29 mar 2012

Rozdział 8.

Pani zwołała wszystkich i oznajmiła nam, że pora już wracać, bo nie długo przyjeżdżają autobusy. Cały czas myślałam nad tą sytuacją z sms-em. Byłam smutna i czułam się nie doceniona. Doszliśmy do szkoły i nadjechały autobusy. Nie dawałam po sobie poznać, że coś mnie trapi.. W autobusie jak zwykle siedziałam z Luizą.
- I co, odpisał? - zapytałam ciekawa.
- Tak. Napisał, że się bardzo z tego cieszy.
- To dobrze. - uśmiechnęłam się do niej..
- Ej Monika, z racji tego, iż w poniedziałek już wyjeżdżasz, zabieram cię w sobotę na zakupy, dobrze?
- Brzmi zachęcająco, coś sobie chciałam kupić. - zaśmiałam się. Własnie do autobusu wsiadł Michał. Uśmiechnął się w naszą stronę, ale jestem pewna, że to było skierowane do Luizy. Usiadł obok niej i razem przegadali całą drogę. Cieszyłam się, że chociaż Luizie się układa w życiu.. Ja już przyzwyczaiłam się do tego, ze nic mi się nie udaje. Dojechałam na przystanek pożegnałam się z Luizą i wysiadłam zmierzając w stronę domu. Kiedy doszłam do niego, szybko pobiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam  płakać, nawet nie znając dokładnego powodu. Wyjęłam telefon i puściłam piosenkę ,,Last to know''. Przy niej zawsze płaczę. Nawet nie zauważyłam, kiedy powieki zaczęły mi się powoli zamykać i zasnęłam z telefonem w dłoni. Obudziłam się o 23:57. Dobry czas, już drugi raz coś takiego mi się przydarza. Zeszłam na dół do kuchni i  zrobiłam sobie dwie kanapki, bo byłam bardzo głodna. Kiedy skończyłam posiłek, wróciłam na górę złapałam piżamę i poszłam się myć. Kładąc się już do łóżka, podłączyłam telefon do ładowarki. Cała bateria mi siadła, bo nie wyłączyłam przed spaniem odtwarzanie. Wskoczyłam na łóżko, wtuliłam się w poduszkę i ponownie zasnęłam. Budzik zaczął dzwonić o 7:15. Normalnie to bym się spóźniła, ale dzisiaj był piątek i zakończenie roku szkolnego. Nareszcie!!! Obowiązkowo strój galowy, więc problemu z ubraniem nie miałam. Założyłam czarną spódniczkę do kolan, białą falbaniastą bluzkę z krótkim rękawem i czarne czółenka. Zrobiłam delikatną falę na włosach, złapałam czarną torebeczkę, którą przełożyłam przez ramię i pognałam na przystanek. Autobus był prawie pusty - wszyscy pojechali z rodzicami. Ja nie miałam potrzeby ciągać rodziców, po takich uroczystościach. Oni byli zajęci, a ja nie odczuwałam takiej potrzeby. Siedziałam na poczwórnym, kiedy autobus zatrzymał się i wsiadła do niego...Michał. Specjalnie kretyn usiadł na przeciwko mnie i bacznie mi się przyglądał. Wszystko się we mnie gotowało, ale w końcu się opanowałam. Założyłam nogę na nogę i spoglądałam za okno, ignorując go. Zauważyłam, że po przejechaniu dwóch przystanków, w autobusie zrobiło się tłoczniej. wsiadły do niego osoby w podeszłym wieku, a stanie im raczej nie służy, więc wstałam z siedzenia, ustępując im miejsca i poszłam bardziej na środek, gdzie było trochę wolnej przestrzeni.  Byłam zadowolona z tego ruchu, gdyż nie musiałam już siedzieć przed Michałem. Nagle spojrzałam na przód. Szlak!!! Michał poczynił te same kroki i również w tym momencie, kierował się w moją stronę. Stanął na przeciw mnie i patrzył przez okno. Odetchnęłam, że przynajmniej nie na mnie. Nawet nie zauważyłam, że w miejscu gdzie stałam, też zrobiło się tłoczniej, tak, że prawie każdy z każdym się stykał. Na szczęście autobus zmierzał już prosto do szkoły. Nagle autobus raptownie zahamował. Byliśmy przed szkołą. Nie byłam na to przygotowana i poleciałam plecami na szybę, ale nie ja jedyna. Michał poleciał twarzą wprost na mnie. Był strasznie blisko, czułam jego oddech. Spojrzałam na niego, a serce waliło mi jak oszalałe. Moje spojrzenie nie trwało długo, ale było skierowane w złym momencie. Nasze oczy się spotkały. Kiedy odwróciłam wzrok, kątem oka zauważyłam, że się uśmiechnął, po czym wysiadł. Byłam zdziwiona jego zachowaniem, ale nie interesowało mnie to. Wysiadłam z autobusu i pognałam prosto na salę gimnastyczną. Uff....myślałam, że to się nigdy nie skończy. Najpierw długie przemówienie dyrektora, potem każda z pań musiała coś dodać od siebie. I to właśnie dzisiaj! No, ale jakoś przeżyłam, otrzymałam świadectwo i myślami byłam daleko, daleko..... a prościej to w Londynie. W autobusie siedziałam i gadałam z Luizą.
