- Że?! No wyduś to w końcu z siebie! Nie, no ja zwariuję. Powiesz to w końcu czy nie?! - lamentował Tom.
- Zamknij się i mi nie przerywaj! - uciszył go Max - Są dwie wiadomości - dobra i zła. Najpierw powiem o tej dobrej, a mianowicie, Martin powiedział, że w piątek jest impreza. Bardziej luźna niż ta ostatnio, taka bardziej charytatywna, a pieniądze z niej będą przeznaczone na domy dziecka i osierocone w nich dzieci. No i musimy się tam pojawić, cały zespół. Po prostu nie może nas tam zabraknąć.
- Całkiem spoko propozycja. A ta zła? - zapytał Siva.
- No cóż, ona nie jest zła, ale może nie spodobać się jednej osobie. Po prostu nie wiem czy się zgodzi.
- Ale o kogo chodzi? - zapytał Jay.
- O Monikę.
- O mnie?! Dlaczego o mnie?! A co ja znowu takiego zrobiłam? - zapytałam zdziwiona.
- Nie, nic nie zrobiłaś. Tylko Martin wcześniej zadzwonił do Michelle i o wszystkim jej powiedział. A ona się ucieszyła i powiedziała, że cała piątka stanie u boku chłopaków w piątek na imprezie, a co za tym idzie - ty też musisz tam być. - zaskoczona wlepiłam swoje zielonkawe spojrzenie w uśmiechniętego Maxa.
- To raczej ja powinienem tutaj wkroczyć. - uśmiechnął się Nathan - Droga Moniko, czy nie zechciałabyś po raz kolejny towarzyszyć mi w tak ważnej uroczystości na rzecz osieroconych dzieci?
- Moja osoba będzie chyba tam zbędna, pewnie będę przeszkadzać.
- Ależ skąd mi nigdy nie przeszkadzasz, wręcz przeciwnie, będę tym niezmiernie zaszczycony.
- Dobra, dobra, skończ ten teatrzyk. - zaśmiałam się.
- A poza tym to Michelle z pewnością dopilnuje, żebyś się tam zjawiła. A jeśli będzie trzeba to cię tam siłą zaciągnie. - uśmiechnął się Max.
- Czyli nie mam wyboru, tak czy siak muszę tam iść?
- Tak, tak i jeszcze raz tak.
- No dobrze, Więc Nathanie, przyjmuję twoją ofertę. Skończyliśmy kolację i jak zawsze rozkładając się na kanapie, fotelach i podłodze, oglądaliśmy jakiś film. Jay przełączył na jakiś Animal Planet bodajże, gdzie właśnie leciał dokument o jaszczurkach, czego on nie mógł przegapić. Zaczęło mi się trochę nudzić, więc jak najbardziej potrafiłam, rozłożyłam się na podłodze, a moje nogi wylądowały na brzuchu...śpiącego Nathana. Jako, że mi było wygodnie, a on spał w takiej pozycji leżałam. To był naprawdę leniwy wieczór jak na nas. Mój telefon zasygnalizował mi, że dostałam sms-a, tym samym budząc Nathana.
- Ej co twoje nogi robią na moim...
- Mogą zostać, proszę. Tak mi wygodnie.
- No dobrze. - uśmiechnął się ciepło i dalej wpatrywał się w ekran telewizora. Zadowolona spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam jakąś wiadomość od nieznajomego numeru. Ciekawe kto to? Szybko odczytałam treść sms-a: ,,Jutro przyjadę do ciebie o 11:00. Chyba wiesz po co! Kocham - Michelle :D''. Po tej wiadomości na mojej twarzy zagościł uśmiech. Michelle to naprawdę fajna osoba, bardzo ją polubiłam. Tylko ciekawe skąd ona ma mój numer?
- Nathan?!
- Co?
- Przestań masować mi stopy! To mnie łaskocze!
- Przepraszam, ale tak bardzo mi się podobają.
- Co?! Moje stopy?!
- Nooo, tak.
- Czy tobie na rozum padło! Za dużo filmów o jaszczurkach i ci się mózg zlasował. Niby co takiego ładnego jest w moich stopach? To że mam pięć palców, a Ty ich nie masz? - zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną.
- Pewnie tak.
