Ranek śmiało mogłam zaliczyć do listy najpiękniejszych w moim życiu. Dlaczego? Bo moje marzenie zeszłego wieczoru się spełniło, a raczej leży tuż obok mnie. Z przyjemnością otworzyłam wciąż zaspane oczy. Czynności tej towarzyszyło niewielkie przeciągnięcie, które zostało powstrzymane. Nadal czułam na sobie objęcia Nathana. Przez całą noc nie zwolnił swojego uścisku. Po chwili jednak poczułam jak jego dłonie delikatnie drgnęły. Odruchowo odkręciłam twarz w jego stronę. Nie spał. Jego roześmiany, zielono-niebieski wzrok utkwił na mnie, a na twarz wylał się serdeczny uśmiech.
- Dzień dobry. Wyspałaś się? - mruknął zadowolony.
- Tak. Dziękuję. - uśmiechnęłam się ciepło, odkręcając całe swoje ciało w jego stronę. Pomimo iż widział, że już nie śpię, nadal nie zwalniał swojego stanowczego uścisku. Było mi niesamowicie przyjemnie. Ogarnęła mnie fala gorąca. Chcąc nie chcąc, mój brzuch stykał się z jego odsłoniętym torsem, a jego dłonie spoczywały na moich plecach. Jego dotyk był ciepły i taki subtelny. Każdy, nawet najmniejszy jego ruch, doprowadzał moje ciało do szaleństwa. Wpadałam w stan czystej i niepohamowanej błogości. Mimowolnie przymknęłam oczy, rozkoszując się tą jakże wspaniałą chwilą, modląc się by trwała wiecznie.
- Jakoś mi się nie wydaje. - usłyszałam rozbawiony szept tuż przy moim uchu. Jego oddech odczuwalny był na mojej wrażliwej szyi, jak wiatr wiejący z prędkością 100km/h. Mimo to, nadal był ciepły i przyjemny, a nawet delikatnie przyspieszony. Moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia. W brzuchu czułam stado motyli, które w tym momencie odstawiały jakiś dziki taniec. W żaden sposób nie mogłam ich uspokoić, a pożądanie jakie wywierał na mnie Nathan, swoimi ruchami, z każdą chwilą wypełniało mnie całą.
- Możliwe, że masz racje. - uśmiechnęłam się łobuzersko, nie otwierając oczu. Wyczułam, że bawi go to co teraz się dzieje. Nie powiem, że gdyby nie to iż musiałam zachować powagę sytuacji, to sama zwijałabym się ze śmiechu. Przysunął się jeszcze bliżej. Nie zwalniając uścisku, kciukiem znaczył jakieś wzory na moim zasłoniętym przez biały top brzuchu. Za wszelką cenę powstrzymywałam swój przyśpieszający oddech.
- Ale wiesz, że musimy wstawać. Nie długo mamy pociąg. - po raz kolejny usłyszałam przy swoim uchu jego cichy pomruk. Tym razem był jednak bardziej subtelny. Miałam wielką ochotę wpić się w jego usta i kochać się z nim do utraty sił. Jego osoba tak cholernie mnie podniecała, że nie byłam pewna czy będę w stanie panować na wszystkimi rzeczami jakie w tym momencie działy się w moim organizmie.
- Trudno. - wysiliłam się na wydanie cichego pomruku, tym samym próbując go prowokować do podjęcia dalszej gry. Wystarczył jeden jego ruch, a traciłam świadomość tego co się w tym momencie dzieje. Nie liczyłam na to, że mnie pocałuje, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Cieszył mnie sam fakt, że przy mnie jest. Zrozumiał, że cały czas w to brnę. Zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie mocniej, tak, że teraz to moje piersi stykały się z jego nagim torsem. Wpadłam w stan największej błogości jakiej kiedykolwiek mogłam zaznać. Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się tym stanem. Nadal nie widziałam, co robi, ale po chwili poczułam błądzący po mojej odsłoniętej szyi ciepły oddech, który wolno powędrował troszkę wyżej. Zatrzymał się tuż przy moim uchu. Wargą drażnił płatek mojego ucha, a ja myślałam, że zaraz odpłynę.
- No to teraz tego pożałujesz. - zaśmiał się melodyjnie i ostatni raz otarł się wargą o płatek mojego ucha. Teraz włączył do gry swoje ręce, które zaczęły mnie niemiłosiernie łaskotać. Jedyne dźwięki, które teraz wydawałam to były niepohamowane napady śmiechu. Drażnił rękami wszystkie moje czułe miejsca. Rzucało nas po całym łóżku. Jego dłonie były dosłownie wszędzie. Wędrowały od moich wyczulonych na dotyk bioder i brzucha do wrażliwych stóp i ramion. Miałam serdecznie dość. Śmiech rozrywał mnie od środka, nie mogłam nad nim zapanować. Nathan miał ten sam problem. On również się śmiał, bo moje dłonie nie pozostawały mu dłużne. Po chwili znalazłam się w bezpiecznej dla mnie pozycji. Siedziałam mu na brzuchu, dłońmi przytrzymują jego nadgarstki, które przytwierdziłam do łóżka. Wierzgał nogami, ale w niczym mu to nie pomagało. W końcu opadł z sił i całkowicie mi się poddał. Uśmiech nie schodził nam z twarzy, a nasze oddechy powoli lecz skutecznie wracały do normy. Naprawdę nie wiedziałam, co mam o nim myśleć. Był nie przewidywalny. W każdej chwili mógł zrobić coś, czego mogłam się zupełnie nie spodziewać. Cały czas szczerzył się w tym uroczym uśmiechu, który tak bardzo mi się podobał.
- Jak możesz? Wiesz, że wprost nienawidzę tego, a mimo to zawsze robisz dokładnie to samo! - stwierdziłam z wyrzutem, a uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy.
- Ponieważ wiem, że tego nienawidzisz, a tym samym atakuję twoje najczulsze miejsca.
- Och, powinna się spotkać za to kara! - warknęłam i próbowałam z niego zejść. Byłam blisko swojego celu, kiedy on mocno złapał mnie za nadgarstek i zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie, że na niego wpadłam. Całe moje ciało spoczywało teraz na nim. Po raz kolejny nasze twarze dzieliły jakieś głupie centymetry! Spojrzałam na niego nie pewnie, zaskoczona tym jak postępuje, a strach i zdziwienie mieszały się we mnie z niepohamowaną ekscytacją i pożądaniem. Jego wzrok skanował moją twarz, próbując wyczytać z niej jakiś protest lub emocje, które w tym momencie wyrażam.
- A jaka to będzie kara? - zapytał zmysłowym głosem, kurczowo trzymając swoje dłonie na moich plecach.
- Nie wiem, ale zapamiętasz ją do końca swojego życia! - odgryzłam się. To była tak cholernie podniecająca sytuacja, że modliłam się, aby przestał sobie pogrywać, bo inaczej rzucę się na niego jak groźna lwica i ktoś tego zajścia nie przeżyje. Wyczułam, że doskonale się bawi, ale ja mogłam powiedzieć o sobie dokładnie to samo. Jego obecność sprawiała, że świat przestawał istnieć, a jedyne co istniało to ja i on, nic więcej.
- A czy mógłbym teraz poznać tę karę? Bo jest coś o czym marzę i czego na pewno nie zapomnę do końca życia, więc chciałbym się przekonać czy mówimy o tym samym. - te słowa wypowiadane przez niego uderzyły we mnie jak strzała do tarczy. O co mogło mu chodzić? Przecież to szaleniec! On może mieć milion myśli na sekundę! Mam! Może to nie jest coś o czym on marzy. Ba! Nawet przez myśl mu to nie przeszło. Wiedziałam jednak jedno - miałam na niego niewyobrażalną ochotę, więc jak najszybciej musiałam ulotnić się z tego pomieszczenia. Spróbowałam ruchu do tyłu. Nie dałam rady się wydostać. Cały czas stanowczo mnie przy sobie trzymał. No to teraz plan B. Może się nie udać, ale warto spróbować. Uśmiechnęłam się słodko i przysunęłam twarz do jego ucha.
- Nathan... - wyszeptałam najbardziej zmysłowym głosem na jaki było mnie stać, przy tym niewinnie ocierając wargą o płatek jego ucha. Tak samo jak zrobił to on.
- Tak? - wypowiedział te słowa zduszonym głosem, a jego oddech przyspieszył. Zachichotałam cichutko. Nadal nie wychodziłam z zamierzonej roli, która na razie przynosiła efekty.
- Jeżeli mnie teraz nie puścisz to obiecuję, że wszystkie twoje ukochane czapki skończą w śmietniku lub w terrarium Neytiri. Wedle życzenia... - wyszeptałam mu prosto do ucha, delikatnie je przygryzając. Nie patrząc na niego spróbowałam wstać, co o dziwo mi się udało. Odczułam wielką ulgę zmysłowymi ruchami ruszyłam w stronę walizki z której wyciągnęłam brązowe szorty i biały top w pomarańczowo-zielono-fioletowe paski. Po wyprostowaniu poczułam za sobą czyjąś obecność.
- Jesteś strasznie przebiegła. - zaśmiał się, od tyłu mnie obejmując. Odwróciłam się na pięcie i szeroko się uśmiechnęłam. W jego wspaniałych oczach tańczyły teraz miliony rozbawionych iskierek.
- Mam wspaniałego nauczyciela. - obdarowałam go przelotnym uśmiechem i zniknęłam za drzwiami pokoju, aby jak najszybciej znaleźć się w łazience. Po wejściu do pomieszczenia momentalnie osunęłam się po drzwiach na ziemię, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ten ranek... To było coś pięknego! Codziennie mogłabym budzić się w jego stanowczych i ciepłych objęciach. Rozmarzona, wykonałam poranną toaletę i ubrałam swoje rzeczy. Gotowa opuściłam łazienkę i poszłam do pokoju. Zastałam w nim Nathana siedzącego na łóżku. Był ubrany w czyste ciuchy, pokój był wysprzątany, a po porannej ,,bitwie'' nie było nawet śladu. Wzruszyłam ramionami i schowałam swoje ubrania do walizki.
- Trzeba było poczekać na mnie ze sprzątaniem, pomogłabym ci.- plecami opierałam się o ścianę i czekałam na jego odpowiedź. Cały czas wodził za mną wzrokiem co w moim przypadku było bardzo peszące. Mimo iż mógł wyczytać to z mojej twarzy nadal to robił, po czym wstał i kierował się w moją stronę.
- Nie wiedziałem, czy w końcu się ciebie doczekam. Siedziałaś tam ponad pół godziny. - zaśmiał się i pochwycił moją dłoń - Chodź na śniadanie, niedługo wyjeżdżamy. Razem opuściliśmy pokój. Nathan cały czas trzymał moją dłoń. W kuchni czekała na nas pani Sykes, która obrzuciła nas wesołym uśmiechem, pan Sykes, który aktualnie czytał gazetę oraz Jessica, która właśnie pałaszowała jajecznicę. Wszyscy wesoło nas przywitali i usiedliśmy do stołu. Muszę przyznać, że pani Sykes, była wspaniałą kucharką. Nadal dziwiło mnie dlaczego nie zdecydowała się otworzyć swojej restauracji. W podzięce za gościnę, zmyłam brudne naczynia ze śniadania. Chociaż w tak niewielki sposób mogłam podziękować za te dwa wspaniale spędzone dni. Wybiła godzina 11:00. Przyszedł czas pożegnania. Taksówka czekała na nas przed domem. Serdecznie podziękowałam za gościnę i wyściskałam się z Jess. Krótką znałam tę wesołą blondynkę, ale wiedziałam, że nigdy jej nie zapomnę. Wsiedliśmy do czekającej na nasz taksówki i odjechaliśmy na dworzec. Tym razem Nathan wybrał pociąg z najkrótszą trasą, co szczerze mi się spodobało, bo nie miałam ochoty spędzić całego dnia na siedzeniu w pociągu. Zajęliśmy miejsca w pusty przedziale, a już po chwili pociąg drgnął i ruszył ze stacji. Cieszyłam się, że już wracamy, a jednocześnie odczuwałam jakąś wewnętrzną pustkę. Nie byłam w stanie domyślić się o co mogło chodzić, gdyż moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i zerknęłam na wyświetlacz. Zdziwił mnie fakt, że sms był od nieznajomego numeru. Ciekawość wzięła górę. Treść sms-a nie była czymś nadzwyczajnym. ale kiedy zobaczyłam kto się pod nim podpisał, moje serce zamarło...
