Byłam zszokowana postawą taty, ale postanowiłam dłużej tego nie roztrząsać i szybko wykonać polecenie. Pobiegłam do pokoju, przebrałam się w sukienkę oraz dobrałam do niej kilka dodatków w postaci bransoletki i torebki oraz doskonale kontrastujących się z nią butów. Wszystko zajęło mi zaskakująco niewiele czasu, co bardzo mnie zdziwiło i już po kilku minutach siedziałam na tylnym siedzeniu czerwonej Mazdy.
- W samą porę. - uśmiechnął się do mnie tata, spuszczając sprzęgło.
- Czy mogę się dowiedzieć, gdzie jedziemy i po co to wszystko? - zapytałam najdelikatniej, jak potrafiłam, a słodycz wypływająca z moich ust z pewnością wystarczyłaby na zrobienie tortu czekoladowego. Pewnie nawet jeszcze by zostało...
- Kochanie, zadajesz za dużo pytań. - skwitowała mama z szerokim uśmiechem - Mamy dla Ciebie niespodziankę, więc poczekaj cierpliwie na dalszy obrót spraw. - taaak, moja mama potrafi dobić człowieka. Ja wiem, że oni mają dla mnie jakieś niespodzianki okej, to do mnie dotarło, ale najwyraźniej do nich nie dociera fakt, że ja ich nie lubię. No dobra... Lubię... Ba! Nawet uwielbiam, ale po prostu nie cierpię tej niewiedzy i wiecznego czekania. Jak zwykle przeginam, ale tak jest, słowo. Wiedziałam, że nigdy nie uda mi się nic wskórać, więc wzdychając, oparłam się o siedzenie i wpatrywałam się w widok za oknem. Nie był on zbytnio interesujący, zważywszy na to, że znałam trochę okolice, ale wystarczył, aby spokojnie usiedzieć w miejscu całe 10 minut po których zawitaliśmy przed... przed...
- Mamo, gdzie my tak dokładnie jesteśmy? - nie wytrzymałam i wręcz musiałam zapytać.
- Pamiętasz jak Ci opowiadałam o mojej najlepszej koleżance ze szkolnych lat? - zaczęła i od razu przeszła do reszty, nie czekając na odpowiedź z mojej strony - Otóż ma ona firmę, która sprzedaje artykuły do remontowania i wystroju wnętrz. - czyli coś jak Castorama... nie można było prościej i krócej? - Jest też świetną dekoratorką, dlatego też właśnie za jej pośrednictwem spełnimy twoje życzenie... - na tym zakończyła. Uśmiechnęła się do mnie i poprawiła swoją fryzurę. A ja... A ja byłam zdziwiona. Żartują, prawda? Okej, cieszę się, że pomyśleli, iż mówię serio o zmianie mojego pokoju, ale...
- Mamo, poczekaj... Idziemy do jakiegoś sklepu w którym jest wszystko dla domu, czyli meble i takie tam różne inne rzeczy, a ja mam na sobie taką wspaniałą sukienkę? Serio, oto chodziło? Przecież to nielogiczne, żebym paradowała w takiej kreacji, po takim sklepie!
- Niby tak... Ale kreacja, to trzecia niespodzianka, która później, no i tak wyszło... - wzruszyła ramionami po czym razem z tatą zaśmiali się i wysiedli z samochodu. Tak, wiem mam cudownych rodziców... Każdy kto tak pomyślał niech lepiej zmieni dilera. To istni szaleńcy, dobrze im mówić, bo mają na sobie eleganckie, ale nieprzesadnie, ubrania. Teatralnie przewróciłam oczami. Ja to mam z nimi życie. Westchnęłam i wysiadłam z samochodu. Strzepałam sukienkę i pewnym krokiem ruszyłam za rodzicami. W środku skierowaliśmy się do biura, mijając niezliczone ilości przepełnionych regałów oraz mężczyzn w czerwonych koszulkach polo i czarnych ogrodniczkach. Wszyscy z uwagą mi się przyglądali. Mówiłam, że ta sukienka to zły pomysł! Czułam się beznadziejnie, jakbym za wszelką cenę starała się ich poniżyć i pokazać im, że są niczego warci. A przecież tak nie było! Przez to miałam zły humor i ze smętną miną podążałam za moimi uśmiechniętymi rodzicami. W końcu minęliśmy czerwone drzwi, a naprzeciw nam wyszła bardzo wysoka, rudowłosa kobieta od której emanowało ciepło i pogoda ducha. Na sam jej widok szeroko się uśmiechnęłam.
- Dorotka! - krzyknęła, przytulając moją mamę.
- Olu, tak długo cię nie widziałam. - mama odwzajemniła uścisk.- A to mój mąż Robert i córka Monika – przedstawiła nas po chwili. Pani Aleksandra z równie szerokim uśmiechem podeszła do nas i uścisnęła nam dłonie.
- Co was do mnie sprowadza? - odparła.
- Olu, musisz nam pomóc z wystrojem pokoju Moniki. - zaczęła niepewnie mama. Koleżanka mamy zlustrowała mnie od stóp do głów, po czym uśmiechnęła się jeszcze szerzej, niż wcześniej. Nie przypuszczałam, że mogła...
- Zobaczymy co da się z tym fantem zrobić, zapraszam do środka. - i gestem dłoni zaprosiła nas do swojego gabinetu. Równo o 18:40 opuściliśmy małe pomieszczenie pani Aleksandry, która ciepło nas pożegnała. Zaplanowanie wszystkiego trwało zaledwie półtorej godziny, co mocno mnie zszokowało. Myślałam, że potrwa to o wiele dłużej. Na szczęście się myliłam. Oczywiście miałam w głowie lekki zarys tego, co ma się zmienić w moim pokoju, ale pani Aleksandra doskonale zrozumiała mnie i moje potrzeby, że rewelacyjnie dobrała mi nowe meble. Byłam taka szczęśliwa, a zarazem zmęczona, że myślałam już tylko o powrocie do domu. Opadłam na siedzenie i przymknęłam oczy. Taaak... Zaraz możliwe, że zasnę. Jeszcze chwila... Dwie...
- Moniś, nie śpij! - usłyszałam moją mamę, która specjalnie robiąc mi na złość, abym nie zasnęła, podgłosiła radio.
- Ale czemu? - ziewnęłam i poprawiłam się na siedzeniu.
- Musimy gdzieś jeszcze wstąpić i musisz być kompletnie żywa.- mama zaczęła ściszać, ale zatrzymałam ją swoim wrzaskiem.
- Nie ściszaj, proszę! - w duchu liczyłam, że tego nie zrobi, inaczej byłabym bardzo, bardzo zła.
- Ach, no tak, racja. - zaśmiała się pod nosem, nie dotykając się do urządzenia. I byłam jej strasznie wdzięczna, że tak postąpiła. Chyba komuś by się stała krzywda, gdyby odważył się ściszyć mi radio, akurat gdy leciało Glad You Came. Miałam farta. Totalnie się rozbudziłam, ponieważ skupiłam się na piosence i nucąc ją, szeroko się uśmiechałam. Wspaniała ta sobota, prawda? Martwi mnie tylko fakt, że w poniedziałek rozpoczęcie roku. Jak mi się nie chce tam iść. Tylko czemu? Odpowiedź była raczej bardzo prosta. Spotkam tam Michała, a nie chcę tego. Nie mam ochoty przebywać z nim w jednym miejscu po tym, co mi zrobił. Drań! Gdybym mogła, to dałabym mu nauczkę. I mogę! Mam na to wielką ochotę, ale niestety tego nie zrobię. Nie chcę być mściwa. Wszystko się zmienia, mój pokój, moje życie również... Nawet nie zauważyłam kiedy piosenka się skończyła, a my podjechaliśmy pod jeden z domów, osadzonych na jakimś, moim zdaniem, bogatym osiedlu. Wysiedliśmy z samochodu. Jak zwykle byłam ciekawa gdzie jesteśmy, ponieważ tutaj jeszcze nigdy nie byłam, ale nim zdążyłam otworzyć buzię, aby o cokolwiek zapytać, mama wyprzedziła mnie z odpowiedzią.
- Dostaliśmy z tatą zaproszenie, od jego najlepszego kolegi z pracy na kolację. Jego żona pracuje ze mną w szpitalu, więc świetnie się znamy. Ciebie również zaprosili. - zakończyła, a przed nami otworzyły się drzwi w których stał dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych włosach i dużych oczach.
- Dorota, Robert, witajcie. - przywitał się z nimi - A to jest jak mniemam wasza córka?
- Monika. - odpowiedziałam uprzejmie.
- Ciebie również Moniko witam. - zaśmiał się wraz z moim rodzicami. - Proszę, wchodźcie. - odparł, uchylając szerzej drzwi. Wydawał się bardzo miłym człowiekiem o czym miałam się przekonać później. Na razie jednak uśmiechnęłam się przyjaźnie i weszłam do środka. Nie pomyliłam się zbytnio, co do tego, że dzielnica jest bogata, a przynajmniej dom na to wskazywał. O zamożności domowników wskazywał najpierw hol, a potem salon w którym zastaliśmy pięknie nakryty stół oraz jakiegoś nieznajomego mi chłopaka. Miał dłuższe, kruczoczarne włosy, ułożone w artystycznym nieładzie, i dołeczki w policzkach, kiedy kierował się w naszą stronę. Ubrany był w czarne spodnie i czarną podkoszulkę na którą zarzucił rozpiętą, czarno-białą, kraciastą koszulę z krótkim rękawem. Przeczesał dłonią włosy, stając koło swojego ojca.
- Poznajcie mojego syna Artura, istny z niego diabeł. - zaśmiał się, klepiąc go po plecach.
- Tato, nie przy gościach. - nieznajomy wydał z siebie bardzo niskie dźwięki. Tak niskie, że przypomniał mi się Nathan. Tylko on posiadał tak oryginalną barwę. Ale ten Artur nie mógł się z nim równać, głos Nathan'a był wyjątkowy i nie dało się go niczym zastąpić. - Miło mi państwa poznać. - zwrócił się do nas witając się z nami uściskiem dłoni, który był stanowczy, a zarazem ciepły. Na koniec obrzucił mnie zuchwałym spojrzeniem i z triumfalną miną, wrócił na miejsce obok ojca. Co on sobie wyobrażał? Że jest jakimś greckim bogiem? Miał do tego prawo... Dlaczego? Bo przez prawie pół minuty dałam mu tę satysfakcję, wpatrując się w niego z otwartą buzią. Wiem, że jestem idiotką, nie musicie przypominać. Zganiłam się w myślach, ale wiedziałam, że muszę się jakoś odegrać. Był przystojny, to potwierdzę, ale nie dam mu żadnych oznak zainteresowania. Niech sobie nie wyobraża, że lecę na niego i gdyby była taka okazja, to poszłabym z nim do łóżka. Po moim trupie! On jeszcze tego pożałuje. Nie wiem co, ale coś zrobię, a przynajmniej się postaram... Zza moich pleców wyłoniła się jakaś drobna kobieta, niosąc pachnący półmisek.
- Kolację podano! Zapraszam do stołu! - zaśmiała się melodyjnie. Przywitała się z nami i już po chwili wszyscy razem siedzieliśmy przy jednym stole. Naprawdę muszę przyznać, że kolacja była smaczna, spędzona w może nie do końca miłej atmosferze, ale pomijając te ukradkowe spojrzenia pana 'jestem najpiękniejszy', który dokładał do nich swój szyderczy uśmiech, było wspaniale. Oczywiście dorośli zajęli się sobą, rozmawiając głównie o sprawach zawodowych. Jak można w czasie wolnym rozmawiać o pracy? Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Możliwe, że jak sama zacznę pracować, to w końcu mozolnie, ale może jakoś to pojmę. Na razie jednak strasznie się nudziłam. Myślałam, że zaraz zasnę, a zegarek wskazywał dopiero 19:44. Czułam, że powieki zaraz mi się zamkną, więc przeprosiłam wszystkich grzecznie i w celu rozbudzenia się, udałam się do łazienki. Chwilę zajęło mi znalezienie jej, ale na szczęście w końcu ją odnalazłam. Zapierała dech w piersiach, to prawda, ale teraz kompletnie nie miałam do tego głowy. Położyłam dłonie na umywalce i tępo wpatrywałam się w swoje odbicie. Co jest ze mną nie tak? Mam ręce, nogi, głowę, nos, uszy, oczy, usta, czego mi jeszcze brakuje, aby pech się ode mnie odczepił? Aby na mojej twarzy zagościła radość, a w sercu miłość? Zdaję sobie sprawę z tego, że przecież mam na wszystko czas, ale czy to oznacza, że dopóki nie znajdę swojej przystani, mam wiecznie się smucić i nie mieć nikogo u boku? Może tak, może nie, ale skoro taka jest wola Boga, to poczekam. Przecież gdyby miał kogoś dla mnie, to postawiłby go na mojej drodze, prawda? Oczywiście, że tak, więc uzbroję się w cierpliwość i poczekam, co los mi zgotuje. W ogóle zastanawiam się skąd we mnie nagle takie przemyślenia? Czyżby moja podświadomość podsuwała mi Artura? No błagam, raczej nie! Przecież to chodzący kretyn. W sumie... Noc jeszcze młoda... Trzeba przygotować mu jakąś nauczkę... Zaśmiałam się, obmyłam ręce i poprawiając włosy wyszłam z łazienki.
- Dłużej nie mogłaś tam siedzieć, prawda? - słysząc to, niemalże podskoczyłam. Artur stał oparty o ścianę tuż obok drzwi i z aroganckim uśmiechem przyglądał mi się.
- Nie mów mi, że będziesz mnie pilnował. - zakpiłam, przejmując jego taktykę gry. Może jeszcze tego wieczora uda mi się na nim odegrać? Byłoby wspaniale.
- Wiem, że tylko o tym marzysz. - przeczesał swoją bujną czuprynę i nadal z uwagą mi się przyglądał. Nie wiedziałam, co takiego mu zrobiłam, że od początku zachowywał się tak... dziwnie w stosunku do mojej osoby. Może nie przepadał za gośćmi?
- Nie wiem czy twoja dziewczyna byłaby z tego zadowolona. - pomyślałam, że ma dziewczynę, w końcu jest przystojny, bogaty no i raczej niczego mu nie brakuje. Chyba, że mózgu i manier. Nad tym bym się poważnie zastanowiła, bo wymagałoby to głębszej analizy.
- Spokojnie, lubimy trójkąciki. - zaśmiał się, a ja się zmieszałam. Kompletnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. - Chcesz się stąd wyrwać? Starzy strasznie zanudzają. - wskazał na salon. Właściwie, to co miałam zrobić? Z jednej strony mógł to być zły pomysł, przecież ja go nawet nie znam, ale jakby się tak na tym dłużej zastanowić, to możliwe, że byłaby to jedyna okazja uwolnienia się stąd i... jedyna okazja odegrania się na Arturze... Nie, to nie jest jednak dobry pomysł
- Słuchaj, doceniam twoje dobre intencje... – wyczuliście ten sarkazm? Teatralnie przewróciłam oczami i kontynuowałam – ...ale jednak nie zamierzam nigdzie wychodzić. Zwłaszcza z Tobą.
- Jasne, rozumiem. - odparł z uśmiechem i odszedł. Jejku, nie wiedziałam, że tak łatwo pójdzie. Myślałam, że znowu spróbuje wykręcić mi jakiś żart lub po prostu sobie zakpić, ale taka zmiana? Nie spodzie... - Zabieram Monikę na dyskotekę. Chcemy się trochę zabawić, w końcu sobotni wieczór. Mam nadzieję, że nie sprawi to problemu jeśli na trochę ją porwę? - momentalnie odwróciłam się, zdążyłam jednak jeszcze zobaczyć, jak lekko kłania się w stronę moich oraz jego rodziców. Pieprzony aktor! Co on sobie wyobraża? Nie zgodziłam się! Nie ma prawa za mnie decydować! Już miałam mu jakoś skrzętnie zaoponować, żeby mu w pięty poszło, jednak wyprzedziła mnie moja mama.
- Ależ oczywiście, nie ma najmniejszego problemu. - zaśmiała się, a ja nie dowierzając, podeszłam bliżej Artura, aby mieć widok na całą sytuację. - Swoją drogą Gabrysiu masz bardzo dobrze wychowanego syna. Te maniery. - dodała. Myślałam, że się przewrócę. Jak widać tylko ja na razie poznałam się na 'manierach' naszego 'dobrze wychowanego' Arturka.
- Mamo, nie będziesz się o mnie martwić? - wtrąciłam, ze słyszalną w głosie nadzieją. To była moja ostatnia deska ratunku i wręcz modliłam się, żeby zrozumiała moje intencje.
- Ależ skądże Moniś ufam Ci, poza tym masz przecież telefon, jesteśmy w stałym kontakcie. - uśmiechnęła się, jakby myślała, że właśnie spełnia największe marzenie mojego życia. No to się myliła. To akurat nie było moje marzenie. Już bym wolała tu zostać i słuchać, co moja mama ostatnio wycinała na stole operacyjnym. Brzmi ohydnie, ale prędzej wytrzymałabym to, niż spędzenie większej ilości czasu z tym idiotą. Niebieskooki spojrzał na mnie z wyraźną satysfakcją, a we mnie aż kipiało.
- Tato? - odparł, czekając na odpowiedź ze strony swojego ojca.
- Jedźcie dzieci, jedźcie, zintegrujecie się trochę. - zaśmiał się jego tata, a w ślad za nim poszła reszta – Tylko uważajcie na siebie.
- Jasne, będę uważał. - uśmiechnął się jeszcze bardziej zadowolony niż wcześniej. Jak mniemam osiągnął to czego chciał – Będę miał na oku Monikę. - rzucił biorąc do ręki swoją skórzaną, czarną kurtkę i wyszedł na zewnątrz.
- Jasne – burknęłam, ruszając za nim – Prędzej zostawisz mnie w jakimś pierwszym lepszym rowie.
- Tylko o tym marzę. - zaśmiał się – Poczekaj tu! - polecił i zniknął z mojego pola widzenia. Nie było mi to ani trochę na rękę. Nie wiedziałam gdzie poszedł, kiedy wróci, a do tego moje odkryte ramiona omiótł chłodny wiatr. Nerwowo je pocierając zauważyłam chłopaka, który wyjeżdża zza domu na jakimś motorze. Zbladłam.
- Wsiadaj. - podjechał do mnie, a widząc na mojej twarzy malujący się strach, tylko się uśmiechnął.
- Ile ty masz lat, co? - zapytałam z założonymi rękami. Raczej wątpię, że był pełnoletni. Przynajmniej jego umysł na to nie wskazywał, a jak było zresztą? Tego nie wiem.
- Siedemnaście, a coś się stało? Strach cię obleciał? - niemal czułam jak kipiał ironią i pogardą w stosunku do mnie. Miałam go serdecznie dość. Ale mimo to nie mogłam się poddać.
- Chodzi mi oto, że nie masz nawet prawa jazdy, a halo – pomachałam mu ręką przed twarzą – jesteśmy w mieście. Tu wszędzie czai się policja, złapią cię.
- Nie gadaj tyle, tylko wsiadaj mała. Poza tym mam w policji bardzo dobrego kumpla, wszyscy mnie tam znają. - ej, czy on mnie przypadkiem przed chwilą nie nazwał mała? - No wsiadaj! Nie będę tu tyle czekał, no chyba, że panienka się rozmyśliła i woli wysłuchiwać gadania o tym, co jej nie interesuje.
- Skąd wiesz, co mnie interesuje, a co nie? - zakpiłam – Zresztą nieważne, ale nie rób sobie nadziei, że wsiądę na... to coś z tobą. Nawet nie ma takiej opcji. Poza tym – wyprzedziłam jego otwierające się już do odpowiedzi usta – mam na sobie sukienkę i to chyba nie najlepszy strój na przejażdżkę motorem.
- To się rozbierz, też mi problem. - zaczął się śmiać... po raz kolejny... ze mnie... ale widząc moją minę, spochmurniał – Ojeju no wsiadaj, przecież nic ci się nie stanie. Nie mam czasu! - dobra, w końcu mu uległam.
- Nie oglądaj się! - powiedziałam i jakimś cudem, mozolnie i w sukience, ale wsiadłam. Nogi mi się trzęsły. Wiem, że zawsze chciałam przejechać się na motorze, ale myślałam, że ten pierwszy raz będzie z jakąś odpowiedzialną osobą, a nie... nawet tego nie skomentuję.
- Obejmij mnie w pasie. - rozkazał.
- Po co? - pytanie wydobywające się z moich ust było niemal wykrzyczane. Działam zbyt impulsywnie, ale taka już jestem. Nagle motor z impetem ruszył i raptownie zahamował. Z zamkniętymi oczami przylgnęłam do Artura, obejmując go w pasie, a serce waliło mi jak oszalałe.
- Po to. - parsknął – Grzeczna dziewczynka. - myślałam, że zaraz go rozszarpię. Tu i teraz. Nic mnie przed tym nie powstrzymywało.
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna? - odparłam poirytowana, mocniej go ściskając. Aż do bólu. Ten tylko zasyczał, lecz po chwili z jego ust wydobył się głośny śmiech.
- Ja nie mam dziewczyny. - odparł i dociskając gaz, z impetem ruszył prosto przed siebie.
_______________________________
Na początku chciałam was bardzo serdecznie przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam, ale byłam wściekła na siebie, że tak was zaniedbałam i tak długo nie komentowałam waszych rozdziałów, że obiecałam sobie iż dodam rozdział tylko wtedy, kiedy wszystkie blogi z czytanych przeze mnie (które można znaleźć po lewej stronie) zostaną skomentowane. I moim zdaniem (no chyba, że się mylę) ten dzień nadszedł dzisiaj. I teraz... Pewności nie mam, więc jeżeli jest ktoś, kto ma bloga, czyta moje opowiadanie i nie dostał ode mnie komentarza na swoim blogu to ma niezwłocznie w komentarzu pod tym postem zostawić link do swojego bloga. Będzie mi bardzo miło. :)
Co do rozdziału... To nie skomentuję, ale myślę, że aż tak źle to nie jest. :) A przynajmniej nie zabijecie mnie za to :) chyba xd Dziewczęta spokojnie... Powiedziałam, że nie obiecuję, że będzie happy end, co nie oznacza, że moja głowa jakimś cudownym sposobem wymyśli jakieś miłe zakończenie. Radzę wam do końca mi nie wierzyć :) I zobaczcie... Napisałam kolejny rozdział po którym kilka osób uroniło łzy... Przepraszam was za to, ale taki miałam plan, nie wiedziałam, że będziecie płakać, chociaż sama podczas pisania uroniłam kilka łez, ale myślałam, że tylko ja tak reaguję. xd Postaram się już więcej nie wprowadzać was w takie stany. :) A jeżeli już takowy będzie to... Julka Julia miała dobry pomysł - przyślijcie mi rachunki za chusteczki :*
Chciałam powitać na tym blogu nowych czytelników:
- Kiniaaaa:* - miło mi, że chciało Ci się w dwa dni ogarnąć wszystkie moje rozdziały. I przepraszam, ze przeze mnie nie spałaś dwie nocy, a w szkole byłaś jedynie ciałem. I dziękuję za polecenie na Twoim blogu oraz Twoje zdanie na temat mojego bloga, to naprawdę bardzo przyjemne uczucie, kiedy ktoś docenia coś, co dla mnie jest przyjemnością. Serdecznie Ci dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)
- ♥♥ Moniś ♥♥ - jeju Twoje słowa mnie poruszyły, bardzo Ci za nie dziękuję. Nie wiem czy sprostałabym Twojemu zadaniu i ciągnęła tego bloga aż do 200 rozdziałów. Niektórym chyba już by się przejadł. Ale postaram się rozważyć Twoją propozycje, mam wiele pomysłów. Naprawdę cieszy mnie, że tak bardzo podoba Ci się mój blog. Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze. Z całego serca dziękuję i pozdrawiam :)
- karollla ;* - dziękuję za komentarz i ciepłe słowa na temat mojego opowiadania. To dla mnie bardzo ważne i podbudowujące. :)
- Just XD - przepraszam za zmarnowany czas na czytaniu tego opowiadania. Dziękuję za odwiedziny i wyrażenie własnego zdania, które jest dla mnie istotne. :)
- berry ;* - dziękuję za bardzo miły komentarz. Pozdrawiam gorąco i przesyłam masę buziaczków. :)
- Lose My Mind - mam nadzieję, że nikogo nie uraziłaś swoim komentarzem. Mnie na pewno nie. Czytając go popłakałam się. Twoje zdanie na ten temat tak mnie wzruszyło i bardzo mi się spodobało. Dziękuję Ci za te wszystkie słowa, które napisałaś, były one naprawdę piękne. I przepraszam, że moim kosztem odwołałaś spotkania i wszystkie inne rzeczy. Liczę że mi to wybaczysz, bo miło mi będzie słuchać Twoich szczerych opinii. Nie wiem czy ktoś go widział, dlatego zdecydowałam, że opublikuję ten wspaniały komentarz na swoim blogu: '' Z góry przepraszam jeżeli kogoś uraże moim komentarzem. Dziewczyno co ty ze mną zrobiłaś?! Przez ostatnie 24 godziny bez przerwy czytałam tego bloga. Zostałam wzywana, odwołałam spotkania ze znajomymi. I nie żałuję. To jest genialne! Ale nie wybacze ci tego co się stało. Ja się poryczałam, gdy czytałam jak ona wyjeżdża. A tym naczelnikiem mnie dobiłas. Pech chciał że czytałam to w domu koleżanki . Jak zobaczyła, co robię była w szoku . Ja, która śmieje się z romansideł... Co ty ze mną zrobiłas ?! Wiem, że to co powiem nie spodoba się innym ale wali mnie czy ona będzie z Nathanem. Serio. Mam to gdzieś. Ale ona ma wrócić do Londynu! Tu nawet nie chodzi o The Wanted, ale jak można zostawić takich kumpli. Przecież to nie fair. Ma możliwość, a nie chce z niej skorzystać. No way... Co do twojego pomysłu. Jak nie ma być happy endu to spoko. Mi pasuje-przeżyje. :) ale nie rób wypadku ani śmierci. Czytam mnóstwo opowiadań i uwierz że nic nie psuje ich tak jak szpital. To od razu zaniza poziom. :( przepraszam jak uraziłam. Także moim zdaniem jeżeli nie ma być szczęśliwego zakończenia to powinno się skończyć na 66 rozdziale. Jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz. Piszesz świetnie i normalnie wiesz jak to wciąga. Masz wielki talent i nie zaprzeczaj. Pisz szybko NEXTA. Możesz kojarzyć mnie z blogu. Będę tu często zaglądać a ty pisz bo ja nie wytrzymam. Anonim z podpisu - Lose my mind '' i za to wszystko serdecznie Ci dziękuję. :*
Dedykacja dla wszystkich wyżej wymienionych. :*
Serdecznie dziękuję za tak ogromną ilość obserwatorów i wyświetleń. Ja sobie na to nie zasłużyłam... Po prostu płaczę ze szczęścia. Bardzo serdecznie Wam za wszystko dziękuję. Gdyby nie Wy to tego by nie było. Nie było by mnie tutaj. Kocham Was za to, że jesteście i że mogę na Was liczyć! Jesteście moim skarbem ♥
Jak widać wprowadziłam na blogu kilka zmian... Już dawno, ale zapominałam zapytać. Jak Wam się one podobają? Akceptujecie? Jest okej czy chcecie coś zmienić? Pytam, bo chcę znać Wasze zdanie. Liczy się dla mnie tylko fakt, że Wam będzie wygodnie go czytać i nic nie będzie Wam przeszkadzać. Bo dla mnie to mógłby być on w ciapki, paski, kratkę i kółeczka xd
Chciałam również polecić nowego bloga Kia ----> The Wanted, czyli to co kocham. - ''We rise like a phoenix''. Jest naprawdę świetny dlatego gorąco zapraszam, bo poziom jest bardzo wysoki, lektura wciągająca, a autorka wprost niesamowita.♥ A samą autorkę przepraszam, że dopiero teraz, ale cierpię na sklerozę, wybacz. :<
Życzę tym, którzy skończyli ferie, aby się nie przejmowali, w końcu niedługo kolejna przerwa, tym którzy tak samo jak ja od poniedziałku zaczynają, aby cieszyli się nimi do ostatniego tchu, a tym, którzy na nie czekają, żeby się nie martwili, bo ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i kiedy oni będą leniuchować, my będziemy męczyć się nad sprawdzianami w szkołach. Także buźka dla wszystkich. :* Ogólnie tak na marginesie chciałam powiedzieć, że oglądałam wczoraj na tvn'ie film pod tytułem 'Zielona Mila'. Był to mój drugi raz kiedy go oglądałam i chciałam zapytać, jakie jest Wasze zdanie na temat tego filmu? Moim zdaniem jest piękny, płakałam na nim jak dziecko. Wiem, że są sceny bardzo nie codzienne i wstrząsające, dlatego na niektórych musiałam zamknąć oczy albo wyjść z pokoju... Zwłaszcza na jednej... Kiedy to Percy przeprowadzał egzekucję... Nienawidzę go za to, co zrobił. No, ale dobrze, już kończę. Jeszcze raz udanego weekend;u Wam życzę. :*
- W samą porę. - uśmiechnął się do mnie tata, spuszczając sprzęgło.
- Czy mogę się dowiedzieć, gdzie jedziemy i po co to wszystko? - zapytałam najdelikatniej, jak potrafiłam, a słodycz wypływająca z moich ust z pewnością wystarczyłaby na zrobienie tortu czekoladowego. Pewnie nawet jeszcze by zostało...
- Kochanie, zadajesz za dużo pytań. - skwitowała mama z szerokim uśmiechem - Mamy dla Ciebie niespodziankę, więc poczekaj cierpliwie na dalszy obrót spraw. - taaak, moja mama potrafi dobić człowieka. Ja wiem, że oni mają dla mnie jakieś niespodzianki okej, to do mnie dotarło, ale najwyraźniej do nich nie dociera fakt, że ja ich nie lubię. No dobra... Lubię... Ba! Nawet uwielbiam, ale po prostu nie cierpię tej niewiedzy i wiecznego czekania. Jak zwykle przeginam, ale tak jest, słowo. Wiedziałam, że nigdy nie uda mi się nic wskórać, więc wzdychając, oparłam się o siedzenie i wpatrywałam się w widok za oknem. Nie był on zbytnio interesujący, zważywszy na to, że znałam trochę okolice, ale wystarczył, aby spokojnie usiedzieć w miejscu całe 10 minut po których zawitaliśmy przed... przed...
- Mamo, gdzie my tak dokładnie jesteśmy? - nie wytrzymałam i wręcz musiałam zapytać.
- Pamiętasz jak Ci opowiadałam o mojej najlepszej koleżance ze szkolnych lat? - zaczęła i od razu przeszła do reszty, nie czekając na odpowiedź z mojej strony - Otóż ma ona firmę, która sprzedaje artykuły do remontowania i wystroju wnętrz. - czyli coś jak Castorama... nie można było prościej i krócej? - Jest też świetną dekoratorką, dlatego też właśnie za jej pośrednictwem spełnimy twoje życzenie... - na tym zakończyła. Uśmiechnęła się do mnie i poprawiła swoją fryzurę. A ja... A ja byłam zdziwiona. Żartują, prawda? Okej, cieszę się, że pomyśleli, iż mówię serio o zmianie mojego pokoju, ale...
- Mamo, poczekaj... Idziemy do jakiegoś sklepu w którym jest wszystko dla domu, czyli meble i takie tam różne inne rzeczy, a ja mam na sobie taką wspaniałą sukienkę? Serio, oto chodziło? Przecież to nielogiczne, żebym paradowała w takiej kreacji, po takim sklepie!
- Niby tak... Ale kreacja, to trzecia niespodzianka, która później, no i tak wyszło... - wzruszyła ramionami po czym razem z tatą zaśmiali się i wysiedli z samochodu. Tak, wiem mam cudownych rodziców... Każdy kto tak pomyślał niech lepiej zmieni dilera. To istni szaleńcy, dobrze im mówić, bo mają na sobie eleganckie, ale nieprzesadnie, ubrania. Teatralnie przewróciłam oczami. Ja to mam z nimi życie. Westchnęłam i wysiadłam z samochodu. Strzepałam sukienkę i pewnym krokiem ruszyłam za rodzicami. W środku skierowaliśmy się do biura, mijając niezliczone ilości przepełnionych regałów oraz mężczyzn w czerwonych koszulkach polo i czarnych ogrodniczkach. Wszyscy z uwagą mi się przyglądali. Mówiłam, że ta sukienka to zły pomysł! Czułam się beznadziejnie, jakbym za wszelką cenę starała się ich poniżyć i pokazać im, że są niczego warci. A przecież tak nie było! Przez to miałam zły humor i ze smętną miną podążałam za moimi uśmiechniętymi rodzicami. W końcu minęliśmy czerwone drzwi, a naprzeciw nam wyszła bardzo wysoka, rudowłosa kobieta od której emanowało ciepło i pogoda ducha. Na sam jej widok szeroko się uśmiechnęłam.
- Dorotka! - krzyknęła, przytulając moją mamę.
- Olu, tak długo cię nie widziałam. - mama odwzajemniła uścisk.- A to mój mąż Robert i córka Monika – przedstawiła nas po chwili. Pani Aleksandra z równie szerokim uśmiechem podeszła do nas i uścisnęła nam dłonie.
- Co was do mnie sprowadza? - odparła.
- Olu, musisz nam pomóc z wystrojem pokoju Moniki. - zaczęła niepewnie mama. Koleżanka mamy zlustrowała mnie od stóp do głów, po czym uśmiechnęła się jeszcze szerzej, niż wcześniej. Nie przypuszczałam, że mogła...
- Zobaczymy co da się z tym fantem zrobić, zapraszam do środka. - i gestem dłoni zaprosiła nas do swojego gabinetu. Równo o 18:40 opuściliśmy małe pomieszczenie pani Aleksandry, która ciepło nas pożegnała. Zaplanowanie wszystkiego trwało zaledwie półtorej godziny, co mocno mnie zszokowało. Myślałam, że potrwa to o wiele dłużej. Na szczęście się myliłam. Oczywiście miałam w głowie lekki zarys tego, co ma się zmienić w moim pokoju, ale pani Aleksandra doskonale zrozumiała mnie i moje potrzeby, że rewelacyjnie dobrała mi nowe meble. Byłam taka szczęśliwa, a zarazem zmęczona, że myślałam już tylko o powrocie do domu. Opadłam na siedzenie i przymknęłam oczy. Taaak... Zaraz możliwe, że zasnę. Jeszcze chwila... Dwie...
- Moniś, nie śpij! - usłyszałam moją mamę, która specjalnie robiąc mi na złość, abym nie zasnęła, podgłosiła radio.
- Ale czemu? - ziewnęłam i poprawiłam się na siedzeniu.
- Musimy gdzieś jeszcze wstąpić i musisz być kompletnie żywa.- mama zaczęła ściszać, ale zatrzymałam ją swoim wrzaskiem.
- Nie ściszaj, proszę! - w duchu liczyłam, że tego nie zrobi, inaczej byłabym bardzo, bardzo zła.
- Ach, no tak, racja. - zaśmiała się pod nosem, nie dotykając się do urządzenia. I byłam jej strasznie wdzięczna, że tak postąpiła. Chyba komuś by się stała krzywda, gdyby odważył się ściszyć mi radio, akurat gdy leciało Glad You Came. Miałam farta. Totalnie się rozbudziłam, ponieważ skupiłam się na piosence i nucąc ją, szeroko się uśmiechałam. Wspaniała ta sobota, prawda? Martwi mnie tylko fakt, że w poniedziałek rozpoczęcie roku. Jak mi się nie chce tam iść. Tylko czemu? Odpowiedź była raczej bardzo prosta. Spotkam tam Michała, a nie chcę tego. Nie mam ochoty przebywać z nim w jednym miejscu po tym, co mi zrobił. Drań! Gdybym mogła, to dałabym mu nauczkę. I mogę! Mam na to wielką ochotę, ale niestety tego nie zrobię. Nie chcę być mściwa. Wszystko się zmienia, mój pokój, moje życie również... Nawet nie zauważyłam kiedy piosenka się skończyła, a my podjechaliśmy pod jeden z domów, osadzonych na jakimś, moim zdaniem, bogatym osiedlu. Wysiedliśmy z samochodu. Jak zwykle byłam ciekawa gdzie jesteśmy, ponieważ tutaj jeszcze nigdy nie byłam, ale nim zdążyłam otworzyć buzię, aby o cokolwiek zapytać, mama wyprzedziła mnie z odpowiedzią.
- Dostaliśmy z tatą zaproszenie, od jego najlepszego kolegi z pracy na kolację. Jego żona pracuje ze mną w szpitalu, więc świetnie się znamy. Ciebie również zaprosili. - zakończyła, a przed nami otworzyły się drzwi w których stał dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych włosach i dużych oczach.
- Dorota, Robert, witajcie. - przywitał się z nimi - A to jest jak mniemam wasza córka?
- Monika. - odpowiedziałam uprzejmie.
- Ciebie również Moniko witam. - zaśmiał się wraz z moim rodzicami. - Proszę, wchodźcie. - odparł, uchylając szerzej drzwi. Wydawał się bardzo miłym człowiekiem o czym miałam się przekonać później. Na razie jednak uśmiechnęłam się przyjaźnie i weszłam do środka. Nie pomyliłam się zbytnio, co do tego, że dzielnica jest bogata, a przynajmniej dom na to wskazywał. O zamożności domowników wskazywał najpierw hol, a potem salon w którym zastaliśmy pięknie nakryty stół oraz jakiegoś nieznajomego mi chłopaka. Miał dłuższe, kruczoczarne włosy, ułożone w artystycznym nieładzie, i dołeczki w policzkach, kiedy kierował się w naszą stronę. Ubrany był w czarne spodnie i czarną podkoszulkę na którą zarzucił rozpiętą, czarno-białą, kraciastą koszulę z krótkim rękawem. Przeczesał dłonią włosy, stając koło swojego ojca.
- Poznajcie mojego syna Artura, istny z niego diabeł. - zaśmiał się, klepiąc go po plecach.
- Tato, nie przy gościach. - nieznajomy wydał z siebie bardzo niskie dźwięki. Tak niskie, że przypomniał mi się Nathan. Tylko on posiadał tak oryginalną barwę. Ale ten Artur nie mógł się z nim równać, głos Nathan'a był wyjątkowy i nie dało się go niczym zastąpić. - Miło mi państwa poznać. - zwrócił się do nas witając się z nami uściskiem dłoni, który był stanowczy, a zarazem ciepły. Na koniec obrzucił mnie zuchwałym spojrzeniem i z triumfalną miną, wrócił na miejsce obok ojca. Co on sobie wyobrażał? Że jest jakimś greckim bogiem? Miał do tego prawo... Dlaczego? Bo przez prawie pół minuty dałam mu tę satysfakcję, wpatrując się w niego z otwartą buzią. Wiem, że jestem idiotką, nie musicie przypominać. Zganiłam się w myślach, ale wiedziałam, że muszę się jakoś odegrać. Był przystojny, to potwierdzę, ale nie dam mu żadnych oznak zainteresowania. Niech sobie nie wyobraża, że lecę na niego i gdyby była taka okazja, to poszłabym z nim do łóżka. Po moim trupie! On jeszcze tego pożałuje. Nie wiem co, ale coś zrobię, a przynajmniej się postaram... Zza moich pleców wyłoniła się jakaś drobna kobieta, niosąc pachnący półmisek.
- Kolację podano! Zapraszam do stołu! - zaśmiała się melodyjnie. Przywitała się z nami i już po chwili wszyscy razem siedzieliśmy przy jednym stole. Naprawdę muszę przyznać, że kolacja była smaczna, spędzona w może nie do końca miłej atmosferze, ale pomijając te ukradkowe spojrzenia pana 'jestem najpiękniejszy', który dokładał do nich swój szyderczy uśmiech, było wspaniale. Oczywiście dorośli zajęli się sobą, rozmawiając głównie o sprawach zawodowych. Jak można w czasie wolnym rozmawiać o pracy? Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Możliwe, że jak sama zacznę pracować, to w końcu mozolnie, ale może jakoś to pojmę. Na razie jednak strasznie się nudziłam. Myślałam, że zaraz zasnę, a zegarek wskazywał dopiero 19:44. Czułam, że powieki zaraz mi się zamkną, więc przeprosiłam wszystkich grzecznie i w celu rozbudzenia się, udałam się do łazienki. Chwilę zajęło mi znalezienie jej, ale na szczęście w końcu ją odnalazłam. Zapierała dech w piersiach, to prawda, ale teraz kompletnie nie miałam do tego głowy. Położyłam dłonie na umywalce i tępo wpatrywałam się w swoje odbicie. Co jest ze mną nie tak? Mam ręce, nogi, głowę, nos, uszy, oczy, usta, czego mi jeszcze brakuje, aby pech się ode mnie odczepił? Aby na mojej twarzy zagościła radość, a w sercu miłość? Zdaję sobie sprawę z tego, że przecież mam na wszystko czas, ale czy to oznacza, że dopóki nie znajdę swojej przystani, mam wiecznie się smucić i nie mieć nikogo u boku? Może tak, może nie, ale skoro taka jest wola Boga, to poczekam. Przecież gdyby miał kogoś dla mnie, to postawiłby go na mojej drodze, prawda? Oczywiście, że tak, więc uzbroję się w cierpliwość i poczekam, co los mi zgotuje. W ogóle zastanawiam się skąd we mnie nagle takie przemyślenia? Czyżby moja podświadomość podsuwała mi Artura? No błagam, raczej nie! Przecież to chodzący kretyn. W sumie... Noc jeszcze młoda... Trzeba przygotować mu jakąś nauczkę... Zaśmiałam się, obmyłam ręce i poprawiając włosy wyszłam z łazienki.
- Dłużej nie mogłaś tam siedzieć, prawda? - słysząc to, niemalże podskoczyłam. Artur stał oparty o ścianę tuż obok drzwi i z aroganckim uśmiechem przyglądał mi się.
- Nie mów mi, że będziesz mnie pilnował. - zakpiłam, przejmując jego taktykę gry. Może jeszcze tego wieczora uda mi się na nim odegrać? Byłoby wspaniale.
- Wiem, że tylko o tym marzysz. - przeczesał swoją bujną czuprynę i nadal z uwagą mi się przyglądał. Nie wiedziałam, co takiego mu zrobiłam, że od początku zachowywał się tak... dziwnie w stosunku do mojej osoby. Może nie przepadał za gośćmi?
- Nie wiem czy twoja dziewczyna byłaby z tego zadowolona. - pomyślałam, że ma dziewczynę, w końcu jest przystojny, bogaty no i raczej niczego mu nie brakuje. Chyba, że mózgu i manier. Nad tym bym się poważnie zastanowiła, bo wymagałoby to głębszej analizy.
- Spokojnie, lubimy trójkąciki. - zaśmiał się, a ja się zmieszałam. Kompletnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. - Chcesz się stąd wyrwać? Starzy strasznie zanudzają. - wskazał na salon. Właściwie, to co miałam zrobić? Z jednej strony mógł to być zły pomysł, przecież ja go nawet nie znam, ale jakby się tak na tym dłużej zastanowić, to możliwe, że byłaby to jedyna okazja uwolnienia się stąd i... jedyna okazja odegrania się na Arturze... Nie, to nie jest jednak dobry pomysł
- Słuchaj, doceniam twoje dobre intencje... – wyczuliście ten sarkazm? Teatralnie przewróciłam oczami i kontynuowałam – ...ale jednak nie zamierzam nigdzie wychodzić. Zwłaszcza z Tobą.
- Jasne, rozumiem. - odparł z uśmiechem i odszedł. Jejku, nie wiedziałam, że tak łatwo pójdzie. Myślałam, że znowu spróbuje wykręcić mi jakiś żart lub po prostu sobie zakpić, ale taka zmiana? Nie spodzie... - Zabieram Monikę na dyskotekę. Chcemy się trochę zabawić, w końcu sobotni wieczór. Mam nadzieję, że nie sprawi to problemu jeśli na trochę ją porwę? - momentalnie odwróciłam się, zdążyłam jednak jeszcze zobaczyć, jak lekko kłania się w stronę moich oraz jego rodziców. Pieprzony aktor! Co on sobie wyobraża? Nie zgodziłam się! Nie ma prawa za mnie decydować! Już miałam mu jakoś skrzętnie zaoponować, żeby mu w pięty poszło, jednak wyprzedziła mnie moja mama.
- Ależ oczywiście, nie ma najmniejszego problemu. - zaśmiała się, a ja nie dowierzając, podeszłam bliżej Artura, aby mieć widok na całą sytuację. - Swoją drogą Gabrysiu masz bardzo dobrze wychowanego syna. Te maniery. - dodała. Myślałam, że się przewrócę. Jak widać tylko ja na razie poznałam się na 'manierach' naszego 'dobrze wychowanego' Arturka.
- Mamo, nie będziesz się o mnie martwić? - wtrąciłam, ze słyszalną w głosie nadzieją. To była moja ostatnia deska ratunku i wręcz modliłam się, żeby zrozumiała moje intencje.
- Ależ skądże Moniś ufam Ci, poza tym masz przecież telefon, jesteśmy w stałym kontakcie. - uśmiechnęła się, jakby myślała, że właśnie spełnia największe marzenie mojego życia. No to się myliła. To akurat nie było moje marzenie. Już bym wolała tu zostać i słuchać, co moja mama ostatnio wycinała na stole operacyjnym. Brzmi ohydnie, ale prędzej wytrzymałabym to, niż spędzenie większej ilości czasu z tym idiotą. Niebieskooki spojrzał na mnie z wyraźną satysfakcją, a we mnie aż kipiało.
- Tato? - odparł, czekając na odpowiedź ze strony swojego ojca.
- Jedźcie dzieci, jedźcie, zintegrujecie się trochę. - zaśmiał się jego tata, a w ślad za nim poszła reszta – Tylko uważajcie na siebie.
- Jasne, będę uważał. - uśmiechnął się jeszcze bardziej zadowolony niż wcześniej. Jak mniemam osiągnął to czego chciał – Będę miał na oku Monikę. - rzucił biorąc do ręki swoją skórzaną, czarną kurtkę i wyszedł na zewnątrz.
- Jasne – burknęłam, ruszając za nim – Prędzej zostawisz mnie w jakimś pierwszym lepszym rowie.
- Tylko o tym marzę. - zaśmiał się – Poczekaj tu! - polecił i zniknął z mojego pola widzenia. Nie było mi to ani trochę na rękę. Nie wiedziałam gdzie poszedł, kiedy wróci, a do tego moje odkryte ramiona omiótł chłodny wiatr. Nerwowo je pocierając zauważyłam chłopaka, który wyjeżdża zza domu na jakimś motorze. Zbladłam.
- Wsiadaj. - podjechał do mnie, a widząc na mojej twarzy malujący się strach, tylko się uśmiechnął.
- Ile ty masz lat, co? - zapytałam z założonymi rękami. Raczej wątpię, że był pełnoletni. Przynajmniej jego umysł na to nie wskazywał, a jak było zresztą? Tego nie wiem.
- Siedemnaście, a coś się stało? Strach cię obleciał? - niemal czułam jak kipiał ironią i pogardą w stosunku do mnie. Miałam go serdecznie dość. Ale mimo to nie mogłam się poddać.
- Chodzi mi oto, że nie masz nawet prawa jazdy, a halo – pomachałam mu ręką przed twarzą – jesteśmy w mieście. Tu wszędzie czai się policja, złapią cię.
- Nie gadaj tyle, tylko wsiadaj mała. Poza tym mam w policji bardzo dobrego kumpla, wszyscy mnie tam znają. - ej, czy on mnie przypadkiem przed chwilą nie nazwał mała? - No wsiadaj! Nie będę tu tyle czekał, no chyba, że panienka się rozmyśliła i woli wysłuchiwać gadania o tym, co jej nie interesuje.
- Skąd wiesz, co mnie interesuje, a co nie? - zakpiłam – Zresztą nieważne, ale nie rób sobie nadziei, że wsiądę na... to coś z tobą. Nawet nie ma takiej opcji. Poza tym – wyprzedziłam jego otwierające się już do odpowiedzi usta – mam na sobie sukienkę i to chyba nie najlepszy strój na przejażdżkę motorem.
- To się rozbierz, też mi problem. - zaczął się śmiać... po raz kolejny... ze mnie... ale widząc moją minę, spochmurniał – Ojeju no wsiadaj, przecież nic ci się nie stanie. Nie mam czasu! - dobra, w końcu mu uległam.
- Nie oglądaj się! - powiedziałam i jakimś cudem, mozolnie i w sukience, ale wsiadłam. Nogi mi się trzęsły. Wiem, że zawsze chciałam przejechać się na motorze, ale myślałam, że ten pierwszy raz będzie z jakąś odpowiedzialną osobą, a nie... nawet tego nie skomentuję.
- Obejmij mnie w pasie. - rozkazał.
- Po co? - pytanie wydobywające się z moich ust było niemal wykrzyczane. Działam zbyt impulsywnie, ale taka już jestem. Nagle motor z impetem ruszył i raptownie zahamował. Z zamkniętymi oczami przylgnęłam do Artura, obejmując go w pasie, a serce waliło mi jak oszalałe.
- Po to. - parsknął – Grzeczna dziewczynka. - myślałam, że zaraz go rozszarpię. Tu i teraz. Nic mnie przed tym nie powstrzymywało.
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna? - odparłam poirytowana, mocniej go ściskając. Aż do bólu. Ten tylko zasyczał, lecz po chwili z jego ust wydobył się głośny śmiech.
- Ja nie mam dziewczyny. - odparł i dociskając gaz, z impetem ruszył prosto przed siebie.
_______________________________
Na początku chciałam was bardzo serdecznie przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam, ale byłam wściekła na siebie, że tak was zaniedbałam i tak długo nie komentowałam waszych rozdziałów, że obiecałam sobie iż dodam rozdział tylko wtedy, kiedy wszystkie blogi z czytanych przeze mnie (które można znaleźć po lewej stronie) zostaną skomentowane. I moim zdaniem (no chyba, że się mylę) ten dzień nadszedł dzisiaj. I teraz... Pewności nie mam, więc jeżeli jest ktoś, kto ma bloga, czyta moje opowiadanie i nie dostał ode mnie komentarza na swoim blogu to ma niezwłocznie w komentarzu pod tym postem zostawić link do swojego bloga. Będzie mi bardzo miło. :)
Co do rozdziału... To nie skomentuję, ale myślę, że aż tak źle to nie jest. :) A przynajmniej nie zabijecie mnie za to :) chyba xd Dziewczęta spokojnie... Powiedziałam, że nie obiecuję, że będzie happy end, co nie oznacza, że moja głowa jakimś cudownym sposobem wymyśli jakieś miłe zakończenie. Radzę wam do końca mi nie wierzyć :) I zobaczcie... Napisałam kolejny rozdział po którym kilka osób uroniło łzy... Przepraszam was za to, ale taki miałam plan, nie wiedziałam, że będziecie płakać, chociaż sama podczas pisania uroniłam kilka łez, ale myślałam, że tylko ja tak reaguję. xd Postaram się już więcej nie wprowadzać was w takie stany. :) A jeżeli już takowy będzie to... Julka Julia miała dobry pomysł - przyślijcie mi rachunki za chusteczki :*
Chciałam powitać na tym blogu nowych czytelników:
- Kiniaaaa:* - miło mi, że chciało Ci się w dwa dni ogarnąć wszystkie moje rozdziały. I przepraszam, ze przeze mnie nie spałaś dwie nocy, a w szkole byłaś jedynie ciałem. I dziękuję za polecenie na Twoim blogu oraz Twoje zdanie na temat mojego bloga, to naprawdę bardzo przyjemne uczucie, kiedy ktoś docenia coś, co dla mnie jest przyjemnością. Serdecznie Ci dziękuję i pozdrawiam cieplutko :)
- ♥♥ Moniś ♥♥ - jeju Twoje słowa mnie poruszyły, bardzo Ci za nie dziękuję. Nie wiem czy sprostałabym Twojemu zadaniu i ciągnęła tego bloga aż do 200 rozdziałów. Niektórym chyba już by się przejadł. Ale postaram się rozważyć Twoją propozycje, mam wiele pomysłów. Naprawdę cieszy mnie, że tak bardzo podoba Ci się mój blog. Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze. Z całego serca dziękuję i pozdrawiam :)
- karollla ;* - dziękuję za komentarz i ciepłe słowa na temat mojego opowiadania. To dla mnie bardzo ważne i podbudowujące. :)
- Just XD - przepraszam za zmarnowany czas na czytaniu tego opowiadania. Dziękuję za odwiedziny i wyrażenie własnego zdania, które jest dla mnie istotne. :)
- berry ;* - dziękuję za bardzo miły komentarz. Pozdrawiam gorąco i przesyłam masę buziaczków. :)
- Lose My Mind - mam nadzieję, że nikogo nie uraziłaś swoim komentarzem. Mnie na pewno nie. Czytając go popłakałam się. Twoje zdanie na ten temat tak mnie wzruszyło i bardzo mi się spodobało. Dziękuję Ci za te wszystkie słowa, które napisałaś, były one naprawdę piękne. I przepraszam, że moim kosztem odwołałaś spotkania i wszystkie inne rzeczy. Liczę że mi to wybaczysz, bo miło mi będzie słuchać Twoich szczerych opinii. Nie wiem czy ktoś go widział, dlatego zdecydowałam, że opublikuję ten wspaniały komentarz na swoim blogu: '' Z góry przepraszam jeżeli kogoś uraże moim komentarzem. Dziewczyno co ty ze mną zrobiłaś?! Przez ostatnie 24 godziny bez przerwy czytałam tego bloga. Zostałam wzywana, odwołałam spotkania ze znajomymi. I nie żałuję. To jest genialne! Ale nie wybacze ci tego co się stało. Ja się poryczałam, gdy czytałam jak ona wyjeżdża. A tym naczelnikiem mnie dobiłas. Pech chciał że czytałam to w domu koleżanki . Jak zobaczyła, co robię była w szoku . Ja, która śmieje się z romansideł... Co ty ze mną zrobiłas ?! Wiem, że to co powiem nie spodoba się innym ale wali mnie czy ona będzie z Nathanem. Serio. Mam to gdzieś. Ale ona ma wrócić do Londynu! Tu nawet nie chodzi o The Wanted, ale jak można zostawić takich kumpli. Przecież to nie fair. Ma możliwość, a nie chce z niej skorzystać. No way... Co do twojego pomysłu. Jak nie ma być happy endu to spoko. Mi pasuje-przeżyje. :) ale nie rób wypadku ani śmierci. Czytam mnóstwo opowiadań i uwierz że nic nie psuje ich tak jak szpital. To od razu zaniza poziom. :( przepraszam jak uraziłam. Także moim zdaniem jeżeli nie ma być szczęśliwego zakończenia to powinno się skończyć na 66 rozdziale. Jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz. Piszesz świetnie i normalnie wiesz jak to wciąga. Masz wielki talent i nie zaprzeczaj. Pisz szybko NEXTA. Możesz kojarzyć mnie z blogu. Będę tu często zaglądać a ty pisz bo ja nie wytrzymam. Anonim z podpisu - Lose my mind '' i za to wszystko serdecznie Ci dziękuję. :*
Dedykacja dla wszystkich wyżej wymienionych. :*
Serdecznie dziękuję za tak ogromną ilość obserwatorów i wyświetleń. Ja sobie na to nie zasłużyłam... Po prostu płaczę ze szczęścia. Bardzo serdecznie Wam za wszystko dziękuję. Gdyby nie Wy to tego by nie było. Nie było by mnie tutaj. Kocham Was za to, że jesteście i że mogę na Was liczyć! Jesteście moim skarbem ♥
Jak widać wprowadziłam na blogu kilka zmian... Już dawno, ale zapominałam zapytać. Jak Wam się one podobają? Akceptujecie? Jest okej czy chcecie coś zmienić? Pytam, bo chcę znać Wasze zdanie. Liczy się dla mnie tylko fakt, że Wam będzie wygodnie go czytać i nic nie będzie Wam przeszkadzać. Bo dla mnie to mógłby być on w ciapki, paski, kratkę i kółeczka xd
Chciałam również polecić nowego bloga Kia ----> The Wanted, czyli to co kocham. - ''We rise like a phoenix''. Jest naprawdę świetny dlatego gorąco zapraszam, bo poziom jest bardzo wysoki, lektura wciągająca, a autorka wprost niesamowita.♥ A samą autorkę przepraszam, że dopiero teraz, ale cierpię na sklerozę, wybacz. :<
Życzę tym, którzy skończyli ferie, aby się nie przejmowali, w końcu niedługo kolejna przerwa, tym którzy tak samo jak ja od poniedziałku zaczynają, aby cieszyli się nimi do ostatniego tchu, a tym, którzy na nie czekają, żeby się nie martwili, bo ten się śmieje, kto się śmieje ostatni i kiedy oni będą leniuchować, my będziemy męczyć się nad sprawdzianami w szkołach. Także buźka dla wszystkich. :* Ogólnie tak na marginesie chciałam powiedzieć, że oglądałam wczoraj na tvn'ie film pod tytułem 'Zielona Mila'. Był to mój drugi raz kiedy go oglądałam i chciałam zapytać, jakie jest Wasze zdanie na temat tego filmu? Moim zdaniem jest piękny, płakałam na nim jak dziecko. Wiem, że są sceny bardzo nie codzienne i wstrząsające, dlatego na niektórych musiałam zamknąć oczy albo wyjść z pokoju... Zwłaszcza na jednej... Kiedy to Percy przeprowadzał egzekucję... Nienawidzę go za to, co zrobił. No, ale dobrze, już kończę. Jeszcze raz udanego weekend;u Wam życzę. :*
Wasza Dreamer.♥
Jest cudny, mega, zajee i nie wiem co jeszcze
OdpowiedzUsuńHaha nie ma to jak cię poganiać
Naxta :) !
Jak zwykle świetny!!! xD
OdpowiedzUsuńNo to ja czekam na kolejne działy :***
Dziękuję że o mnie wspomniałaś, i dalej nalegam żebyś dopisała się przynajmniej do 200 działu ^^
Pozdrawiam ciebie także i trzymam kciuki za wenę :*******
Ajm Gabrysia. Mój syn. Mój syn będzie przystojny po ojcu a mądry po matce XD
OdpowiedzUsuńDobra bo mi już odwala ^^
Ty cioto ruska (czyt. Artur) Monika będzie z Nathanem. On przyjedzie do Polski ! Ha. Widzisz! U mnie tez Nathan nie wraca do Polski. Ale nie sorry. Monika go potrzebuję. Bo takie tępe chuje się przez to koło niej kręcą. Jest zbyt mądra i piękna na takich kretynów.
To jak ? ;))
I radzę Ci happy end dać w roli głównej Nathan Monika i ich córeczka Gabrysia ( czyt. JA ) :D
I będę płakać! Ja ostatnio często płaczę.
Dobra ja tu piszę , a ty masz mi tu dać taki rozdział, żeby było HAPPY.
PS. TEN ROZDZIAŁ MA NUMEREK 69 . GDY ZOBACZYŁAM ŻE DODAŁAŚ I JAKI NUMER TO JAKIŚ TAKI UŚMIESZEK ^^
PS2. Ale ja jestem zboczona więc mną nie należy się przejmować.
Kocham Cię kotku <3
Nareszcie!! Doczekałam się!!
OdpowiedzUsuńŚwietny, genialny, cudowny rozdział!!
Będę Ci to pisała za każdym razem, będę Cię męczyć, ale błagam o happy end!!
Należę do osób dla których w różnych opowiadaniach mogą dziać się różne rzeczy, może się wszystko spieprzyć, jeśli na końcu wszystko będzie dobrze, więc proszę!!! Happy end <3
Pisz szybko nexta ;)
rozdział super :)
OdpowiedzUsuńjeśli natomiast mowa o wyglądzie bloga... mam takie jedno zastrzeżenie, ale nie musisz nic z tym robić. jak dla mnie ciężko się czyta jeśli linijki są tak krótkie, a długość tekstu ciągnie się w nieskończoność. ale to tylko moje odczucie :**
weny !
Rozdział cudowny! :*
OdpowiedzUsuńZ resztą jak każdy Twój :)
A tak po za tym to ten cały.. Artur.
To on mi się nie podoba.
Kręci coś..
I zapewne już niebawem powiemy się co.
No i mamy się szybko dowiedzieć. :D
No i ja tu czekam no!
I pisz szybkoo. :*
A i co do że koniec, że w sensie no.
To ma być HAPPY END!
A spróbujesz mi inaczej,
to ja się tam do Ciebie przejdę. ^^
A wtedy to inaczej porozmawiamy.
W zasadzie to możesz w ogóle nie kończyć.
< 33
Rozdział jest przecudowny. Cos wspanialego.
OdpowiedzUsuńSlowami się nie da tego opisac. Nadal próbuję sobie uświadomić ze w porównaniu do ciebie jesetm totalnym badziewiem i szybko mi to idie, gdyż rozdziały mowią same za siebie. W ogóle twój blog to istne arcydzieło. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja czekalam na ten rozdział. I wynagrodziłas mi to. Najwspanialszym rozdzialem na swiecie. Nie no przepraszam. Każdy twoj rozdzial jest wspaniały. Czasami to po prostu mam ochotę bic ci brawo za to co robisz bo kochana.....twój talent powala a magia tego opowiadania takze. Teraz trochę o tym rozdziale:
-Artur - osoba, ktora nieźle mi namieszała. Nie wiem co o nim sądzić, ale jedno juz postanowiłam. Nie należy do najlepszego towarzystwa, także ten.
-Monia - jej przemyślenia są zjawiskowe. Myśli podobnie do mnie co jeszcze bardziej zachęca mózg do czytania, a uwierz... nie lubię czytać. Ale jak chodzi o blogi to... no widzicie.
-całość jest niewyobrażalnie cudowna. Rozdzial jak i cale to opwiadanie jest wspaniale.
Nie chodzi mi o to że się podlizuję. O nie. Tym razem w calości wyrażam swoja opnię, chociaż sie nawet zastanawiam czy to cala moja opinia. Moglambym w nieskończonośc wymieniac jakie to opo jest wspaniałe ale po co skoro ty doskonale o tym wiesz <3.
Kochana Dreamer masz ogromny talent i liczę na to, że nie zaprzestaniesz na laurach. Uwierz mi kochana. Zakoncze moja wypowiedź tak: nexta proszę.
P.S.
Przepraszam za błędy ale piszę z telefonu ;D
A no i chcialabym cię zaprosić do czytania mojego drugiego bloga :http://thewantedstoriesnel.blogspot.com/
UsuńRozdział świetny, z resztą jak zwykle :). Echh ten Artur nieźle mnie wkurza. Nie polubię go :p. Mam wielką nadzieje, że nie długo pojawia się znowu chłopcy (strasznie się stęskniłam za tymi nie ogarami xd) no i Nath. Nie muszę oczywiście mówić i tym, że musi być happy end. :D
OdpowiedzUsuńP.s.Niedługo nowa płyta TW ale się jaram *u*
Sorki za błędy pisze z telefonu :***
Nie no moja droga ty masz niesamowity talent !
OdpowiedzUsuńTeż taki chcę...
A teraz przejdźmy do rozdziału.
Jest bombowy !
A ja nadal liczę na gwałtowny powrót do Londynu i do Nathana ♥
Bo to on jest jej miłością :)
Dawaj szybko nexta ;p
Zapraszam również do mnie:
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
Świetny jest <3
OdpowiedzUsuńI ten Artur właśnie fajny jest *.* Mrr xd
Czekam niecierpliwie na następny!
Jak zwykle boooski rozdział ♥♥♥!
OdpowiedzUsuńTeż bym zabiła za wyłączenie albo przyciszenie radia przy TW ♥♥♥ !
Nie podoba mi się wcale ten cwaniak Artur ;/
Mam nadzieję, że nic jej sie z Nim nie stanie!
Bo jak się coś stanie to mu nogi z d*py powyrywam ...
Ja dalej czekam na powrót Moniki do Londynu do chłopców ;**** !
Bo szkoda jej ;(
A za chłopakami się cholernie stęskniłam w tym opowiadaniu ;*** ♥♥♥ !
Mam nadzieję, że za jakiś niedługi czas zobaczę tu next'a ;***
I znowu będę miała syndrom cieszy japy ;*** ♥♥♥
Weny ♥♥♥ !
Mychaaa ;***
To jest po prostu wspaniałe...
OdpowiedzUsuńTo jak opisujesz wszystko, z jaka dokładnością starasz sie nam przekazać wszystko co przeżywa bohaterka...
Żałuję, że tak nie potrafię :)
Jesteś jedną z najwspanialszych osób jakie poznałam i nie wiem jakby moje życie wyglądało gdybym nie znalazła tego bloga.
Twój geniusz mnie powala na kolana, dlatego za każdym razem kiedy czytam twoje opo z otwartymi ustami i niedowierzaniem w oczach patrzę jak to możliwe by tak fenomenalnie pisać. To co ty robisz ze swoimi czytelnikami jest niewyobrażalne.
Pisałaś mi w komentarzy, że mam talent i każdy moze mi go pozazdrościć.
To nie prawda.
Nie dorastam ci nawet do pięt. Choćbym chciała to nigdy nie dam rady ci dorównać, nikt nie da.
Jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, tego nie da sie przebić.
Dlatego bije ci teraz pokłony za twój ogromny i niezmierzony talent.
Jesteś wielka.
Nie każ mi długo czekać na kolejny tak fantastyczny rdz :) I niech TW wrócą szybko ;)
Czekam niecierpliwie i wenyy ;*********
świetny kochana <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńale ja chce do Nathana ;***
proszę bo będę beczeć !
hahaha <3
a ten Artur mrrrr.... ;*
ZAPRASZAM WSZYSTKICH TU OBECNYCH DO MNIE ;*
http://twgbkarollla.blogspot.com/
Kochana Dreamer,
OdpowiedzUsuńod dziś będę nazywać cię Dream ;* Oczywiście jeśli moge xd
A więc. dziękuję za dedyka. Będę często wbijał ^^
Ma być Nathan no. Proooszę ;> *słodkie oczka*
To opowiadanie jest jak morze, kiedy coś się dzieje jest wzburzone, jednak jest również spokojne kiedy następuje harmonia i ład.
Przeczytałem to opowiadanie w dwa dni. Tak mnie wciągnęło, że żyłem razem z Nimi.
I za te doznania dziękuję ;)
Nie jestem najlepszym pisarzem, być może nawet nie jestem dobry. Ale wiem że ty jesteś świetną pisarką. Naprawdę.
To są być może moje ostatnie dni. Tak. Dobrze przeczytałaś, 2 lutego mam operację serca. I wiem jeszcze jedno: Dzięki Tobie, w szpitalu będę miał co wspominać. Uprzyjemniłaś mi życie.
Nie lubię, wręcz nie umiem pisać długich komentarzy, jednak ten blog na nie zasługuje.
Weny i nexta <3
http://immorethanthis.blogspot.com/ zapraszam tutaj :) a co do rozdzialu ten jest swietny nie spodziewalam sie takiego obrotu spraw :)czekam na nexta bo nie moge doczekac sie dalszego ciagu :) mi tez koncza sie dzis ferie ale wiem ze 2 semestr zleci mi rownie szybko co pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńA ja będę pisać już 2 komentarz. Bo może lubię!
OdpowiedzUsuńI nadal będe Ci kobieto wypominać !
BĘDĘ !
MONTHAN ISTNIEJE !
Czy się wam to podoba czy nie!
Cicho wczoraj zapomniałam dopisać xd
A więc, kobieto oni musza być razem. Bo ten Artur to pewnie jakaś pryszczata gruba świnia. Ja to wiem, czuję to w kościach.
No bardzo przepraszam, ale on jest dupkiem. Dziewczyna w sukience nie wsiądzie na motor wiec jej nie każ, co za mop -.-
Skąd ty go wytrzasnęłaś ? o.O
Ale nie!
Kolejną niespodzianką będzie Nathan wyskakujący z szafy *-*
TAK!
Uzależniłam się od Ciebie!
Zła kobieta z Ciebie MONIKO!
Tęsknie za tymi matołami, chyba przeczytam po raz 09756092387 od nowa to opowiadanie. A ty w tym czasie masz mi napisać, wiesz co? Taki rozdział z nimi. Bo ten dupek ( czyt. Artur) chce jej coś zrobić. Pewnie ma jakiś obleśnych kumpli i wgl.
Nie zawracam Ci już głowy. A ten 2 komentarz dlatego, bo chciałam coś innego dać. ;]
PISZ ♥
KOCHAM CIĘ ZUOMIE ^^
Świetny rozdział! Tak jak Julkę, powinnam Ciebie schłostać za tak długie nie dodawanie rozdziału! Akysz, co mi tam! Wiesz, że piszesz cudownie? Nie zatrać tego i pisz szybko kolejny rozdział. Pozdrawiam Cię gorąco. ;*
OdpowiedzUsuńDreamer, byłabym zaszczycona, gdybyś wymyśliła obyczajową fabułę na moje opowiadanie. ;3
UsuńDziękuję ci za współczucie , bo już jutro russam di szkoly , rozdział genialny , ale myślałam że jak tylko coś dodasz to dostaniesz wpier**l , bo musiałam czekać ... Czekam na kolejny , weny
OdpowiedzUsuńMagda ;)
czy tylko ja zyje od rozdzialu na http://thewantedstoryyy.blogspot.com/ do rozdzialu? :P
OdpowiedzUsuńgeniuszu, pisz czesciej!
zycze ci weny, az do 200 odcinkow :D
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńTen Artur przypomina mi tak mojego kolege ze szkoły i też ma na imie ARTUR.!!
To jest wspaniałe, ty masz dziewczyno taki talent :3
Nie mam słów aby to opisac :*
Pisz szybko kolejny :d
These oils have been tested and proven to be effective against a variety of warts.
OdpowiedzUsuńOnce your mole is dry, cut a piece of duct tape three times the size of the
mole. The essence of natural mole removal is the use of herb and folk remedies.
my web-site - remove skin tags
The proper term for a ringing in the ears is tinnitus and it can be quite debilitating especially if it is accompanied by
OdpowiedzUsuńvertigo. Define Ringing in the ears Tinnitus can be a sound
heard by a patient that no one else can hear.
Among the different types of tinnitus treatment measures that
are now available, the ones that are most successful
uniformly exhibit two properties.
My web site treatment for tinnitus
Ready toJUICEand energize your life? If you are struggling with sex drive and birth control pills success, I hope the above will be of help when the book is not available, online retailer Snapdeal has
OdpowiedzUsuńit in stock.
Here is my homepage; hersolution Under $50