3 kwi 2012

Rozdział 10.

Zamarłam. Co ja takiego zrobiłam? Zaczęłam wertować całe moje życie. Kurde nic mi nie przychodzi do głowy. Dzwonek zadźwięczał po raz drugi.. ,,Raz kozie śmierć!'' - pomyślałam, przełknęłam gulę w gardle i otworzyłam drzwi.
- Dobry wieczór! Komenda stołeczna policji, czy zastałem kogoś dorosłego?
- N-nie, rodzice są w pracy, wrócą za godzinę.
- Aha. Więc może pani nam pomoże?
- Jeśli tylko dam radę to tak. W czym mogę pomóc?
- Szukamy tego pana, zna go pani? - pokazali mi zdjęcie pewnego mężczyzny, poznałam go.
- Tak. Znam go to pan Ireneusz Przesmyk.
- A gdzie on mieszka?
- Na ulicy Młodej 32.
- W tej miejscowości?
- Tak.
- Bardzo pani dziękujemy za informację. Dobranoc i spokojnej nocy życzymy.
- Dziękuję. Do widzenia. - po czym odeszli i zniknęli za moją furtką. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami. Serce ciągle mi waliło. I wyszło, że stresowało się na darmo. ,,Uff'' - odetchnęłam i z powrotem pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju i powróciłam do swoich wcześniejszych zajęć, a mianowicie do ofert pracy. Niestety nic sensownego nie znalazłam. Postanowiłam, że pracy poszukam jak już dojadę. Wyłączyłam laptopa, wzięłam radio, płytę The Wanted i poszłam się myć. Oczywiście rodziców nie było, więc pozwoliłam sobie na odrobinę luzu i włączyłam radio na maxa. Rodzice pozwalają mi głośno słuchać muzyki, a inaczej mówiąc nie czepiają się mnie o to, ale nigdy tak głośno jej przy nich nie słucham. O tak! Teraz już byłam gotowa się myć. Zaczęłam swój orzeźwiający prysznic i własny koncert TW. Kiedy skończyłam była godzina 20:50.  :Pozbierałam się z łazienki i wróciłam do siebie. Będąc w pokoju usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To byli rodzice. Założyłam kapcie, szlafrok i poszłam do nich przywitać się.
- Cześć Mamo! Cześć Tato!
- O, cześć kochanie! - mama mnie ciepło przywitała - Jak tam w szkole?
- WAKACJE! - krzyknęłam do mamy.
- Ach, no tak, zapomniałam. Ten tydzień tak szybko zleciał.
- A w poniedziałek, moja mała córunia, WYJEŻDŻA! - krzyknął tata wchodzący za mamą do kuchni, naśladując mój wcześniejszy głos.
- Hahaha, bez przesady tato, nie taka mała, mam szesnaście lat. - zaśmiałam się - No właśnie. A pro po wyjazdu mam do was sprawę.
- Jaką? - spytała mama.
- Szukałam dzisiaj ofert mieszkaniowych. No i zainteresowała mnie jedna oferta. Zadzwoniłam pod numer i odpowiedziała mi starsza pani. Powiedziała, że mogę wynajmować u niej przez te dwa miesiące wakacji, ale jeśli zechcę, w każdej chwili mogę zerwać umowę. Co wy na to?
- To doskonale! Myślałam, że będziesz raczej liczyła na to, że to my zajmiemy się sprawą mieszkania. - powiedziała mama.
- Dorotko, zrozum, nasz mała córeczka dorasta i staje się coraz bardziej samodzielna. - uśmiechnął się do niej tata i objął ją swoim ramieniem.
- No widzę, widzę i to mnie cieszy. - uśmiechnęła się do mnie mama - Moniś, a co ty dzisiaj tak szybko się umyłaś?
- Umówiłam się jutro z Luiza na małe zakupy, mogę tak? - zapytałam.
- Jasne.- uśmiechnęła się mama.
- No i... potrzebuję podwózki do galerii. - powiedziałam proszącym głosem, z miną niewiniątka.
- Oczywiście, podrzucę cię, ale jesteś pewna, ze na te ,,małe'' zakupy, potrzebujesz tylko podwózki? - mówiąc to tata wyciągał z kieszeni portfel.
- Yyy...na nic więcej, raczej nie liczyłam.
- Ach tak? - tata wyjął z portfela 300 złotych i wręczył  mi je.
- Wow! Aż tyle? - zdziwiłam się.
- Kochanie, zaszalej. W końcu wyjeżdżasz do Wielkiej Brytanii.
- Och, dziękuję. Kocham was!  - przytuliłam tatę, a potem mamę - Jesteście najlepsi! - krzyknęłam.
- Wiemy! - odpowiedzieli chórem rodzice i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Too...Dobranoc wam! - krzyknęłam.
- Aaa, Monisiu, jeszcze jedno.. - powiedział tata.
- Tak? - zapytałam.
- O której mam zawieść cię pod tę galerię?
- No tak! Zapomniałam! Byłabym wdzięczna jeśli wyjedziemy o 9:50.
- Do usług! - powiedział tata i uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję tato. To jeszcze raz dobranoc! - krzyknęłam.
- Dobranoc! - krzyknęli do mnie rodzice i pobiegłam na górę. Zdjęłam kapcie, szlafrok, wzięłam z biurka telefon ze słuchawkami i wskoczyłam do łóżka. Miałam słuchać muzyki, ale jakoś nie chciało mi się. Położyłam  telefon na szafce nocnej, wcześniej ustawiając budzik na 8:00. Czułam, że powieki robią  mi się ciężkie i zaraz zasnę. Nagle usłyszałam wibrację telefonu. Ze strachu, aż podskoczyłam na łóżku. Wzięłam telefon do ręki. Kurna, 22:05, kto to może być? Taak, na coś takiego, to chyba tylko stać...Michała. ,,Dobranoc kochanie, kolorowych snów :*''. Jaki on kochany, ze mu się chciało. Szybko mu odpisałam ,,Dobranoc :*'' i odpłynęłam do krainy snu. Obudził mnie budzik, punktualnie o 8:00. Wstałam z łózka i wyjrzałam za okno. Ładnie było, ale nie tak bardzo jak wczoraj. Stanęłam przed szafą i wybrałam beżowe rurki oraz biały T-shirt z napisem ,, I love London boy!'', dość pospolity, ale bardzo go lubię. Do tego założyłam czarne trampki. Włosy związałam w koczka i zbiegłam po schodach do kuchni.
- Cześć tato! - przywitałam się z nim.
- Witaj Moniś, jak się spało? - zapytał.
- Dobrze. A tobie?
- Mi też dobrze. To o której będziemy wyjeżdżać? - zapytał tata. Spojrzałam na zegarek.Była 9:30. To już! Dopiero była 8:00!
- Za dwadzieścia minut przed samochodem.
- Dobrze, będę czekał.
- Dzięki tato. - po czym pobiegłam na górę. Wzięłam torebkę, portfel i telefon. na chwilę jeszcze zatrzymałam się w pokoju. Usiadłam na łóżku i dotarło do mnie, ze w poniedziałek wyjeżdżam. Byłam taka szczęśliwa. Poczułam wibrację telefonu. To był sms od Michała. ,,Cześć kochanie, nie śpisz już?  :D''. ,,Hej. Nie, nie śpię :*'' - odpisałam mu.
,,To dobrze. Zobaczymy się dzisiaj? :D'' - Michał.
,, Może...Jakby co to do ciebie napiszę.'' - Ja.
,, Dobrze, będę czekał :*''- Michał
Nawet nie spostrzegłam się, że wybiła już 9:50. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam prosto do samochodu. Tata już na mnie czekał. Wsiadłam i pojechaliśmy do galerii.
- Tato, a ty dzisiaj jesteś w domu?
- Niestety, nie. Jadę teraz prosto do pracy i wracamy z mamą tak jak wczoraj.
- Aha.
- A co chciałaś coś, może?
- Nie, tak tylko pytam.
- Jakby co to dzwoń.
- Dobrze. - po tej krótkiej wymianie zdań, włączyłam radio. Spiker zaczął coś mówić i nawet nie zorientowałam się, kiedy przestał, bo moje serce zamarło. Właśnie puścili ,,Glad You Came''. ,,Jestem w niebie? Nieee, to mój raj na ziemi'' - pomyślałam i wraz z piosenką odpłynęłam.  Piosenka się skończyła i podjechaliśmy pod galerię. Dobrze, ze działo się to w tej kolejności, bo gdybym miała wysiadać, jakby piosenka jeszcze trwała, to chyba ktoś by tego nie przeżył. Przed galerią, zobaczyłam czekającą na mnie Luizę. Dobrze, że nie zapomniała.
- Pa, tato, dzięki za podwiezienie!
- Nie ma sprawy córciu, miłej zabawy!
- Dzięki. - tata odjechał, a ja poszłam do Luizy.
- Wiem. - śmiała się do mnie.
- Ale co wiesz? - spytałam ciekawa.
- No, twój napis na koszulce.
- Aaaa, to. Heh, dobre. Nie skapnęłam się.
- To co idziemy? - zapytała.
- Pewnie! - i pewnym krokiem przekroczyłyśmy próg galerii. Łaziłyśmy po różnych sklepach, oglądając przeróżne ciuszki, buty, dodatki, ogólnie wszystko to co lubią dziewczyny. W końcu kupiłam sobie: chabrowe rurki, białą bluzkę w fioletowe, pomarańczowe i zielone paski, czarną bluzkę bez ramiączek, fioletowe trampki, do mojej kolekcji oraz czarne, wiązane na kostce koturny. Na samym końcu do sklepu z sukienkami i tam nie mogłam się oprzeć, pięknej sukience w kwiatki, z falbankami i bez ramiączek. Zakochałam się w niej i musiałam ją mieć. Oczywiście Luiza, namówiła mnie na zakup jeszcze jednej sukienki, kremowej, falbaniastej. Była całkiem ładna, a, że Luiza się uparła to musiałam ją mieć. Potrzebne były do niej buty, więc Luiza zaciągnęła mnie do obuwniczego, gdzie kupiłam pasujące do niej czółenka.
- Ale zaszalałam! - krzyknęłam do Luizy.
- I dobrze! W końcu w poniedziałek wyjeżdżasz.
- Racja. No to może skoczymy jeszcze na cappuccino i jakieś ciacho?
- Z chęcią! - powiedziała Luiza i udałyśmy się do najbliższej kawiarni, obładowane moimi zakupami. Zamówiłyśmy sobie cappuccino, ja wzięłam jeszcze szarlotkę, a Luiza karpatkę. Zajadałyśmy ze smakiem, aż w końcu postanowiłam się odezwać.
- Dzięki za zakupy!
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się do mnie. - Monika coś się stało?
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
- Dziwna jesteś, jak się nie odzywasz, jakbyś miała coś na sumieniu. Chcesz mi coś powiedzieć? - kurde ona zawsze wszystko wie. - No gadaj dupo! - poganiała mnie.
- Bo...to jest...no....chodzi o Michała...
- Coś się stało? Wiesz, ja z nim mam czysta linię i nie jestem na niego zła. To było miłe, no wiesz fajne, ale potraktowaliśmy to jak chwilę słabości, tak czysto koleżeńsko.
- Ale ja... z nim chodzę... - w końcu się odważyłam.
- Żartujesz?
- Nie.... co ty na to?
- Fajnie, że moi najlepsi przyjaciele, w końcu się połączyli. Opowiadaj szybko jak to się stało? - streściłam jej wszystko, co działo się u Michała. Kiedy skończyłam opowiadać, wnikliwie spojrzałam na Luizę. po policzku spłynęła jej łza.
- Lu, co się stało?
- Nic. To po prostu takie romantyczne.
- Dla mnie raczej nie, ale się nie spieram, z tobą i tak nie wygram.
- Masz rację. Ze mną nie wygrasz. - i zaczęłyśmy się śmiać.
- Ej wracamy już? - zapytałam.
- Która jest?
- yyy...poczekaj... 12:50.
- Już?
- Nom, to co zwijamy się?
- Tak. - zapłaciłyśmy rachunek i opuściłyśmy lokal.
- Ej Lu jak wracamy?
- Zadzwonię po mamę. - Luiza wybrała numer i zadzwoniła do mamy. Okazało się, że jej mama jest gdzieś na mieście, więc nie minęło nawet 5 minut jak wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy do domów.
- Do widzenia i dziękuję za podwiezienie. Pa Luiza. - powiedziałam wysiadając.
- Do widzenia Moniczko, nie ma za co. - uśmiechnęła się do mnie jej mama.
- Paa. - krzyknęła do mnie Luiza, po czym odjechały. Zataszczyłam się z zakupami na górę i wszystko postawiłam w pokoju, obok szafy. ,,Jutro się spakuję''  - pomyślałam i rzuciłam się na łóżko ( ze ono wytrzymuje te moje akcje xd). Nic mi się nie chciało. Chwilkę się zdrzemnęłam. Ocknęłam się i zobaczyłam na wyświetlaczu telefonu godzinę...15:13. Pięknie. Napisałam do Michała, ze jak chce to możemy się zobaczyć. Po 15 sekundach dostałam odpowiedź ,,Zaraz będę pod twoim domem  :*''.Jak zobaczyłam tego sms-a  to mało mi oczy z orbit nie wyszły. Szybko się poderwałam z łóżka i zmieniłam tylko bluzkę, na białą z kotkiem. Na nic więcej nie mogłam liczyć, bo ktoś dzwonił do drzwi. Wciągnęłam jeszcze trampki i pobiegłam na dół.
__________________________________________________________
Nie skomentuję..... okropny, no, ale cóż, nie długo ( za dwa dni) nasza bohaterka wyjeżdża, więc mam nadzieję, ze potem wam się spodoba :)
Buźka :*


- - - - - - - - - - - - - - - - - -  - - -
* Imagin z Maxem*

-Jeju, Max jestem z ciebie taka dumna! 
- O matko, dziękuję kochanie, mam dla ciebie niespodziankę. 
- Jaką? 
- Przyjeżdżam do ciebie jutro, mam zamiar spędzić cały dzień na  całowaniu cię, no chyba, że  chcesz czegoś  więcej, kotku,  kotku!? 
- Max, włąśnie umieram, bo jestem taka szczęśliwa, że już mnie bolą kości policzkowe od ciągłego uśmiechania się. Kocham cię! 
- Ja ciebie też, chce mieć z tobą dzieci.
- Max! 
- No co? Zabierzemy się za to jutro.

- - -  - - - - - - - - - -- - - -  - - - - - - - - - - - - - -


3 komentarze:

  1. Co Ty gadasz?!
    Świetny:)
    Tylko się zastanawiam co będzie jak ona wyjedzie...? No zobaczymy>
    Czekam na nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  2. KURWA!
    JA PIERDOLE!
    Czemu musiałam tyle czekać na nowy?!
    Ale powiem:
    WARTO BYŁO :D
    Płakałam przed chwilą nad moim nędznym żywotem i nierealnymi marzeniami a ty mi humor poprawiłaś.. Naprawdę ci dziękuję <3
    Imagin naprawdę genialny! :**
    KOLEJNY! <33

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine