Czym byłoby życie bez ciszy, spokoju i własnej potrzeby utożsamienia się z przyrodą? My, zwykli ludzie potrzebujemy od czasu do czasu wewnętrznego wyciszenia i skupienia swoich myśli oraz wszystkich dręczących nas spraw w jednym miejscu oraz dogłębnego przemyślenia ich... No, dobra już nie truję! Brzmiało to jak tekst jakiegoś psychologa, ale naprawdę to poczułam. Połączyłam się z naturą, która mnie otaczała. Rozumiałam o czym śpiewają ptaki, o czym szumią drzewa...Pięknie! Teraz gadam jak psychopata! Monika, halo ziemia! Otrząśnij się! Uff! Już! Teraz powiem to swoimi słowami... Pierwszy raz było mi dobrze, zrelaksowałam się, wszystkie troski odeszły. Najważniejsze było tu i teraz. Nic się nie liczyło. Przymknęłam oczy... Na chwilę odpłynęłam w ten bajkowy świat...
- Pięknie, prawda? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego zacnego towarzysza, Nathana. Niechętnie uchyliłam ściśnięte powieki. Oślepiły mnie promienie słońca szykujące się do zajścia za horyzont, jednak widziałam, że Nathan bacznie mi się przygląda.
- Masz rację, ślicznie jest. - ułożyłam się wygodnie na trawie, ręce splatając za głową i wsłuchując się w panującą ciszę - Skąd znasz to miejsce?
- Eh...to długa historia. - odpowiedział zmieszany, bawiąc się kępką trawy.
- Mamy czas, opowiadaj.- uśmiechnęłam się ciepło i odgarnęłam mu z czoła grzywkę, zakrywającą prawe oko. Na jego twarzy zagościł niepewny, ale słodki uśmiech, który przyprawiał mnie o rumieńce. Położył się na trawie, głowę kładąc na moim brzuchu.
- Wiążę z tym miejscem miłe i te mniej przyjemne wspomnienia. Wszystkie jednak odegrały ważną rolę w moim życiu. Kiedy miałem 9 lat, pierwszy raz poważnie pokłóciłem się z rodzicami. Nawet nie pamiętam o co tak naprawdę poszło, ale byłem tak wściekły, że wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. Godzinę błąkałem się po lesie, aż w końcu trafiłem tutaj. Tak bardzo mi się tutaj spodobało, że w każdej wolnej chwili pojawiałem się tutaj. Kiedyś chciałem przyprowadzić tu swoją pierwszą dziewczynę, ale nie zrobiłem tego. Po dwóch dniach nie żałowałem tej decyzji, bo ze mną zerwała. To właśnie tutaj powstała moja pierwsza piosenka o miłości. Nikt nie wie, że to miejsce istnieje, a przynajmniej tak sądzę. Jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem...- zakończył swoją opowieść westchnięciem, po czym przymknął oczy - Już tyle rzeczy o mnie wiesz. Zwierzam ci się ze wszystkiego, a tak naprawdę sam nie wiem nic o tobie.
- A co byś chciał wiedzieć? - spytałam prawie szeptem, bawiąc się jego włosami, co najwyraźniej mu się spodobało.
- Nie wiem...najlepiej wszystko. Opowiadaj od początku.
- Wiesz, moje życie jest dość skomplikowane. To znaczy tak pewnie wydaje się tylko mi. W gruncie rzeczy nie brakuje mi niczego. Mam cudownych rodziców, dom, przyjaciółki, ale zawsze czegoś mi brakuje. Jednak tak naprawdę nie wiem czego. Tak to już bywa, mam 17 lat i to, co dzieje się w mojej głowie jest wiecznie trwającą bitwą o przetrwanie. Tak naprawdę nie wiem kto ma przetrwać, ale to szczegół. Urodziłam się 14 marca. Marzec...14... Dlaczego akurat ta data? Nie wiem, ale jakoś za nią nie przepadam. Czemu? Nie wiem. nigdy nie cieszę się z tego co mam. Zawsze jest tak, że wszyscy wokół mają najlepiej, a ja jestem ofiarą losu, której zawsze dostaje się to najgorsze... Dzieciństwo... Miło je wspominam. Żyłam beztrosko, ciesząc się każdą wolną chwilą. Nie ważne było co będzie działo się jutro albo chociaż dziś wieczorem, najważniejsze było tu i teraz. Potem była szkoła. Wszystko byłoby takie piękne. Poznałam moje wspaniałe przyjaciółki - Luizę, Magdę. Karolinę, Matyldę, Ninę i Milenę, ale poznałam też jego, Michała. Czy wiesz jak to jest, gdy idziesz korytarzem i przed sobą widzisz tę znajomą postać, która niestety ciebie nie dostrzega? Możliwe, że wiesz, ale mnie to bolało podwójnie. Byłam gotowa poświęcić wszystko byleby zobaczyć na jego twarzy ten szczery uśmiech kierowany w moją stronę. Zawsze zdawałam sobie sprawę, że te wszystkie dziewczyny z którymi się spotyka muszą być szczęściarami. Ja o nim marzyłam, a one miały go na wyłączność. To bardzo bolało, ale najgorsze było to, że bardzo często z nim rozmawiałam. To sprawiało mi okropny ból. Nigdy nie wiedziałam jak się zachować w jego obecności. Czasem byłam miła, a czasem zimna jak lód. Tak naprawdę wydaje mi się, że bawił się moimi uczuciami, bo na moich oczach obściskiwał się z jakimiś dziewczynami lub po prostu mnie zaczepiał. A ja tak bardzo go potrzebowałam. Potrzebowałam, żeby był albo chociaż, żeby jeden jedyny raz podszedł i przytulił, nic więcej. Mogło to nie znaczyć nic, ale ja tego potrzebowałam. Cała podstawówka minęła mi na wzdychaniu do niego. Potem przyszło gimnazjum. Nasz drogi rozeszły się. Ja wybrałam takie, aby iść razem z Luizą, a on to do którego miał najbliżej. Tęskniłam za nim. Ale jakoś w drugiej klasie przestałam o nim myśleć i zajęłam się nauką. Liceum... To był zbieg okoliczności czy jakieś fatum? Wybrał to samo co ja i Luiza jednak najgorsze było to, że on był w klasie z Luizą, a ja w równoległej. Codziennie widywałam jego roześmianą twarz. Jak flirtował z dziewczynami, kompletnie ignorując to, jak się w tej chwili czuję. Wiedział, że mi się podoba. Dlaczego? Bo w piątej klasie popełniłam największą głupotę mojego życia - powiedziałam mu o tym. Nic wtedy nie odpowiedział, uśmiechał się tylko, ale jak widać nie zapomniał. Został ostatni tydzień do wakacji i to właśnie wtedy, w piątek, tuż po zakończeniu roku, powiedział mi, że bardzo się mu podobam. Byłam totalnie zszokowana tym faktem, ale cieszyłam się jak dziecko i zgodziłam się. Czułam jego pocałunki na ustach, szyi, policzkach, dłoniach... To było coś cudownego. Mówił, że mnie kocha, że liczę się dla niego tylko ja... a potem mnie zostawił. W wakacje, wtedy kiedy mnie pocieszałeś.... - w oku zakręciła mi się łezka. Przywołane wspomnienia zawsze wzbudzały u mnie płacz.
- Zabiłbym tego sukinsyna! - Nathan poderwał się do pozycji siedzącej i zacisnął pięści.
- Nathan uspokój się... - położyłam rękę na jego ramieniu - To nic nie da. Było minęło. Dlaczego byś miał go zabijać?
- Za to, że cię tak skrzywdził! Gnojek! - warknął przez zęby.
- To i tak nic by nie dało. - uśmiechnęłam się ciepło - Ale dziękuję za troskę. - przybliżyłam się do niego i pocałowałam w policzek. W jego oczach nie widziałam już tego gniewu, który całkowicie zapełnił jego tęczówki, ale nutkę ekscytacji i szczęścia. Bez słowa przytulił mnie. Nawet nie zamierzałam protestować. Wtuliłam twarz w jego ramię i uwolniłam parę łez, które cisnęły się na zewnątrz.
- Nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. - odparł gładząc moje rozczochrane włosy.
- Dziękuje. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
- Tak. Przyjacielem... - westchnął i złożył delikatny pocałunek na moich brązowych włosach.
__________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak beznadziejnie i krótko, ale nie umiem inaczej... :<
Dedyk dla Heli :*
- Pięknie, prawda? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego zacnego towarzysza, Nathana. Niechętnie uchyliłam ściśnięte powieki. Oślepiły mnie promienie słońca szykujące się do zajścia za horyzont, jednak widziałam, że Nathan bacznie mi się przygląda.
- Masz rację, ślicznie jest. - ułożyłam się wygodnie na trawie, ręce splatając za głową i wsłuchując się w panującą ciszę - Skąd znasz to miejsce?
- Eh...to długa historia. - odpowiedział zmieszany, bawiąc się kępką trawy.
- Mamy czas, opowiadaj.- uśmiechnęłam się ciepło i odgarnęłam mu z czoła grzywkę, zakrywającą prawe oko. Na jego twarzy zagościł niepewny, ale słodki uśmiech, który przyprawiał mnie o rumieńce. Położył się na trawie, głowę kładąc na moim brzuchu.
- Wiążę z tym miejscem miłe i te mniej przyjemne wspomnienia. Wszystkie jednak odegrały ważną rolę w moim życiu. Kiedy miałem 9 lat, pierwszy raz poważnie pokłóciłem się z rodzicami. Nawet nie pamiętam o co tak naprawdę poszło, ale byłem tak wściekły, że wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. Godzinę błąkałem się po lesie, aż w końcu trafiłem tutaj. Tak bardzo mi się tutaj spodobało, że w każdej wolnej chwili pojawiałem się tutaj. Kiedyś chciałem przyprowadzić tu swoją pierwszą dziewczynę, ale nie zrobiłem tego. Po dwóch dniach nie żałowałem tej decyzji, bo ze mną zerwała. To właśnie tutaj powstała moja pierwsza piosenka o miłości. Nikt nie wie, że to miejsce istnieje, a przynajmniej tak sądzę. Jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem...- zakończył swoją opowieść westchnięciem, po czym przymknął oczy - Już tyle rzeczy o mnie wiesz. Zwierzam ci się ze wszystkiego, a tak naprawdę sam nie wiem nic o tobie.
- A co byś chciał wiedzieć? - spytałam prawie szeptem, bawiąc się jego włosami, co najwyraźniej mu się spodobało.
- Nie wiem...najlepiej wszystko. Opowiadaj od początku.
- Wiesz, moje życie jest dość skomplikowane. To znaczy tak pewnie wydaje się tylko mi. W gruncie rzeczy nie brakuje mi niczego. Mam cudownych rodziców, dom, przyjaciółki, ale zawsze czegoś mi brakuje. Jednak tak naprawdę nie wiem czego. Tak to już bywa, mam 17 lat i to, co dzieje się w mojej głowie jest wiecznie trwającą bitwą o przetrwanie. Tak naprawdę nie wiem kto ma przetrwać, ale to szczegół. Urodziłam się 14 marca. Marzec...14... Dlaczego akurat ta data? Nie wiem, ale jakoś za nią nie przepadam. Czemu? Nie wiem. nigdy nie cieszę się z tego co mam. Zawsze jest tak, że wszyscy wokół mają najlepiej, a ja jestem ofiarą losu, której zawsze dostaje się to najgorsze... Dzieciństwo... Miło je wspominam. Żyłam beztrosko, ciesząc się każdą wolną chwilą. Nie ważne było co będzie działo się jutro albo chociaż dziś wieczorem, najważniejsze było tu i teraz. Potem była szkoła. Wszystko byłoby takie piękne. Poznałam moje wspaniałe przyjaciółki - Luizę, Magdę. Karolinę, Matyldę, Ninę i Milenę, ale poznałam też jego, Michała. Czy wiesz jak to jest, gdy idziesz korytarzem i przed sobą widzisz tę znajomą postać, która niestety ciebie nie dostrzega? Możliwe, że wiesz, ale mnie to bolało podwójnie. Byłam gotowa poświęcić wszystko byleby zobaczyć na jego twarzy ten szczery uśmiech kierowany w moją stronę. Zawsze zdawałam sobie sprawę, że te wszystkie dziewczyny z którymi się spotyka muszą być szczęściarami. Ja o nim marzyłam, a one miały go na wyłączność. To bardzo bolało, ale najgorsze było to, że bardzo często z nim rozmawiałam. To sprawiało mi okropny ból. Nigdy nie wiedziałam jak się zachować w jego obecności. Czasem byłam miła, a czasem zimna jak lód. Tak naprawdę wydaje mi się, że bawił się moimi uczuciami, bo na moich oczach obściskiwał się z jakimiś dziewczynami lub po prostu mnie zaczepiał. A ja tak bardzo go potrzebowałam. Potrzebowałam, żeby był albo chociaż, żeby jeden jedyny raz podszedł i przytulił, nic więcej. Mogło to nie znaczyć nic, ale ja tego potrzebowałam. Cała podstawówka minęła mi na wzdychaniu do niego. Potem przyszło gimnazjum. Nasz drogi rozeszły się. Ja wybrałam takie, aby iść razem z Luizą, a on to do którego miał najbliżej. Tęskniłam za nim. Ale jakoś w drugiej klasie przestałam o nim myśleć i zajęłam się nauką. Liceum... To był zbieg okoliczności czy jakieś fatum? Wybrał to samo co ja i Luiza jednak najgorsze było to, że on był w klasie z Luizą, a ja w równoległej. Codziennie widywałam jego roześmianą twarz. Jak flirtował z dziewczynami, kompletnie ignorując to, jak się w tej chwili czuję. Wiedział, że mi się podoba. Dlaczego? Bo w piątej klasie popełniłam największą głupotę mojego życia - powiedziałam mu o tym. Nic wtedy nie odpowiedział, uśmiechał się tylko, ale jak widać nie zapomniał. Został ostatni tydzień do wakacji i to właśnie wtedy, w piątek, tuż po zakończeniu roku, powiedział mi, że bardzo się mu podobam. Byłam totalnie zszokowana tym faktem, ale cieszyłam się jak dziecko i zgodziłam się. Czułam jego pocałunki na ustach, szyi, policzkach, dłoniach... To było coś cudownego. Mówił, że mnie kocha, że liczę się dla niego tylko ja... a potem mnie zostawił. W wakacje, wtedy kiedy mnie pocieszałeś.... - w oku zakręciła mi się łezka. Przywołane wspomnienia zawsze wzbudzały u mnie płacz.
- Zabiłbym tego sukinsyna! - Nathan poderwał się do pozycji siedzącej i zacisnął pięści.
- Nathan uspokój się... - położyłam rękę na jego ramieniu - To nic nie da. Było minęło. Dlaczego byś miał go zabijać?
- Za to, że cię tak skrzywdził! Gnojek! - warknął przez zęby.
- To i tak nic by nie dało. - uśmiechnęłam się ciepło - Ale dziękuję za troskę. - przybliżyłam się do niego i pocałowałam w policzek. W jego oczach nie widziałam już tego gniewu, który całkowicie zapełnił jego tęczówki, ale nutkę ekscytacji i szczęścia. Bez słowa przytulił mnie. Nawet nie zamierzałam protestować. Wtuliłam twarz w jego ramię i uwolniłam parę łez, które cisnęły się na zewnątrz.
- Nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. - odparł gładząc moje rozczochrane włosy.
- Dziękuje. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
- Tak. Przyjacielem... - westchnął i złożył delikatny pocałunek na moich brązowych włosach.
__________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak beznadziejnie i krótko, ale nie umiem inaczej... :<
Dedyk dla Heli :*
ehh .. przyjacielem .. CZEEEMU ???
OdpowiedzUsuń<3 !
OdpowiedzUsuńumiesz budować atmosfere, gdy się rozkręca kończysz...
czekam na kolejny z niecierpliwością :)
miśka
Zaczynasz mnie totalnie denerwować!!!
OdpowiedzUsuńPrzestań opowiadać, że Twoje rozdziały są beznadziejne i że inaczej nie umiesz!!!!
Bo to jest nie prawda!!!!
Masz tak nie mówić bo się na Ciebie pogniewam!
Rozdział jest genialny :)
Historie, które wychodzą z Twojej wspaniałej główki przeszywają moje serducho ;***
Dzięki nim wiem, że dzień nie jest zmarnowany, bo będę mogła przeczytać kolejną opowieść, płynącą z Twojego cudownego wnętrza ;*****
Wiesz, że Cię Kocham Słońce Ty moje ;***
I mam nadzieję, że zawsze będziesz o tym pamiętała siostrzyczko najukochańsza ;****
Czekam na kolejny rozdział ;D
wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńtylko przyjaciel ? eh ...
nie mów , że beznadziejne , bo mnie obrażasz
czekam na następny
Rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńPrzyjacielem?
Kurcze, tak to oni chyba się nigdy nie zejdą! A muszą!
Niemogę się już doczekać następnego rozdziału!
Weny kochana
świetnie!!!!
OdpowiedzUsuńtylko ten przyjaciel mi przeszkadza
mogliby się wkońcu zejść:))
czekam na nexta;))
Jane
Jak ja się cieszę że go dodałaś ;)
OdpowiedzUsuńach i te ostatnie zdanie Nathana -tak..przyjacielem
Boże on coś do niej czuje
pisz next
Weny!!
Kocham cie