17 maj 2012

Rozdział 35.

Oczy mi się zaszkliły, a serce waliło jak oszalałe. Nie! To nie może być prawda! Dlaczego on nie mógł z nami zostać?! Dlaczego?! Moja twarz nie wyrażała w tej chwili żadnych uczuć. To wszystko przeżywałam głęboko w sercu. Delikatnie podniosłam się od stołu, żeby zobaczyć kto przyszedł po małego psiaka.
- Yyy...proszę wejdź. - usłyszałam głos Max. Po chwili w progu pojawił się brunet z delikatnym uśmiechem.
- Oliwer?! - spytałam skamieniała. Byłam pewna, ze to on, ale co za zbieg okoliczności.
- Monika?! Nie wiedziałem, że to ty porozwieszałaś te ogłoszenia. - uśmiech Oliwiera delikatnie się rozszerzył.
- To wy się znacie? -zapytał zdziwiony Max, a reszta chłopaków ze zdziwieniem wlepiała w nas swoje oczy.
- Tak...to znaczy nie. Po prostu wczoraj, jak byliśmy na zakupach, to przez przypadek pies wplątał się Oliwierowi między nogi, a on o mały włos, a by się przewrócił. - wytłumaczyłam mu.
- A pro po, gdzie jest mój mały Pedro? - zapytał Oliwier.
- Pedro?! A rozumiem...już po niego idę. - weszłam do salonu i zgarnęłam wylegującego się psiaka z kanapy i wręczyłam go Oliwierowi.
- Pedro! - wykrzyknął zadowolony, tuląc do piersi psiaka - Emilly będzie szczęśliwa!
- Emilly to twoja dziewczyna? - zapytałam.
- Nie. Emilly to moja młodsza siostra. Tak, bardzo go kocha. Płakała dzień i noc, kiedy zniknął.
- Już nie będzie musiała. Znalazł się, cały i zdrowy. - uśmiechnęłam się sztucznie - A teraz przepraszam was, ale  pójdę do siebie. - ze smętną miną powędrowałam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i nie wiedząc czemu zaczęłam płakać. Przecież on nie jest mój! Nie mogę teraz tam iść i tak po prostu mu go zabrać! Ta mała Emilly, na pewno będzie szczęśliwa! I znowu wszystko dobrze się skończyło, tylko jak zwykle nie z korzyścią dla mnie. Czy to życie musi być takie okrutne?!
- Moniś mogę wejść? - usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Tak, wejdź. - otarłam resztkę łez i usiadłam na łóżku, czkając na wejście gościa, którym okazał się Nathan.
- I jak? Trzymasz się jakoś?
- T-tak, wszystko ok - znowu sztucznie się uśmiechnęłam.
- Przecież widzę, ze płakałaś...mnie nie oszukasz. - usiadł koło mnie na łóżku i patrzył mi się głęboko w oczy - Wiem, że jest ci smutno, że bardzo go polubiłaś, ale to było do przewidzenia. Ktoś w końcu musiał się po niego zgłosić. Proszę cię nie płacz. - odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów, niesfornie opadający na policzek, a jego wargi wygięły się w pełen zrozumienia uśmiech.
- Dziękuję. Dziękuję za wszystko. - nie mogąc powstrzymać swoich emocji, mocno do niego przywarłam, wtulając twarz w jego silne ramie, a z oczu strużkami zaczęły mi płynąć łzy.
- Nie masz mi za co dziękować.
- Owszem mam. - odsunęłam się od niego delikatnie, na tyle, aby spojrzeć mu w oczy - Jesteś ze mną w każdej smutnej chwili i wspierasz mnie.Bardzo ci dziękuję.
- Nie masz za co. To naprawdę normalne.
- Dobra, dobra. Już ty nie bądź taki skromny. - uśmiechnęłam się.
- Ja? Skromny? A w życiu! Jestem najprzystojniejszym chłopakiem na całym świecie, a ty mi tu mówisz o skromności? - pusząc się jak paw, przejechał sobie palcami po włosach, a ja po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać - No co? Czyżbym kłamał? - zaśmiał się.
- Ale ty jesteś zadufany w sobie! - palnęłam go ręką w ramię.
- Ała! No wiem...ale za to jakim przystojnym.
- Weź, bo nie wyrobię ze śmiechu.
- Jak śmiesz? Nie no foch! - udał naburmuszonego.
- No nareszcie chwila spokoju! - opadłam na łózko, splatając dłonie pod głową.
- Ze mną? Nigdy! - odwrócił się do mnie i najzwyczajniej w świecie zaczął mnie łaskotać po brzuchu na co ja zaczęłam zwijać się ze śmiechu. Na szczęście nie wiedział, ze najczulszym miejscem na moim ciele jest kark i szyja, bo wtedy dopiero bym miała jazdę.
- Przestań! To łaskocze! - darłam się, śmiejąc i wyrywając się mu na wszelkie różne sposoby.
- O nie! Tak prędko się mnie nie pozbędziesz! - zaśmiał się, a ja po prostu nie wyrabiałam ze śmiechu. Moja twarz w przybliżeniu wyglądała z pewnością jak burak. W końcu po 10 minutowych zapasach, które dla mnie trwały chyba całą wieczność, opadliśmy na łóżko, nadal śmiejąc się.
- Dziękuję, w tak okrutny sposób, ale pomogłeś przestać mi myśleć o tym psiaku.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się.
- Naprawdę cię lubię. - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja ciebie też bardzo lubię. - uśmiechnął się uroczo.
- Miło wiedzieć. -  zaśmiałam się  -  To co robimy?
- Nie wiem. Dobrze jest jak jest.
- W sumie mi też się nie chce nic robić. To co, leżymy?
- Leżymy. - zaśmiał się. I takim oto sposobem, te dwa lenie, jakimi byliśmy, przeleżały na łóżku ponad 2 godziny, rozmawiając na wszelkie możliwe tematy. W końcu jedno z nich, raczyło się podnieść na chwilę po laptopa i tą osobą byłam ja. Jak dzieci, weszliśmy na stronę internetową, poświęconą wszelakim grom. Śmiejąc się, po około 30 minutach wspaniałej zabawy, przy grach przygodowych, zręcznościówkach i jednej...ubierance... tak, ubierance, Nathan zaproponował  nie moja wina, postanowiliśmy wybrać jakiś film.
- No to wybieraj.
- Ja?
- Tak, ty! - zaśmiał się.
- Nie wiem...
- No to inaczej. Czy jest jakiś film, który chciałabyś obejrzeć?
- Hmm... jak tak się zastanawiam to nie, ale moja przyjaciółka polecała mi film ,,Polubić czy poślubić''.
- No i kłopot  z głowy. No i co było tak ciężko?
- Nie, ale...jesteś pewnie, że chcesz to oglądać?
- Tak, niby dlaczego miałbym tego nie robić?
- Bo jak sama nazwa wskazuje jest to pewnie jakieś romansidło, a w tym przekonaniu utwierdza mnie fakt, że moja przyjaciółka ogląda tylko takie.
- Mi to nie przeszkadza. - dodał z obojętną miną, przełączając coś w laptopie - Raczej to do ciebie powinno być skierowane to pytanie. - zaśmiał się.
- Dlaczego?
- Posłuchaj tego: ,,On, Alex Whitman, jest typowym przedstawicielem klasy średniej, nastawionym głównie na karierę zawodową. Ona, Isabel Fuentes, pochodzi z meksykańskiej rodziny i wierzy przede wszystkim w   moc przeznaczenia. Poznają się przypadkowo w Las Vegas i spędzają noc pełną namiętnych uniesień''. Jesteś pewna, że chcesz to oglądać. Ja jestem od ciebie trochę starszy, ale czy ty nie jesteś przypadkiem za młoda na ten film? - zaśmiał się.
- Chyba chciałeś powiedzieć, że jesteś stary. - zaśmiałam się - A tak w ogóle to między nami są tylko dwa lata różnicy, więc nie, nie jestem za młoda. A poza tym film jest od szesnastego roku życia, więc gratuluję spostrzegawczości. - zaśmiałam się.
- Przekonałaś mnie. No to oglądamy?
- Tak. Film trwał tylko dwie godziny, ale i tak Nathan zdążył mnie wkurzyć co było bardzo śmieszne. Kiedy tylko pojawiały się sceny łóżkowe, cały czas pytał się czy ma wyłączyć i czy nie będę miała przez to koszmarów w nocy. Skończyło się na tym, że dostał ode mnie w ramię i w końcu zamknął tę swoją piękną mordeczkę. Potem chłopcy zawołali nas na obiad, przy którym nie obyło się bez gadania, śmiania się i wygłupiania. Dzisiaj pozmywał...uwaga, uwaga...werble proszę...Tom! Na szczęście nic nie potłukł. Byliśmy z niego tacy dumni, a on cieszył się jak dziecko. Po obiedzie wyszliśmy do ogrodu. Szkoda było marnować tak pięknego dnia na siedzenie w domu. Zajęłam jakiś wolny leżak i pozwoliłam słońcu, składać na moim ciele jego gorące płomienie. Tak minął nam kolejny dzień. Leniwie, ale całkiem przyjemnie. Właśnie jedliśmy kolację, na zegarku wybiła 18:00, a do Maxa niespodziewanie zadzwonił telefon.