- Nathan, ty jesteś kosmitą! - udałam przestraszoną.
- Ja zawsze wiedziałem, że on jest z innej planety. - powiedział leniwie Tom, a wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy tylko dokument się skończył, całą nasz szóstka ospale powłóczyła się do swoich pokoi, by już po gorącej kąpieli zapaść w głęboki i przyjemny sen. Ta noc była bardzo przyjemna. Na niebie świeciły miliony gwiazd, mieniąc się jak diamenty, a ja znowu śniłam o jakiejś łące nad brzegiem strumyka, po której biegał mały chłopiec i jakaś dziewczynka. Oboje radośnie się bawili, mocząc swoje stópki w świeżej i chłodnej wodzie strumienia. To wszystko wydawało się takie piękne, a potem pojawił się zarys dwóch postaci, dorosłych. Była to zapewne jakaś kobieta i mężczyzna. Niestety nie zapamiętałam ich twarzy, bo właśnie w momencie kiedy kierowali się oni do tych dzieci, byli tak blisko, żebym ich zobaczyła...obudziłam się. A raczej ktoś mnie obudził.
- Wstawaj śpiochu! Witaj nowy dzień.
- Michelle, a co ty tutaj robisz? Która jest godzina? - przetarłam, wciąż zaspane oczy.
- Na zegarku jest moja droga 11:10. Zerwałam się z łózka na równe nogi.
- Michelle przepraszam, ze zaspałam. Po prostu coś mi się przyśniło.
- Nic się nie stało. Ubieraj się, czekam na dole. - puściła mi oko i zniknęła za drzwiami. Szybko wciągnęłam na siebie zielone rybaczki, białą bluzkę i białe trampki i chwytając spakowaną już wcześniej torebkę ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami i zbiegłam na dół do łazienki. Rozczesałam potargane włosy, wykonałam poranną toaletę i nasuwając na no czarne okulary przeciw słoneczne, wyszłam z łazienki.
- Jestem gotowa! Możemy iść. - powiedziałam wchodząc do salonu, gdzie na kanapie i fotelach spoczywali Max, Michelle, Jay, Siva i Nathan.
- Już idziemy.- uśmiechnęła się promiennie Michelle, wstając z kanapy.
- Nie tak prędko. A śniadanie? - spytał Tom wchodząc do salonu z kuchni. Spróbowałam mu odpowiedzieć, ale on wykorzystał chwilę i wepchnął mi do buzi kanapkę
- Smacznego! - powiedział i dumny usiadł na kanapie. Zjadłam ją, była nawet smaczna i razem z Michelle opuściłyśmy dom.
- Dziewczyny nie jadą z nami? - zapytałam.
- Nie. Kelsey jest zajęta, Naresha ma dziś spotkanie z projektantami, a Elisabeth niestety pracuje. Poza tym powiedziały, że mają jakieś sukienki, więc nowe nie byłyby im potrzebne.
- Aha. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na zakupy. Tym razem było o wiele łatwiej, bo miałyśmy sobie kupić sukienki, ale krótkie, które łatwiej było nam znaleźć i już po dwóch godzinach wracałyśmy z pięknymi kreacjami. Michelle wybrała czerwoną, a ja granatową. Potem doszły do tego jeszcze dodatki takie jak: czerwone buty Michelle, moje czarne buty, jej torebka i moja torebka. Michelle spodobała się moja sukienka. Powiedziała, że pięknie w niej wyglądam co naprawdę mnie ucieszyło. Po czterech godzinach łażenia po sklepach, wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do najbliższej pizzerii. Zamówiłyśmy dwie pizze na wynos i pojechałyśmy do domu chłopaków. Zastaliśmy całą zagubioną piątkę przed telewizorem, a wchodząc do domu usłyszałyśmy tylko głos Toma: ,,Nie, dzisiaj to Siva robi obiad!''. Świetnie trafiłyśmy. Głodomory szczytują!
- Dobra, dzisiaj to my was karmimy! - zaśmiałam się, stając z Michelle w progu salonu.
- O już wróciłyście. - uśmiechnął się Nathan.
- I macie pizzę! - uśmiechnął się Tom. Zasiedliśmy w kółku na podłodze i zajadając pizzę, oglądaliśmy jakieś filmy i rozmawialiśmy. Michelle siedziała u nas do późna. Głównie to zajmował się nią Max, bo nie rozstawał się z nią nawet na chwilę. Kiedy się zbierała, powiedziała, że wpadnie po mnie o 12:00. Zgodziłam się, dlatego też zostawiłam swoje ciuchy u niej w samochodzie. Pożegnałyśmy się i Michelle zniknęła w czerwonej hondzie. Już miałam iść się myć, ale zauważyłam, że w salonie od godziny nie było z nami Natha.
- Nathan jest w pokoju? - zapytałam ciekawa.
- Tak. Nie wiesz co się mu dzisiaj stało? - odpowiedział Max.
- Nie, a coś mu się w ogóle stało?
- No, od rana chodzi taki markotny. Nie poznaję go.
- Przykro mi. Nic na ten temat nie wiem, ale pogadam z nim.
- Mogłabyś?
- Jasne. Żaden problem. - uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Zdenerwowana podeszłam do drzwi jego pokoju i delikatnie zapukałam.
- Wejdź.
- Hej. Nie przeszkadzam?
- O Monika! Nie wiedziałem, że to ty. Raczej myślałem, że to Max. Nie, nie przeszkadzasz siadaj. - odpowiedział mi. Leżał na łóżku i bezczynnie gapił się w sufit.
- Fajnie. Nathan posłuchaj... chociaż nie, to głupio brzmi. Po prostu powiedz czy coś się stało?
- Nie. A co się miało stać?
- No właśnie nie wiem. Martwimy się o ciebie. Od rana chodzisz jakiś taki nieswój. Coś cię gryzie?
- Nie. Wszystko jest ok.
- Na pewno?
- Tak.
- Definitywnie i ostatecznie?
- Tak. - zaśmiał się.
- No, dobrze. Nie chcesz to nie mów, ale wiedz, że zawsze możesz przyjść i powiedzieć mi o wszystkim. Jeśli mi się uda to zawsze ci pomogę. Jakbyś chciał porozmawiać to przyjdź. - uśmiechnęłam się ciepło i położyłam swoją rękę na jego dłoni. Automatycznie odwrócił swoją twarz w moją stronę. Chwilę się na mnie popatrzył, jakby w oczach miał skan i chciał się dowiedzieć czy kłamię. Zacisnął swoją dłoń na mojej, a jego wargi wygięły się w uśmiech pełen ulgi.
- Zapamiętasz?
- Tak, zapamiętam.
- To świetnie. Nie będę ci przeszkadzać. Zresztą, sama się już położę. Dobranoc Nathan, śpij dobrze. - uśmiechnęłam się ciepło i wyszłam z pokoju. Wiem, że nie powiedział mi prawdy. Może nie jest gotowy na to, aby to komuś powiedzieć? A może po prostu mi nie ufa? Czuję się okropnie nie mogąc mu pomóc. Ciekawi mnie tylko dlaczego tak się zachowuje. Przecież nic się takiego nie wydarzyło. Jeszcze wczoraj siedzieliśmy i normalnie gadaliśmy, a dzisiaj taka nagła zmiana nastroju? Nie rozumiem. Mówią, ze kobiety ciężko jest zrozumieć, ale ja kompletnie nie mogłam zrozumieć Nathana. Nic na to nie poradzę, dopóki nie znam przyczyny jego zachowania. Poszłam do pokoju i wciąż zadręczając się tym, że nie mogę mu pomóc poszłam się myć. Nawet ciepła kąpiel, którą tak uwielbiam nie pomogła mi chociaż na chwilę odciągnąć myśli o Nathanie. W mojej głowie był tylko i wyłącznie on. Przez to całe zamieszanie odechciało mi się spać. Wyszłam na taras i do godziny 23:00 oglądałam cudowne niebo i gwiazdy, które się na nim mieniły. Ten widok był wspaniały. Po wyjściu na powietrze zrobiłam się senna. Nie chciałam, więc tracić ani jednej minuty i wskoczyłam szybko pod kołdrę, aby już po chwili zapaść w głęboki i długo wyczekiwany sen. Niestety nie dane mi było długo spać...
____________________________________________________________________
Może się wydawać dziwne i głupie, ze po raz kolejny umieszczam scenę takiej a'la imprezy na którą są zaproszone gwiazdy, ale:
- tamtą zrobiłam tylko i wyłącznie dlatego, ze chciałam, aby dziewczyny wystąpiły w sukniach balowych
- ta będzie zupełnie inna i mam nadzieję, że wam się spodoba, bo będzie na niej śmieszny moment (no przynajmniej dla mnie był śmieszny, a czy wam się spodoba to nie wiem)
To są te powody, więc mam nadzieję, ze wybaczycie. :)
Od dzisiaj nie wypowiadam się na temat swojego opowiadania, bo:
- nie chcę, żeby Ania się na mnie pogniewała, a to byłby największy cios, prosto w serce.
- chcę żyć, a niektóre dziewczyny szykują na mnie siekiery (xd)
- i aby was nie denerwować, bo za bardzo was kocham
Powiem tylko, że ja osobiście nie jestem zadowolona z rozdziału, bo miałam dzisiaj kiepski humor. Tak więc resztę zostawiam wam! :D
- Zamknij się i mi nie przerywaj! - uciszył go Max - Są dwie wiadomości - dobra i zła. Najpierw powiem o tej dobrej, a mianowicie, Martin powiedział, że w piątek jest impreza. Bardziej luźna niż ta ostatnio, taka bardziej charytatywna, a pieniądze z niej będą przeznaczone na domy dziecka i osierocone w nich dzieci. No i musimy się tam pojawić, cały zespół. Po prostu nie może nas tam zabraknąć.
- Całkiem spoko propozycja. A ta zła? - zapytał Siva.
- No cóż, ona nie jest zła, ale może nie spodobać się jednej osobie. Po prostu nie wiem czy się zgodzi.
- Ale o kogo chodzi? - zapytał Jay.
- O Monikę.
- O mnie?! Dlaczego o mnie?! A co ja znowu takiego zrobiłam? - zapytałam zdziwiona.
- Nie, nic nie zrobiłaś. Tylko Martin wcześniej zadzwonił do Michelle i o wszystkim jej powiedział. A ona się ucieszyła i powiedziała, że cała piątka stanie u boku chłopaków w piątek na imprezie, a co za tym idzie - ty też musisz tam być. - zaskoczona wlepiłam swoje zielonkawe spojrzenie w uśmiechniętego Maxa.
- To raczej ja powinienem tutaj wkroczyć. - uśmiechnął się Nathan - Droga Moniko, czy nie zechciałabyś po raz kolejny towarzyszyć mi w tak ważnej uroczystości na rzecz osieroconych dzieci?
- Moja osoba będzie chyba tam zbędna, pewnie będę przeszkadzać.
- Ależ skąd mi nigdy nie przeszkadzasz, wręcz przeciwnie, będę tym niezmiernie zaszczycony.
- Dobra, dobra, skończ ten teatrzyk. - zaśmiałam się.
- A poza tym to Michelle z pewnością dopilnuje, żebyś się tam zjawiła. A jeśli będzie trzeba to cię tam siłą zaciągnie. - uśmiechnął się Max.
- Czyli nie mam wyboru, tak czy siak muszę tam iść?
- Tak, tak i jeszcze raz tak.
- No dobrze, Więc Nathanie, przyjmuję twoją ofertę. Skończyliśmy kolację i jak zawsze rozkładając się na kanapie, fotelach i podłodze, oglądaliśmy jakiś film. Jay przełączył na jakiś Animal Planet bodajże, gdzie właśnie leciał dokument o jaszczurkach, czego on nie mógł przegapić. Zaczęło mi się trochę nudzić, więc jak najbardziej potrafiłam, rozłożyłam się na podłodze, a moje nogi wylądowały na brzuchu...śpiącego Nathana. Jako, że mi było wygodnie, a on spał w takiej pozycji leżałam. To był naprawdę leniwy wieczór jak na nas. Mój telefon zasygnalizował mi, że dostałam sms-a, tym samym budząc Nathana.
- Ej co twoje nogi robią na moim...
- Mogą zostać, proszę. Tak mi wygodnie.
- No dobrze. - uśmiechnął się ciepło i dalej wpatrywał się w ekran telewizora. Zadowolona spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam jakąś wiadomość od nieznajomego numeru. Ciekawe kto to? Szybko odczytałam treść sms-a: ,,Jutro przyjadę do ciebie o 11:00. Chyba wiesz po co! Kocham - Michelle :D''. Po tej wiadomości na mojej twarzy zagościł uśmiech. Michelle to naprawdę fajna osoba, bardzo ją polubiłam. Tylko ciekawe skąd ona ma mój numer?
- Nathan?!
- Co?
- Przestań masować mi stopy! To mnie łaskocze!
- Przepraszam, ale tak bardzo mi się podobają.
- Co?! Moje stopy?!
- Nooo, tak.
- Czy tobie na rozum padło! Za dużo filmów o jaszczurkach i ci się mózg zlasował. Niby co takiego ładnego jest w moich stopach? To że mam pięć palców, a Ty ich nie masz? - zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną.
- Pewnie tak.
- Nathan, ty jesteś kosmitą! - udałam przestraszoną.
- Ja zawsze wiedziałem, że on jest z innej planety. - powiedział leniwie Tom, a wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy tylko dokument się skończył, całą nasz szóstka ospale powłóczyła się do swoich pokoi, by już po gorącej kąpieli zapaść w głęboki i przyjemny sen. Ta noc była bardzo przyjemna. Na niebie świeciły miliony gwiazd, mieniąc się jak diamenty, a ja znowu śniłam o jakiejś łące nad brzegiem strumyka, po której biegał mały chłopiec i jakaś dziewczynka. Oboje radośnie się bawili, mocząc swoje stópki w świeżej i chłodnej wodzie strumienia. To wszystko wydawało się takie piękne, a potem pojawił się zarys dwóch postaci, dorosłych. Była to zapewne jakaś kobieta i mężczyzna. Niestety nie zapamiętałam ich twarzy, bo właśnie w momencie kiedy kierowali się oni do tych dzieci, byli tak blisko, żebym ich zobaczyła...obudziłam się. A raczej ktoś mnie obudził.
- Wstawaj śpiochu! Witaj nowy dzień.
- Michelle, a co ty tutaj robisz? Która jest godzina? - przetarłam, wciąż zaspane oczy.
- Na zegarku jest moja droga 11:10. Zerwałam się z łózka na równe nogi.
- Michelle przepraszam, ze zaspałam. Po prostu coś mi się przyśniło.
- Nic się nie stało. Ubieraj się, czekam na dole. - puściła mi oko i zniknęła za drzwiami. Szybko wciągnęłam na siebie zielone rybaczki, białą bluzkę i białe trampki i chwytając spakowaną już wcześniej torebkę ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami i zbiegłam na dół do łazienki. Rozczesałam potargane włosy, wykonałam poranną toaletę i nasuwając na no czarne okulary przeciw słoneczne, wyszłam z łazienki.
- Jestem gotowa! Możemy iść. - powiedziałam wchodząc do salonu, gdzie na kanapie i fotelach spoczywali Max, Michelle, Jay, Siva i Nathan.
- Już idziemy.- uśmiechnęła się promiennie Michelle, wstając z kanapy.
- Nie tak prędko. A śniadanie? - spytał Tom wchodząc do salonu z kuchni. Spróbowałam mu odpowiedzieć, ale on wykorzystał chwilę i wepchnął mi do buzi kanapkę
- Smacznego! - powiedział i dumny usiadł na kanapie. Zjadłam ją, była nawet smaczna i razem z Michelle opuściłyśmy dom.
- Dziewczyny nie jadą z nami? - zapytałam.
- Nie. Kelsey jest zajęta, Naresha ma dziś spotkanie z projektantami, a Elisabeth niestety pracuje. Poza tym powiedziały, że mają jakieś sukienki, więc nowe nie byłyby im potrzebne.
- Aha. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na zakupy. Tym razem było o wiele łatwiej, bo miałyśmy sobie kupić sukienki, ale krótkie, które łatwiej było nam znaleźć i już po dwóch godzinach wracałyśmy z pięknymi kreacjami. Michelle wybrała czerwoną, a ja granatową. Potem doszły do tego jeszcze dodatki takie jak: czerwone buty Michelle, moje czarne buty, jej torebka i moja torebka. Michelle spodobała się moja sukienka. Powiedziała, że pięknie w niej wyglądam co naprawdę mnie ucieszyło. Po czterech godzinach łażenia po sklepach, wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do najbliższej pizzerii. Zamówiłyśmy dwie pizze na wynos i pojechałyśmy do domu chłopaków. Zastaliśmy całą zagubioną piątkę przed telewizorem, a wchodząc do domu usłyszałyśmy tylko głos Toma: ,,Nie, dzisiaj to Siva robi obiad!''. Świetnie trafiłyśmy. Głodomory szczytują!
- Dobra, dzisiaj to my was karmimy! - zaśmiałam się, stając z Michelle w progu salonu.
- O już wróciłyście. - uśmiechnął się Nathan.
- I macie pizzę! - uśmiechnął się Tom. Zasiedliśmy w kółku na podłodze i zajadając pizzę, oglądaliśmy jakieś filmy i rozmawialiśmy. Michelle siedziała u nas do późna. Głównie to zajmował się nią Max, bo nie rozstawał się z nią nawet na chwilę. Kiedy się zbierała, powiedziała, że wpadnie po mnie o 12:00. Zgodziłam się, dlatego też zostawiłam swoje ciuchy u niej w samochodzie. Pożegnałyśmy się i Michelle zniknęła w czerwonej hondzie. Już miałam iść się myć, ale zauważyłam, że w salonie od godziny nie było z nami Natha.
- Nathan jest w pokoju? - zapytałam ciekawa.
- Tak. Nie wiesz co się mu dzisiaj stało? - odpowiedział Max.
- Nie, a coś mu się w ogóle stało?
- No, od rana chodzi taki markotny. Nie poznaję go.
- Przykro mi. Nic na ten temat nie wiem, ale pogadam z nim.
- Mogłabyś?
- Jasne. Żaden problem. - uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Zdenerwowana podeszłam do drzwi jego pokoju i delikatnie zapukałam.
- Wejdź.
- Hej. Nie przeszkadzam?
- O Monika! Nie wiedziałem, że to ty. Raczej myślałem, że to Max. Nie, nie przeszkadzasz siadaj. - odpowiedział mi. Leżał na łóżku i bezczynnie gapił się w sufit.
- Fajnie. Nathan posłuchaj... chociaż nie, to głupio brzmi. Po prostu powiedz czy coś się stało?
- Nie. A co się miało stać?
- No właśnie nie wiem. Martwimy się o ciebie. Od rana chodzisz jakiś taki nieswój. Coś cię gryzie?
- Nie. Wszystko jest ok.
- Na pewno?
- Tak.
- Definitywnie i ostatecznie?
- Tak. - zaśmiał się.
- No, dobrze. Nie chcesz to nie mów, ale wiedz, że zawsze możesz przyjść i powiedzieć mi o wszystkim. Jeśli mi się uda to zawsze ci pomogę. Jakbyś chciał porozmawiać to przyjdź. - uśmiechnęłam się ciepło i położyłam swoją rękę na jego dłoni. Automatycznie odwrócił swoją twarz w moją stronę. Chwilę się na mnie popatrzył, jakby w oczach miał skan i chciał się dowiedzieć czy kłamię. Zacisnął swoją dłoń na mojej, a jego wargi wygięły się w uśmiech pełen ulgi.
- Zapamiętasz?
- Tak, zapamiętam.
- To świetnie. Nie będę ci przeszkadzać. Zresztą, sama się już położę. Dobranoc Nathan, śpij dobrze. - uśmiechnęłam się ciepło i wyszłam z pokoju. Wiem, że nie powiedział mi prawdy. Może nie jest gotowy na to, aby to komuś powiedzieć? A może po prostu mi nie ufa? Czuję się okropnie nie mogąc mu pomóc. Ciekawi mnie tylko dlaczego tak się zachowuje. Przecież nic się takiego nie wydarzyło. Jeszcze wczoraj siedzieliśmy i normalnie gadaliśmy, a dzisiaj taka nagła zmiana nastroju? Nie rozumiem. Mówią, ze kobiety ciężko jest zrozumieć, ale ja kompletnie nie mogłam zrozumieć Nathana. Nic na to nie poradzę, dopóki nie znam przyczyny jego zachowania. Poszłam do pokoju i wciąż zadręczając się tym, że nie mogę mu pomóc poszłam się myć. Nawet ciepła kąpiel, którą tak uwielbiam nie pomogła mi chociaż na chwilę odciągnąć myśli o Nathanie. W mojej głowie był tylko i wyłącznie on. Przez to całe zamieszanie odechciało mi się spać. Wyszłam na taras i do godziny 23:00 oglądałam cudowne niebo i gwiazdy, które się na nim mieniły. Ten widok był wspaniały. Po wyjściu na powietrze zrobiłam się senna. Nie chciałam, więc tracić ani jednej minuty i wskoczyłam szybko pod kołdrę, aby już po chwili zapaść w głęboki i długo wyczekiwany sen. Niestety nie dane mi było długo spać...
____________________________________________________________________
Może się wydawać dziwne i głupie, ze po raz kolejny umieszczam scenę takiej a'la imprezy na którą są zaproszone gwiazdy, ale:
- tamtą zrobiłam tylko i wyłącznie dlatego, ze chciałam, aby dziewczyny wystąpiły w sukniach balowych
- ta będzie zupełnie inna i mam nadzieję, że wam się spodoba, bo będzie na niej śmieszny moment (no przynajmniej dla mnie był śmieszny, a czy wam się spodoba to nie wiem)
To są te powody, więc mam nadzieję, ze wybaczycie. :)
Od dzisiaj nie wypowiadam się na temat swojego opowiadania, bo:
- nie chcę, żeby Ania się na mnie pogniewała, a to byłby największy cios, prosto w serce.
- chcę żyć, a niektóre dziewczyny szykują na mnie siekiery (xd)
- i aby was nie denerwować, bo za bardzo was kocham
Powiem tylko, że ja osobiście nie jestem zadowolona z rozdziału, bo miałam dzisiaj kiepski humor. Tak więc resztę zostawiam wam! :D
Dedykuję go wszystkim tym, którzy go czytają! Kocham was! :**********************
nareszcie!!!!
OdpowiedzUsuńjuż nie mogłam się doczekać!!!
niby tylko jeden dzień ale po powrocie ze szkoły co pół godziny wchodziłam i sprawdzałam czy przypadiem nie dodałaś tego rozdziału:)))
ale dlaczego znowu jest takie zakończenie?!?!?
ja całą noc spać nie będę tylko myśleć co mogło się wydażyć:))
całościowo rozdział świetny, jak zawsze zresztą:)))
no i proszę abyś jak najszybciej dodała kolejny rozdział bo znowy będę co pół godziny wchodzić;))
Jane
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham twoje opowiadanie ! Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być na miejscu Moniki i mieszkać z takimi 5 wariatami w jednym domu. :) Cóż mogę powiedzieć więcej. czekam na więcej niesamowitych rozdziałów ;*
OdpowiedzUsuńPs. Czy my się doczekamy pary Nathan Monika, czy raczej zostaną oni przyjaciółmi? ;)
Ale co się stało Nathowi?!
OdpowiedzUsuńPrzecież wszystko było ok...
No jak mogłaś zostawić mnie z taką niewyjaśnioną sytuacją??!!!
I teraz będę się zadręczała co się stało !
Ja jak najbardziej się cieszę, że będzie impreza ;D
A jak ma być śmiesznie to już git normalnie ;P
Już się tylko powtarzać mogę, bo brakuje mi słów, ale jesteś wspaniała i fantastyczna ;****
I bardzo się cieszę, że więcej takich głupot nie będziesz opowiadała ;)
I nie wiem czy dałabym radę się na Ciebie pogniewać i to na długo, bo bardzo Cię Kocham Słońce Ty moje i chcę, żeby z Twoim serduszkiem było wszystko dobrze ;****
Jeszcze raz powtórzę : rozdział genialny ;)
Pisz szybciutko kolejny ;******
Ten rozdział jest Wyjątkowy ;D
OdpowiedzUsuńUśmiech od razu zagościł na mojej twarzy kiedy Monika poszła do jego pokoju
Myślałam że on no wiesz coś tam jej powie
A tu ,,nic mi nie jest "
Ale będę czekała na następne
Może moje marzenie się spełni
I będą razem achh
+ zapraszam do mnie http://thewantedplis.blogspot.com/
Cudo :)
OdpowiedzUsuńco dręczy Nathana ?
niecierpliwie czekam na następny