Na moment stanęło mi serce.
- Mamo, mówisz poważnie? - wychrypiałam. Proszę, nie mówcie mi, że to jakiś sen! Mama kiwnęła głową. - O Boże! Mamusiu, kocham cię! Dziękuję! - wykrzyczałam i rzuciłam się jej na szyję. Ściskałam ją najmocniej jak potrafiłam, a łzy lały się po moich bladych policzkach strumieniami. To nie był sen. To była rzeczywistość. Taka jakiej pragnęłam. - Mamo? Co z tym risotto?
- O Boże, moje risotto! - mama zrobiła wielkie oczy i szybko pobiegła do kuchni. Uśmiechając się, przeniosłam swój wzrok na Max'a i Seev'a.
- Chłopaki... - podeszłam do nich – Kocham was! - przytuliłam ich mocno – Wszystko dzięki wam. Nie potrafię opisać tego, jak się teraz czuję. Jestem taka szczęśliwa... - wychlipałam, łkając w ramię Max'a. Odwróciłam się w stronę Tom'a i Jay'a. No i Bałwana... - Tom, udało się! - wpadłam w ramiona chłopaka. Jay przywarł do nas mocno. Piękne. Kocham ich.
- Spokojnie, sytuacja opanowana. Nic się nie spaliło. - zawołała uradowana mama, dołączając do nas. Zaśmialiśmy się, a ja uwolniłam się z objęć chłopaków, ocierając resztki łez.
- To my się będziemy zbierać... - zaczął Max, ale przerwała mu moja rodzicielka.
- Niby gdzie? Zawracaliście mi tyle czasu głowę, a teraz chcecie tak szybko uciekać? Nie ma mowy! Zostajecie na kolacji! - George dostał ścierką po ramieniu. Zaśmiałam się najgłośniej ze wszystkich. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek moja mama będzie trzepała ścierką jednego z członków The Wanted. Ale co poradzić? Moja mama kocha towarzystwo. Zgarnęła wszystkich ze sobą, a ja podążyłam za nimi.
- Chłopaki, gdzie nasz maniery. - krzyknął Loczek – Nawet się nie przedstawiliśmy! James. - wydeklamował, podchodząc do mojej mamy i całują jej dłoń. To samo uczynił każdy. Na koniec został Na.. Przepraszam, Bałwan. Nie, nie przestanę!
- Ten Nathan? - mama nie kryła zaskoczenia. Puściła do mnie oczko. - Dorota, miło mi. - uśmiechnęła się, lustrując chłopaka od stóp do głów.
- Maaaaaaamoooooo, risotto stygnie. - przewróciłam oczami i poszłam do salonu, rozwalając się na kanapie. Jeszcze tego brakowało, żeby moja własna rodzicielka narobiła mi obciachu przy chłopaku, który mi się podobał i do tej pory był moim przyjaciele. Tak podobał i tak był, bo na razie, to ja nie chcę z nim rozmawiać.
- Co tam piękna? - Loczek opadł tuż obok mnie.
- Co tam kudłaty? - zaśmialiśmy się, przybijając piątkę. - Mamy chwilę czasu, Siva bajeruje moją mamę, a chłopaki mu pomagają, więc... Opowiesz mi, o co poszło z Elisabeth? Czemu nie jesteście już razem? - bawiłam się jego kręciołkami na głowie. Bird złapał pilota, którym nerwowo skakał po kanałach, po czym cisnął nim o kanapę.
- Powiedziała, że nasza znajomość nie ma sensu, ponieważ znalazła sobie kogoś nowego. - westchnął i przymknął oczy.
- Przykro mi. - skubnęłam poduszkę. Nachyliłam się nad jego policzkiem, który ucałowałam, ale nie zabierałam z niego swoich ust. Loczek otworzył oczy, patrząc prosto w moje, a ja odsunęłam się lekko. - No okej, nawet po policzku nie będę cię całowała, bo Luiza będzie zazdrosna... - odkręciłam głowę, udając focha. Długo nie wytrzymałam przeszywającego mnie, wzroku Jay'a i parsknęłam śmiechem. Chłopak zrobił to samo.
- Jest fantastyczna, taka oszołamiająco piękna i mądra i... - zaciął się, podniósł do pozycji siedzącej i spojrzał mi prosto w oczy – Myślisz, że można się w kimś zakochać i być pewnym, że to ta osoba z którą chcesz spędzić resztę życia, znając ją raptem kilka godzin? - zachłysnęłam się powietrzem.
- Stary, ale cię wzięło... - poklepałam go po ramieniu. - Cóż... Czułeś to samo lub coś podobnego przy Lis? - chwilę się zastanowił, po czym pokręcił głową – Moim zdaniem, tak. Nieważne ile tego kogoś znasz. Ważne, co czujesz, gdy ją widzisz, gdy na ułamki sekund obdarowujecie się swoimi spojrzeniami, gdy wymieniacie uśmiechy, każde spotkanie waszych dłoni czy trwanie w uścisku... I jeżeli rozmowa nie sprawia wam problemu i czujecie się ze sobą dobrze, a gdy nagle musicie się rozstać na dosłownie pięć minut, to tęsknicie jak spragniony za wodą na Saharze... To ja nie wiem, co mam Ci poradzić, ale to chyba... - powstrzymałam się od uronienia jakiejkolwiek łzy - … to chyba jest miłość... - przymknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Wspomnienia wróciły. Już prawie, prawie się ich pozbyłam. - Lecę sprawdzić, co z kolacją, bo jak tak dalej pójdzie, to dzisiaj jej nie zjemy. - uśmiechnęłam się blado i zamiast zamierzenie udać się do kuchni, pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i pozwoliłam by moją twarz zalały kolejne mililitry łez. Jak mogłam pozwolić na to, by wszystko wróciło? Walczyłam z tym cały rok. Prawie całkowicie pozbyłam się z siebie myśli, że jestem zakochana w Nathan'ie, a teraz tak nagle... W jednej sekundzie wszystko się zmieniło. Nie miałam już siły... Jak mogłam zakochać się w kimś kto nie czuje do mnie kompletnie nic? Kogo nie obchodzi wczorajszy dzień, a co dopiero ja? Jak mogłam na to pozwolić? Jak?! Usłyszałam nawoływanie mamy. Szybko przemyłam twarz zimną wodą.