- Ej Luiza, pamiętasz, że jutro nasze wielkie... - nie zdążyłam nawet dokończyć.
- Zakupy!!! Oczywiście, że pamiętam kocie. - zaśmiała się Luiza. - Już nie mogę się doczekać.
- Ja też. - powiedziałam do Luizy. - Jejku, jakoś nadal do mnie nie dociera, że już w poniedziałek wyjeżdżam.
- Hahaha. Zobaczysz dasz radę, wierzę w ciebie.
- Awww, dzięki kocham cię!
- Ja ciebie też. - po czym mocno się do siebie przytuliłyśmy.
- To pa Luizka, do jutra o 10:00 przed galerią ok?
- Tak jest panie generale! - zasalutowała mi Luiza, po czym wysiadłam z autobusu i pognałam do domu, gdyż formalnie moje wakacje zaczęły się już dzisiaj. W padłam do domu jak błyskawica ( dobrze, że w domu nie było rodziców, bo dostałabym ochrzan za trzaśnięcie drzwiami). Pędem pobiegłam na górę, zrzuciłam z siebie ubranie i zmieniłam je na czarne szorty i fioletową, luźną bluzkę na ramiączka. Włosów nie chciało mi się już spinać, więc włączyłam sobie piosenkę ( oczywiście TW) i opadłam bezwładnie na łóżko. Własnie leciało ,,Lie to me'', kiedy poczułam wibrację telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz: ,,1 nowa wiadomość od: Nieznany numer''. Byłam zdziwiona od kogo to, więc otworzyłam go. ,,Hej. Proszę, czy mogłabyś do mnie przyjść teraz? Michał'' - tak brzmiała jego treść. Oczy mi mało z orbit nie wyszły. On ma mój numer?! Ale skąd?! Eh, nieważne. Postanowiłam odpisać ,,Po co?''. Po jakichś 10, no może 15 sekundach dostałam odpowiedź, ,,Monika proszę, musimy pogadać''. Teraz mu się zebrało na gadanie, kiedy akurat jestem na niego zła?! Starałam się myśleć, jak Luiza, musiałam wybrać rozważnie. No regrets! - krzyknęłam i postanowiłam, że pójdę. Założyłam trampki, wzięłam telefon i słuchawki (taki mój zestaw ,,czasoumilacza'') i szłam do Michała. Oczywiście, mój zestaw spisywał się znakomicie, dodając mi codzienną dawkę The Wanted. Myślałam też nad tym czego może ode mnie chcieć Michał. W sumie to nie mam się czym martwić, bo u niego w domu zawsze ktoś jest, gdyż ma on młodszą siostrę Patrycję, więc raczej nic by mi nie zrobił. Wow,  jakie pocieszenie, no po prostu jestem z siebie dumna!  Doszłam do jego domu i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Wyjęłam słuchawki z uszu i wyłączyłam odtwarzanie, tym samym kończąc swój osobisty koncert. Eh, jaka szkoda. Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stanął nie kto inny jak sam Michał.  Spojrzał na mnie od stóp do głów i delikatnie się uśmiechnął.
- Jestem. - rzuciłam od niechcenia.
________________________________________________________________________
*Dzisiaj Imagin z Jayem*
- - - - - - - -  - - - - - - - - - -- - -
Spacerujecie po ZOO. Podchodzicie do klatki dla lwów. Zauważacie, ze siedzą tam dwa śliczne małe lwiątka. Mówisz do niego:
- Jay, no popatrz tylko jakie śliczne maluszki.- zachwycasz się nimi. Chłopak dziwnie się na ciebie patrzy po czy mówi:
- Och kochanie, nasze dzieci i tak będą piękniejsze.- i składa na twoich ustach czuły pocałunek.
- - - - - - - - - - - - -  - - - - -  - -
Przepraszam, ze tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu ;<
Dzisiaj rozdział wyszedł okropnie!
Do wszystkich którzy to czytają - dziękuję, że poświęcacie mi swój cenny czas i jestem pełna podziwu, ze chce wam się czytać te durnoty.!
Hmmm.... to tyle.
Do zobaczenia, buziaczki :*
_______________* forever, yeah gold forever.*___________________

3 komentarze:

  1. WYSZEDŁ OKROPNIE?!
    JEBŁO CIĘ ?!
    Jest świetny!!!!
    Bzdury?!
    JAK CI PRZYPIERDZIELE!
    Aww. Jaay :D Mrauu :D xd
    Jest świetny i szykuj się bo siekierka się ostrzy! hhahaha :D
    Siostro ma!
    Kocham Twoje Opowiadanie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj tak tylko mówisz :D
    Kiepsko wyszło! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. NO CHYBA NIE! I SIĘ NIE KŁÓĆ BO SIEKIERKA W POGOTOWIU <33

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine