jakbyśmy szły na skazanie, chociaż żadna z nas nic nie zrobiła. W domu nikogo nie było, oprócz Groszka. Powędrowałyśmy najpierw do kuchni.
- Chcesz tosta? - zapytałam wyjmując chleb i smarując go masłem.
- Z chęcią. Wstawię wodę na herbatę, Ok?
- Bardzo mądre posunięcie. - i choć wydawało się to śmieszne, żadna z nas się nie zaśmiała. Kiedy tosty się upiekły i zrobiłyśmy sobie herbatę, poszłyśmy na górę.
- Dobra, pora pogadać. - Luiza pękła pierwsza.
- Nie przeczę.
- Pamiętasz co ci wczoraj mówiłam o Michale?
- Tak, ale nadal nie wiem o co chodzi? - tutaj Luiza opowiedziała mi co się działo w drodze na przystanek, czyli o spotkaniu z Michałem. Kiedy tak jej słuchałam przypomniałam sobie moją dzisiejszą historię. Zrobiło mi się smutno ,,On chciał się po prostu dobrze zabawić''. Nie wierzyłam własnym myślom, prawda jednak była bolesna.
- Ej słuchasz mnie? - trąciła mnie łokciem Luiza.
- Tak, ale ja też muszę ci coś powiedzieć. - opowiedziałam Luizie co przydarzyło mi się w szatni. Czułam się podle, wykorzystana po prostu jak szmata! Kiedy opowiadałam, Luizę totalnie zatkało. - Chyba nigdy mu tego nie wybaczę... - dokończyłam swoją historię.
- Jak on mógł? Co mu strzeliło? - Luiza zadawała bardzo dużo pytań na które próbowała znaleźć odpowiedzi, jednak bezskutecznie..
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że szykuje się słodka zemsta., o już my mu to wynagrodzimy, się chłopak zdziwi. - zacierałam szatańsko ręce - I wiem też, że ty coś wymyślisz.
______________________________________
Dedykuję ten rozdział Myia - dziękuję, że to czytasz ;*
Mam fazę na The Way I Feel - <3.
A wy?
Pozdrawiam ;D
- Kim jesteś? - zapytałam przestraszonym głosem.
- Nie poznajesz mnie, to ja Michał.- uśmiechnął się do mnie i delikatnie musnął swoimi wargami moją szyję. Nie powiem nawet mi się podobało. Boże, co ja gadam!
- Michał, co ty robisz?! - byłam na niego wściekła.
- Ciii, nic nie mów. - w tym momencie odwrócił mnie, tak, że nasze oczy się spotkały. Od razu się speszyłam i na moje policzki wypłynął rumieniec. Spodobało mu się to i czułam, że był z siebie dumny. Ja wręcz przeciwnie, byłam na siebie zła.
- Czuję twoje szybkie bicie serca, chyba się mnie nie boisz? - mówiąc to przyciągnął mnie mocno do siebie, tak, że nasze wargi prawie się stykały. Musnął je delikatnie i zapytał. - Boisz się mnie?
- Nie. - odpowiedziałam. Chciałam to powiedzieć stanowczo, ale wielka gula w gardle nie pozwoliła mi na to, przez co wypowiedziałam to prawie szeptem. Musnął moje wargi jeszcze raz, robił to powoli i bardzo delikatnie. Odsunął się ode mnie, delikatnie odgarnął opadające na moją twarz włosy i wziął ją w swoje ręce.
- Mogę cię pocałować? - zapytał czule. Nie mogłam się temu oprzeć zawsze o tym marzyłam, w końcu to było bardziej realne ( chodź nie do końca) niż spotkanie z Nathanem. Byłam tak oszołomiona, że odpowiedziałam skinieniem głowy. Przysunął się do mnie bliżej i zaczął namiętnie całować. Stałam oparta plecami o ścianę, a on nie przestawał mnie całować, czasem przesuwając się w kierunku szyi. Jego silne i stanowcze ręce gładziły moje włosy, które potem zamienił na moje plecy.W pewnym momencie poczułam, że wkłada mi on swoje ręce pod bluzkę, kierując się ku górze. Odepchnęłam go natychmiast i spojrzałam na niego. Był zadowolony, myślał, że nic złego się nie stało.
- Co ty odstawiasz? W ogóle nie powinnam zgodzić się na ten pocałunek, myślałeś, że mnie wykorzystasz? Myliłam się co do ciebie. - złapałam torbę i wybiegłam z szatni ze łzami w oczach. ,,Monika, o chciał się tylko zabawić?'' - powtarzałam sobie w myślach.
- Monika, to nie tak! - usłyszałam za sobą krzyk Michała.
- Nie odzywaj się do mnie! - odpaliłam i pobiegłam do autobusu. Byłam w szoku! Jak on mógł! Weszłam do autobusu i zobaczyłam ponurą minę Luizy, która gdy tylko mnie zobaczyła zamieniła wyraz na ,,WTF?!''. Powodem tego były łzy w moich oczach. Szybko je wytarłam i zajęłam miejsce obok Luizy.
- Michał to łajdak i największy debil jakiego kiedykolwiek spotkałam!
- Monika, nie mów, że tobie też? - zapytała ze zdziwieniem Luiza.
- Ale co?
- Czy te wszystkie wyzwiska na temat Michała to dlatego, że coś ci zrobił?
- Tak! Luiza błagam cię jedź do mnie!
- Okej, poczekaj zadzwonię do mamy. Autobus ruszył. Jechaliśmy do domu 15 minut. Cały czas myślałam nad tym, co działo się w szatni, czasem spoglądałam też na Luizę i widziałam, że ona też nad czymś myśli. Dojechałyśmy na przystanek.
- Cześć dziewczyny! - krzyknął do nas Michał. Odwróciłam się do niego i moja mina mówiła sama za siebie, za to jego?.Hmmm... najpierw się uśmiechał, ale kiedy tylko mnie zobaczył, posmutniał i spoglądał tylko na czubki swoich butów. W sumie to z niego też jest czubek, albo raczej czub! - zaśmiałam się w duchu. Przez całą drogę milczałyśmy, to wyglądało jakbyśmy szły na skazanie, chociaż żadna z nas nic nie zrobiła. W domu nikogo nie było, oprócz Groszka. Powędrowałyśmy najpierw do kuchni.
- Chcesz tosta? - zapytałam wyjmując chleb i smarując go masłem.
- Z chęcią. Wstawię wodę na herbatę, Ok?
- Bardzo mądre posunięcie. - i choć wydawało się to śmieszne, żadna z nas się nie zaśmiała. Kiedy tosty się upiekły i zrobiłyśmy sobie herbatę, poszłyśmy na górę.
- Dobra, pora pogadać. - Luiza pękła pierwsza.
- Nie przeczę.
- Pamiętasz co ci wczoraj mówiłam o Michale?
- Tak, ale nadal nie wiem o co chodzi? - tutaj Luiza opowiedziała mi co się działo w drodze na przystanek, czyli o spotkaniu z Michałem. Kiedy tak jej słuchałam przypomniałam sobie moją dzisiejszą historię. Zrobiło mi się smutno ,,On chciał się po prostu dobrze zabawić''. Nie wierzyłam własnym myślom, prawda jednak była bolesna.
- Ej słuchasz mnie? - trąciła mnie łokciem Luiza.
- Tak, ale ja też muszę ci coś powiedzieć. - opowiedziałam Luizie co przydarzyło mi się w szatni. Czułam się podle, wykorzystana po prostu jak szmata! Kiedy opowiadałam, Luizę totalnie zatkało. - Chyba nigdy mu tego nie wybaczę... - dokończyłam swoją historię.
- Jak on mógł? Co mu strzeliło? - Luiza zadawała bardzo dużo pytań na które próbowała znaleźć odpowiedzi, jednak bezskutecznie..
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że szykuje się słodka zemsta., o już my mu to wynagrodzimy, się chłopak zdziwi. - zacierałam szatańsko ręce - I wiem też, że ty coś wymyślisz.
______________________________________
Dedykuję ten rozdział Myia - dziękuję, że to czytasz ;*
Mam fazę na The Way I Feel - <3.
A wy?
Pozdrawiam ;D
Mraau. zatkało mnie z tym Michałem :D
OdpowiedzUsuńMonika i Luiza - ciekawa jestem co szykują. Jeśli nie będzie to dla ciebie problemem to proszę powiadamiaj mnie tu:
http://zdobywca-olimpu.blogspot.com/
Nie chcę na tym blogu na Onecie robić Spamu :D
kurde. Nie lubię się ekscytować .
Ale wiesz? Chyba dzięki tobie zacznę to lubić :d
Ależ nie ma za co :D Ach, już jestem twoją stałą czytelniczką :*
Super :) ale ten Michał to drań
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, czyta się je jak książke :D
OdpowiedzUsuń