____________________________________________________________________________
Widzę, że przestaje się już podobać mój blog. Świadczy o tym tak małą ilość komentarzy po poprzednim postem, ale w końcu ma prawo. Gdybym ja miała wybór to bym tego też nie czytała...
Dziękuję za 8000 wyświetleń stron! (na tę chwile) To naprawdę bardzo wzruszające! Dziękuję!!! ;***
Dedyk dla Nemezis :*
- Dzień dobry. Wyspałaś się? - mruknął zadowolony.
- Tak. Dziękuję. - uśmiechnęłam się ciepło, odkręcając całe swoje ciało w jego stronę. Pomimo iż widział, że już nie śpię, nadal nie zwalniał swojego stanowczego uścisku. Było mi niesamowicie przyjemnie. Ogarnęła mnie fala gorąca. Chcąc nie chcąc, mój brzuch stykał się z jego odsłoniętym torsem, a jego dłonie spoczywały na moich plecach. Jego dotyk był ciepły i taki subtelny. Każdy, nawet najmniejszy jego ruch, doprowadzał moje ciało do szaleństwa. Wpadałam w stan czystej i niepohamowanej błogości. Mimowolnie przymknęłam oczy, rozkoszując się tą jakże wspaniałą chwilą, modląc się by trwała wiecznie.
- Jakoś mi się nie wydaje. - usłyszałam rozbawiony szept tuż przy moim uchu. Jego oddech odczuwalny był na mojej wrażliwej szyi, jak wiatr wiejący z prędkością 100km/h. Mimo to, nadal był ciepły i przyjemny, a nawet delikatnie przyspieszony. Moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia. W brzuchu czułam stado motyli, które w tym momencie odstawiały jakiś dziki taniec. W żaden sposób nie mogłam ich uspokoić, a pożądanie jakie wywierał na mnie Nathan, swoimi ruchami, z każdą chwilą wypełniało mnie całą.
- Możliwe, że masz racje. - uśmiechnęłam się łobuzersko, nie otwierając oczu. Wyczułam, że bawi go to co teraz się dzieje. Nie powiem, że gdyby nie to iż musiałam zachować powagę sytuacji, to sama zwijałabym się ze śmiechu. Przysunął się jeszcze bliżej. Nie zwalniając uścisku, kciukiem znaczył jakieś wzory na moim zasłoniętym przez biały top brzuchu. Za wszelką cenę powstrzymywałam swój przyśpieszający oddech.
- Ale wiesz, że musimy wstawać. Nie długo mamy pociąg. - po raz kolejny usłyszałam przy swoim uchu jego cichy pomruk. Tym razem był jednak bardziej subtelny. Miałam wielką ochotę wpić się w jego usta i kochać się z nim do utraty sił. Jego osoba tak cholernie mnie podniecała, że nie byłam pewna czy będę w stanie panować na wszystkimi rzeczami jakie w tym momencie działy się w moim organizmie.
- Trudno. - wysiliłam się na wydanie cichego pomruku, tym samym próbując go prowokować do podjęcia dalszej gry. Wystarczył jeden jego ruch, a traciłam świadomość tego co się w tym momencie dzieje. Nie liczyłam na to, że mnie pocałuje, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Cieszył mnie sam fakt, że przy mnie jest. Zrozumiał, że cały czas w to brnę. Zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie mocniej, tak, że teraz to moje piersi stykały się z jego nagim torsem. Wpadłam w stan największej błogości jakiej kiedykolwiek mogłam zaznać. Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się tym stanem. Nadal nie widziałam, co robi, ale po chwili poczułam błądzący po mojej odsłoniętej szyi ciepły oddech, który wolno powędrował troszkę wyżej. Zatrzymał się tuż przy moim uchu. Wargą drażnił płatek mojego ucha, a ja myślałam, że zaraz odpłynę.
- No to teraz tego pożałujesz. - zaśmiał się melodyjnie i ostatni raz otarł się wargą o płatek mojego ucha. Teraz włączył do gry swoje ręce, które zaczęły mnie niemiłosiernie łaskotać. Jedyne dźwięki, które teraz wydawałam to były niepohamowane napady śmiechu. Drażnił rękami wszystkie moje czułe miejsca. Rzucało nas po całym łóżku. Jego dłonie były dosłownie wszędzie. Wędrowały od moich wyczulonych na dotyk bioder i brzucha do wrażliwych stóp i ramion. Miałam serdecznie dość. Śmiech rozrywał mnie od środka, nie mogłam nad nim zapanować. Nathan miał ten sam problem. On również się śmiał, bo moje dłonie nie pozostawały mu dłużne. Po chwili znalazłam się w bezpiecznej dla mnie pozycji. Siedziałam mu na brzuchu, dłońmi przytrzymują jego nadgarstki, które przytwierdziłam do łóżka. Wierzgał nogami, ale w niczym mu to nie pomagało. W końcu opadł z sił i całkowicie mi się poddał. Uśmiech nie schodził nam z twarzy, a nasze oddechy powoli lecz skutecznie wracały do normy. Naprawdę nie wiedziałam, co mam o nim myśleć. Był nie przewidywalny. W każdej chwili mógł zrobić coś, czego mogłam się zupełnie nie spodziewać. Cały czas szczerzył się w tym uroczym uśmiechu, który tak bardzo mi się podobał.
- Jak możesz? Wiesz, że wprost nienawidzę tego, a mimo to zawsze robisz dokładnie to samo! - stwierdziłam z wyrzutem, a uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy.
- Ponieważ wiem, że tego nienawidzisz, a tym samym atakuję twoje najczulsze miejsca.
- Och, powinna się spotkać za to kara! - warknęłam i próbowałam z niego zejść. Byłam blisko swojego celu, kiedy on mocno złapał mnie za nadgarstek i zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do siebie, że na niego wpadłam. Całe moje ciało spoczywało teraz na nim. Po raz kolejny nasze twarze dzieliły jakieś głupie centymetry! Spojrzałam na niego nie pewnie, zaskoczona tym jak postępuje, a strach i zdziwienie mieszały się we mnie z niepohamowaną ekscytacją i pożądaniem. Jego wzrok skanował moją twarz, próbując wyczytać z niej jakiś protest lub emocje, które w tym momencie wyrażam.
- A jaka to będzie kara? - zapytał zmysłowym głosem, kurczowo trzymając swoje dłonie na moich plecach.
- Nie wiem, ale zapamiętasz ją do końca swojego życia! - odgryzłam się. To była tak cholernie podniecająca sytuacja, że modliłam się, aby przestał sobie pogrywać, bo inaczej rzucę się na niego jak groźna lwica i ktoś tego zajścia nie przeżyje. Wyczułam, że doskonale się bawi, ale ja mogłam powiedzieć o sobie dokładnie to samo. Jego obecność sprawiała, że świat przestawał istnieć, a jedyne co istniało to ja i on, nic więcej.
- A czy mógłbym teraz poznać tę karę? Bo jest coś o czym marzę i czego na pewno nie zapomnę do końca życia, więc chciałbym się przekonać czy mówimy o tym samym. - te słowa wypowiadane przez niego uderzyły we mnie jak strzała do tarczy. O co mogło mu chodzić? Przecież to szaleniec! On może mieć milion myśli na sekundę! Mam! Może to nie jest coś o czym on marzy. Ba! Nawet przez myśl mu to nie przeszło. Wiedziałam jednak jedno - miałam na niego niewyobrażalną ochotę, więc jak najszybciej musiałam ulotnić się z tego pomieszczenia. Spróbowałam ruchu do tyłu. Nie dałam rady się wydostać. Cały czas stanowczo mnie przy sobie trzymał. No to teraz plan B. Może się nie udać, ale warto spróbować. Uśmiechnęłam się słodko i przysunęłam twarz do jego ucha.
- Nathan... - wyszeptałam najbardziej zmysłowym głosem na jaki było mnie stać, przy tym niewinnie ocierając wargą o płatek jego ucha. Tak samo jak zrobił to on.
- Tak? - wypowiedział te słowa zduszonym głosem, a jego oddech przyspieszył. Zachichotałam cichutko. Nadal nie wychodziłam z zamierzonej roli, która na razie przynosiła efekty.
- Jeżeli mnie teraz nie puścisz to obiecuję, że wszystkie twoje ukochane czapki skończą w śmietniku lub w terrarium Neytiri. Wedle życzenia... - wyszeptałam mu prosto do ucha, delikatnie je przygryzając. Nie patrząc na niego spróbowałam wstać, co o dziwo mi się udało. Odczułam wielką ulgę zmysłowymi ruchami ruszyłam w stronę walizki z której wyciągnęłam brązowe szorty i biały top w pomarańczowo-zielono-fioletowe paski. Po wyprostowaniu poczułam za sobą czyjąś obecność.
- Jesteś strasznie przebiegła. - zaśmiał się, od tyłu mnie obejmując. Odwróciłam się na pięcie i szeroko się uśmiechnęłam. W jego wspaniałych oczach tańczyły teraz miliony rozbawionych iskierek.
- Mam wspaniałego nauczyciela. - obdarowałam go przelotnym uśmiechem i zniknęłam za drzwiami pokoju, aby jak najszybciej znaleźć się w łazience. Po wejściu do pomieszczenia momentalnie osunęłam się po drzwiach na ziemię, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ten ranek... To było coś pięknego! Codziennie mogłabym budzić się w jego stanowczych i ciepłych objęciach. Rozmarzona, wykonałam poranną toaletę i ubrałam swoje rzeczy. Gotowa opuściłam łazienkę i poszłam do pokoju. Zastałam w nim Nathana siedzącego na łóżku. Był ubrany w czyste ciuchy, pokój był wysprzątany, a po porannej ,,bitwie'' nie było nawet śladu. Wzruszyłam ramionami i schowałam swoje ubrania do walizki.
- Trzeba było poczekać na mnie ze sprzątaniem, pomogłabym ci.- plecami opierałam się o ścianę i czekałam na jego odpowiedź. Cały czas wodził za mną wzrokiem co w moim przypadku było bardzo peszące. Mimo iż mógł wyczytać to z mojej twarzy nadal to robił, po czym wstał i kierował się w moją stronę.
- Nie wiedziałem, czy w końcu się ciebie doczekam. Siedziałaś tam ponad pół godziny. - zaśmiał się i pochwycił moją dłoń - Chodź na śniadanie, niedługo wyjeżdżamy. Razem opuściliśmy pokój. Nathan cały czas trzymał moją dłoń. W kuchni czekała na nas pani Sykes, która obrzuciła nas wesołym uśmiechem, pan Sykes, który aktualnie czytał gazetę oraz Jessica, która właśnie pałaszowała jajecznicę. Wszyscy wesoło nas przywitali i usiedliśmy do stołu. Muszę przyznać, że pani Sykes, była wspaniałą kucharką. Nadal dziwiło mnie dlaczego nie zdecydowała się otworzyć swojej restauracji. W podzięce za gościnę, zmyłam brudne naczynia ze śniadania. Chociaż w tak niewielki sposób mogłam podziękować za te dwa wspaniale spędzone dni. Wybiła godzina 11:00. Przyszedł czas pożegnania. Taksówka czekała na nas przed domem. Serdecznie podziękowałam za gościnę i wyściskałam się z Jess. Krótką znałam tę wesołą blondynkę, ale wiedziałam, że nigdy jej nie zapomnę. Wsiedliśmy do czekającej na nasz taksówki i odjechaliśmy na dworzec. Tym razem Nathan wybrał pociąg z najkrótszą trasą, co szczerze mi się spodobało, bo nie miałam ochoty spędzić całego dnia na siedzeniu w pociągu. Zajęliśmy miejsca w pusty przedziale, a już po chwili pociąg drgnął i ruszył ze stacji. Cieszyłam się, że już wracamy, a jednocześnie odczuwałam jakąś wewnętrzną pustkę. Nie byłam w stanie domyślić się o co mogło chodzić, gdyż moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i zerknęłam na wyświetlacz. Zdziwił mnie fakt, że sms był od nieznajomego numeru. Ciekawość wzięła górę. Treść sms-a nie była czymś nadzwyczajnym. ale kiedy zobaczyłam kto się pod nim podpisał, moje serce zamarło...
____________________________________________________________________________
Widzę, że przestaje się już podobać mój blog. Świadczy o tym tak małą ilość komentarzy po poprzednim postem, ale w końcu ma prawo. Gdybym ja miała wybór to bym tego też nie czytała...
Dziękuję za 8000 wyświetleń stron! (na tę chwile) To naprawdę bardzo wzruszające! Dziękuję!!! ;***
Dedyk dla Nemezis :*
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńach te twoje opisy
od kogo dostała sms-a ?
ja chcę już następny
Świetne ^^ Świetne ^^
OdpowiedzUsuńNo aż mnie zatkało ...
Jak można tak genialnie pisać ?!
Matko kochana taki talent ^^
Jaki ja mam zaszczyt czytać coś tak wspaniałego :)
Już nie mogę doczekać się nexta ;)
Proszz powiedz, że będą razem ^^
Weny ;****
ojojoj jak fajnie sie to czytalo <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;***
Powiem ci szczerze że jeszcze nie obudziłam się z transu
OdpowiedzUsuńCzyli twojego zacnego rozdziału
Czytałam ten rozdział z otwartą buzią mając nadzieję że będzie buzi buzi
A tu masz babo placek ;)
Ale ten rozdział i bez buzi, buzi mi się strasznie podoba
Czekam z utęsknieniem na następny tak fajny jak ten
A wiem że będzie bombowy gdyż ty go napiszesz
Boże święty język mi się plącze
i nic dodać nic ująć
pisz next!!!!!
Uwielbiam czytać twojego blogaska ;D
aaaaaaaah uwielbiam :D prosze szybko dodaj następny :D
OdpowiedzUsuń~P
PS. uwielbiam twoje opowiadanie :)
No nie wierzę. W takim momencie! A ja i tak się domyślam był to Michał. Tak ? Ale tak czy siak czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńP.S dzięki za komentarze.
aaaaaa dostałam dedykację ! tylko moje pytanie brzmi czym sobie zasłużyłam? ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski ! uwierz mi odczuwałam te wszystkie emocje wraz z tobą. Były momenty w których nawet było mi cholernie gorąco czytając to <3 jesteś niesamowita i mam nadzieje że kiedyś będę szansę popisać lub porozmawiać z tobą o nowych rozdziałach lub po prostu o wszystkim :*
P.S juz nie moge się doczekać następnego <3
Dlaczego zakończyłaś takim momencie?
OdpowiedzUsuńRozdziła świetny!
Już nie mogę się doczekać następnego!
Weny kochana
to przeze mnie było tak mało komentarzy bo dopiero teraz dodałam pod tamtym rozdziałem ;((( Przepraszam ;(((
OdpowiedzUsuńA za ten rozdział powinnam Cię ukatrupić!!!!
Już miałam nadzieję... Już myślałam, że moje marzenie się spełni...
A tu zacytuję Ciebie "masz babo placek!"
No ale nie mogę Cię ukatrupić, bo kto będzie mi pisał tak wspaniałe rozdziały...
Muszę z tym żyć... ech...
Trzymasz w napięciu do ostatniej chwili ;)
I kończysz w takim momencie...
No tylko włosy sobie z głowy rwać ;P
Twój geniusz i talent powala mnie na kolana przed Tobą ;*
Masz cudowny dar ;)
Na którego kolejną dawkę czekam z niecierpliwością ;)
Kocham Cię siostrzyczko Ty moja najukochańsza, Słońce Ty moje ;****
cudo!!!!!
OdpowiedzUsuńno ale dlaczego się nie pocałowali?!?!?
już miałam nadzieje że dojdzie do czegoś
ale ty ją zaprzepuściłaś!!!!!!!!!
kobieto!!!
ty mnie normlnie wykańczasz
lepiej pisz szybko nexta bo za takie zakończenie to mam ochote cię udusić!!!
Jane
Ja się nexta domagam kto się pod sms-em podpisał?? Nexta szybko weny życzę
OdpowiedzUsuńugh, szybko następny już!
OdpowiedzUsuńpiękne ♥
Ja ci ku*wa zaraz dam że byś nie czytała.!
OdpowiedzUsuńNie było mnie tak miałabyś tyyyyle komentarzy ;d
Jezu ta poranna akcja..
Aż się rozmarzyłam <3
Pisz szybko !
Weny :*
no no .. długo mnie nie było a teraz jak nadrabiam to uśmiech z twarzy mi nie schodzi :)
OdpowiedzUsuńszaleństwo co tu się teraz dzieje:)
jesteś poprostu cudna! jaa ty to umiesz pisać:)
pozdrawiam i dzięki za dedyk. ;***
miśka:)