Nadal nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Nathan wziął ode mnie dokument i również zaczął czytać jego zawartość.
- Musimy to wyjaśnić. - zabrałam chłopakowi papier i ruszyłam na dół. Luiza i Nathan szli zaraz za mną. Zmierzaliśmy prosto do gabinetu wicedyrektor – tak znowu! Wiedziałam, że to będzie osoba, która najlepiej nam wszystko wyjaśni.
- Proszę panią, zaszła chyba jakaś pomyłka. - zaczęłam, gdy byliśmy już w środku. - Właśnie się dowiedziałam z tego oto papieru – podałam go jej – że zwyciężczynie konkursu będą mieszkały razem z zespołem, przez sześć miesięcy w jakimś domu. - złapałam łyk powietrza i (nie)spokojnie czekałam na odpowiedź.
- Nie, to nie jest pomyłka. - odpowiedziała mi z uśmiechem kobieta – Nie wiedzieliście o tym? - pokręciliśmy przecząco głowami. - Myślałam, że dyrektor wam wszystko wytłumaczył. Ach, ta skleroza... - zaśmiała się. Mi jakoś nie było do śmiechu. Nawet nie pytajcie czemu... Przecież to logiczne! Sześć miesięcy w jednym domu z Tom'em i całą resztą (stawiając szczególny nacisk na: ''z Tom'em'')? Zwariować można. - Już wyjaśniam... Otóż, do wspólnego mieszkania, potrzebna jest zgoda waszych rodziców dziewczynki. Potem wprowadzacie się pod adres wskazany na akcie i przez sześć miesięcy dokumentujecie ich pracę, czyli jeździcie na koncerty, spotkania z fanami, do supermarketu... Ogólnie jesteście z nimi wszędzie. Pomijając godziny, w których musicie być w szkole. No, a za sześć miesięcy przedstawicie na auli, przed bardzo ważnymi gośćmi, których zaprosi szkoła, wasz projekt na temat zespołu oraz tego, czego się o nich dowiecie. Liczy się wasza inwencja twórcza. Jakieś pytania? - nastała cisza. Czekajcie... Mam rozumieć, że wygraną jest tak naprawdę... wykonanie kolejnego projektu? No cudownie...
- Jedno. – milczenie przerwała Luiza - Kiedy mamy się wprowadzić do tego domu?
- Najlepiej jak najszybciej. Dzisiaj mamy czwartek, to jutro dostarczycie zgody i w sobotę możecie się wprowadzać. Od poniedziałku musicie już tam mieszkać, aby zatwierdzić rozpoczęcie zadania, jakie przed wami.
- A co jeśli nasi rodzice się nie zgodzą? - wtrąciłam blada jak trup.
- Cóż... Wtedy nagroda przechodzi na parę, która zajęła drugie miejsce. - do gardła podeszła mi wielka gula. Co to, to nie! Przewrócę niebo i ziemię, a nie oddam wygranej w ręce Diany! Nie ma mowy! Wolę zginąć niż pozwolić jej na przebywanie z Nathan'em! Zaraz... Co ja powiedziałam?
- Dziękujemy za informację, do widzenia. - odezwała się Luiza, po czym razem z milczącym Nathan'em wyprowadzili mnie z pomieszczenia – Monika, żyjesz?
- Tak, żyję... Ale jeszcze nie przetrawiłam tego, co usłyszałam, za dużo informacji jak na jeden raz. - złapałam się za głowę.
- Tu jesteście! Wszędzie was szukaliśmy. - usłyszałam radosny głos Tom'a.
- O Boże... - jęknęłam. - Tom, mam news'a, ale zanim wam powiem, poznajcie Luizę, moją przyjaciółkę.
- Cześć, Luiza jestem. - dziewczyna uśmiechnęła się, wystawiając rękę do uścisku. Chłopcy momentalnie wyprostowali się i po kolei ucałowali zewnętrzną stronę dłoni Lu.
- Radują się me oczy, widząc tak cudowną istotę... - zaczął Tom.
- ...a serce w swej kryjówce pała uczuciem ulotnym jak ta chwila, co w sekundzie znika i zabierając z krainy radości wiecznej. przywołuje nas do rzeczywistości niebezpiecznej. - dokończył ostatni Jay. Luiza się zarumieniła, cicho chichocząc, a ja oniemiałam.
- Przypominam ci Thomas'ie, że masz dziewczynę, a ja jej numer telefonu, zresztą to samo tyczy się ciebie James.
- Już nie. - odpowiedział Loczek, nadal nie odrywając wzroku od mojej przyjaciółki. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Okeeej, pogadamy o tym później. - odetchnęłam i zaklaskałam w dłonie – Chłopcy mam dla was super przytłaczającą i dołującą wiadomość. Będziemy razem mieszkali. Tak, znowu. - oznajmiłam to tak, jakby to była najgorsza informacja w moim życiu. Bo była. Popatrzyli na mnie jak na idiotkę (czy kiedykolwiek przestaną?), kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Przewróciłam oczami i wręczyłam im papier. Zagłębili się w lekturze. No to mamy godzinkę z głowy. Nie żebym wątpiła w ich inteligencje, a skąd, tak tylko mówię...
- Super! - wydarł się... No kto mógł się wydrzeć? Wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić wokół własnej osi.
- Parker, puszczaj! - nie podziałało - Debilu dzwonię do Kelsey! - zatrzymał się, odstawił mnie na miejsce i strzepał ubranie.
- Jakże niezmiernie się z tego cieszę. - odparł dyplomatycznie. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- A od kiedy? - wtrącił Max. Jeju Max, jak ja cię dawno nie słyszałam.
- Najlepiej jak najszybciej, ale pewnie w sobotę zaczniemy zwozić swoje rzeczy. - uśmiechnęłam się szeroko, kątem oka zerkając w stronę Luizy i Jay'a. Tak, właśnie tak... Dłuższą chwilę stali razem i zawzięcie o czymś dyskutowali, a uśmiech nie schodził z ich twarzy. Lu co chwilę rumiana na buzi, wybuchała nagłymi atakami śmiechu, które powodował chłopak. Myślałam, że zaraz pęknę ze szczęścia, a szczękę rozszerzoną miałam do granic możliwości. Ale Elisabeth... Ta myśl zaczęła strasznie mnie dręczyć. Co się mogło stać? Dlaczego Jay już z nią nie jest? Z jednej strony cieszyłam się, bo nie okazywał po sobie smutku, a teraz był szczęśliwy rozmawiając, a raczej flirtując z Luizą, jednak z drugiej strony... Przecież kochał ją i to bardzo... Więc o co poszło?
- Jay świetnie się bawi, prawda? - Nathan objął mnie ramieniem.
- Zgadza się, wyglądają słodko. - rozpływałam się wypowiadając te słowa. Całą piątką obserwowaliśmy ich, stojących trochę dalej od nas.
- Myślicie, że im się uda? - do rozmowy włączył się Siva.
- Odrobina zaaranżowanych przez nas spotkań, chwile sam na sam i na pewno będą razem. - skwitował Tom, krzyżując ręce na piersi.
- Biuro matrymonialne się znalazło. - szturchnęłam go w żebro, po czym zaśmialiśmy się.
- Wydaje mi się, że wystarczy im wspólne mieszkanie w czasie projektu. Wtedy bardzo się do siebie zbliżą. - odparł z uśmiechem Max.
- O ile nic nie stanie na przeszkodzie i będziemy mogli razem zamieszkać... - stwierdziłam posępnie.
- Jak to? - ożywił się Nathan. Rozbrzmiał dzwonek.
- Muszę lecieć, pogadamy później. - pomachałam im i zaczęłam zmierzać w stronę sali. Po chwili podbiegła do mnie Luiza, cała w skowronkach.
- Jay jest taki uroczy – zaczęła, a ja tylko się do niej uśmiechnęłam – już nie mogę się doczekać kiedy razem zamieszkamy. - i rozanielona, pobiegła do swojej klasy. Eh... Oby tylko moja mama się zgodziła... W co szczerze wątpię...
________________________________
Gabrysiu, kochanie, przepraszam, że tak późno dodaję, wiem, że obiecałam wcześniej, ale nie mogłam... :( Otóż... W piątek... Byłam z rodzicami w Castoramie, bla bla bla... I kiedy pakowałam do samochodu paczkę gresu, zakręciło mi się w głowie i paczka upadła kantem na koniuszek mojego palca wskazującego... Tak, wiem, ofiara... Wyglądał okropnie, a bolał jeszcze bardziej i cały czas boli. Paznokieć jest cały fioletowy. A cała ta akcja wszystko opóźniła ;/ To by było tyle co do mnie i mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)
Może źle się wyraziłam, w takim razie przepraszam... Ale dziewczyny! To był pocałunek w szyję! :D Nie robić sobie nadziei. ^^ A tak a pro po... Julka, ja myślałam, że już wszyscy zapomnieli bromance z odkurzaczem. xd Nie kompromituj! xD
Na temat rozdziałów się nie wypowiadam, bo są chętni do zrobienia mi krzywdy...^^ Wielkie dzięki! :P Jednak za jakiekolwiek błędy przepraszam. :) Ale chcę Wam powiedzieć... Że Was kocham! ♥ I mam ochotę napisać już 82 dla Was!.:D Lecę już, bo jeszcze naprawdę to zrobię. xD. Trzymajcie się kochani. :*
- Musimy to wyjaśnić. - zabrałam chłopakowi papier i ruszyłam na dół. Luiza i Nathan szli zaraz za mną. Zmierzaliśmy prosto do gabinetu wicedyrektor – tak znowu! Wiedziałam, że to będzie osoba, która najlepiej nam wszystko wyjaśni.
- Proszę panią, zaszła chyba jakaś pomyłka. - zaczęłam, gdy byliśmy już w środku. - Właśnie się dowiedziałam z tego oto papieru – podałam go jej – że zwyciężczynie konkursu będą mieszkały razem z zespołem, przez sześć miesięcy w jakimś domu. - złapałam łyk powietrza i (nie)spokojnie czekałam na odpowiedź.
- Nie, to nie jest pomyłka. - odpowiedziała mi z uśmiechem kobieta – Nie wiedzieliście o tym? - pokręciliśmy przecząco głowami. - Myślałam, że dyrektor wam wszystko wytłumaczył. Ach, ta skleroza... - zaśmiała się. Mi jakoś nie było do śmiechu. Nawet nie pytajcie czemu... Przecież to logiczne! Sześć miesięcy w jednym domu z Tom'em i całą resztą (stawiając szczególny nacisk na: ''z Tom'em'')? Zwariować można. - Już wyjaśniam... Otóż, do wspólnego mieszkania, potrzebna jest zgoda waszych rodziców dziewczynki. Potem wprowadzacie się pod adres wskazany na akcie i przez sześć miesięcy dokumentujecie ich pracę, czyli jeździcie na koncerty, spotkania z fanami, do supermarketu... Ogólnie jesteście z nimi wszędzie. Pomijając godziny, w których musicie być w szkole. No, a za sześć miesięcy przedstawicie na auli, przed bardzo ważnymi gośćmi, których zaprosi szkoła, wasz projekt na temat zespołu oraz tego, czego się o nich dowiecie. Liczy się wasza inwencja twórcza. Jakieś pytania? - nastała cisza. Czekajcie... Mam rozumieć, że wygraną jest tak naprawdę... wykonanie kolejnego projektu? No cudownie...
- Jedno. – milczenie przerwała Luiza - Kiedy mamy się wprowadzić do tego domu?
- Najlepiej jak najszybciej. Dzisiaj mamy czwartek, to jutro dostarczycie zgody i w sobotę możecie się wprowadzać. Od poniedziałku musicie już tam mieszkać, aby zatwierdzić rozpoczęcie zadania, jakie przed wami.
- A co jeśli nasi rodzice się nie zgodzą? - wtrąciłam blada jak trup.
- Cóż... Wtedy nagroda przechodzi na parę, która zajęła drugie miejsce. - do gardła podeszła mi wielka gula. Co to, to nie! Przewrócę niebo i ziemię, a nie oddam wygranej w ręce Diany! Nie ma mowy! Wolę zginąć niż pozwolić jej na przebywanie z Nathan'em! Zaraz... Co ja powiedziałam?
- Dziękujemy za informację, do widzenia. - odezwała się Luiza, po czym razem z milczącym Nathan'em wyprowadzili mnie z pomieszczenia – Monika, żyjesz?
- Tak, żyję... Ale jeszcze nie przetrawiłam tego, co usłyszałam, za dużo informacji jak na jeden raz. - złapałam się za głowę.
- Tu jesteście! Wszędzie was szukaliśmy. - usłyszałam radosny głos Tom'a.
- O Boże... - jęknęłam. - Tom, mam news'a, ale zanim wam powiem, poznajcie Luizę, moją przyjaciółkę.
- Cześć, Luiza jestem. - dziewczyna uśmiechnęła się, wystawiając rękę do uścisku. Chłopcy momentalnie wyprostowali się i po kolei ucałowali zewnętrzną stronę dłoni Lu.
- Radują się me oczy, widząc tak cudowną istotę... - zaczął Tom.
- ...a serce w swej kryjówce pała uczuciem ulotnym jak ta chwila, co w sekundzie znika i zabierając z krainy radości wiecznej. przywołuje nas do rzeczywistości niebezpiecznej. - dokończył ostatni Jay. Luiza się zarumieniła, cicho chichocząc, a ja oniemiałam.
- Przypominam ci Thomas'ie, że masz dziewczynę, a ja jej numer telefonu, zresztą to samo tyczy się ciebie James.
- Już nie. - odpowiedział Loczek, nadal nie odrywając wzroku od mojej przyjaciółki. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Okeeej, pogadamy o tym później. - odetchnęłam i zaklaskałam w dłonie – Chłopcy mam dla was super przytłaczającą i dołującą wiadomość. Będziemy razem mieszkali. Tak, znowu. - oznajmiłam to tak, jakby to była najgorsza informacja w moim życiu. Bo była. Popatrzyli na mnie jak na idiotkę (czy kiedykolwiek przestaną?), kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Przewróciłam oczami i wręczyłam im papier. Zagłębili się w lekturze. No to mamy godzinkę z głowy. Nie żebym wątpiła w ich inteligencje, a skąd, tak tylko mówię...
- Super! - wydarł się... No kto mógł się wydrzeć? Wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić wokół własnej osi.
- Parker, puszczaj! - nie podziałało - Debilu dzwonię do Kelsey! - zatrzymał się, odstawił mnie na miejsce i strzepał ubranie.
- Jakże niezmiernie się z tego cieszę. - odparł dyplomatycznie. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- A od kiedy? - wtrącił Max. Jeju Max, jak ja cię dawno nie słyszałam.
- Najlepiej jak najszybciej, ale pewnie w sobotę zaczniemy zwozić swoje rzeczy. - uśmiechnęłam się szeroko, kątem oka zerkając w stronę Luizy i Jay'a. Tak, właśnie tak... Dłuższą chwilę stali razem i zawzięcie o czymś dyskutowali, a uśmiech nie schodził z ich twarzy. Lu co chwilę rumiana na buzi, wybuchała nagłymi atakami śmiechu, które powodował chłopak. Myślałam, że zaraz pęknę ze szczęścia, a szczękę rozszerzoną miałam do granic możliwości. Ale Elisabeth... Ta myśl zaczęła strasznie mnie dręczyć. Co się mogło stać? Dlaczego Jay już z nią nie jest? Z jednej strony cieszyłam się, bo nie okazywał po sobie smutku, a teraz był szczęśliwy rozmawiając, a raczej flirtując z Luizą, jednak z drugiej strony... Przecież kochał ją i to bardzo... Więc o co poszło?
- Jay świetnie się bawi, prawda? - Nathan objął mnie ramieniem.
- Zgadza się, wyglądają słodko. - rozpływałam się wypowiadając te słowa. Całą piątką obserwowaliśmy ich, stojących trochę dalej od nas.
- Myślicie, że im się uda? - do rozmowy włączył się Siva.
- Odrobina zaaranżowanych przez nas spotkań, chwile sam na sam i na pewno będą razem. - skwitował Tom, krzyżując ręce na piersi.
- Biuro matrymonialne się znalazło. - szturchnęłam go w żebro, po czym zaśmialiśmy się.
- Wydaje mi się, że wystarczy im wspólne mieszkanie w czasie projektu. Wtedy bardzo się do siebie zbliżą. - odparł z uśmiechem Max.
- O ile nic nie stanie na przeszkodzie i będziemy mogli razem zamieszkać... - stwierdziłam posępnie.
- Jak to? - ożywił się Nathan. Rozbrzmiał dzwonek.
- Muszę lecieć, pogadamy później. - pomachałam im i zaczęłam zmierzać w stronę sali. Po chwili podbiegła do mnie Luiza, cała w skowronkach.
- Jay jest taki uroczy – zaczęła, a ja tylko się do niej uśmiechnęłam – już nie mogę się doczekać kiedy razem zamieszkamy. - i rozanielona, pobiegła do swojej klasy. Eh... Oby tylko moja mama się zgodziła... W co szczerze wątpię...
________________________________
Gabrysiu, kochanie, przepraszam, że tak późno dodaję, wiem, że obiecałam wcześniej, ale nie mogłam... :( Otóż... W piątek... Byłam z rodzicami w Castoramie, bla bla bla... I kiedy pakowałam do samochodu paczkę gresu, zakręciło mi się w głowie i paczka upadła kantem na koniuszek mojego palca wskazującego... Tak, wiem, ofiara... Wyglądał okropnie, a bolał jeszcze bardziej i cały czas boli. Paznokieć jest cały fioletowy. A cała ta akcja wszystko opóźniła ;/ To by było tyle co do mnie i mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)
Może źle się wyraziłam, w takim razie przepraszam... Ale dziewczyny! To był pocałunek w szyję! :D Nie robić sobie nadziei. ^^ A tak a pro po... Julka, ja myślałam, że już wszyscy zapomnieli bromance z odkurzaczem. xd Nie kompromituj! xD
Na temat rozdziałów się nie wypowiadam, bo są chętni do zrobienia mi krzywdy...^^ Wielkie dzięki! :P Jednak za jakiekolwiek błędy przepraszam. :) Ale chcę Wam powiedzieć... Że Was kocham! ♥ I mam ochotę napisać już 82 dla Was!.:D Lecę już, bo jeszcze naprawdę to zrobię. xD. Trzymajcie się kochani. :*
Wasza poszkodowana Dreamer.♥
Oł je! Jestem pierwsza :3 (a przynajmniej tak mi się wydaje) Haha no tak spędzenie 6 miesięcy z Tomem i gromadką przedszkolaczków z TW :3 Chociaż w sumie to ja bym się z takich "wakacji" cieszyła. Dobrze, że razem z Monią będzie Lui. Mam takie wrażenie, że Diana jeszcze trochę zamenci w głowie chłopakom (ale nie wierzcie w to, to tylko głupie wrażenie NA PEWNO MYLNE xd) Grr..strasznie jej nie lubie. A tak swoja drogą nie wiedziałam, że z Jaya taki romantyk. Ale z Luizy szczęściara :3 za takiego chłopaka to bym się po prostu dała pokroić. Tylko pliss niech mama Moniki się zgodzi. Ona musi z nimi zamieszkać :3 żeby był Monthan i wgl ♥
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co się tam u nich w domu wydarzy.....*ruch brwiami* nie nic xD
A jeśli chodzi o bromance z odkurzaczem to przepraszam, ale czekam na PART #2 :D hahaha
Wiedziałam, że Castorama to zło -.- ale przynajmniej ołówki są za darmo ^^
Weny życzę! I lecz paluszka :3
No! Wreszcie jestem na czas z komentarzem :)
OdpowiedzUsuń" Wolę zginąć niż pozwolić jej na przebywanie z Nathan'em! Zaraz... Co ja powiedziałam?" - No, ja też się zastanawiam xD
Tom, Thoms, Thomas Anthony Parker per swatka??!! Płaczę - to jest piękne :) Oj, rodzice Moniki muszą się zgodzić, no helloł zgodzili się na samotne wakacje w Anglii!!!!!!!
Tak genialnie piszesz... Dziewczyno jak ja Ci zazdroszczę :)
Lecz palec i unikaj Castoramy! Już ja się z nią policzę :)
Do następnego :)
Anonim z podpisu
Lose my mind
Ło matko, Ło matko..
OdpowiedzUsuńpowiedziałabym ło kurwa, ale jestem grzeczną dziewczynką więc tego nie zrobię. :D
No także ten.. Rozdział cudowny.
i o jeeeej!!! :D
Będą razem mieszkać..
i będzie mmmmmmmmmmmmm. cudownie będzie.
i będzie NATHAN.. i MONIKA ^.^
i mmmmmmmmmmm :D
i wiesz.. ja Ci już mówiłam jak ja chce żeby tam było. :*
No. więc czekam. :)
Rozdział.. zajebisty.. (cóż i tak macie mnie za niegrzeczną..)
czeekam na następny.. równie cudownyy. <33
Jejku *-*
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym, żeby Monika mieszkała z chłopakami. Przynajmniej będzie Lui. A co do niej to, żeby jej się z Jay'em poszczęściło ;)Mama Moniki ma się zgodzić, bez żadnego gadania, bo oni mają razem mieszkać i koniec :>
Tak, wgl to bardzo fajny rozdział. Proszę szybko o 82 :D I niech paluszek zdrowieje.
Weny <3
Ja tam bym się osobiście cieszyła, gdybym się dowiedziałą, iż mogę z nimi zamieszkać przez sześć miesięcy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej mama się zgodzi, ale coś mi się wydaje, że zbytnio z tym problemu nie będzie.
I widzę również, że nam się nowy romansik kroi... ^^
Wcale nie dziwi mnie reakcja Moniki, bo niełatwo będzie wytrzymać 6 miesięcy z takimi wariatami XD.
OdpowiedzUsuńNo, ale Nathan i Monika pasują do siebie idealnie! Mam nadzieję, że Luizie i Jay' owi się powiedzie ^^
Pisz szybko nexta i weny życzę ♥
Ekhem, wszem i wobec ogłaszam, iż od dzisiaj jestem rodzicami Moniki i zgadzam się na jej wyjazd. :D A kiedy ona wyjedzie, mogę wrócić do normalnego stanu. XD
OdpowiedzUsuń6 MIESIĘCY?! Raj na ziemi. :D Ale Tom... On swatką?! :o Będzie ciekawie. Życzę mu powodzenia w przyszłości. :D
Aww, Luiza i Jay. ^^ Tak, ja wiem, że z tego coś będzie grubszego. :D I za kilka lat będą McGuinessiątka. ^^ Wybiegam w przyszłość. :D
A Monia i Nathan mają być razem. :D Bata nie ma! A jak ty ich nie zeswatasz to ja to zrobię. :P Pocałunek w szyję był, so teraz w usta. :D
"- Radują się me oczy, widząc tak cudowną istotę... - zaczął Tom.
- ...a serce w swej kryjówce pała uczuciem ulotnym jak ta chwila, co w sekundzie znika i zabierając z krainy radości wiecznej. przywołuje nas do rzeczywistości niebezpiecznej. - dokończył ostatni Jay. Luiza się zarumieniła, cicho chichocząc, a ja oniemiałam." - Toż to romantyki są. :D Tom ty się nie bierz za Luizę, zostaw ją Jayowi. :D Ty, mój drogi Parkerze, masz Kelsey i już mi tam Parkersiątka szykować. XD
Dobra, zaczynam za bardzo główkować, a ty pewnie teraz sobie siedzisz i to czytasz. Zgadłam, co nie? :P
Niech paluszek zdrowieje, a wenka przybę...duje? XD Nie ważne... Weny, kochana! ♥
Ee tam mi nie bedzie przeszkadzac jakbys dodala 82 ;*
OdpowiedzUsuńRomansik <333
Rozdzial jak zawsze genialny ;)
Pisz szybko kolejny ;3
Zapraszam do mnie na nowy:
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
Nie masz za co przepraszać, całkowicie Cię rozumiem. ;)
OdpowiedzUsuńJa na przykład chciałam sie dziś dostać do żarcia, ale było w plastikowym opakowani i jak próbowałam otworzyć, to przecięłam się ostrą krawędzią. To dowodzi, ze jestem większą kaleką od Ciebie. :D
Rozdział wspaniały.
Nie wyobrażasz sobie, jaka byłam zdziwiona, widząc tak szybko kolejny rozdział! Ale i jaka szczęśliwa...
Gdyby nie temperatura, to pewnie wpadała bym na piętro niżej przez podłogę. :D [niezbyt polskie zdanie, ale mam nadzieje że wiesz o co chodzi]
Tom, Tom, Tom... Och Ty wariacie Ty!! :3
Uwielbiam go. :$
A te dopiski w nawiasach, znaczy to chyba były myśli, ale to wszystko to są chyba myśli, więc nie wiem. ;=;
Wracając do dopisków, one są świetne! Wprowadzają taki charakter bardziej.. Hymh... Młodzieżowego opowiadania? O.o
NIe wiem jak to ująć. :C
Mam nadzieje, że zrozumiałaś mój komentarz i że rozdział pojawi się najszybciej jak dasz radę go napisać. :3
Pozdrawiam.
Ps.
Gdyby nie to, że w Castoramie ładnie pachnie, to bym ją znienawidziła. ;=;
ZŁA CASTORAMA!!
hehe;p Tom i jego teksty<3 no w post ubóstwiam;pp
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jednak Mona zmieni swoje nastawienie i będzie się cieszyć, że zamieszka z chłopkami;p
Jay i Luiza?? No nie wiem;pp
Życzę weny<3
aaa i zapomniałabym rozdział BOSKI!!;pp
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzuję niedosyt. Nie było akcji Monthana jam jest smutna. No kurcze no... Kochana zacna
OdpowiedzUsuńDreamer zaspokój moje potrzeby proszę !
Nawet losy Laury i Jaya szybciej się potoczą... Wiesz nadpobudliwy Tom jako swatka. Ja juz to widzę. Coś czuję że Laura nie przeżyje z nimi. To skończy się psychiatrykiem ;)
Mam nadzieję że mama Moni się zgodzi bo jak nie to yhh... Nath i diana, serio. Będę wymiot
wymiotować...
Czekam na kolejny i wgl przepraszam że 2 raz piszę ale telefon, za oknem burza, lichy net, ale na twoje cudo warto się pomeczyc ;)
Do kolejnego <3
Thomas Anthony Parker aka dyplomata, biuro matrymonialne i spokojny człowiek ?! 1 KWIETNIA BYŁ DAWNO !
OdpowiedzUsuńPROSZĘ WAS ON JEST STUKNIĘTY. KURWA PIELĘGNIARCE PO PORODZIE Z RĄK WYPADŁ I TYLE XD
Luiza i James *-* DZISAZ JA PIERDOLE FAJERWERKI KURWA SERDUSZKA JA PIERDOLE IDE KUPOWAĆ SUKIENKĘ OLABOGA.
Sykes( ciota )Nathan & Monia ( cud piękna osoba ) - ŻADEN POCAŁUNEK W SZYJE TO MA BYĆ KURWA W USTA. POKAZAĆ CI GDZIE ONE SIĘ MIESZCZĄ?!
a więc tak rodzice Mońci się zgodzą, jestem tego pewna na 10000 procent. Ale tabletki na uspokojenie trzeba bedzie brać, bo przy Tomie ( dziecko które nażarło się jakiś proszków )to spać spokojnie się nie da. SORRY NOT SORRY.
MOTHAN FOREVER ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
pisz pisz ;)))))))
Kolejny bromance? #ok ! :D ale mieszkać z tymi ... idiotami :) przez pół roku to chyba przesada ;o nie ogarniam, jak oni to wytrzymają xd ale na pewno wiem, że bd ciekawie i dużo się bd działo ;))
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko następny i kuruj paluszek ;P weny :*
cnhkruyhghskzfllgza ZAISTE *-*
OdpowiedzUsuńJames i Luiza... Mmm.. ♥ Jestem za. :*
Oj Tomuś, Tomuś... Za swatkę będziesz robił?
Jakoś tego nie widzę... :D To na 100% zakończy się katastrofą.
Ty Tom to się lepiej tam do nich nie mieszaj :D
Monika i Nathan mają być razem i będą. Powiadam wam ludzie ♥
Rodzice Moniki na pewno się zgodzą, już ja to z nimi załatwię... :D
Ciekawe jak długo Luiza i Monika wytrzymają tam z nimi?
Monika to już jest przyzwyczajona ale Luiza?
Już mi jej szkoda. :D
Kuruj palec i pisz następny. ♥
Natalie Sykes ♥
Hahahahahahah *-* 6 miesięcy z TW pod jednym dachem... Bezcenne
OdpowiedzUsuńJay + Luiza = Jaza ;3
Ahhhhhhhhhhh rodzice Moni się zgodzą
No. To. Będzie. Zajebiście. :3
Kuruj palec Słoońce :*
Wenyyy ♥
geniusz kurde no *.*
OdpowiedzUsuńzgodzi się! zgodzi się! zgodzi się! błagam...
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;*
z resztą jak każdy ;D
już nie mogę się doczekać kolejnego ;]