- To Martin. - oznajmił nam oschle. Odebrał, przeprowadził z nim krótką rozmowę. Chociaż można to było nazwać monologiem, bo ten cały Martin ciągle mówił, a Max odpowiadał mu tylko co chwilę: ,,Tak'', ,,Rozumiem'', ,,Oczywiście'', kończąc tę całą wymianę zdań słowami ,,Na pewno będziemy'', po czym się rozłączył. Po jego minie wnioskowałam, że nie była to za specjalnie jakaś zła wiadomość, bo Max wydawał się uśmiechnięty.
- I co chciał? - zapytał Jay. Max jednak to przemilczał.
- Max powiedz, co chciał od ciebie Martin? - kontynuował poddenerwowany Siva. Maxa najwyraźniej to bawiło, bo w dalszym ciągu nie odpowiadał na żadne  z zadanych mu pytań.
- No wyduś to w końcu z siebie! - Tom, ten najciekawszy nie wytrzymywał tej całej sytuacji i za wszelką cenę próbował dowiedzieć się wszystkiego o rozmowie, która właśnie się odbyła między Maxem, a Martinem.
- Chłopaki dajcie sobie spokój. Jak będzie chciał to powie. - uspokajał ich Nathan. Max cały czas się uśmiechając, troszeczkę spoważniał, przełknął ślinę i powiedział:
- Nie denerwujcie się tak już wam mówię. A  najbardziej ty Tom. - zaśmiał się - Martin powiedział, że...
_________________________________________________________________________
No i jest, chociaż jest to chyba jeden z najgorszych i najnudniejszych jakie dotąd napisałam. ;(
Dedykuję go:
Kinia*** - hahaha. Bardzo dziękuję Ci kochana za ten miły komentarz. I nadal uważam, że Ty chyba jednak pomyliłaś opowiadania. xd Dziękuję :*********
Jane - to miłe, że tak uważasz, chociaż mi się naprawdę wydaje, że to jest nudne, to jednak bardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś! :********
iwishyourefree - okej, tylko mnie nie okłamuj, ze rozdział jak zwykle absolutnie świetny, bo w to to raczej nie uwierzę. O nie małpo, nie tak prędko. Musisz czekać, bo ja Ci tego tak szybko nie napiszę. Będę Cię katować. Kochanie musisz wytrzymać.Cierpliwości... i chyba coś pomyliłaś, bo to nie będzie w hotelu...chociaż nie, poczekaj... Oj dobra pogadamy o tym później, bo nie wiem, czy we dwie czy tylko jedna. Się zobaczy! xd Dziękuję za ten wspaniały komentarz! :*****************************
Anku ;D - piesio zawsze spoko, a Hovawarty są po prostu śliczne. Urzekły mnie od pierwszego wejrzenia, tak jak Ty i Twój cudowny talent. Może ona jest ślepa i przez to nie widzi, że Nathan coś do niej czuję. Pora żeby kupić jej okulary albo chociaż soczewki. xd No przecież coś między nimi jest! Przecież się przyjaźnią, więc co Ty jeszcze chcesz?! xd Nie mam cudownych rączek, błagam Cię. To Ty je masz! Mi po prostu ich zabrakło. Cieszę się, ze Cię zaskoczyłam tym, że to Max okazał się być tym co przygarnął psiaka.  Szczerze to nawet nie myślałam o Tomie. Zapomniałam o nim! O ja głupia! hahaha. xd Kochanie błagam.... ja nie jestem genialna! Zrozum! To ty jesteś genialna i to też zrozum! :D Nie komentujesz beznadziejnie! Twoje komentarze są świetne i bardzo je lubię! Ja też Cię kocham misiu i mam nadzieję, że Twoje problemy szybko się rozwiążą. :) Kocham Cię :*****************************************
zintol14 - mój się też wabił się Max, ale niestety zdechł. :( Dziękuję, ze wybaczyłaś mi to, ze skończyłam w takim momencie. :D Dziękuję Ci za cudowny komentarz! :***************
Hela - dobrze, spróbuję to zapamiętać, ale nie obiecuję, ze mi sie to uda. Dziękuję za miłą opinię na temat tamtego rozdziału! :************
Peace;* - no mi się jakoś nie wydaje, żeby ten blog i to opowiadanie posiadało chociaż gram zajebistości no, ale o gustach się nie dyskutuje. :D hahaha. Jesteś wspaniałą osobą! I serdecznie za wszystko dziękuję! :****************


8 komentarzy:

  1. Matko kochana popłakałam się jak musiała oddać psiunia ;(
    Ale rozdział ,, przepełniony zajebistością "
    Mówię to na serio jest to Super ,super , nieziemski blog ;p
    czekam na rozdziały z niecierpliwością
    a kiedy dodajesz dedykacje i tak pięknie piszesz do mnie dedykację to automatycznie mam taki zaciesz że cho cho
    i bardzo mi przykro że ci zdechł ;(
    i wybaczam ci , chociaż teraz w takim momencie skończyłaś że telepatycznie cię uduszę
    albo nie bo nie dowiem co będzie następne
    czekam na next z niecierpliwością
    buziaczki ;***

    P.S:jakbyś mogła w padnij na mój http://thewantedplis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział :)
    twoje opowiadanie jest naprawdę super i będę ci o tym ciągle przypominać aż w końcu zapamiętasz
    uwielbiam urwane zakończenia , ale pisz szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak można w takim momencie urywać tak zajebisty rozdział??!!
    Wybaczam,bo licze że szybko next bd
    Rozdział jest genialny,bede ja i pewnie inne osoby ci to mówić aż w końcu zakodujesz ;D
    Także szybko nexta,proszeee
    <33

    OdpowiedzUsuń
  4. co ty znowu pleciesz!?!?!
    ten rozdział jest bardzo dobry:))
    dziękuje za dedykacje, i to ja pownnam ci dziękować za to że piszesz tak wspaniałego bloga:))
    pisz szybko następny rozdział bo nie moge się docekać!!:))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Jane :)

    A w ogóle to małpo, dawaj to szybko, bo za to, że Kaśka przeżyła, miały być tu dwa! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak mnie coś zaraz trafi!!!
    Przestań tak mówić o swoim opowiadaniu bo się pogniewam!!!!!
    Ono jest niesamowite!!
    I o co Ty mnie błagasz? Przecież to jest najzwyczajniej w świecie szczera prawda!!
    MASZ CUDOWNE RĄCZKI!!
    To ja ich nie mam bo nic nie dodaje ;(
    A Ty raczysz nas co chwila kolejnymi wspaniałymi rozdziałami, za którymi szaleję!!
    Co sprawia, że moje drugie stwierdzenie jest pokryciem pierwszego ;)
    ŻE JESTEŚ GENIALNA!
    I nikt nie może temu zaprzeczyć! A niech tylko spróbuje to będzie miał ze mną do czynienia!
    A dzisiejszy rozdział utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że masz ogromny talent!!
    A przyjaźń między Moniką a Nathem mi nie wystarcza!!!
    Dziś myślałam, że może w końcu coś się wydarzy, gdy się w niego tak wtuliła ;)
    Ale oczywiście zrujnowałaś moje marzenia doszczętnie ;P
    NO KIEDY W KOŃCU COŚ MIĘDZY NIMI BĘDZIE??!!!!
    No kiedy?!
    Proszę nie trzymaj mnie w niepewności ;D
    Pisz szybciutko kolejny rozdział bo nie wytrzymam ;)
    KOCHAM CIĘ SŁOŃCE TY MOJE ;******
    PS. Dziękuje za kolejny dedyk ;)
    Nie zasługuje na nie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno przeczytałam wszystkie rozdziały i ani jeden mnie nie zanudził!
    W porównaniu do moich x.x
    Masz nie mówić tak o tym rozdziale bo ja Anku szkal mnie trafi.
    Jest megaśmy i szkoda, że dpiero teraz na niego depłam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Poprostu brak słów, by wyrazić to co myśle o m blogu! Kochana, to jest boskie! :-*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine