Po niedługim czasie dojechaliśmy na
miejsce z czterema niezaplanowanymi opakowaniami pizzy. Nathan wziął
nasz ekwipunek i ruszyliśmy do wnętrza hotelu. Ze spuszczoną głową
powędrowałam do windy, nie mogąc nawet wysilić się na uśmiech
do portiera. Przepraszam... Wjechaliśmy na drugie piętro. Stojąc
przed drzwiami z numerkiem 74, zapukałam. Otworzył Siva, a ja bez
słowa wpadłam mu w ramiona, mocno się do niego tuląc.
- Co się stało? - zapytał Max,
podchodząc do nas, a Mulat głaszcząc moje włosy, wprowadził mnie
do środka.
- Chłopcy, mogę u was zostać do wieczora? - zapytałam z nadzieją.
- Kupiła pizzę na przebłaganie was. - pomachał kartonami Sykes, śmiejąc się – Nawet nie pozwoliła mi zapłacić. - udał focha.
- Ktoś wspominał o pizzy? - z łazienki wyszedł Tom w szarych spodniach dresowych. Tak, od pasa w górę był nagi. Nieźle mu dogrzało... - Monisia? Co się stało? - podszedł do nas i przytulił się.
- Nie chcę teraz wracać do domu i być sama, dziwnie się czuję...
- ...i zamartwiam Dianą. - dokończył Nathan, śmiesznie wymawiając 'ą'. - Ona się jej boi. - no, a teraz 'ę'. Zabawnie się ich słucha. Cała czwórka westchnęła. Usiedliśmy na kanapie. Nathan zajął się rozpakowywaniem pizzy, a ja na razie bezczynnie wpatrywałam się w grający u nich telewizor. River! Rory! Amy! Doctor Who! Jak mogłam się od razu nie skapnąć? Przecież to mój ulubiony odcinek z białym domem. Przewróciłam oczami i tak jak reszta wzięłam ciągnący się trójkącik.
- Moim zdaniem – zaczął Tom, jednocześnie żując smakołyk – to nie powinnaś się jej bać, tylko się jej postawić. Co z tego, że jest ładna, wyższa, ma większe piersi... - chrząknęłam głośno, dając mu do zrozumienia, że on nadal jest z Kelsey, a ja jestem w posiadaniu jej numer telefonu. - To jednak nie powinnaś tak jej ulegać. Robi z tobą, co chce.
- Nie mówi się z pełnymi ustami, gdzie twoje maniery? - ugryzłam kawałek pizzy, a ser się ciągnął i ciągnął...
- Mam deja vu! - krzyknął Jay, podrywając się z miejsca – Wydaje mi się, że Monika wypowiedziała teraz dokładnie to samo zdanie i skierowała je dokładnie do tej samej osoby – tu wskazał na Tom'a oczywiście – ponad rok temu, w sierpniu, w naszym salonie...
- Dobra skończ, bo zaraz zaczniesz gadać jakieś niestworzone statystyki. - machnął ręką Tom. McGuiness niewzruszony usiadł na swoje miejsce, a ja się zaśmiałam.
- Swoją drogą Tom ma rację. - zamyśliłam się – Dlaczego, to ja mam grać ofiarę? Tak wcale nie musi być. Przecież jestem silna. Potrafię się komuś postawić. Tak! - wykrzyknęłam zwycięsko – Nie ma tak dobrze! Nie będzie mną jakaś Diana pomiatać, o nie! - zaśmiałam się i sama zaczęłam sobie bić brawo, a chłopcy ciesząc się, gwizdali. - To było genialne Tom. - zmierzwiłam czuprynę Parker'a. - Cieszę się, że do was przyjechałam. - uśmiechnęłam się szczerze do każdego i dokończyłam swój kawałek, chwilę później, biorąc kolejny. Takim oto sposobem pochłonęliśmy trzy i pół pudełka z fast food'em w niecałe 30 minut. Nathan, Jay i Tom wzięli się za sprzątanie. Tak, dobrze przeczytaliście. Tom sprzątał. Boję się... Pokręciłam głową z uśmiechem, a Max przeglądał kanały telewizyjne. W końcu trafił na jeden z piosenkami Disco Polo.
- O słyszeliśmy to w samochodzie! - zaczął Jay – Powiedz kochanie, co robisz wieczorem. Mam wolną chatę, do siebie cię zabiorę!
