15 kwi 2012

Rozdział 17.

- Kto tam? - zapytałam.
- To ja, Nathan. Mogę wejść?
- Yyy...jasne. - po tych słowach, uchylił delikatnie drzwi i stanął w progu.
- Widzę, że się wylegujesz? - powiedział z uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech wydawał mi się taki szczery i prawdziwy, że bardzo mi się spodobał, albo po prostu podobało mi się jak Nathan się uśmiechał. co robił bardzo często.
- Tak. korzystam z sytuacji, chwilowo nie mam co robić.
- Już masz.
- Jak to?
- Chłopaki i ja, wołamy cię do salonu.
- Ale po co?
- Musimy coś obgadać. - trochę się zdziwiłam i jednocześnie bałam.
- T-tak..już idę. - niechętnie wstałam z łóżka, a po mojej minie widać było, że się boję.
- Chyba się nie boisz? - zapytał rozbawiony.
- N-nie, skąd. - udałam uśmiech, ale zaraz mój wyraz twarzy zmienił się na ponury.
- Widzę, ze się boisz. Mnie nie oszukasz. - powiedział dumnie. - Uwierz mi, nie ma czego! - skończyliśmy ten dialog i udaliśmy się do salonu. Szczerze, to niechętnie szłam, obawiałam się tego co powiedzą, niby nic nie zrobiłam, ale strasznie się bałam.
- No, rusz się! - z uśmiechem zaczął mnie pchać za plecy.
- Ej no! - zaśmiałam się - Umiem chodzić!
- Tak, ale strasznie wolno, a ja dostarczę cię expresem! - pchał mnie jeszcze szybciej i mocniej. Kłopot był na schodach, bo o mały włos, a bym z nich spadła. Na szczęście przytrzymałam się ściany.
- Jesteśmy! - krzyknął Nathan. W tym momencie popchnął mnie tak mocno, że ja niezdara, poleciałam na stojącą do mnie tyłem kanapę, na której siedział Tom. Jakoś dziwnie przez nią fiknęłam, tak, że wylądowałam Tomowi na kolanach. To musiało wyglądać komicznie, chyba tylko ja jestem taką niezdarą!
- Tak szybko się stęskniłaś? - zapytał kusząco Tom z uśmiechem na twarzy, a reszta wybuchła śmiechem.
- Nie. Przepraszam. To przypadek. - spojrzałam na Nathana z miną ,,Już nie żyjesz!'', a on z uśmiechem na twarzy, ruchami ust powiedział ,Przepraszam.''. Poprawiłam się i usiadłam obok Toma, a do nas przysiadł się Nathan.
- No to... - zaczęłam powoli, ale nie dane było mi dokończyć.
- Zawołaliśmy cię tu, aby... trochę groźnie zabrzmi, ale musimy obgadać sprawy mieszkaniowe. - zaczął Max.
- Oczywiście, rozumiem. W poniedziałek zacznę szukać nowej pracy, zapłacę wam, tylko czy mogę to zrobić w poniedziałek? - chłopcy dziwnie się na mnie spojrzeli - No co? W końcu nie będziecie mnie gościć za darmo, to byłoby nie w porządku.
- Ale my nie chcemy od ciebie żadnych pieniędzy! - powiedział Siva.
- No, już, na pewno. W poniedziałek wam zapłacę, bo możliwe, że znajdę jakąś pracę. Nie będę na was żerować, no ludzie.
- Śmieszne. No co ty, my cię przyjęliśmy, nie dlatego, żeby ci pomóc, chociaż to też, ale dlatego, ze przypadłaś nam do gustu. Jesteś spokojna...- powiedział Jay.
- Bardzo ładna, towarzyska...chyba, a jak nie to ci pokażemy jak taką być. - powiedział Tom, a ja zarumieniłam się. Nieprzyzwyczajona do komplementów, nie wierzyłam w nie.
- I ślicznie się rumienisz. - dokończył Nathan, śmiejąc się.
- Czyżby za dużo cukru we krwi? - spojrzałam na nich z dziwną miną - Nie słódźcie tak, bo to wszystko nie prawda!
- Prawda! - krzyknęli chłopcy chórem, a ja czułam, że z każdą chwilą robię się jeszcze bardziej czerwona, wręcz bordowa. No, ale ludu! Jak wy byście się czuły, gdybyście dziwnym trafem znalazły się w domu swoich największych idoli, którzy zaproponowali wam, żebyście z nimi zamieszkały, a od tego prawili wam takie komplementy? Tak, to pewnie byłby szok, który ja właśnie przeżywałam. Na szczęście nie dawałam tego po sobie poznać.
- No, dobrze, a teraz wróćmy do wcześniejszego tematu, a mianowicie o mieszkaniu z nami. - powiedział Max.- Chodziło mi o to, że skoro tu z nami mieszkasz, czuj się jak domownik. Możesz robić, co tylko ci się podoba.
- Oprócz sprowadzania różnych chłopaków. - pogroził mi palcem Tom i  wszyscy się zaśmiali.
- Bo jesteśmy rodziną, a ty jesteś naszą siostrą. - powiedział Siva, co było bardzo miłe.
- I moją dziewczyną. - wtrącił Tom. No i po raz kolejny wywołał u wszystkich atak śmiechu.
- Dobrze, zgadzam się na wszystko. Tylko błagam, nie każcie mi być dziewczyną Toma! - zwróciłam się do chłopaków, z proszącą miną i znowu wszyscy zaczęli się śmiać. Oczywiście to wszystko było na żarty.
- Możesz spać spokojnie na pewno do tego nie dopuścimy! - powiedział pocieszająco Max.
- Wierzę ci. - odpowiedziałam.
- Ej no! Czy ja jestem taki zły? - zapytał z wyrzutem Tom.
- Nieee, pewnie nie, ale... JA CHCĘ ŻYĆ! - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Foch! - krzyknął Tom - Bądź zazdrosna, bo cię zdradzam! - po czym wstał z kanapy, podszedł do Sivy, i wpadł mu w ramiona - Tak, wiem czekałeś na mnie, teraz jestem wolny, tylko dla ciebie! - Tom udawał zadufaną panienkę.
- Yyy...Tom, nie chcę cię martwić, ale ja jestem zajęty! - powiedział Siva.
- Ja też! - krzyknął Max.
- I ja! - powiedział Jay.
- Serio? - zapytał Tom.
- Oczywiście! - po czym Jay usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. W tym wypadku proszący wzrok Toma utkwił na Nathanie.
- Nie! Tom! Nawet się nie waż! - powiedział Nathan.
- Ale Nathan kochanie, tworzymy świetną parę! - po czym usiadł Nathanowi na kolanach.
- Zostaw mnie sadysto! - krzyczał Nathan, kiedy zepchnął Toma i zaczął uciekać przed nim po całym domu.
- Zaczekaj kochasiu! Jesteśmy sobie pisani! To przeznaczenie zapisane  w niebie! - krzyczał do Nathana Tom, ciągle go goniąc, a my prawie sikaliśmy ze śmiechu. Nagle Nathan i Tom umilkli. Słyszeliśmy tylko jakiś stłumiony dźwięk. Po chwili w progu salonu zobaczyliśmy Toma, trzymającego na rękach Nathana, zakneblowanego skarpetką.
- Mam go! - z triumfalną miną ogłosił Tom. Ha, ha, ha, to wyglądało komicznie, uwierzcie mi.
- Tom, zostaw go. - powiedziałam proszącym głosem.
- Dla ciebie wszystko najdroższa! - po czym wypuścił Nathana z objęć, tak, że chłopak z impetem spadł na podłogę. Żałujcie, że nie widzieliście miny Nathana, kiedy podnosił się z ziemi. Był tak wściekły, że robił się coraz bardziej czerwony. Co wyglądało śmiesznie, ale trochę groźnie. Nathan zaczął iść w stronę Toma. z (jak już mówiłam_ groźną miną, zaciskając przy tym pięści, a Tom zaczął się cofać.
- Toleruje wszystko, każdy twój wybryk! Moje skarpetki wysmarowane nutellą, moją pomazaną bluzkę, wciągnięcie w tłum fanek, przez co miałem podartą koszulkę, rzucałeś we mnie widelcami, zwaliłeś na mnie doniczkę z kwiatkiem, przefarbowałeś mi włosy na zielono, wysmarowałeś pastą do zębów moje buty w środku, które potem założyłem, ale przeginasz i wiedz, że tego pożałujesz! Czy ty wiesz jak mnie jutro będzie tyłek bolał?! Ty idioto! - zaczął krzyczeć Nathan.
- Tak wiem kochasz mnie. - nabijał się dalej Tom.
- No kurde! Tom broń się, bo ci przywalę! - po czym role odwróciły się i teraz to Nathan ganiał Toma. Tom z impetem wpadł wpadł do łazienki i zamknął się niej przed Nathanem.
- Ej wy tak zawsze? - cicho zapytałam pozostałą w salonie trójkę.
- 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. - powiedział Jay.
- Z nami nie będziesz się nudzić, zaufaj nam! - zaśmiał się Max.
- O losie, mój żywot jest marny! - powiedziałam z załamaniem w głosie, a chłopcy zaczęli się śmiać. Co chwilę do naszych uszu docierały dźwięki walenia pięściami w drzwi. Oczywiście, nie muszę chyba tłumaczyć, ze był to wściekły Nathan dobijający się do Toma.
- Ej ja tam po nich idę! - powiedziałam do Maxa, Jaya i Sivy.
- Odważna jesteś. - zaśmiał się Siva.
- No trochę, a co, będzie aż tak źle? - zapytałam.
- Nie wiemy, ale wierzymy w ciebie. - Jay poklepał mnie po ramieniu.
- Dzięki. Może dam radę. - uśmiechnęłam się i zmierzałam w stronę dwójki kretynów.
- Monika, pamiętaj, kochaliśmy cię, byłaś dla nas jak siostra. - krzyknął do mnie Max, kiedy wychodziłam z salonu. Po raz kolejny uśmiechnęłam się i poszłam do Toma i Nathana.
_______________________________________________________________
Nie skomentuję...
Co sądzicie?

- - - - - -  - - - - - - - - - - - - - - -  - - -
*Imagin z Nathanem*

Jesteście na zakupach. Własnie znalazłaś bardzo ładną sukienkę.
Ty: Nathan no zobacz tylko jaka piękna sukienka!
Nathan: Wcale nie jest piękna!
Ty: Dlaczego tak sądzisz?
Nathan: Bo jeśli ktoś tu jest piękny to tylko i wyłącznie ty kochanie! *po czym czule całuje cię w usta*

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Nathan ;*

4 komentarze:

  1. Siostrzyczko jesteś genialna! :*
    "Po chwili w progu salonu zobaczyliśmy Toma, trzymającego na rękach Nathana, zakneblowanego skarpetką.
    - Mam go!" heheheheheh
    Jak ja Ci zazdroszczę...
    Też bym tak chciała pisać...
    No ale cóż... Dobrze że mogę czytać Twoje rozdziały, które są wspaniałe i mam wielką przyjemność z tego:***
    Całuski:***

    OdpowiedzUsuń
  2. - Monika, pamiętaj, kochaliśmy cię, byłaś dla nas jak siostra. - krzyknął do mnie Max, kiedy wychodziłam z salonu. Po raz kolejny uśmiechnęłam się i poszłam do Toma i Nathana.
    hahhahahha :D
    Uwierz - ostatnio nie mam ochoty się śmiać. A jak tu wchodzę to ciągle się śmieję.
    NA SERIO!
    Jak tu wchodzę i widzę nowy rozdział to mi się tak japa cieszy że hardcore!
    GYC + ten rozdział = me gusta ♥
    Rzucam się po ziemi jak popierdolona. ^^
    KOCHAM CIĘ!! <3
    Mówiłam to już o tym Nathanie i Tobie? :>
    Bo się powtórzę!
    NAZWAĆ CIEBIE SIOSTRĄ TO TAK JAK NAZWAĆ NATHANA SWOIM CHŁOPAKIEM <33
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    ♥.♥
    SŁUCHAM CTS i mam FAAAZĘ!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    KOCHAM CIĘ, SIOSTROOOO!!!
    PISAJ NASTĘPNY BO JAK NIE TO SIEKIERKA W POGOTOWIU! ^^
    A teraz latające serduszko :
    ^♥^
    i hindus:
    -;- ^^
    TAK WIĘC: NEXT PLEASE! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie ;D Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine