26 cze 2012

Rozdział 59.

- Ja…No, wiesz… Jak możesz twierdzić, że nie wyłączyłem wody?! – Rzekł z oburzeniem.
- Tom, spokojnie. Odpowiedz tylko na moje pytanie… - uspokajałam go.
- Nooo…Nie pamiętam…
- Pięknie! – Jęknęłam – Max! Zawracaj!
- Ale przecież spóźnimy się, jesteśmy w połowie drogi. – Odpowiedział Max.
- Chcesz mieszkać pod mostem?! Założę się, że nie, więc zawracaj!
- Cisza!!! – Wydarł się na cały samochód Siva, a Max przestraszony raptownie zahamował, wywołując tym niewielkie zamieszanie. Na szczęście do wypadku niedoszło. Uff… Wszyscy wlepiliśmy swoje spojrzenia w Sivę i czekaliśmy na jego reakcję - Ja wyłączyłem wodę, jak wyrzucałem ciasto! Nic się nie spali, więc możemy jechać! – Powiedział. Wszyscy przez chwilę zdezorientowani wlepialiśmy w niego swoje spojrzenia, aż w końcu Max bez słowa uruchomił samochód i ruszyliśmy w dalszą drogę. Atmosfera powoli wracała do normy.
- Siva? – Szepnęłam.
- Tak?
- Dzięki. Jesteś jedyną osobą, która tutaj myśli. Dzięki tobie się nie spóźnimy.
- Nie ma za co. – Odpowiedział z uśmiechem. Dalsza droga minęła nam nawet spokojnie. 10 minut przed wejściem chłopaków na scenę, zjawiliśmy się na miejscu. Pędem pognaliśmy do wyznaczonego dla nas pomieszczenia, gdzie wykonałam chłopakom jeden z najszybszych make-upów, jaki kiedykolwiek robiłam. Z niewielkim, bo trzyminutowym spóźnieniem, pojawili się na scenie, gdzie dali świetny koncert. Tym razem jednak pojawiłam się delikatnie przed sceną. Był wieczór, a jedynym światłem były reflektory ze sceny. Całe dwie godziny spędziłam przed sceną, kołysząc się w takt świetnie znanych mi piosenek i dobrze się bawiąc. Zabawa była tak wspaniała, że nawet się nie obejrzałam, a chłopcy mieli już kończyć. Byli bardzo zmęczeni, widziałam to po nich, ale oni tak bardzo kochają swoich fanów, że zdecydowali się jeszcze na rozdanie autografów, co zajęło im kolejną godzinę. W końcu pojawili się kompletnie wyczerpani i myśleli tylko i wyłącznie o śnie. W sumie to ja też, bo mój organizm nigdy się nie wysypia. Pośpiesznie zapakowaliśmy się do samochodu i zniknęliśmy na skąpanej nocą drodze. Jako iż było późno, na drogach nie było zbyt wiele samochodów, więc jechaliśmy o połowę krócej niż w tamtą stronę. Z ulgą zaparkowaliśmy na wjeździe i pobiegliśmy do domu, aby rzucić się na kanapę i trochę odsapnąć. Z hukiem wpadliśmy do środka. Chłopcy zajęli kanapę, a ja niespostrzeżenie wymknęłam się do pokoju po pidżamę. Marzyłam już tylko i wyłącznie o śnie. Wzięłam szybką i odświeżającą kąpiel, po czym zniknęłam w śnieżnobiałej pościeli, tuląc twarz do poduszki… Kolejny dzień nie zapowiadał się na bardzo upalny. Od rana na niebie nie pojawił się ani jeden promień słońca, a co za tym szło – niebo było pochmurne i zwiastowało nadejście deszczu, co w przypadku Londynu było czymś zupełnie normalnym. Mi jednak nie uśmiechało się to, iż mogę zmoknąć, zwłaszcza, że byłam umówiona z Liamem, dlatego już od razu wystroiłam się w czarne rurki, biały top i czerwoną kurteczkę z kapturem i rękawem ¾. Zbiegłam na dół, gdyż jak to zwykle bywa z rana, mój organizm potrzebuje nawodnienia, jednak nigdy nie jem wtedy śniadania. Czemu? Hmm…nie chce mi się? Tak, to brzmi śmiesznie, a zarazem głupio, ale tak jest. Nie chce mi się, ponieważ nie odczuwam rano takiej potrzeby, chociaż czasem zdarzają się wyjątki. Aby wejść do kuchni, musiałam przejść przez salon, dlatego nie sposób było nie zauważyć chłopaków, którzy po wczorajszym koncercie byli tak zmęczeni, że nie zdołali się dowlec do swojego pokoju, nie mówiąc już o myciu. Wyjęłam z szafki szklankę, do której nalałam soku porzeczkowego i duszkiem opróżniłam jedną szklankę. Popatrzyłam się na nich, nakryłam lepiej Jaya kocem i uśmiechając się powędrowałam do łazienki. Dlaczego się uśmiechałam? Jaki był tego powód? Hm…ten powód miał się zjawić po mnie o 11:00, a zostało mi już niewiele czasu. Jak zwykle już umyłam zęby i twarz starannie wycierając ją ręcznikiem. Jednak w dalszym ciągu zastanawiałam się nad tym, co mam zrobić z włosami. W końcu postanowiłam zrobić sobie koczka i kilka pasm włosów wypuścić tuż przy twarzy. Jak postanowiłam tak też robiłam. Po fryzurze przyszedł czas na makijaż. Tutaj nie szalałam zbytnio i postawiłam na minimalizm, czyli: tusz, kredka i błyszczyk. Moim zdaniem wystarczy. Efekt był całkiem zadowalający. Opuściłam łazienkę i poszłam na górę po telefon. Nie obyło się również bez słuchawek, no, bo jak to tak bez nich? Zaśmiałam się pod nosem i wsunęłam urządzenie do kieszeni. Już niedługo moje bliskie spotkanie z chłopakami z One Direction. Z idolami Luizy… Och, żałuję, że jej tu nie ma.  Doskonale wiem ile ona by dała, aby pójść na ich koncert lub dostać od nich autograf…BINGO! Genialny pomysł! Wezmę płytę i poproszę chłopaków oto, aby mi się na niej podpisali. To będzie wspaniały prezent dla niej! Wygrzebałam ze swoich rzeczy płytę, niestety nie zmieściłam mi się ona do kieszeni, więc zmuszona byłam wziąć torebkę. Zadowolona z siebie spojrzałam na zegarek – 10:55.  Lepiej będzie jak poczekam przed domem, bo nie chcę zbudzić chłopaków dzwonkiem do drzwi. Wciągnęłam na stopy czarne trampki i jak najciszej potrafiąc zeszłam na dół i wyeksmitowałam na dwór. Oczywiście wcześniej zostawiłam im karteczkę, że wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę – tak na wszelki wypadek. Liam nie kazał długo na siebie czekać i po równych pięciu minutach niebieskie Mitsubishi elegancko parkowało na podjeździe.
- Hej piękna! – Usłyszałam dobrze znany mi głos, a moje wargi automatycznie wygięły się w delikatnym uśmiechu. Liam podszedł do mnie, musnął mój różowawy z zawstydzenia policzek i wręczył mi białą różyczkę, ciągle się przy tym uśmiechając.
- Witaj i…bez przesady. Nie jestem piękna.
- Uwierz dla mnie jesteś. Jedziemy?
- Oczywiście. – Kąciki jego ust zadrżały i już po chwili wygięły się w jeszcze szerszym uśmiechu. Oboje wsiedliśmy do samochodu i mknęliśmy ulicami Londynu na spotkanie z resztą zespołu.
- Denerwujesz się? – Zapytał.
- Nie. A powinnam?
- Chyba nie…
- Chyba?!
- Oj no żartowałem! Oczywiście, że nie masz się, czego bać. Będę przy tobie. – Stwierdził, po czym znowu złożył na moim policzku czuły pocałunek. Zrobił to tylko, dlatego iż akurat staliśmy na światłach i było czerwone. Pewnie specjalnie wybrał sobie akurat tę chwilę, ale nie powiem podobało mi się i było słodkie. Podróż nie zajęła nam zbyt wiele czasu i kiedy zatrzymaliśmy się pod jednym z wielu londyńskich domów, ogarnęła mnie fala wątpliwości. Wątpliwości? Nonsens! Na pewno chodziło oto, że się bałam. Nic więcej. Przełknęłam ślinę i z gulą w gardle opuściłam samochód. Liam objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić do drzwi po szarej kostce. Bez wahania pociągnął za klamkę i przepuścił mnie do środka. Nieśmiało przekroczyłam próg. Wnętrze było dosyć jasne, ale bardzo luksusowo urządzone i powiem szczerze, że zbytnio nie przypadło mi do gustu, ponieważ nie wyczuwałam w nim jakiejkolwiek domowej atmosfery. Staliśmy chwilkę w korytarzu, a wokół nas było całkiem cicho, co w ułamku sekundy gwałtownie się zmieniło. Po schodach zbiegli pozostali przyjaciele Liama – członkowie One Direction – i stanęli na przeciw nas, bacznie się nam przyglądając, chociaż w dużej mierze patrzyli tylko i wyłącznie na mnie, co mnie peszyło.
- Cześć jestem Harry, a to są Louis, Niall i Zayn. – Przedstawił wszystkich Harry, szeroko się przy tym uśmiechając.
- Monika. – Odpowiedziałam nieśmiało. Uścisnęłam wszystkim dłonie, słysząc przy tym: ,,Cześć’’ lub ,,Witaj’’. Po chwili zapadła niezręczna cisza, a ja kompletnie nie wiedziałam jak mam się do nich odezwać.
- Może przejdziemy do salonu? – Ciszę przerwał Liam.
- Właściwie… - zaczął Louis.
- Oho, zaczyna się. – Burknął Zayn.
- Czy ty coś sugerujesz? – Odgryzł się tamten.
- Zawsze zaczynając zdanie od: ,,Właściwie’’, masz na myśli coś głupiego, więc daruj sobie.
- Właśnie, że nie! Chodziło mi oto, że dla lepszego zapoznania moglibyśmy gdzieś iść…Na przykład do kina?
- To nie jest zły pomysł. – Odpowiedział Harry – To co, idziemy? W pomieszczeniu dało się słyszeć jedynie dziki okrzyk szczęścia, a potem cała zgraja ruszyła do drzwi, tym samym w pełni opuszczając dom. Wow! Troszkę mnie zszokowali.
- To dopiero początek. – Szepnął mi na ucho Liam, po czym zaczął się śmiać. Dla bezpieczeństwa złapałam go za rękę i również wyszliśmy na zewnątrz. Jako iż nie było daleko do kina, postanowiliśmy, że przejdziemy się na piechotę. Szczerze mówiąc to cały czas o czymś gadali, a ja wprost nie mogłam powstrzymać śmiechu. W końcu doszliśmy. Zakupiliśmy bilety na jakąś komedię romantyczną i zajęliśmy miejsca w odpowiednich dla nas sektorach. Film okazał się bardzo poruszający i wręcz musiałam się rozkleić, a by zapanować nad emocjami. Na szczęście nie byłam tam sama. Louis też płakała, dlatego po filmie chłopcy śmiali się z nas.
- Wy nas nie rozumiecie Wy podli faceci! Chodź Monika idziemy! – Szarpnął mnie za rękaw i zaczął gdzieś ciągnąć.
- A ty co? Że niby baba jesteś Lu? – Wydarł się Harry. Louis nie zważał na jego słowa.
- Oni nas nie rozumieją! Jesteśmy sami, zdani tylko i wyłącznie na siebie! – Lamentował. Był całkiem zabawny, dlatego długo nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać, chłopaki zresztą też. Muszę przyznać, że okazali się całkiem fajni i zabawni, a ten spacer naprawdę dobrze nam zrobił, bo lepiej się poznaliśmy. Potem cała nasza szóstka zawitała na placu zabaw gdzie spędziliśmy długie godziny na świetnej zabawie. To znaczy oni się bawili, bo ja spokojnie siedząc na ławeczce oglądałam ich wygłupy. Kiedy zmęczeni ciągłym bieganiem za sobą opadli z sił na ławeczkę, spytałam ich czy nie podpisaliby płyty dla mojej przyjaciółki. Ochoczo się zgodzili i już po chwili opakowanie było całe w ich podpisach. Serdecznie im podziękowałam i stwierdziliśmy, że pora wracać. W drodze powrotnej także nie szczędzili sobie głupot, które wpadały do ich głów z prędkością światła. Na miejscu Liam oznajmił, że teraz chce pobyć ze mną sam, wiec już ich opuszczamy, dlatego podziękowałam im za miło spędzony czas, pożegnałam się z nimi i razem opuściliśmy dom.
- To co chcesz robić? – Zapytałam ciekawa.
- Może park?
- Genialny pomysł! To co, idziemy?
- Jasne. – Objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w stronę parku. Uwielbiam takie miejsca, ale przecież wiecie, dlaczego, więc już wam tego nie będę tłumaczyć. Kupiliśmy sobie lody i spacerując zajadaliśmy je ze smakiem. W końcu stanęłam pod jakimś drzewem i w spokoju kończyłam swojego rożka. Liam przyglądając mi się stał tuż przede mną.
- Masz coś na wardze… - powiedział, kiedy skończyłam. Odruchowo ujął łokciem mój podbródek, zręcznie przy tym ocierając zabrudzone miejsce. W tym momencie nasze oczy się spotkały, a żadne z nas nie miało ochoty przerywać. W końcu Liam kładąc dłoń na moim biodrze nachylił się i zaczął składać na moich ustach namiętne pocałunki. Taak! To jest coś, czego pragnęłam! Przymknęłam oczy z rozkoszy i w tej chwili nie liczyło się dla mnie kompletnie nic. Chłopak pogłębiał swój pocałunek, a do mnie zaczęły docierać dziwne myśli, które z każdą chwilą we mnie rosły, zapełniając sobą całą moją głowę. Dziewczyno, co ty robisz?! Nie możesz się z nim całować! Nie możesz z nim być! Przecież ty go nawet nie kochasz! Ty kochasz Nathana! Zrozum to, bo to się nigdy nie zmieni! Wszystko, każda poszczególna komórka mojego ciała krzyczała właśnie te słowa: ,,Ty go nie kochasz! Ty kochasz Nathana!’’. Tak! To jest prawda! Ten pocałunek był piękny, ale kompletnie nic wtedy nie czułam. Był on taki pusty. Liam był ważny, ale tylko i wyłącznie, jako przyjaciel i nie mogłam z nim być. W głębi serca czułam, że zdradzam Nathana, choć wcale tak nie było. On nawet nie był mój, ale mój umysł, moje serce…Oni wiedzieli swoje… Odepchnęłam go od siebie i patrzyłam na jego zdezorientowaną minę.
- Liam, przepraszam! Nic z tego nie będzie! Nie kocham cie! Kocham…Nathana…Błagam nie dzwoń i nie przyjeżdżaj! Przepraszam, ale to nie ma sensu… - wydukałam przez łzy, a potem niewiele myśląc, rzuciłam się przed siebie, aby być teraz jak najdalej od niego. Czułam się jak idiotka. Potraktowałam go jak zabawkę, robiłam mu nadzieję i tak po prostu go zraniłam. Kalkulując to, co do niego powiedziałam, zdałam sobie sprawę z tego, że powiedziałam o jedno słowo za dużo…
__________________________________________________________________________
Wybaczcie, że taki nudny i kiepski, nic nie trzyma się kupy oraz posiada wiele błędów, ale byłam strasznie śpiąca kiedy go pisałam, więc wyszły takie oto głupoty.. ;/
Wybaczcie! :(

12 komentarzy:

  1. Nudne? pogięło Cię??
    To jest genialne. i NIE jest nudne.
    i jeszcze raz tak powiesz, a może to się dla Ciebie skończyć dosyć nieprzyjemnie.
    po prostu to uwielbiam. ; *
    i weź mnie naucz tak świetnie pisać co?
    Czeeekam na następny. : D


    < 333

    OdpowiedzUsuń
  2. Nudna .? Głupoty .?!
    Jak ja ci zaraz przypierdziele to nie będziesz pisała czegoś takiego .!
    To jest rewelacyjne i NIE jest nudne.
    Kocham to <3
    Przyznała się, przyznała się .!
    Nareszcie. :)
    Pisz szybko kolejny .!
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki miałam zaciech, kiedy Monika powiedzia, że kocha Nathana!
    Normalnie wbiebowzięta jestem!
    Rozdział cudowny!
    Już nie mogę sie doczekać następnego!
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie ty moje -nawet na śpiąco piszesz Genialnie
    Rozdział podoba mi się tak cholernie że nie masz pojęcia ile radości przyniosłaś mi to pisząc
    Ach jeszcze parę dni i koniec wakacji -nie chcę tego!!!
    Weny next dawaj!!
    kocham cię :**

    OdpowiedzUsuń
  5. wowowow no to mnie zaskoczylas .
    nie sadzilam ze go odepchnie az tak gwaltownie i wszystko mu powie ..
    i faktycznie chyba troche za duzo ujawnila ..

    OdpowiedzUsuń
  6. PRZEPIĘKNE!

    tylko jedno: ujął ŁOKCIEM!? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. nudny i kiepski ?
    chyba zaraz cię stuknę !
    to jest super rozdział
    przyznała , że kocha Nathana
    trochę żal zrobiło mi się tego Liama
    ja chcę już następny

    OdpowiedzUsuń
  8. No i co mi obiecałaś???!!!!
    Oj chyba trzeba wznowić terapie!!!
    Bo objawy powróciły ;P
    Jak możesz mówić takie rzeczy???!!!
    Rozdział wyszedł Ci idealnie ;*
    Monika powiedziała mu że Kocha NATHANA!!!!!! Yeaaaaaa!!!!!
    To jak opisałaś scenę pocałunku... Myśli Moniki na ten temat...
    Perfekcyjnie :******
    Ty masz po prostu TALENT!!!!
    Kocham Cię Słońce Ty moje ;***** Monisiu Kochana :******
    I czekam na jeszcze więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. :)dobrze jest!


    miśka:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Luuuuuhuuuuuuu xD
    Przyznała się, ona się przyznała, ona się przyznała i to przed Liamem xD
    Teraz tylko ta wiadomość musi dotrzeć do Natha
    Buahahahahahahaha xD
    Szkoda mi Liama . . .
    No, ale lepiej późno niż wcale. xd
    Dobrze, ze się opamiętała :>
    Oddaj mi swojego talenta siostro <3
    To jest piękne xD
    Pisz szybko następny :]
    Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O.o
    ......................
    .......................
    ...................
    ......................
    ......................
    .........................
    Tylko jedno słowo może wyrazić jak cudowny jest ten rdz:
    MISTRZOSTWO

    OdpowiedzUsuń
  12. teraz tylko czekac aż powie o tym Nathan'owi ;D szybko wrzucaj nexta!!
    Emely.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine