Śmiało stwierdzam, że nie cierpię niespodzianek, bo nigdy nie
wiem, czego mam się spodziewać. Na szczęście ta, nie była tak
bardzo straszna, wręcz przeciwnie, dla mnie była strzałem w
dziesiątkę. Może nie była to jakaś wymyślna rzecz, ale jak na
kogoś, kto wyszedł z domu głodny i przez trzy godziny miał do
dyspozycji tylko solony popcorn, perspektywa wyjścia do restauracji
była do przyjęcia. Po godzinnej jeździe, zatrzymaliśmy się przed
małym, przytulnym z zewnątrz lokalem.
- Hm…Liam?
- Tak?
- Skoro chciałeś zabrać mnie do restauracji, co było wspaniałym pomysłem…to, dlaczego musieliśmy jechać aż godzinę? Przecież po drodze mijaliśmy setki takich.
- Wiesz, wiążę z tym miejscem pewne przyjemne wspomnienia i lubię tutaj wracać… Poza tym mają znakomite jedzenie. – Zaśmiała się i wyciągnął do mnie swoją dłoń. – Idziemy? – W odpowiedzi jedynie odwzajemniłam uścisk i razem weszliśmy do lokalu. Stylowe i ciepłe wnętrze tego miejsca, nadawało mu wyraz domowego zacisza. Zajęliśmy jeden z licznych stolików, rzędem ustawionych pod ścianą i z uśmiechem na twarzy czekaliśmy na przybycie kelnera. Po chwili wysoki blondyn o niebieskich tęczówkach, przyjął nasze zamówienie, a nam już pozostało tylko czekać na zrealizowanie go. Cisza, która czasem między nami panowała, nie krępowała mnie, ale nie wiedzieć czemu zawsze rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym, a tematy nigdy się nam nie kończyły. W takiej oto atmosferze upłynęły nam kolejne cztery godziny. Wiem, że to dużo, ale w towarzystwie Liama czas leciał nieubłaganie szybko. Właśnie dopijałam ostatni łyczek swojej herbaty, kiedy Liam zerwał się jak oparzony.
- Monika przepraszam za moje zachowanie, ale musimy już iść. – Spojrzałam na zegarek. No faktycznie wypadałoby już sobie pójść, dochodzi 20:00.
- Jasne, już idziemy. – Odparłam ze smutkiem.
- Tylko nie myśl sobie, że chcę się ciebie pozbyć. Musimy jeszcze gdzieś zdążyć. – Uśmiechnął się tajemniczo i zniknął przy barze, płacąc rachunek. Piękne! Czy ja niewyraźnie mówię? Przecież powiedziałam, że nie cierpię niespodzianek. Opuściliśmy restaurację i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w samochodzie.
- Obyśmy tylko zdążyli. – Mruknął Liam, przekręcając kluczyk w stacyjce.
- Ale na co?
- Niespodzianka! – Złapał mnie za rękę i spojrzał mi głęboko w oczy – Mam nadzieję, że ci się spodoba. – po czym ruszyliśmy w drogę.
- Gdybyś mi teraz powiedział, o co chodzi, to miałbyś pewność.
- Uwierz, chciałbym, ale nie chcę ci psuć tej niespodzianki. Nie gniewasz się?
- Och… - westchnęłam cierpiętniczo – Nie gniewam się. Jego dłoń już po chwili znalazła moją i delikatnie ją uścisnęła. Dojazd zajął nam caluteńką godzinę, więc kiedy się zatrzymaliśmy, zegarek wskazywał 20:55. Opuściliśmy samochód, a Liam cały czas kurczowo zaciskając dłoń na mojej, gdzieś mnie prowadził. Po chwili już wiedziałam, gdzie jesteśmy.
- London Eye? – Zapytałam, dla pewności.
- W rzeczy samej. – Odparł Liam, płacąc komuś za wstęp. Nie chciałam go martwić, że już tu byłam z chłopakami, ponieważ tak bardzo się starał, więc nic nie mówiłam. Powoli wjeżdżaliśmy na górę. Liam kazał zamknąć mi oczy, uznałam to za dziwne, ale nich mu będzie. Po około 20 minutach dostałam pozwolenie na otworzenie oczu. To, co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Czy byliście kiedyś na London Eye nocą? Nie? Więc jeśli kiedykolwiek będziecie mieli taką okazje to nie rezygnujcie. Podobało mi się za dnia, ale to, co teraz widziałam było czymś wspaniałym. Ciemna noc i Londyn tętniący życiem – coś pięknego. Byłam zachwycona, wszystkie świtała latarni, te w domach. Cały ten Londyn tak cudownie wyglądał nocą, kiedy był jeszcze oświetlony, że oniemiałam z zachwytu.
- Podoba ci się? – Usłyszałam za sobą aksamitny szept.
- Boże, Liam…To jest cudowne! Dziękuję! – Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się mu na szyję, wtulając się w jego klatkę piersiową, przez co słyszałam rytmiczne bicie serca. Naprawdę się postarał, a ja nie wierzyłam, że to wszystko dla mnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. – Usłyszałam jego zadowolony głos i poczułam jak gładzi ręką moje brązowe włosy. Byłam od niego o głowę niższa, zresztą od Nathana też, że nie wspomnę o reszcie chłopaków z The Wanted i w takich objęciach czułam się zawsze bezbronna i bezpieczna. Uwielbiałam to uczucie. Jeszcze mocniej do niego przylgnęłam i rozkoszowałam się wspaniałą chwilą. Dopiero teraz poczułam tę silną więź, jaka nas łączy i za żadne skarby nie chciałam jej przerywać. Liam coś znaczył… Znaczył coś dla mnie…
- Nie chcesz jeszcze popatrzeć? – Wypowiedział to tak jakby z góry zakładał moją odpowiedź, czyli ,nie’’. Postanowiłam nie odbierać mu tej satysfakcji.
- Tak też jest cudownie. – Poczułam tylko jak uściśla swój uścisk i całuje moje włosy. Taka chwila mogłaby trwać wiecznie, nie miałabym nic, przeciwko, ale niestety trwała tylko następne 20 minut. Z niechęcią opuściliśmy jedną z trzydziestu dwóch kopuł, nadal nie zwalniając uścisku, w jakim trwaliśmy. Potem w ciszy wróciliśmy do samochodu i 20 minut drogi, po których znaleźliśmy się przed ,,moim’’ domem, również przejechaliśmy w cisz, cały czas trzymając się za ręce.
- To był wspaniały i miło spędzony czas. Dziękuję za wszystko.– Oznajmiłam mu to z wielką radością, kiedy staliśmy przed furtką.
- Ja też ci dziękuję i… mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. Może jutro?
- Jutro? Hmmm…chłopcy wspominali coś o koncercie, więc mam czas powiedzmy od rana do 16:00. – Zastanawiałam się jeszcze czy, aby na pewno o wszystkim pamiętam, bo coś nadal nie dawało mi spokoju i utwierdzało, że o czymś zapomniałam.
- To wspania…
- Ojej! Liam przepraszam, całkiem wyleciało mi z głowy. Miałam zająć się przygotowaniami do uroczystości przyjaciela. Strasznie cię przepraszam, ale będę musiała to zrobić jutro.
- Rozumiem… No to może ci pomogę?
- Hm… To nie jest głupi pomysł! Jeśli oczywiście satysfakcjonuje cię bycie moim kierowcą. – Zaśmiałam się.
- Mogę robić wszystko, byleby tylko z tobą. – Usłyszałam w odpowiedzi. Dobrze, że było ciemno, a jedynym oświetleniem była latarnia, która dawała niewiele światła, bo jestem pewna, że moje policzki płonęły z czerwoności. Musiałam jak najszybciej się stamtąd ewakuować.
- Jejku już tak późno. Lecę i cię nie zatrzymuję. Pa! – Cmoknęłam go w policzek i nie czekając na nic więcej, poszłam do drzwi w duchu modląc się, aby już znaleźć się po ich drugiej stronie.
- Pa! Wpadnę po ciebie o 11:00!
- Dobrze. – Nacisnęłam klamkę i z ulgą znalazłam się w środku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zachowałam się jak idiotka. Dziwicie się? Bo ja nie! Ale to, co zrobiłam było wyjątkowo kretyńskie. Palnęłam się dłonią w głowę i powlokłam się po cichu do pokoju, tak, aby nie zbudzić reszty, która już smacznie spała. Po odświeżającej kąpieli, zahaczyłam o kuchnię, gdzie złapałam łyka soku i udałam się wprost do swojego łóżka. Ranek. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Pierwsze, co zrobiłam to spojrzałam na zegarek - 8:00! O 11: 00 ma być Liam, więc mam jeszcze trochę czasu, dlatego nie namyślając się długo moja głowa z powrotem wróciła na mięciutką poduszkę. Przymknęłam na chwilę oczy i rozkoszowałam się chwilą… Kolejne uniesienie głowy z poduszki w celu sprawdzenia, która godzina – 10:12!
Kurde! Spałam 2 godziny! Jestem genialna! Pędem zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę komody. Tylko spokojnie, nie ma się czym denerwować, przecież zdążę. Na razie muszę dobrze przemyśleć sprawę stroju tak, aby wzięto mnie na poważnie. Hmm… No dobra wezmę niebieską sukienkę przed kolano, do tego czarna marynarka oraz szpilki i torebka w tym samym kolorze. Chwila zastanowienia… Tak, jest świetnie. Szybko włożyłam na siebie wybrane ciuchy i spojrzałam na zegarek – 10:30. Jest dobrze. Teraz toaleta. Zbiegłam na dół kierując się wprost do niej i zaczęłam się szykować. Najpierw zęby, potem fala na włosach i makijaż. Tylko żeby nie przesadzić, ma być skromnie, ale pięknie. Ja to mam wymagania! No, trochę przesadziłam, bo ja i pięknie? Te słowa w ogóle do siebie nie pasują. Dobra, koniec tego użalania się nad sobą. Ostatnie spojrzenie w lustro, ocena sytuacji – może być. Spojrzenie na zegarek – 10:45. Uff, zadanie wykonane! Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie herbatę. Oczywiście minęłam czterech rozanielonych przedstawicieli płci przeciwnej, którzy obnażeni od pasa w górę, ubrani jedynie w dresowe spodnie (mam nadzieję, że pod nimi też coś mieli) wylegiwali się na kanapie. Piątego, czyli Maxa, spotkałam siedzącego przy kuchennym aneksie, który sączył swoją ledwie ciepłą kawę.
- Cześć wam! – Przywitałam się, stawiając pełny czajnik na kuchence.
- Hej! – Usłyszałam w odpowiedzi okrzyk czterech mocno pobudzonych gardeł.
- Witaj! – Oraz jeden, który sączył tę nieszczęsną kawę – Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję Max.
- To jakaś specjalna okazja?
- Randka z Liamem! – Krzyknął Tom.
- Morda w kubeł osobniku płci męskiej podający się za mojego brata. – Zwróciłam się do swojego ukochanego, wspaniałego i mocno wkurzającego ,,braciszka’’ – Jakbyś nie wiedział Max.
- No właśnie nie wiem.
- Och, Max… - westchnęłam, schyliłam się do niego i szepnęłam – Jadę załatwiać sprawy związane z twoimi zaręczynami.
- A wiesz, właśnie sobie przypomniałem. – Zaśmiał się.
- No widzisz! Zawsze uważałam, że inteligentne z ciebie stworzenie.
- A może pojadę z tobą? – Max ponownie ściszył głos.
- Nie, nie trzeba. Liam obiecał, że mi pomoże. – Uśmiechnęłam się ciepło i usiadłam obok niego przeglądając jakąś gazetę.
- No to będzie w końcu ta randka czy nie? – Panującą ciszę przerwał Tom.
- Nie! – Krzyknęłam, przez śmiech. Coś długo się gotuje ta woda… Pięknie! Czajnik postawiłam, ale włączyć go to już nie łaska mi było. Wstałam z krzesła podłączyłam czajnik i wróciłam na swoje miejsce. Było mi troszkę ciepło, za ciepło, dlatego zrzuciłam z siebie marynarkę, którą przewiesiłam przez krzesło i ponownie zatopiłam się w lekturze. Czajnik oznajmił, że woda już się zagrzała, wydając przy tym dźwięk, którego nienawidzę. Szybko go wyłączyłam, zalałam sobie herbatę i powoli ją piłam. Kiedy mój kubek był w pełni opróżniony, zaczęłam go myć. I wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to Liam.
- Otworzę! – Usłyszałam głos Nathana. Za to Tom i reszta stali i gapili się przez okno.
- Nie! Nathan ja otworzę, tylko założę marynarkę!
- Nie martw się nic mu nie zrobię. – Odpowiedział i nacisnął klamkę, a ja w tym czasie płukałam kubek i nerwowo wycierałam do sucha ręce.
- Yyy…cześć. Jest Monika? – Usłyszałam ciepły głos Liama, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
- Owszem, jest. – Odpowiedział mu obojętny głos Nathana.
- Em…A czy mógłbyś ją zawołać?
- Właśnie się ubiera. – Już nawet nie myślę, co wtedy pomyślał sobie Liam widząc pół nagiego Nathana, który oznajmia mu, że ja się ubieram.
- To może ja…
- Hej Liam! – Przywitałam go cmoknięciem w policzek – Dziękuję Nathan za przyjęcie mojego gościa. – Oznajmiłam oschle, posyłając mu gniewne spojrzenie, a on nic sobie z niego nie robił. – To, co idziemy? – Zwróciłam się do Liama.
- Jasne. – Nareszcie się uśmiechnął. Wzięłam go za rękę i nie zważając już na żadną reakcję Nathana, pociągnęłam go w stronę samochodu. Zachował się chamsko, co mnie wkurzyło i jednocześnie zdziwiło. Dlaczego to zrobił?
- Przepraszam, za Nathana… - zaczęłam, ale jakoś kiepsko mi to szło, bo nie wiedziałam jak mam go wytłumaczyć.
- Spokojnie, nic się nie stało. – Zapewnił mnie Liam, a ja odruchowo się do niego przytuliłam.
- Jedziemy? – Zapytał.
- Jedziemy! – Odpowiedziałam wesoło i w doskonałych humorach wsiedliśmy do samochodu.
________________________________________________________________________________
Przepraszam was za taką długą przerwę, ale najpierw dopadł mnie brak weny, potem brak czasu, malutki kryzys w moim życiu, a wszystkiemu towarzyszył brak internetu, dlatego też nie mogłam komentować waszych wspaniałych blogów. Wiem, że możecie się za to na mnie obrazić, ale ja to zrozumiem i nawet nie liczę na to, że pod tym rozdziałem znajdę jakiekolwiek komentarze...
Ogromnie was za to przepraszam i wiem, że was zawiodłam, nie zasługuję na was...
Jeżeli ktoś to przeczyta to za ten rozdział śmiało możecie podziękować chłopakom z The Wanted, bo to dzięki ich piosenkom napisałam rozdział i odzyskałam wenę. :***
Dziękuję również za ponad 10000 wyświetleń! Byłam w szoku, że z takim badziewiem zaszłam tak daleko! Z całego serca wam za to dziękuje! Może mi nie uwierzycie, ale się popłakałam! :*******
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają, którzy komentują i tym których zawiodłam, przepraszam...
- Hm…Liam?
- Tak?
- Skoro chciałeś zabrać mnie do restauracji, co było wspaniałym pomysłem…to, dlaczego musieliśmy jechać aż godzinę? Przecież po drodze mijaliśmy setki takich.
- Wiesz, wiążę z tym miejscem pewne przyjemne wspomnienia i lubię tutaj wracać… Poza tym mają znakomite jedzenie. – Zaśmiała się i wyciągnął do mnie swoją dłoń. – Idziemy? – W odpowiedzi jedynie odwzajemniłam uścisk i razem weszliśmy do lokalu. Stylowe i ciepłe wnętrze tego miejsca, nadawało mu wyraz domowego zacisza. Zajęliśmy jeden z licznych stolików, rzędem ustawionych pod ścianą i z uśmiechem na twarzy czekaliśmy na przybycie kelnera. Po chwili wysoki blondyn o niebieskich tęczówkach, przyjął nasze zamówienie, a nam już pozostało tylko czekać na zrealizowanie go. Cisza, która czasem między nami panowała, nie krępowała mnie, ale nie wiedzieć czemu zawsze rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym, a tematy nigdy się nam nie kończyły. W takiej oto atmosferze upłynęły nam kolejne cztery godziny. Wiem, że to dużo, ale w towarzystwie Liama czas leciał nieubłaganie szybko. Właśnie dopijałam ostatni łyczek swojej herbaty, kiedy Liam zerwał się jak oparzony.
- Monika przepraszam za moje zachowanie, ale musimy już iść. – Spojrzałam na zegarek. No faktycznie wypadałoby już sobie pójść, dochodzi 20:00.
- Jasne, już idziemy. – Odparłam ze smutkiem.
- Tylko nie myśl sobie, że chcę się ciebie pozbyć. Musimy jeszcze gdzieś zdążyć. – Uśmiechnął się tajemniczo i zniknął przy barze, płacąc rachunek. Piękne! Czy ja niewyraźnie mówię? Przecież powiedziałam, że nie cierpię niespodzianek. Opuściliśmy restaurację i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w samochodzie.
- Obyśmy tylko zdążyli. – Mruknął Liam, przekręcając kluczyk w stacyjce.
- Ale na co?
- Niespodzianka! – Złapał mnie za rękę i spojrzał mi głęboko w oczy – Mam nadzieję, że ci się spodoba. – po czym ruszyliśmy w drogę.
- Gdybyś mi teraz powiedział, o co chodzi, to miałbyś pewność.
- Uwierz, chciałbym, ale nie chcę ci psuć tej niespodzianki. Nie gniewasz się?
- Och… - westchnęłam cierpiętniczo – Nie gniewam się. Jego dłoń już po chwili znalazła moją i delikatnie ją uścisnęła. Dojazd zajął nam caluteńką godzinę, więc kiedy się zatrzymaliśmy, zegarek wskazywał 20:55. Opuściliśmy samochód, a Liam cały czas kurczowo zaciskając dłoń na mojej, gdzieś mnie prowadził. Po chwili już wiedziałam, gdzie jesteśmy.
- London Eye? – Zapytałam, dla pewności.
- W rzeczy samej. – Odparł Liam, płacąc komuś za wstęp. Nie chciałam go martwić, że już tu byłam z chłopakami, ponieważ tak bardzo się starał, więc nic nie mówiłam. Powoli wjeżdżaliśmy na górę. Liam kazał zamknąć mi oczy, uznałam to za dziwne, ale nich mu będzie. Po około 20 minutach dostałam pozwolenie na otworzenie oczu. To, co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Czy byliście kiedyś na London Eye nocą? Nie? Więc jeśli kiedykolwiek będziecie mieli taką okazje to nie rezygnujcie. Podobało mi się za dnia, ale to, co teraz widziałam było czymś wspaniałym. Ciemna noc i Londyn tętniący życiem – coś pięknego. Byłam zachwycona, wszystkie świtała latarni, te w domach. Cały ten Londyn tak cudownie wyglądał nocą, kiedy był jeszcze oświetlony, że oniemiałam z zachwytu.
- Podoba ci się? – Usłyszałam za sobą aksamitny szept.
- Boże, Liam…To jest cudowne! Dziękuję! – Nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się mu na szyję, wtulając się w jego klatkę piersiową, przez co słyszałam rytmiczne bicie serca. Naprawdę się postarał, a ja nie wierzyłam, że to wszystko dla mnie.
- Cieszę się, że ci się podoba. – Usłyszałam jego zadowolony głos i poczułam jak gładzi ręką moje brązowe włosy. Byłam od niego o głowę niższa, zresztą od Nathana też, że nie wspomnę o reszcie chłopaków z The Wanted i w takich objęciach czułam się zawsze bezbronna i bezpieczna. Uwielbiałam to uczucie. Jeszcze mocniej do niego przylgnęłam i rozkoszowałam się wspaniałą chwilą. Dopiero teraz poczułam tę silną więź, jaka nas łączy i za żadne skarby nie chciałam jej przerywać. Liam coś znaczył… Znaczył coś dla mnie…
- Nie chcesz jeszcze popatrzeć? – Wypowiedział to tak jakby z góry zakładał moją odpowiedź, czyli ,nie’’. Postanowiłam nie odbierać mu tej satysfakcji.
- Tak też jest cudownie. – Poczułam tylko jak uściśla swój uścisk i całuje moje włosy. Taka chwila mogłaby trwać wiecznie, nie miałabym nic, przeciwko, ale niestety trwała tylko następne 20 minut. Z niechęcią opuściliśmy jedną z trzydziestu dwóch kopuł, nadal nie zwalniając uścisku, w jakim trwaliśmy. Potem w ciszy wróciliśmy do samochodu i 20 minut drogi, po których znaleźliśmy się przed ,,moim’’ domem, również przejechaliśmy w cisz, cały czas trzymając się za ręce.
- To był wspaniały i miło spędzony czas. Dziękuję za wszystko.– Oznajmiłam mu to z wielką radością, kiedy staliśmy przed furtką.
- Ja też ci dziękuję i… mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. Może jutro?
- Jutro? Hmmm…chłopcy wspominali coś o koncercie, więc mam czas powiedzmy od rana do 16:00. – Zastanawiałam się jeszcze czy, aby na pewno o wszystkim pamiętam, bo coś nadal nie dawało mi spokoju i utwierdzało, że o czymś zapomniałam.
- To wspania…
- Ojej! Liam przepraszam, całkiem wyleciało mi z głowy. Miałam zająć się przygotowaniami do uroczystości przyjaciela. Strasznie cię przepraszam, ale będę musiała to zrobić jutro.
- Rozumiem… No to może ci pomogę?
- Hm… To nie jest głupi pomysł! Jeśli oczywiście satysfakcjonuje cię bycie moim kierowcą. – Zaśmiałam się.
- Mogę robić wszystko, byleby tylko z tobą. – Usłyszałam w odpowiedzi. Dobrze, że było ciemno, a jedynym oświetleniem była latarnia, która dawała niewiele światła, bo jestem pewna, że moje policzki płonęły z czerwoności. Musiałam jak najszybciej się stamtąd ewakuować.
- Jejku już tak późno. Lecę i cię nie zatrzymuję. Pa! – Cmoknęłam go w policzek i nie czekając na nic więcej, poszłam do drzwi w duchu modląc się, aby już znaleźć się po ich drugiej stronie.
- Pa! Wpadnę po ciebie o 11:00!
- Dobrze. – Nacisnęłam klamkę i z ulgą znalazłam się w środku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zachowałam się jak idiotka. Dziwicie się? Bo ja nie! Ale to, co zrobiłam było wyjątkowo kretyńskie. Palnęłam się dłonią w głowę i powlokłam się po cichu do pokoju, tak, aby nie zbudzić reszty, która już smacznie spała. Po odświeżającej kąpieli, zahaczyłam o kuchnię, gdzie złapałam łyka soku i udałam się wprost do swojego łóżka. Ranek. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Pierwsze, co zrobiłam to spojrzałam na zegarek - 8:00! O 11: 00 ma być Liam, więc mam jeszcze trochę czasu, dlatego nie namyślając się długo moja głowa z powrotem wróciła na mięciutką poduszkę. Przymknęłam na chwilę oczy i rozkoszowałam się chwilą… Kolejne uniesienie głowy z poduszki w celu sprawdzenia, która godzina – 10:12!
Kurde! Spałam 2 godziny! Jestem genialna! Pędem zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę komody. Tylko spokojnie, nie ma się czym denerwować, przecież zdążę. Na razie muszę dobrze przemyśleć sprawę stroju tak, aby wzięto mnie na poważnie. Hmm… No dobra wezmę niebieską sukienkę przed kolano, do tego czarna marynarka oraz szpilki i torebka w tym samym kolorze. Chwila zastanowienia… Tak, jest świetnie. Szybko włożyłam na siebie wybrane ciuchy i spojrzałam na zegarek – 10:30. Jest dobrze. Teraz toaleta. Zbiegłam na dół kierując się wprost do niej i zaczęłam się szykować. Najpierw zęby, potem fala na włosach i makijaż. Tylko żeby nie przesadzić, ma być skromnie, ale pięknie. Ja to mam wymagania! No, trochę przesadziłam, bo ja i pięknie? Te słowa w ogóle do siebie nie pasują. Dobra, koniec tego użalania się nad sobą. Ostatnie spojrzenie w lustro, ocena sytuacji – może być. Spojrzenie na zegarek – 10:45. Uff, zadanie wykonane! Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie herbatę. Oczywiście minęłam czterech rozanielonych przedstawicieli płci przeciwnej, którzy obnażeni od pasa w górę, ubrani jedynie w dresowe spodnie (mam nadzieję, że pod nimi też coś mieli) wylegiwali się na kanapie. Piątego, czyli Maxa, spotkałam siedzącego przy kuchennym aneksie, który sączył swoją ledwie ciepłą kawę.
- Cześć wam! – Przywitałam się, stawiając pełny czajnik na kuchence.
- Hej! – Usłyszałam w odpowiedzi okrzyk czterech mocno pobudzonych gardeł.
- Witaj! – Oraz jeden, który sączył tę nieszczęsną kawę – Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję Max.
- To jakaś specjalna okazja?
- Randka z Liamem! – Krzyknął Tom.
- Morda w kubeł osobniku płci męskiej podający się za mojego brata. – Zwróciłam się do swojego ukochanego, wspaniałego i mocno wkurzającego ,,braciszka’’ – Jakbyś nie wiedział Max.
- No właśnie nie wiem.
- Och, Max… - westchnęłam, schyliłam się do niego i szepnęłam – Jadę załatwiać sprawy związane z twoimi zaręczynami.
- A wiesz, właśnie sobie przypomniałem. – Zaśmiał się.
- No widzisz! Zawsze uważałam, że inteligentne z ciebie stworzenie.
- A może pojadę z tobą? – Max ponownie ściszył głos.
- Nie, nie trzeba. Liam obiecał, że mi pomoże. – Uśmiechnęłam się ciepło i usiadłam obok niego przeglądając jakąś gazetę.
- No to będzie w końcu ta randka czy nie? – Panującą ciszę przerwał Tom.
- Nie! – Krzyknęłam, przez śmiech. Coś długo się gotuje ta woda… Pięknie! Czajnik postawiłam, ale włączyć go to już nie łaska mi było. Wstałam z krzesła podłączyłam czajnik i wróciłam na swoje miejsce. Było mi troszkę ciepło, za ciepło, dlatego zrzuciłam z siebie marynarkę, którą przewiesiłam przez krzesło i ponownie zatopiłam się w lekturze. Czajnik oznajmił, że woda już się zagrzała, wydając przy tym dźwięk, którego nienawidzę. Szybko go wyłączyłam, zalałam sobie herbatę i powoli ją piłam. Kiedy mój kubek był w pełni opróżniony, zaczęłam go myć. I wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to Liam.
- Otworzę! – Usłyszałam głos Nathana. Za to Tom i reszta stali i gapili się przez okno.
- Nie! Nathan ja otworzę, tylko założę marynarkę!
- Nie martw się nic mu nie zrobię. – Odpowiedział i nacisnął klamkę, a ja w tym czasie płukałam kubek i nerwowo wycierałam do sucha ręce.
- Yyy…cześć. Jest Monika? – Usłyszałam ciepły głos Liama, a na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
- Owszem, jest. – Odpowiedział mu obojętny głos Nathana.
- Em…A czy mógłbyś ją zawołać?
- Właśnie się ubiera. – Już nawet nie myślę, co wtedy pomyślał sobie Liam widząc pół nagiego Nathana, który oznajmia mu, że ja się ubieram.
- To może ja…
- Hej Liam! – Przywitałam go cmoknięciem w policzek – Dziękuję Nathan za przyjęcie mojego gościa. – Oznajmiłam oschle, posyłając mu gniewne spojrzenie, a on nic sobie z niego nie robił. – To, co idziemy? – Zwróciłam się do Liama.
- Jasne. – Nareszcie się uśmiechnął. Wzięłam go za rękę i nie zważając już na żadną reakcję Nathana, pociągnęłam go w stronę samochodu. Zachował się chamsko, co mnie wkurzyło i jednocześnie zdziwiło. Dlaczego to zrobił?
- Przepraszam, za Nathana… - zaczęłam, ale jakoś kiepsko mi to szło, bo nie wiedziałam jak mam go wytłumaczyć.
- Spokojnie, nic się nie stało. – Zapewnił mnie Liam, a ja odruchowo się do niego przytuliłam.
- Jedziemy? – Zapytał.
- Jedziemy! – Odpowiedziałam wesoło i w doskonałych humorach wsiedliśmy do samochodu.
________________________________________________________________________________
Przepraszam was za taką długą przerwę, ale najpierw dopadł mnie brak weny, potem brak czasu, malutki kryzys w moim życiu, a wszystkiemu towarzyszył brak internetu, dlatego też nie mogłam komentować waszych wspaniałych blogów. Wiem, że możecie się za to na mnie obrazić, ale ja to zrozumiem i nawet nie liczę na to, że pod tym rozdziałem znajdę jakiekolwiek komentarze...
Ogromnie was za to przepraszam i wiem, że was zawiodłam, nie zasługuję na was...
Jeżeli ktoś to przeczyta to za ten rozdział śmiało możecie podziękować chłopakom z The Wanted, bo to dzięki ich piosenkom napisałam rozdział i odzyskałam wenę. :***
Dziękuję również za ponad 10000 wyświetleń! Byłam w szoku, że z takim badziewiem zaszłam tak daleko! Z całego serca wam za to dziękuje! Może mi nie uwierzycie, ale się popłakałam! :*******
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają, którzy komentują i tym których zawiodłam, przepraszam...
Dedykuję wam również piosenkę The Wanted - Dagger! <3
Kocham was z całego serca i dziękuję za wszystko! <3
Tej siostra!!!!!!
OdpowiedzUsuńZaraz zacznę ryczeć !!!!!!
Czemu mi to robisz?!?!
Ona nie może się zakochać w Liamie
Tylko nie to
A co uczucia Nathana i Moniki
Kiedy?????
Rozdział świetny jak zawsze
czekam na next kochana
rozdział świetny
OdpowiedzUsuńczy ty kiedyś połączysz Nathana i Monikę w taką prawdziwą parę ?
ja nie chcę tego Liama !
pisz szybko następny
w pełni zasłużyłaś na te 10.000 wejść ;)
OdpowiedzUsuńa jezeli chodzi o przerwe to neistety wiem co znaczy brak internetu , weny czy problemy ..
mam nadzieje ze wszystko nadrobisz ;)
czekam na nexta ;**
oczywiście, że zasłużyłaś na 10.000 wyświetleń. to opowiadanie jest wspaniałe! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. : )
OdpowiedzUsuńNo ja chyba pochlastam się i zakopię w ogródku!!!!!
OdpowiedzUsuńMonika NIE MOŻE BYĆ z Liamem!!!!!!!!!
Ty chyba mi to robisz specjalnie ;P
Rozdział wspaniały ;)
Jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział to skakałam z radości ;D
A jeszcze jak to cudo przeczytałam to umarłam ze szczęścia ;****
Uwielbiam to jak piszesz i jestem w 100% pewna, że to zasługa Twojego OGROMNEGO TALENTU!!!!!! I nie kłóć się ze mną ;P
Jestem bardzo ciekawa, czy kiedykolwiek wyjawisz nam powód dlaczego Nathan i Liam się tak nie lubią :) Mam swoje podejrzenia, ale chciałabym wiedzieć na pewno :P
Tak więc czekam na więcej ;)
Kocham Cię Siostrzyczko moje najdroższa, moje Ty Słońce ;********
Pamiętaj o tym ;D
no widzisz, chłopaki robią cuda :)
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji 10000 wyświetleń. <3
To nie jest badziewie, powinnaś napisać książkę :]
Czekam na więcej !
Weeeny :*
Dziękuję wam chłopaki !!! <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
Jakbym miała się na ciebie obrazić ?!
Za to cudowne opowiadanie, to tylko dziękować!
Więc. . .
D Z I Ę K U J Ę ! ! !
Kocham ciędziewczyno <3 :*
Do tego jeszcze zadedykowałaś mi moją ulubioną piosenkę <3
Jesteś boska <3
Dawaj mi szybko następny rozdział <3
Błagam ! :*
Weny życzę Kochanie <3 :*
Kocham, Ubóstwiam, Uwielbiam.... Upiłam się twoim opowiadaniem !! ;P
OdpowiedzUsuńI PODZIWIAM CIĘ STRASZNIE ALE TO STRASZNIE ! ;)
Masz cholernie wielki talent ! ;* Ja pierdziu zazdroszczę Ci no !
Ja też tak chce ! ;)
Kocham Cie i twoje opowiadania ! <3
Jak byś pisała to bym komentowała. też byś ruszyła tyłek i napisała coś.
OdpowiedzUsuńA tak po za tym to rozdział po prostu CUDOWNY!!!
; ***
z nie ubłaganiem czekam na następny, bo ciekawość mnie zżera.
ja tam już jutro wszystko od Ciebie wyciągnę.
< 333
Ps:. Dziś ma się pojawić rozdział. Zrozumiano?!
aaaaa!!!! juz myślałam, że nie dodasz tego rozdziału :P. Czekam, czekam i wreszcie jest!:D zaraz mnie rozniesie jak nie dodasz szybko następnego xp!!
OdpowiedzUsuńEmely ;*.
Dziewczyno, nie zapędzasz się trochę?
OdpowiedzUsuńMonika i Liam?!
Nigdy!
Monika i Nathan?
Oczywiście!
Więc dlaczego nie ma "Monika i Nathan"? A zamiast tego jest "Monika" i "Nathan"?
Rozdział super!
Weny kochana