- ...Liam. - chłopak uścisnął mi dłoń.
- Monika. - uśmiechnęłam się z grzeczności.
- Jak się tu znalazłaś? Chodzisz za mną? - zaśmiał się. ,,Raczej ty za mną'' – pomyślałam.
- Nie. To musiał być czysty przypadek. Jestem tu ze znajomymi.
- Więc jest to jeden z moich najmilszych przypadków. - uśmiechnął się. Prawie uległam jego urokowi, bo był całkiem przystojny, ale na szczęście pojawił się Nathan.
- Tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. - zwrócił się do mnie z ulgą.
- Przecież ci mówiłam, że będę czekać na ciebie przy barze. - uśmiechnęłam się – A tak w ogóle to poznajcie się. Obydwoje obrzucili się chłodnymi spojrzeniami.
- My się znamy, prawda Payne? - wycedził przez zęby Nathan.
- Masz rację, Sykes. - odpowiedział mu Liam z nutką ironii. Wyczułam między nimi napiętą atmosferę, ewidentnie za sobą nie przepadali. Nie powiem zaczynałam się bać, więc postanowiłam przerwać panującą ciszę.
- To jak idziemy? - pytanie skierowałam do Nathana.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- To wy jesteście razem? - zdziwił się Liam.
- Przecież ci powiedziałam, że przyszłam ze znajomymi, a mówiąc znajomi miałam na myśli Nathana i reszty.
- Rozumiem. Ale przecież Nathan może usiąść z nami i porozmawiać. - powiedział Liam.
- Nie nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo...chciałem zaśpiewać z Moniką na scenie.
- Co?! - do rozmowy włączyłam się ja.
- Nie oszukuj Sykes, przecież wiem, że zależy ci tyko na tym, aby zabrać ode mnie Monikę. - nie zważając na moje słowa, Liam dalej prowadził dyskusję z Nathanem.
- Nie oszukuję! Chciałem z nią teraz zaśpiewać.
- Jeśli mówisz prawdę to chcę was razem zobaczyć na scenie. I to w tej chwili.
- Dobrze. - odpowiedział mu z dumą Nathan i bez słowa pociągnął mnie za rękę w stronę sceny. Dopiero po oddaleniu się od baru, zatrzymał się i stanął przede mną, chcąc mi coś powiedzieć. Zmarkotniał, kiedy zobaczył moją wściekłą minę.
- Co ci znowu odbiło?!
- Przepraszam...
- Dlaczego to zrobiłeś?! Co, duma się w tobie odezwała?!
- Monika, przepraszam...
- Nie obchodzi mnie czy wy się lubicie czy nie! Możecie sobie okazywać to jak chcecie, ale nie moim kosztem!
- Skończ już, przepraszam! Zachowałem się jak ostatni kretyn i idiota, ale przepraszam! Po prostu kiedy zobaczyłem jak on... - momentalnie się zaciął i zmieszany próbował coś wymyślić – Nie zrozumiesz tego...
- Więc mi to wytłumacz. - odpowiedziałam spokojniejszym głosem. Spojrzał na mnie, jakby oczekiwał czegoś ode mnie.
- Nie teraz.
- A kiedy?
- Już niedługo... A teraz, jeśli się na mnie nie gniewasz, to czy zaśpiewasz ze mną? - powiedział, wyciągając do mnie swoją dłoń.
- Jestem wściekła za to, co zrobiłeś, ale... nie potrafię się na ciebie gniewać. - uśmiechnęłam się - - I zaśpiewam pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Obiecasz mi, że to już jest ostatni raz. - uśmiechnął się tylko i bez słowa mnie przytulił.
- Obiecuję. - wyszeptał mi do ucha, gładząc moje włosy.
- No to chodź! - z uśmiechem na twarzy, pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy na scenę i podszedł do nas Ron.
- Chcielibyśmy razem zaśpiewać. Możemy? - powiedział do mikrofonu Nathan.
- Oczywiście, w końcu to koncert charytatywny, a nie powiem cieszę się, że po raz kolejny usłyszymy tutaj Monikę. - uśmiechnął się do nas Ron, a dziewczyny spod seny zaczęły piszczeć.
- Widzisz, same plusy. - szepnął mi, rozbawiony Nathan.
- Zamknij się, bo nie będę śpiewać. - zaśmiałam się. Otrzymaliśmy do rąk mikrofony i przyszła kolej na wylosowanie piosenki.
- Ty losuj, ja nie mam szczęścia, o czym przekonaliśmy się wcześniej. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ja wylosuję. Nie będę się z tobą kłócił. - włożył rękę do przezroczystego naczynia, nerwowo przerzucał karteczki. Wylosowaną podał Ronowi.
- Uwaga, Monika i Nathan zaśpiewają ,,Is Anybody Out There'', duetu Nelly Furtado i K'NAANA! Zachęćmy ich gorącymi brawami! - ogłosił Ron. Rozbrzmiały oklaski zachęcające nas do występu i już po chwili usłyszeliśmy pierwsze dźwięki melodii. Uśmiechnęłam się tylko, że mało mam do śpiewania i zaczęłam śpiewać. Szło nam całkiem fajnie, a publiczność bujała się w rytm muzyki, wesoło podśpiewując. Jak w każdym występie, w końcu musiał nadejść jego koniec. Z uśmiechami na twarzach, podziękowaliśmy wszystkim za brawa i już mieliśmy schodzić ze sceny, ale zatrzymał nas głos Rona.
- Już nas opuszczacie? Tak miło nam się was słucha. Zaśpiewajcie nam coś jeszcze. - uśmiechnął się do nas – Czy chcecie ich jeszcze raz usłyszeć? - zwrócił się do publiczności. Rozległ się tylko głośny pisk dziewczyn. Nie mieliśmy wyboru i musieliśmy coś jeszcze zaśpiewać. Obiecałam sobie, że ostatni raz ulegam, za następnym już się nie zgodzę.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że tak wyjdzie. - szepnął mi Nathan.
- Nie gadaj tylko śpiewaj. - uśmiechnęłam się. Odpowiedział mi tylko szerokim uśmiechem. Nie mogłam być na niego zła, przecież to nie jego wina. Trzeci raz z rzędu dostałam do ręki mikrofon i ponownie przyszła kolej na losowanie.
- Teraz losuje nasza piękność, Monika. - zwrócił się do mnie Ron, podając mi to przeklęte naczynie, które najchętniej bym rozbiła na milion drobnych kawałeczków tak, aby już nikt inny nie mógł z niego losować.
- To Nathan, ty losuj.
- Ja już losowałem.
- Ja też.
- Ale teraz twoja kolej i nie kłóć się ze mną. - pogroził mi palcem, śmiejąc się.
- Przecież dobrze wiesz, że ja nie mam szczęścia, więc dlaczego mi to robisz?
- Nie zrzędź tylko losuj.
- Jak chcesz, ale potem nie oskarżaj mnie oto co wylosowałam. - moja ręka znalazła się w naczyniu, wertując małe, niesforne karteczki. Wyciągnęłam jakąś i przekazałam ją Nathanowi, aby ją otworzył i patrzyłam na jego reakcje. Po otwarciu i przeczytaniu zawartości, zaśmiał się i podał ją Ronowi do przeczytania, komentując słowami: ,,Na pewno ci się spodoba'', po czym dalej się śmiał. Swoim zachowanie wzbudził u mnie lęk i ciekawość. Kurde, co ja wylosowałam, że mu się tak spodobało?!
- Nasz ukochany duet zaprezentuje nam teraz coś trochę bardziej imprezowego. Przed wami Monika i Nathan w piosence ,,La La La'', formacji Da'Zoo. - ogłosił Ron. No to teraz wiem, dlaczego tak się mu spodobała ta piosenka. Od razu przypomniałam sobie swój ,,solo taniec'' z odkurzaczem. Boże, jak to brzmi. Na samą myśl chciało mi się śmiać. Już na samym początku, odnalazłam wśród tłumów pozostałą ósemkę, która sączyła przy barze drinki. Wszyscy się do nas uśmiechali i machali nam. Jedynie Tom wyglądał jakby uciekł z psychiatryka i nie wziął przepisanych mu leków. Cały czas śmiejąc się skakał w różne strony pokazując nam jak mamy się ruszać. W końcu znudzony tym, że nie naśladujemy go zniknął gdzieś w tłumie. Ciekawiło mnie gdzie poszedł. Może zachciało mu się do łazienki? Nie byłam tego pewna, ale na razie wolałam nie przejmować się tym co w tej chwili robi Tom, musiałam skupić się na piosence, aby nie pomylić słów. Nie wiedziałam jednak, że odpowiedź na nurtujące mnie pytanie ,,gdzie jest Tom?'' sama zaraz do mnie przyjdzie i pozytywnie zszokuje...
__________________________________________________________________________
Tak bardzo was przepraszam, że:
- dzisiaj taki krótki rozdział
- nie dodałam wczoraj rozdziału
- nie komentowałam waszych blogów
- Monika. - uśmiechnęłam się z grzeczności.
- Jak się tu znalazłaś? Chodzisz za mną? - zaśmiał się. ,,Raczej ty za mną'' – pomyślałam.
- Nie. To musiał być czysty przypadek. Jestem tu ze znajomymi.
- Więc jest to jeden z moich najmilszych przypadków. - uśmiechnął się. Prawie uległam jego urokowi, bo był całkiem przystojny, ale na szczęście pojawił się Nathan.
- Tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. - zwrócił się do mnie z ulgą.
- Przecież ci mówiłam, że będę czekać na ciebie przy barze. - uśmiechnęłam się – A tak w ogóle to poznajcie się. Obydwoje obrzucili się chłodnymi spojrzeniami.
- My się znamy, prawda Payne? - wycedził przez zęby Nathan.
- Masz rację, Sykes. - odpowiedział mu Liam z nutką ironii. Wyczułam między nimi napiętą atmosferę, ewidentnie za sobą nie przepadali. Nie powiem zaczynałam się bać, więc postanowiłam przerwać panującą ciszę.
- To jak idziemy? - pytanie skierowałam do Nathana.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- To wy jesteście razem? - zdziwił się Liam.
- Przecież ci powiedziałam, że przyszłam ze znajomymi, a mówiąc znajomi miałam na myśli Nathana i reszty.
- Rozumiem. Ale przecież Nathan może usiąść z nami i porozmawiać. - powiedział Liam.
- Nie nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo...chciałem zaśpiewać z Moniką na scenie.
- Co?! - do rozmowy włączyłam się ja.
- Nie oszukuj Sykes, przecież wiem, że zależy ci tyko na tym, aby zabrać ode mnie Monikę. - nie zważając na moje słowa, Liam dalej prowadził dyskusję z Nathanem.
- Nie oszukuję! Chciałem z nią teraz zaśpiewać.
- Jeśli mówisz prawdę to chcę was razem zobaczyć na scenie. I to w tej chwili.
- Dobrze. - odpowiedział mu z dumą Nathan i bez słowa pociągnął mnie za rękę w stronę sceny. Dopiero po oddaleniu się od baru, zatrzymał się i stanął przede mną, chcąc mi coś powiedzieć. Zmarkotniał, kiedy zobaczył moją wściekłą minę.
- Co ci znowu odbiło?!
- Przepraszam...
- Dlaczego to zrobiłeś?! Co, duma się w tobie odezwała?!
- Monika, przepraszam...
- Nie obchodzi mnie czy wy się lubicie czy nie! Możecie sobie okazywać to jak chcecie, ale nie moim kosztem!
- Skończ już, przepraszam! Zachowałem się jak ostatni kretyn i idiota, ale przepraszam! Po prostu kiedy zobaczyłem jak on... - momentalnie się zaciął i zmieszany próbował coś wymyślić – Nie zrozumiesz tego...
- Więc mi to wytłumacz. - odpowiedziałam spokojniejszym głosem. Spojrzał na mnie, jakby oczekiwał czegoś ode mnie.
- Nie teraz.
- A kiedy?
- Już niedługo... A teraz, jeśli się na mnie nie gniewasz, to czy zaśpiewasz ze mną? - powiedział, wyciągając do mnie swoją dłoń.
- Jestem wściekła za to, co zrobiłeś, ale... nie potrafię się na ciebie gniewać. - uśmiechnęłam się - - I zaśpiewam pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Obiecasz mi, że to już jest ostatni raz. - uśmiechnął się tylko i bez słowa mnie przytulił.
- Obiecuję. - wyszeptał mi do ucha, gładząc moje włosy.
- No to chodź! - z uśmiechem na twarzy, pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy na scenę i podszedł do nas Ron.
- Chcielibyśmy razem zaśpiewać. Możemy? - powiedział do mikrofonu Nathan.
- Oczywiście, w końcu to koncert charytatywny, a nie powiem cieszę się, że po raz kolejny usłyszymy tutaj Monikę. - uśmiechnął się do nas Ron, a dziewczyny spod seny zaczęły piszczeć.
- Widzisz, same plusy. - szepnął mi, rozbawiony Nathan.
- Zamknij się, bo nie będę śpiewać. - zaśmiałam się. Otrzymaliśmy do rąk mikrofony i przyszła kolej na wylosowanie piosenki.
- Ty losuj, ja nie mam szczęścia, o czym przekonaliśmy się wcześniej. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ja wylosuję. Nie będę się z tobą kłócił. - włożył rękę do przezroczystego naczynia, nerwowo przerzucał karteczki. Wylosowaną podał Ronowi.
- Uwaga, Monika i Nathan zaśpiewają ,,Is Anybody Out There'', duetu Nelly Furtado i K'NAANA! Zachęćmy ich gorącymi brawami! - ogłosił Ron. Rozbrzmiały oklaski zachęcające nas do występu i już po chwili usłyszeliśmy pierwsze dźwięki melodii. Uśmiechnęłam się tylko, że mało mam do śpiewania i zaczęłam śpiewać. Szło nam całkiem fajnie, a publiczność bujała się w rytm muzyki, wesoło podśpiewując. Jak w każdym występie, w końcu musiał nadejść jego koniec. Z uśmiechami na twarzach, podziękowaliśmy wszystkim za brawa i już mieliśmy schodzić ze sceny, ale zatrzymał nas głos Rona.
- Już nas opuszczacie? Tak miło nam się was słucha. Zaśpiewajcie nam coś jeszcze. - uśmiechnął się do nas – Czy chcecie ich jeszcze raz usłyszeć? - zwrócił się do publiczności. Rozległ się tylko głośny pisk dziewczyn. Nie mieliśmy wyboru i musieliśmy coś jeszcze zaśpiewać. Obiecałam sobie, że ostatni raz ulegam, za następnym już się nie zgodzę.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że tak wyjdzie. - szepnął mi Nathan.
- Nie gadaj tylko śpiewaj. - uśmiechnęłam się. Odpowiedział mi tylko szerokim uśmiechem. Nie mogłam być na niego zła, przecież to nie jego wina. Trzeci raz z rzędu dostałam do ręki mikrofon i ponownie przyszła kolej na losowanie.
- Teraz losuje nasza piękność, Monika. - zwrócił się do mnie Ron, podając mi to przeklęte naczynie, które najchętniej bym rozbiła na milion drobnych kawałeczków tak, aby już nikt inny nie mógł z niego losować.
- To Nathan, ty losuj.
- Ja już losowałem.
- Ja też.
- Ale teraz twoja kolej i nie kłóć się ze mną. - pogroził mi palcem, śmiejąc się.
- Przecież dobrze wiesz, że ja nie mam szczęścia, więc dlaczego mi to robisz?
- Nie zrzędź tylko losuj.
- Jak chcesz, ale potem nie oskarżaj mnie oto co wylosowałam. - moja ręka znalazła się w naczyniu, wertując małe, niesforne karteczki. Wyciągnęłam jakąś i przekazałam ją Nathanowi, aby ją otworzył i patrzyłam na jego reakcje. Po otwarciu i przeczytaniu zawartości, zaśmiał się i podał ją Ronowi do przeczytania, komentując słowami: ,,Na pewno ci się spodoba'', po czym dalej się śmiał. Swoim zachowanie wzbudził u mnie lęk i ciekawość. Kurde, co ja wylosowałam, że mu się tak spodobało?!
- Nasz ukochany duet zaprezentuje nam teraz coś trochę bardziej imprezowego. Przed wami Monika i Nathan w piosence ,,La La La'', formacji Da'Zoo. - ogłosił Ron. No to teraz wiem, dlaczego tak się mu spodobała ta piosenka. Od razu przypomniałam sobie swój ,,solo taniec'' z odkurzaczem. Boże, jak to brzmi. Na samą myśl chciało mi się śmiać. Już na samym początku, odnalazłam wśród tłumów pozostałą ósemkę, która sączyła przy barze drinki. Wszyscy się do nas uśmiechali i machali nam. Jedynie Tom wyglądał jakby uciekł z psychiatryka i nie wziął przepisanych mu leków. Cały czas śmiejąc się skakał w różne strony pokazując nam jak mamy się ruszać. W końcu znudzony tym, że nie naśladujemy go zniknął gdzieś w tłumie. Ciekawiło mnie gdzie poszedł. Może zachciało mu się do łazienki? Nie byłam tego pewna, ale na razie wolałam nie przejmować się tym co w tej chwili robi Tom, musiałam skupić się na piosence, aby nie pomylić słów. Nie wiedziałam jednak, że odpowiedź na nurtujące mnie pytanie ,,gdzie jest Tom?'' sama zaraz do mnie przyjdzie i pozytywnie zszokuje...