- Moniś, płakałaś? - usłyszałam na wejściu, a oczy wszystkich zostały skierowane w moją stronę. Mamo, dlaczego ty mi to robisz...
- Nie, po prostu byłam strasznie zaspana i szczypałam policzki, żeby nie zasnąć, przez co są czerwone, a gdy to nie pomogło, poszłam obmyć twarz zimną wodą. I proszę! Zero śladu snu. - wydeklamowałam, rozkładając ręce z uśmiechem. Nie była usatysfakcjonowana moją odpowiedzią, ale dała mi spokój. Chwała jej za to! Zaklepałam sobie miejsce między McGuinessem, a Kaneswaranem i zasiedliśmy do posiłku. Jedliśmy w ciszy... A przynajmniej przez pięć minut tak było, ponieważ Tom i Max rozkręcali się, bajerując moją mamę. Co za... Poczułam czyjąś dłoń na swoim kolanie. Nathan... No przecież żartuję! Chyba bym go za to zabiła. Dłoń należała do Jay'a. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się, a jego usta ułożyły się w zmysłowe ''Dziękuję''. Odwzajemniłam się tym samym i dokończyłam swój posiłek, przysłuchując się śmiesznym tekstom chłopaków, które rozbawiły moją mamę do łez. Upiłam łyk soku i pozbierałam brudne talerze, które – będąc w kuchni – postanowiłam szybko zmyć. Wstawiłam wodę na herbatę i wzięłam się za szorowanie naczyń.
- Może pomogę? - niespodziewanie wyrósł przede mną Siva – Nie powinnaś tego robić, daj. - wyrwał mi z ręki talerz oraz gąbkę i zajął moje miejsce.
- Seev dziękuję, ale jesteś moim gościem i...
- Musisz tyle niepotrzebnie mówić? Zrobię to z przyjemnością, pozwól mi. - stałam i patrzyłam na niego z otwartą buzią, po czym działając pod urokiem jego uśmiechu, zaśmiałam się.
- Nareesha ma z tobą niebo na ziemi. - odparłam, wycierając dłonie o ścierkę. Oparłam się dłońmi o blat i w skupieniu przyglądałam się jego pracy.
- Miło mi to słyszeć. - opłukał szklankę, posyłając mi kolejny zniewalający uśmiech - A skoro już sobie tak rozmawiamy na osobności... Czemu wściekasz się na młodego?
- Bo to ciota. - jego lewa brew uniosła się do góry – No dobra... Myślał, że jestem o niego zazdrosna. Skąd mu to w ogóle przyszło do głowy? Pies z kulawą nogą ma większe szanse od niego, żeby wzbudzić moją zazdrość, chociaż nie wiem czemu miałabym być zazdrosna o psa. - upiłam łyk soku ze szklanki, którą przyniosłam z jadalni.
- A byłaś? - popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie robił nic oprócz uśmiechania się w moją stronę i zmywania naczyń. Westchnęłam.
- Sama nie wiem Seev... - odwróciłam wzrok. Czy ja coś kiedykolwiek wiedziałam? No wątpię. Czajnik zaczął niemiłosiernie głośno gwizdać, więc szybko go wyłączyłam i zalałam szklanki z herbatą – Nie chce być o niego zazdrosna. - ustawiłam je na tacce i powoli ruszyłam do salonu. Na chwilę jednak zatrzymałam się w progu. - Tylko proszę, nie mów nikomu. - Mulat kiwnął głową, a ja zaniosłam rozbawionej reszcie napoje. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu. Po chwili dołączył do nas Siva, który zajął się rozmową z moją mamą. Niespełna godzinę półgodziny później wrócił mój tata. Poznał chłopców, których ciepło przywitał i po krótkiej rozmowie, czubki podziękowały za gościnę i wróciły do hotelu. Wreszcie! Posprzątałam po kolacji, dałam mamie do wypełnienia formularz i mogłam w spokoju przygotowywać się do spania. Będąc w łóżku myślałam o wielu rzeczach. Ważnych i mniej ważnych, ale głównie o Nathan'ie. Czemu? Bo wszystko wróciło Dlaczego tak musi być... Dlaczego? Uciekłam od niego. Uciekłam, żeby nie patrzeć na to jak się zakochuje, a tymczasem on tu jest. Przyjechał w ramach jakiegoś głupiego projektu. Przekręciłam się na bok, dotykając kawałka metalu zdobiącego moją szyję. In my memory forever You... Tylko, że ja wolałabym zapomnieć...
- Mamo, mówisz poważnie? - wychrypiałam. Proszę, nie mówcie mi, że to jakiś sen! Mama kiwnęła głową. - O Boże! Mamusiu, kocham cię! Dziękuję! - wykrzyczałam i rzuciłam się jej na szyję. Ściskałam ją najmocniej jak potrafiłam, a łzy lały się po moich bladych policzkach strumieniami. To nie był sen. To była rzeczywistość. Taka jakiej pragnęłam. - Mamo? Co z tym risotto?
- O Boże, moje risotto! - mama zrobiła wielkie oczy i szybko pobiegła do kuchni. Uśmiechając się, przeniosłam swój wzrok na Max'a i Seev'a.
- Chłopaki... - podeszłam do nich – Kocham was! - przytuliłam ich mocno – Wszystko dzięki wam. Nie potrafię opisać tego, jak się teraz czuję. Jestem taka szczęśliwa... - wychlipałam, łkając w ramię Max'a. Odwróciłam się w stronę Tom'a i Jay'a. No i Bałwana... - Tom, udało się! - wpadłam w ramiona chłopaka. Jay przywarł do nas mocno. Piękne. Kocham ich.
- Spokojnie, sytuacja opanowana. Nic się nie spaliło. - zawołała uradowana mama, dołączając do nas. Zaśmialiśmy się, a ja uwolniłam się z objęć chłopaków, ocierając resztki łez.
- To my się będziemy zbierać... - zaczął Max, ale przerwała mu moja rodzicielka.
- Niby gdzie? Zawracaliście mi tyle czasu głowę, a teraz chcecie tak szybko uciekać? Nie ma mowy! Zostajecie na kolacji! - George dostał ścierką po ramieniu. Zaśmiałam się najgłośniej ze wszystkich. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek moja mama będzie trzepała ścierką jednego z członków The Wanted. Ale co poradzić? Moja mama kocha towarzystwo. Zgarnęła wszystkich ze sobą, a ja podążyłam za nimi.
- Chłopaki, gdzie nasz maniery. - krzyknął Loczek – Nawet się nie przedstawiliśmy! James. - wydeklamował, podchodząc do mojej mamy i całują jej dłoń. To samo uczynił każdy. Na koniec został Na.. Przepraszam, Bałwan. Nie, nie przestanę!
- Ten Nathan? - mama nie kryła zaskoczenia. Puściła do mnie oczko. - Dorota, miło mi. - uśmiechnęła się, lustrując chłopaka od stóp do głów.
- Maaaaaaamoooooo, risotto stygnie. - przewróciłam oczami i poszłam do salonu, rozwalając się na kanapie. Jeszcze tego brakowało, żeby moja własna rodzicielka narobiła mi obciachu przy chłopaku, który mi się podobał i do tej pory był moim przyjaciele. Tak podobał i tak był, bo na razie, to ja nie chcę z nim rozmawiać.
- Co tam piękna? - Loczek opadł tuż obok mnie.
- Co tam kudłaty? - zaśmialiśmy się, przybijając piątkę. - Mamy chwilę czasu, Siva bajeruje moją mamę, a chłopaki mu pomagają, więc... Opowiesz mi, o co poszło z Elisabeth? Czemu nie jesteście już razem? - bawiłam się jego kręciołkami na głowie. Bird złapał pilota, którym nerwowo skakał po kanałach, po czym cisnął nim o kanapę.
- Powiedziała, że nasza znajomość nie ma sensu, ponieważ znalazła sobie kogoś nowego. - westchnął i przymknął oczy.
- Przykro mi. - skubnęłam poduszkę. Nachyliłam się nad jego policzkiem, który ucałowałam, ale nie zabierałam z niego swoich ust. Loczek otworzył oczy, patrząc prosto w moje, a ja odsunęłam się lekko. - No okej, nawet po policzku nie będę cię całowała, bo Luiza będzie zazdrosna... - odkręciłam głowę, udając focha. Długo nie wytrzymałam przeszywającego mnie, wzroku Jay'a i parsknęłam śmiechem. Chłopak zrobił to samo.
- Jest fantastyczna, taka oszołamiająco piękna i mądra i... - zaciął się, podniósł do pozycji siedzącej i spojrzał mi prosto w oczy – Myślisz, że można się w kimś zakochać i być pewnym, że to ta osoba z którą chcesz spędzić resztę życia, znając ją raptem kilka godzin? - zachłysnęłam się powietrzem.
- Stary, ale cię wzięło... - poklepałam go po ramieniu. - Cóż... Czułeś to samo lub coś podobnego przy Lis? - chwilę się zastanowił, po czym pokręcił głową – Moim zdaniem, tak. Nieważne ile tego kogoś znasz. Ważne, co czujesz, gdy ją widzisz, gdy na ułamki sekund obdarowujecie się swoimi spojrzeniami, gdy wymieniacie uśmiechy, każde spotkanie waszych dłoni czy trwanie w uścisku... I jeżeli rozmowa nie sprawia wam problemu i czujecie się ze sobą dobrze, a gdy nagle musicie się rozstać na dosłownie pięć minut, to tęsknicie jak spragniony za wodą na Saharze... To ja nie wiem, co mam Ci poradzić, ale to chyba... - powstrzymałam się od uronienia jakiejkolwiek łzy - … to chyba jest miłość... - przymknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Wspomnienia wróciły. Już prawie, prawie się ich pozbyłam. - Lecę sprawdzić, co z kolacją, bo jak tak dalej pójdzie, to dzisiaj jej nie zjemy. - uśmiechnęłam się blado i zamiast zamierzenie udać się do kuchni, pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i pozwoliłam by moją twarz zalały kolejne mililitry łez. Jak mogłam pozwolić na to, by wszystko wróciło? Walczyłam z tym cały rok. Prawie całkowicie pozbyłam się z siebie myśli, że jestem zakochana w Nathan'ie, a teraz tak nagle... W jednej sekundzie wszystko się zmieniło. Nie miałam już siły... Jak mogłam zakochać się w kimś kto nie czuje do mnie kompletnie nic? Kogo nie obchodzi wczorajszy dzień, a co dopiero ja? Jak mogłam na to pozwolić? Jak?! Usłyszałam nawoływanie mamy. Szybko przemyłam twarz zimną wodą.
- Moniś, płakałaś? - usłyszałam na wejściu, a oczy wszystkich zostały skierowane w moją stronę. Mamo, dlaczego ty mi to robisz...
- Nie, po prostu byłam strasznie zaspana i szczypałam policzki, żeby nie zasnąć, przez co są czerwone, a gdy to nie pomogło, poszłam obmyć twarz zimną wodą. I proszę! Zero śladu snu. - wydeklamowałam, rozkładając ręce z uśmiechem. Nie była usatysfakcjonowana moją odpowiedzią, ale dała mi spokój. Chwała jej za to! Zaklepałam sobie miejsce między McGuinessem, a Kaneswaranem i zasiedliśmy do posiłku. Jedliśmy w ciszy... A przynajmniej przez pięć minut tak było, ponieważ Tom i Max rozkręcali się, bajerując moją mamę. Co za... Poczułam czyjąś dłoń na swoim kolanie. Nathan... No przecież żartuję! Chyba bym go za to zabiła. Dłoń należała do Jay'a. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się, a jego usta ułożyły się w zmysłowe ''Dziękuję''. Odwzajemniłam się tym samym i dokończyłam swój posiłek, przysłuchując się śmiesznym tekstom chłopaków, które rozbawiły moją mamę do łez. Upiłam łyk soku i pozbierałam brudne talerze, które – będąc w kuchni – postanowiłam szybko zmyć. Wstawiłam wodę na herbatę i wzięłam się za szorowanie naczyń.
- Może pomogę? - niespodziewanie wyrósł przede mną Siva – Nie powinnaś tego robić, daj. - wyrwał mi z ręki talerz oraz gąbkę i zajął moje miejsce.
- Seev dziękuję, ale jesteś moim gościem i...
- Musisz tyle niepotrzebnie mówić? Zrobię to z przyjemnością, pozwól mi. - stałam i patrzyłam na niego z otwartą buzią, po czym działając pod urokiem jego uśmiechu, zaśmiałam się.
- Nareesha ma z tobą niebo na ziemi. - odparłam, wycierając dłonie o ścierkę. Oparłam się dłońmi o blat i w skupieniu przyglądałam się jego pracy.
- Miło mi to słyszeć. - opłukał szklankę, posyłając mi kolejny zniewalający uśmiech - A skoro już sobie tak rozmawiamy na osobności... Czemu wściekasz się na młodego?
- Bo to ciota. - jego lewa brew uniosła się do góry – No dobra... Myślał, że jestem o niego zazdrosna. Skąd mu to w ogóle przyszło do głowy? Pies z kulawą nogą ma większe szanse od niego, żeby wzbudzić moją zazdrość, chociaż nie wiem czemu miałabym być zazdrosna o psa. - upiłam łyk soku ze szklanki, którą przyniosłam z jadalni.
- A byłaś? - popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie robił nic oprócz uśmiechania się w moją stronę i zmywania naczyń. Westchnęłam.
- Sama nie wiem Seev... - odwróciłam wzrok. Czy ja coś kiedykolwiek wiedziałam? No wątpię. Czajnik zaczął niemiłosiernie głośno gwizdać, więc szybko go wyłączyłam i zalałam szklanki z herbatą – Nie chce być o niego zazdrosna. - ustawiłam je na tacce i powoli ruszyłam do salonu. Na chwilę jednak zatrzymałam się w progu. - Tylko proszę, nie mów nikomu. - Mulat kiwnął głową, a ja zaniosłam rozbawionej reszcie napoje. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu. Po chwili dołączył do nas Siva, który zajął się rozmową z moją mamą. Niespełna godzinę półgodziny później wrócił mój tata. Poznał chłopców, których ciepło przywitał i po krótkiej rozmowie, czubki podziękowały za gościnę i wróciły do hotelu. Wreszcie! Posprzątałam po kolacji, dałam mamie do wypełnienia formularz i mogłam w spokoju przygotowywać się do spania. Będąc w łóżku myślałam o wielu rzeczach. Ważnych i mniej ważnych, ale głównie o Nathan'ie. Czemu? Bo wszystko wróciło Dlaczego tak musi być... Dlaczego? Uciekłam od niego. Uciekłam, żeby nie patrzeć na to jak się zakochuje, a tymczasem on tu jest. Przyjechał w ramach jakiegoś głupiego projektu. Przekręciłam się na bok, dotykając kawałka metalu zdobiącego moją szyję. In my memory forever You... Tylko, że ja wolałabym zapomnieć...
___________________________________
Nienawidzę mojego komputera! Wyrzucę go za okno!!! W sobotę zaczęłam pisać rozdział, zapisałam go, wyłączyłam komputer i poszłam pomóc mamie. Wracam a on nie chciał się wcale włączyć!!! Aż do dzisiaj. Nie wiem co mu się stało, ale włączył się na 10 minut. W tym czasie zdążyłam zgrać rozdział na nośnik i o to w końcu jest. Nawet nie mogłam regularnie komentować Waszych rozdziałów. Powieszę albo siebie albo jego. ;_;
Witam wszystkich nowych i kochanych czytelników, serdecznie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.♥
Padam ze śmiechu lub uśmiecham się idiotycznie jak czytam Wasze komentarze przez co moja mama karze mi się ogarnąć (mamo, już się nie da, na co Ty jeszcze liczysz?. oO) Ale tak strasznie, strasznie Wam dziękuję za wszystko. ♥
JustineAnn_x? Twój komentarz czytałam ponad dwadzieścia razy i nie, wcale nie żartuję. Z tym najlepszym niewątpliwie przesadzasz - mało opowiadań jeszcze czytałaś.:)
(<----------------------------------- LOOK, tutaj są świetne :D)
Co do bohaterów... Wow, nie wiedziałam, że taki ich postrzegasz. Dla mnie inspiracją do tych postaci jest życie i... kurcze, ile ciekawych osób mnie otacza xD Zresztą, nie wiem, ale samo to tak wychodzi i... No jest jak jest. :) Humor... Hahahahhahahahhaha, jak tylko przeczytałam ten wyraz, to nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać xD Wiesz, staram się, żeby to opowiadanie było zabawne, bo lubię rozśmieszać ludzi (dla wiarygodności zapytać Żanke albo nie... To nie jest wiarygodna osoba. xD) i jeżeli naprawdę uważasz czy uważacie, że to opowiadanie jest z nutką humoru, to mi nic więcej do szczęścia nie potrzebne. :) Pytasz o pomysły? Hm... Zapytaj mojego mózgu, ja nie wiem, czemu wpadam na tak durne pomysły, a co gorsza opisuję je tutaj, żebyście poznali moją psychiczną stronę (a potem załatwili pobyt w Pruszkowie - massive thank you xD), ale ja po prostu kocham szaleństwo, kocham robić to co głupie, niedojrzałe i w ogóle wykracza poza wszelkie granice ludzkiego rozsądku lub etyki moralnej, nie wiem czemu ale tak jest. :) Nie masz za co przepraszać. Był taki czas, że sama w siebie zwątpiłam, myślałam, że nie ma sensu wracać i tak nikt na mnie nie czeka, wszyscy zapomnieli, będę sama... Ale potem... Potem zdałam sobie sprawę z tego, że ten blog.. To opowiadanie... Jest tak naprawdę wszystkim tym co mam i kocham. Dlatego jestem. :) Taaaaa, ja też się boję, że to chwilowe... Muszę coś z tym zrobić. :/ Nie, ja dziękuję, ze napisałaś tyle swoich przemyśleń. Cieszę sie z tego kiedy dzielicie się ze mną swoimi emocjami, to jest najlepsze, więc cieszę się podwójnie,że niczego nie pominęłaś. :) Pozdrów mamę i przeproś brata. xD Dziękuję Ci.♥
Się rozpisałam, o god... xD To juz ostatnia moja rzecz. Wkleję Wam poniżej pewien tekst. Takie małe opowiadanko... Chcę żebyście je ocenili. Ale nie w sensie: ''Jest świetne. Bardzo mi się podoba.'' Nie. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o Wasze odczucia, jakie emocje Wam towarzyszyły... Przemyślcie ten tekst. Rozpatrzcie każdy aspekt. Wszystko co tylko się da. Nie wiem czy dobrze mnie zrozumiecie. Mam nadzieję, że tak. :) W następnej notce będzie wyjaśnienie, po co to wszystko. :)
''Siedziałyśmy na trawie, plecami opierając się o ogrodzenie posiadłości mojej cioci, w którym tymczasowo przebywałyśmy. To znaczy ja siedziałam, skubiąc kolejne źdźbła trawy, za to Magda niespokojnie przede mną krążyła.
Nienawidzę mojego komputera! Wyrzucę go za okno!!! W sobotę zaczęłam pisać rozdział, zapisałam go, wyłączyłam komputer i poszłam pomóc mamie. Wracam a on nie chciał się wcale włączyć!!! Aż do dzisiaj. Nie wiem co mu się stało, ale włączył się na 10 minut. W tym czasie zdążyłam zgrać rozdział na nośnik i o to w końcu jest. Nawet nie mogłam regularnie komentować Waszych rozdziałów. Powieszę albo siebie albo jego. ;_;
Witam wszystkich nowych i kochanych czytelników, serdecznie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.♥
Padam ze śmiechu lub uśmiecham się idiotycznie jak czytam Wasze komentarze przez co moja mama karze mi się ogarnąć (mamo, już się nie da, na co Ty jeszcze liczysz?. oO) Ale tak strasznie, strasznie Wam dziękuję za wszystko. ♥
JustineAnn_x? Twój komentarz czytałam ponad dwadzieścia razy i nie, wcale nie żartuję. Z tym najlepszym niewątpliwie przesadzasz - mało opowiadań jeszcze czytałaś.:)
(<----------------------------------- LOOK, tutaj są świetne :D)
Co do bohaterów... Wow, nie wiedziałam, że taki ich postrzegasz. Dla mnie inspiracją do tych postaci jest życie i... kurcze, ile ciekawych osób mnie otacza xD Zresztą, nie wiem, ale samo to tak wychodzi i... No jest jak jest. :) Humor... Hahahahhahahahhaha, jak tylko przeczytałam ten wyraz, to nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać xD Wiesz, staram się, żeby to opowiadanie było zabawne, bo lubię rozśmieszać ludzi (dla wiarygodności zapytać Żanke albo nie... To nie jest wiarygodna osoba. xD) i jeżeli naprawdę uważasz czy uważacie, że to opowiadanie jest z nutką humoru, to mi nic więcej do szczęścia nie potrzebne. :) Pytasz o pomysły? Hm... Zapytaj mojego mózgu, ja nie wiem, czemu wpadam na tak durne pomysły, a co gorsza opisuję je tutaj, żebyście poznali moją psychiczną stronę (a potem załatwili pobyt w Pruszkowie - massive thank you xD), ale ja po prostu kocham szaleństwo, kocham robić to co głupie, niedojrzałe i w ogóle wykracza poza wszelkie granice ludzkiego rozsądku lub etyki moralnej, nie wiem czemu ale tak jest. :) Nie masz za co przepraszać. Był taki czas, że sama w siebie zwątpiłam, myślałam, że nie ma sensu wracać i tak nikt na mnie nie czeka, wszyscy zapomnieli, będę sama... Ale potem... Potem zdałam sobie sprawę z tego, że ten blog.. To opowiadanie... Jest tak naprawdę wszystkim tym co mam i kocham. Dlatego jestem. :) Taaaaa, ja też się boję, że to chwilowe... Muszę coś z tym zrobić. :/ Nie, ja dziękuję, ze napisałaś tyle swoich przemyśleń. Cieszę sie z tego kiedy dzielicie się ze mną swoimi emocjami, to jest najlepsze, więc cieszę się podwójnie,że niczego nie pominęłaś. :) Pozdrów mamę i przeproś brata. xD Dziękuję Ci.♥
Się rozpisałam, o god... xD To juz ostatnia moja rzecz. Wkleję Wam poniżej pewien tekst. Takie małe opowiadanko... Chcę żebyście je ocenili. Ale nie w sensie: ''Jest świetne. Bardzo mi się podoba.'' Nie. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o Wasze odczucia, jakie emocje Wam towarzyszyły... Przemyślcie ten tekst. Rozpatrzcie każdy aspekt. Wszystko co tylko się da. Nie wiem czy dobrze mnie zrozumiecie. Mam nadzieję, że tak. :) W następnej notce będzie wyjaśnienie, po co to wszystko. :)
''Siedziałyśmy na trawie, plecami opierając się o ogrodzenie posiadłości mojej cioci, w którym tymczasowo przebywałyśmy. To znaczy ja siedziałam, skubiąc kolejne źdźbła trawy, za to Magda niespokojnie przede mną krążyła.
- Musimy wyjechać i znaleźć rozwiązanie. To nie może dłużej trwać! Tylko jak my się tam dostaniemy? - odrzekła.
- Nathan nas zawiezie. Jestem tego w stu procentach pewna. Wystarczy, ze go poproszę. - odparłam najnormalniej w świecie, tępo wpatrując się w oddalone domy przed lasem.
- Skąd ta pewność? - ujęła się pod boki, czekając na moją odpowiedź.
- Bo się we mnie zakochał, co widać gołym okiem. - spuściłam głowę – Ale najgorsze jest to... Że ja w nim też...
- Więc czemu mu nie powiesz?
- Boję się, że wszystko się zepsuje. Nie chcę tego. - westchnęłam. - Lepiej już chodźmy. - podniosłam się, strzepując ubranie. Ruszyłyśmy przed siebie. Zajrzałyśmy do stodoły. - Tu jest byk, lepiej tu nie wchodźmy. - poszłyśmy dalej, podchodząc do drzwi prowadzących do szopy. Uchyliłyśmy je i znalazłyśmy to czego szukałyśmy, ale w rogu pomieszczenia czaił się lew. Wystawił kły i ryknął, idąc w naszą stronę.
- On tu już jest! - krzyknęła Magda. Zatrzasnęłyśmy szybko drzwi i wzmocniłyśmy je zamkiem. Z walącymi sercami pobiegłyśmy ile sił w nogach do domu. Wpadłyśmy do kuchni gdzie siedziała moja mama oraz całe The Wanted.
- Musimy uciekać, chcą nas zabić! Szybko, proszę was! - krzyczałam. Nie docierało do nich nic. Patrzyli na mnie dziwnie.
- Moniś, przestań i nie wymyślaj... - odrzekła spokojnie moja mama.
- Nie wymyślam mamo, naprawdę! Proszę uwierzcie nam!
- Przecież nic się nie dzieje, a nawet jeśli, to co z tego, przecież... - zaczął Tom, ale przerwałam mu.
- Co, napiszesz o tym kolejną piosenkę?! - wydarłam się i ze łzami w oczach wybiegłam trzaskając drzwiami. Osunęłam się po ścianie, tuż obok wejścia i zaczęłam płakać.
- Moniś... - usłyszałam głos Magdy.
- Nie chcę, żeby Nathan'owi coś się stało. Nie pozwolę na to... - wychlipałam, a moich uszu dobiegł dźwięk kroków, dochodzący z kuchni...''
Dobranoc.♥
Dobranoc.♥
Wasza Dreamer.♥
Ooo. Hm, najpierw o tym kawałku na dole. To bardzo ciekawe, ale o co chodzi z tym lwem? Ej na wsi? Czy ja coś, źle przeczytałam i mama już zwidy? No i miłość ;* jestem pewna, że to Nathan szedł hehe :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału....
No japa mi się cieszyła kiedy to czytałam :DDD <---- prawdopodobnie wyglądałam tak. Moniś nie płacz, nie warto przez bałwana Nathana. Nie jestem pewna, ale czy dopiero pierwszy raz podajesz napis z naszyjnika, w najgorszym wypadku po prostu zapomniałam ;cc
No, teraz Nathy wkraczamy do gry i mówimy Monice te piękne słowa 'kocham cię'. O Matko, ale romantyczne by było gdyby powiedział to po polsku *_* o matko <3333
Weny i czekam na kolejne :D
nie kumam co z tym lwem na końcu, ale spójrzmy na zegarek...
OdpowiedzUsuńKJA PIERDOLE KURWA MAĆ, MCGUINESS ♥ ZABUJAAAAŁ SIĘ I KURDE FOREVER TOGETHER AND EVER. JEBIEE. i wcale się nie śmieje. dziś nie.
boże wróciło. Wiem co Monika czuje. Nie jest sama. Przez takie uczucie mam ochote wyrwać sobie serce. ;__;
chociaż i tak jestem człowiekiem bez serca. No ale Monika go kocha on kocha ją. Ale nie potrafią tego zrozumieć. Boją się tego jak druga osoba to przyjmie. a według mnie powinni zaufać sercu i zrobić to odważyć się. Iść razem na przeciw trudnościom które daje im życie. Tak sądzę iż tak powinno być. Po prostu sądzę, że ich miłość nie jest tandetna. Ludzie rozumiejący psychologię to pojmą. ( kto czyta moje komenatrze ;_;)
no dobra dziś krócej ale no mamy wtorek. Już.
nie kumam o co chodzi z tym krótkim opowiadaniem, podoba mi się. Nie rozumiem go, ale mi się podoba. I tu nie chodzi o żadne " Nie powiem złej opinii bo się obrazi" Nie, to jest świetne, na prawdę.
kocham cię i nie wyrzucaj komputera ♥
Gaba aka Sykesówna ♥
ps. ten komentarz jest cholernie zagmatwany. wybacz.
UsuńRozdział jest genialny :). To takie miłe zakończenie dnia kiedy wchodzę na bloggera i widzę, że napisałaś następną notkę. Na prawdę potrafisz poprawić mi humor ;).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pomiędzy Nathan'em a Moniką wszystko się ułoży i będą razem szczęśliwi. Będę tak Cię męczyć za każdym razem ;) To takie małe ostrzeżenie ^^.
A ten fragment jest... Nie wiem jak to opisać w słowach... Intrygujący? Fascynujący? Na pewno zapowiada coś innego niż zazwyczaj, ale za to bardzo, ale to bardzo potrafi zaciekawić.
Mam nadzieję, że to Ci wystarczy, bo sama nie wiem co jeszcze mogę napisać.
Kiedy nie trzeba to gadam,gadam i nie mogę przestać, a jak trzeba to nie wiem co. Dziwna jestem O_o.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam i czekam na następny rozdział ;)
Fajne ;)
OdpowiedzUsuńoczywiscie jak zawsze. I do tefo zadrosna Monia... no no no
czekam skarbie na NN
time-is-slepping-away.blogspot.com
ehehem to na dole:
OdpowiedzUsuńo co chodzi z tym lwem?
ten fragment jest intrygujący, zapowiada się dość ciekawie. :)
To u góry:
no to to jak zawsze boskie :D
skąd ja znam ten dylemat...
Miło tak wejśc z rana na bloggera a tam twój rozdział xD
u mnie na siatkarzach rozdział nowy :***
Weź walnij tego kompa, albo go wyrzuć i już :333
Ja dopiero co wstałam a już odpalam komputer i wchodzę na twojego bloga. XD Ty nawet nie wiesz jak się cieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdział! :D Jakie to wszystko słodkie. ♥ Gdybym chciała to bym teraz tęczą żygała. :D Chyba zostanę raperem. XD Szkoda mi Jay'a. Chłopie weź się w garść i teraz do Luizy zarywaj! Olśnij ją swoimi loczkami czy tam głupotą, nie wiem czym ale masz tak zrobić! Bo jak nie to ci skittelsy zabiorę! Monika uspokój się. Pan Bałwan jest na tyle głupi, że jeszcze nie rozumie tego, że ci miłość ma wyznać. Więc jeszcze musisz poczekać na swojego księcia z bajki, bo koń mu zdechł a on upadł na głowę, więc trochę mu zajmie przyjście. No ale przynajmniej przyjdzie! :D Rozdział cudowny, słodki i jeszcze więcej epitetów! To teraz czekam na następny! ♥ Weny.
OdpowiedzUsuńP.S Wiem, że komentarz jest strasznie głupi i bez sensu ale wiesz... w końcu nie bez powodu jestem szefem w naszym klubie "Dzieci Neostrady". XD
Zapomniałam jeszcze o tym na dole. Intrygujące powiem szczerze, jestem ciekawa o co w tym wszystkim chodzi. :)
Usuńrozdział spoko przyzwyczaiłam się już, że jesteś najlepsza a ten dodatek to jakiś jej sen czy co? Czy może chcesz wprowadzić elementy fantazy? Bo byk w stodole nie sprawia zagrożenia, ale skąd tam lew? I co grozi Nathanowi? I przed czym chcą uciekać? Nie no teraz to musisz wszystko wytłumaczyć najlepiej drugim opowiadankiem :D
OdpowiedzUsuńOmfg.
OdpowiedzUsuńPierwsze cudo!
Drugie cudo!
Czemu wszystko co piszesz musi być tak cudowne, no?
Fajnie że rodzice Moni się poznali i zaprzyjaźnili z tymi głupkami. Dobrze, że przynajmniej byli przy jej rodzicach normalni, a nie jak stado goryli w zoo!
A Jay się zabujał asdjdfhsfkg *-* Normalnie sikam :)) Mam nadzieję, że mu wyjdzie z Laurą I MONTHANOWI TEŻ WYJDZIE
Jaki byłby komentarz bez wspomnienia o Monthanie? Smutny i bez sensu. Niech Mońcia się ogarnie i się na niego odfocha, bo już nie mogę znieść tej dołującej atmosfery. Hahah co ja piszę?
Ale teraz ja chcę wiedzieć o co chodzi z tym na dole, bo strasznie mnie to zaszokowało i jestem ciekawa ^^
Do kolejnego siostro ♥
ale cudenka *.*
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisac, omg to na pewno przez upaly...
obiecałam, że będę czytać to czytam i komentuję ;)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ;D
Jay się zakochał! Jay się zakochał! :D
dobra, głowa mnie boli, spać mi się che nic więcej dzisiaj nie piszę :P
a to tam niżej to BAAARDZO mi się PODOBA :)
tylko o co w tym chodzi?
Jeśli o historie z komputerem to współczuje Ci! Rozumiem Twój ból, bo ja mam podobnie;(( Co do rozdziału to świetnie się go czytało;pp Rozmowa Mony i Sivy bardzo fajna;p Dobrze wiedzieć, że może sobie tak z kimś pogadać;pp Jay<3 no kocham go!! Jego rozmowa z główną bohaterką mnie rozwaliła na łopatki;pp Cudna!! Chcę takiego przyjaciela!! Nathan-bałwan no tak mało go coś było w tym rozdziale;// Ale spoko pewnie w następnym będzie więcej;pp Czekam na nexta;pp i życzę dużo weny;**
OdpowiedzUsuńPS Co do opowiadania pod spodem to z jednej strony mnie zaciekawiło, ten lew itd. fajne;p ale z drugiej strony Mona wyszła tu trochę jak histeryczka;// Reszta spoko;pp
Co do rozdziału:
OdpowiedzUsuńSkakałabym z radości razem z nią.
A Nathana raz dwa podnoś i przepraszać chłopak ma!
Bo ja chcę Monthana!
Co do komcia twojego:
Bitch please no no no ! No bitch!
NATHAN please xD
Majne teksty są krejzi
gdzieś to wykorzystam
Mój komputer działa identycznie!
Chciałam usiąść, dopisać, sprawdzić.
Ale to się nie mogło udać!
Nie!
Zbuntował się, a na końcu SAM wyłączył!
I włączyć się nie daje!
Jestem na tablecie, ale z niego na bank nic mi się nie uda dodać na dłuższą metę.
co do `dodatku`:
To było em... dziwne trochę.
Byk no to ja rozumiem, ale lew?!
Czy to ma oś związanego z czarami?
Czy to bd. New opowiadanie?
Bo jak tak, to ciekawa jestem co dalej z tym cyrkiem.
Ale realnie jak przeczytałam, że lew to takie w głowie mnie się pojawiło
lew, serjo, może literówka
Ale tam jak wół stoi lew...
Właśnie dotarł do mnie sens tego zdanie.
Ja chce nexta! Ja chce nexta!
Życzę ci weny i...
ja chce nexta! Ja chce nexta!
Pozdrawiam
Indica
czekaj, czekaj. To na dole to sen tak? Tak, to chyba sen, c'nie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze się nie spełni... Żaden lew znikąd nie ucieknie i się na nich nie rzuci ;3
Rany. No. Chyba mama Moni polubiła chłopaków :3'
Niech Monika się już nie focha na Natha. BŁAAAAAAAAAAAAAAGAM
Pisz szybko nexta
Wenyyy ♥
Rozdział cudny! :) (Nie rozpiszę się, bo przez te twoje cudo włączyła mi się w głowie funkcja "empatia". Nie żeby coś ale wolę jak jest offline. Tak, więc przepraszam.)
OdpowiedzUsuńJacy Ci chłopcy mają dar przekonywania i wszyscy ich od razu lubią :) Heh... a w jej głowie tylko Bałwan xD (mi się kojarzy z inną osobą, a nie to był Bałwanek - mniejsza). Proszę numer do Sivy, naprawdę przydałby mi się w domu :)
Co do drugiego tekstu...
Za dużo pisania + moje przemyślenia są zawsze problemem, bo: "Za dużo myślisz" - cytuję kilkanaście osób.
A więc do następnego :)
Anonim z podpisu
Lose my mind
Jeju to mini opowiadanie świetne, pełne emocji po prostu świetne !
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału boooski jak zwykle :*!
Znowu po raz kolejny cieszę się, że jej mama się zgodziła ;***!
Jay, biedny Jay :*...
Zakochał się to dobrze, bo chociaż zapomni o tej Liz :*.
Dobrze, że Siva z Nią o tym porozmawiał :).
Szkoda tylko, że Ona teraz cierpi :(.
Mam jednak nadzieję, że Nath wszystko naprawi :*.
I mam wielką nadzieję, że będzie Monthan ;***!
Czekam na next :*.!
Weny!
Mychaaa ;***.
Rozdział jak zwykle cudo :D Szkaczę szę z radości, że mama Moni się zgodziła. *happy dance* :D
OdpowiedzUsuńSykes to dalej będzie dla Moni Bałwanem i ja wiem, że to się nie zmieni XD
Mam mało czas na skomanie, więc napiszę tylko jeszcze raz, że cudowny rozdział i życzę weny! ♥
OMG, będą razem mieszkać! :D
OdpowiedzUsuńTeraz tylko wystarczy by Monika i Nathan powiedzieli sobie nawzajem co do siebie czują. ^^^
Awww, ale byłoby pięknie. ;D
Już wyobrażam sobie te ich wspólne poranki, pocałunki i w ogóle. :D
Hahhaha, nawet nie waż mi się niszczyć moich marzeń, bo obiecuję będzie z Tobą źle! xd
Taaak, zła ja. xd
Nie rozumiem z tym lwem na końcu. ;p Ten tekst jest bardzo intrygujący i jestem ciekawa o co w tym wszystkim chodzi. :D
Rozdział boski, zabieram się za komentowanie nexta. ;****