__________________________________________________________________________
Tak bardzo was przepraszam, że:
- dzisiaj taki krótki rozdział
- nie dodałam wczoraj rozdziału
- nie komentowałam waszych blogów
Jest mi bardzo wstyd, ale nie mogłam. Cały dzień nie miałam wczoraj internetu, dzisiaj też. Coś się zepsuło i dopiero teraz zostało naprawione. Obiecuję, że wszystko spróbuję nadrobić. Bardzo was za to przepraszam, ale niestety czasem tak jest. Na dodatek ja jestem ,,dzieckiem nieszczęść'' i wszystko co złe ląduje na mnie. Również to, że nie mam talentu i zanudzam was ty szajsem. Mam nadzieję, że mi to wszystko wybaczycie. :(
Z dedykacją dla wszystkich tych, którzy to czytają, a w szczególności dla tych którzy komentują: wiedzcie, ze kocham was i głupio mi, ze nie skomentowałam waszych blogów, więc nawet nie liczę na to, że pod tym postem znajdę jakiekolwiek komentarze. Postaram się wszystko nadrobić i mam nadzieję, ze mi wybaczycie. Kocham was i nie chcę was stracić! :*********************************************
Eh nie przepraszaj i nie gadaj głupot ze nikt nie skomentuje ! Rozdział choć krótki to świetny ! ;* i mam nadzieje że ta zazdrość delikatna Natha była spowodowana tym iż czuje on coś poważniejszego do Moniki <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńOtóż tak :
OdpowiedzUsuńNie roztanę sie z twoim blogiem iż
jest on boski
zajebiocha
i on coś czuje do Moniki no bo on jest taki zazdrosny jupi
zakochał się chłopaczyna ;D
Rozdział Super
ciekawe co tam TOM??
czekam
pisz next
Jak jeszcze raz przeczytam, że coś takiego piszesz o swoim blogu, to (i tu cytuję) "ukręcę Ci głowę przy samych piętach!"!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo był mały szok!
Ale mam pewne podejrzenia co do tego dlaczego Nathan nie przepada za Liamem.....
Jestem ciekawa czy się sprawdzą ;) tak więc szybko pisz kolejny ;*
Kocham Cię Słońce Ty moje ;*****
PS. Przepraszam za tak krótki komentarz ale na nic nie mam czasu ;(
Chciałam jednak żebyś wiedziała, że przeczytałam i że podziwiam Cię na każdym kroku za to jak piszesz i jaką jesteś osobą ;*****
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczysz ;*
you , me , rodział , now xx
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, a jak jeszcze raz napiszesz, że to co tu piszesz to głupie albo coś takiego to normalnie Ci coś zrobię.
OdpowiedzUsuńJak zwykle mi humor poprawiłaś.; )
Jutro czekam na dłuższy. ;D
< 33
"Z dedykacją dla wszystkich tych, którzy to czytają, a w szczególności dla tych którzy komentują"?
OdpowiedzUsuńCzyli, że dla też jest dedykowany ten rozdził?
Super! Dziękuje!
Uwielbiam ten rozdział.
A Ty Moniko, grzeszysz! Tak, grzeszysz!
Bo to grzech kończyć w takim momencie. Po raz kolejny.
Z wielką niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Weny, kochana
Grabisz sobie grabisz :D
OdpowiedzUsuńJak możesz mówić takie rzeczy .?!
Twój blog jest zajebisty .!!
Pisz mi tu szybko następny <3
A nie gadasz głupoty . :]
Weny :*
nie masz za co przepraszać!!!
OdpowiedzUsuńrozdział super:)
ale gdzie jest Tom??
pisz gdzie jest:))
Jane
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNathan zazdrosny o Liama
ciekawe co Tom wymyślił
Pisz szybko następny
Super
OdpowiedzUsuńNo aż nie wiem co mogła bym tu więcej powiedzieć
Genialny
I szybkoo pisz następny^^