- Kupimy wino, tanie z biedronki, wino wytrawne, bo ja jestem słodki! - dokończył Tom, a Nathan robił im chórki. Nie wytrzymałam ze śmiechu.
- Zlot staruszków z miasta Pruszków. - parsknęłam, a Max i Seev zginali się ze śmiechu – Jesteście w Polsce dopiero trzy dni, a słyszeliście już Disco Polo i znacie Biedronkę. Przeżyjecie.
- Skąd? Co to Pruszków? - podrapał się po głowie Loczek.
- Że jak ty nas nazwałaś? - ujął się pod boki Tom z wyraźnym fochem. - Nie jestem żaden staruszek, mam dopiero 25 lat!
- Pruszków każdemu się kojarzy z zakładem psychiatrycznym. - powstrzymałam się od śmiechu. - A na ciebie Tom emerytura za drzwiami czeka. - Parker zrobił się czerwony, ale tak jak wszyscy inni zaczął się śmiać. Złapał mnie za ramiona i niespodziewanie wyciągnął z sofy, a mój tyłek boleśnie odczuł podłogę. Zabiję go... Zanim jednak zdążyłam w myślach nawrzucać mu parę ładnych ''ksywek'', ten rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać. Pociągnęłam Jay'a za nogawkę i już po chwili we trójkę leżeliśmy na podłodze. Nathan, Max i Seev chyba nam pozazdrościli, bo nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie, dołączyli do naszej zabawy, która niespodziewanie przerodziła się w bitwę na poduszki.
Około 20 Jay odwiózł mnie do domu. Miał jeszcze na chwilę wpaść do Luizy, chciał się z nią spotkać. Poczochrałam jego loczki i żegnając się buziakiem w policzek poszłam do domu, w którym paliło się światło. Czyli mama wróciła. Ściągnęłam buty i kierując się znakami świetlnymi, ruszyłam do salonu.
- Cześć mamo. - przywitałam się i opadłam na równoległą kanapę.
- Cześć córciu. - posłała mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów – Gdzie byłaś? - a gdzie ja mamo mogła być o tej porze? No kilka wyjść było, ale chyba lepiej, żeby mama o nich nie wiedziała, a przynajmniej nie o wszystkich...
- U chłopaków. - przetarłam czoło – Mamo, Max odebrał już klucze do tego domu, w którym mamy mieszkać i ustaliliśmy wspólnie, że jutro się wprowadzimy. - odparłam niepewnie. No i nie bez przyczyny użyłam imienia Max'a. Przecież wiem, że mama go bardzo polubiła... Westchnęła.
- No dobrze, muszę się pogodzić z tym, że moja malutka wyprowadza się na sześć miesięcy. - odłożyła laptopa na miejsce obok i wstała – Zjesz jajecznicę na kolację? - ucałowała mnie w czoło, zmierzając do kuchni. Podążyłam za nią.
- Nie, no co ty. Zjedliśmy z chłopakami ponad trzy opakowania z pizzą. - pogłaskałam się po brzuchu – Boże, kiedy ja to spalę.
- Nie wiedziałam, że przerzuciliście się na tekturę. - zaśmiała się, wyciągając z szafki patelnię.
- Ale suchar, mamo. - nie wytrzymałam śmiejąc się – Lecę spać, obudź mnie jakoś tak o ósmej, dobrze? - kiwnęła głową, krojąc cebulę - Dobranoc. - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Zapowiadał się jutro ciężki dzień.
- Co proponujecie? - usłyszałam czyjś głos, był strasznie podobny do Jay'a.
- Kubeł wody na głowę? - chwila ciszy – Ej, a może przyniesiemy z kuchni przykrywki i zaczniemy walić w nie łyżkami? - to chyba był Tom...
- A ja proponuję powtórkę z rozrywki. Co powiecie na wykonanie Glad You Came? - taką ekscytację w głosie posiada tylko Nathan. Usłyszałam śmiechy chłopaków. Jeju, tak realnego snu, z tak wyrazistymi dźwiękami jeszcze nie miałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy, lekko się prostując. Dziesięć par oczu wpatrywało się we mnie jak w obrazek.
- Cześć chłopcy. - ziewnęłam – Chłopcy?! Skąd się tu wzięliście?! - złapałam się za bolącą głowę, w której aż krzyczało. Mój wzrok powędrował na zegar ścienny. 7:55? Znowu to samo... Zaraz, a co oni tak wcześnie robią? W dodatku w moim pokoju?!
- Twoja mama nas wpuściła? - odparł z sarkazmem Tom. Szybko się uczy. Nabrałam wody w usta i zmrużyłam oczy. Wyplątałam się z kołdry i w białej bokserce oraz jasnozielonych, długich spodniach, zbiegłam prosto do kuchni.
- Mamo, dlaczego ich wpuściłaś do mojego pokoju? - usiadłam przy stole, kryjąc twarz w dłoniach. Losie, ja chcę spać...
- Przyjechali dwadzieścia minut temu, miałam ich trzymać przed drzwiami? - mama z uśmiechem przewracała kolejne naleśniki. Zapach roznosił się po całej kuchni.
- Tak! - westchnęłam – Mamo, ty ich nie znasz. Oni są jak szkodniki. Panoszą się po całym domu, tylko po to, żeby zepsuć ci dzień. - zacisnęłam pięści. Mama zaśmiała się, stawiając przede mną talerz z rumianym naleśnikiem. Posmarowałam go serem, a moja rodzicielka w tym czasie zawołała resztę na dół. Wepchnęłam sobie do buzi kawałek smakołyka, przymykając oczy i dokładnie go przeżuwając. Muszę się nim nacieszyć, bo to chyba moje ostatnie normalne śniadanie, przez najbliższe pół roku...
- Chłopcy, mogę u was zostać do wieczora? - zapytałam z nadzieją.
- Kupiła pizzę na przebłaganie was. - pomachał kartonami Sykes, śmiejąc się – Nawet nie pozwoliła mi zapłacić. - udał focha.
- Ktoś wspominał o pizzy? - z łazienki wyszedł Tom w szarych spodniach dresowych. Tak, od pasa w górę był nagi. Nieźle mu dogrzało... - Monisia? Co się stało? - podszedł do nas i przytulił się.
- Nie chcę teraz wracać do domu i być sama, dziwnie się czuję...
- ...i zamartwiam Dianą. - dokończył Nathan, śmiesznie wymawiając 'ą'. - Ona się jej boi. - no, a teraz 'ę'. Zabawnie się ich słucha. Cała czwórka westchnęła. Usiedliśmy na kanapie. Nathan zajął się rozpakowywaniem pizzy, a ja na razie bezczynnie wpatrywałam się w grający u nich telewizor. River! Rory! Amy! Doctor Who! Jak mogłam się od razu nie skapnąć? Przecież to mój ulubiony odcinek z białym domem. Przewróciłam oczami i tak jak reszta wzięłam ciągnący się trójkącik.
- Moim zdaniem – zaczął Tom, jednocześnie żując smakołyk – to nie powinnaś się jej bać, tylko się jej postawić. Co z tego, że jest ładna, wyższa, ma większe piersi... - chrząknęłam głośno, dając mu do zrozumienia, że on nadal jest z Kelsey, a ja jestem w posiadaniu jej numer telefonu. - To jednak nie powinnaś tak jej ulegać. Robi z tobą, co chce.
- Nie mówi się z pełnymi ustami, gdzie twoje maniery? - ugryzłam kawałek pizzy, a ser się ciągnął i ciągnął...
- Mam deja vu! - krzyknął Jay, podrywając się z miejsca – Wydaje mi się, że Monika wypowiedziała teraz dokładnie to samo zdanie i skierowała je dokładnie do tej samej osoby – tu wskazał na Tom'a oczywiście – ponad rok temu, w sierpniu, w naszym salonie...
- Dobra skończ, bo zaraz zaczniesz gadać jakieś niestworzone statystyki. - machnął ręką Tom. McGuiness niewzruszony usiadł na swoje miejsce, a ja się zaśmiałam.
- Swoją drogą Tom ma rację. - zamyśliłam się – Dlaczego, to ja mam grać ofiarę? Tak wcale nie musi być. Przecież jestem silna. Potrafię się komuś postawić. Tak! - wykrzyknęłam zwycięsko – Nie ma tak dobrze! Nie będzie mną jakaś Diana pomiatać, o nie! - zaśmiałam się i sama zaczęłam sobie bić brawo, a chłopcy ciesząc się, gwizdali. - To było genialne Tom. - zmierzwiłam czuprynę Parker'a. - Cieszę się, że do was przyjechałam. - uśmiechnęłam się szczerze do każdego i dokończyłam swój kawałek, chwilę później, biorąc kolejny. Takim oto sposobem pochłonęliśmy trzy i pół pudełka z fast food'em w niecałe 30 minut. Nathan, Jay i Tom wzięli się za sprzątanie. Tak, dobrze przeczytaliście. Tom sprzątał. Boję się... Pokręciłam głową z uśmiechem, a Max przeglądał kanały telewizyjne. W końcu trafił na jeden z piosenkami Disco Polo.
- O słyszeliśmy to w samochodzie! - zaczął Jay – Powiedz kochanie, co robisz wieczorem. Mam wolną chatę, do siebie cię zabiorę!
- Kupimy wino, tanie z biedronki, wino wytrawne, bo ja jestem słodki! - dokończył Tom, a Nathan robił im chórki. Nie wytrzymałam ze śmiechu.
- Zlot staruszków z miasta Pruszków. - parsknęłam, a Max i Seev zginali się ze śmiechu – Jesteście w Polsce dopiero trzy dni, a słyszeliście już Disco Polo i znacie Biedronkę. Przeżyjecie.
- Skąd? Co to Pruszków? - podrapał się po głowie Loczek.
- Że jak ty nas nazwałaś? - ujął się pod boki Tom z wyraźnym fochem. - Nie jestem żaden staruszek, mam dopiero 25 lat!
- Pruszków każdemu się kojarzy z zakładem psychiatrycznym. - powstrzymałam się od śmiechu. - A na ciebie Tom emerytura za drzwiami czeka. - Parker zrobił się czerwony, ale tak jak wszyscy inni zaczął się śmiać. Złapał mnie za ramiona i niespodziewanie wyciągnął z sofy, a mój tyłek boleśnie odczuł podłogę. Zabiję go... Zanim jednak zdążyłam w myślach nawrzucać mu parę ładnych ''ksywek'', ten rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać. Pociągnęłam Jay'a za nogawkę i już po chwili we trójkę leżeliśmy na podłodze. Nathan, Max i Seev chyba nam pozazdrościli, bo nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie, dołączyli do naszej zabawy, która niespodziewanie przerodziła się w bitwę na poduszki.
Około 20 Jay odwiózł mnie do domu. Miał jeszcze na chwilę wpaść do Luizy, chciał się z nią spotkać. Poczochrałam jego loczki i żegnając się buziakiem w policzek poszłam do domu, w którym paliło się światło. Czyli mama wróciła. Ściągnęłam buty i kierując się znakami świetlnymi, ruszyłam do salonu.
- Cześć mamo. - przywitałam się i opadłam na równoległą kanapę.
- Cześć córciu. - posłała mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów – Gdzie byłaś? - a gdzie ja mamo mogła być o tej porze? No kilka wyjść było, ale chyba lepiej, żeby mama o nich nie wiedziała, a przynajmniej nie o wszystkich...
- U chłopaków. - przetarłam czoło – Mamo, Max odebrał już klucze do tego domu, w którym mamy mieszkać i ustaliliśmy wspólnie, że jutro się wprowadzimy. - odparłam niepewnie. No i nie bez przyczyny użyłam imienia Max'a. Przecież wiem, że mama go bardzo polubiła... Westchnęła.
- No dobrze, muszę się pogodzić z tym, że moja malutka wyprowadza się na sześć miesięcy. - odłożyła laptopa na miejsce obok i wstała – Zjesz jajecznicę na kolację? - ucałowała mnie w czoło, zmierzając do kuchni. Podążyłam za nią.
- Nie, no co ty. Zjedliśmy z chłopakami ponad trzy opakowania z pizzą. - pogłaskałam się po brzuchu – Boże, kiedy ja to spalę.
- Nie wiedziałam, że przerzuciliście się na tekturę. - zaśmiała się, wyciągając z szafki patelnię.
- Ale suchar, mamo. - nie wytrzymałam śmiejąc się – Lecę spać, obudź mnie jakoś tak o ósmej, dobrze? - kiwnęła głową, krojąc cebulę - Dobranoc. - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Zapowiadał się jutro ciężki dzień.
- Co proponujecie? - usłyszałam czyjś głos, był strasznie podobny do Jay'a.
- Kubeł wody na głowę? - chwila ciszy – Ej, a może przyniesiemy z kuchni przykrywki i zaczniemy walić w nie łyżkami? - to chyba był Tom...
- A ja proponuję powtórkę z rozrywki. Co powiecie na wykonanie Glad You Came? - taką ekscytację w głosie posiada tylko Nathan. Usłyszałam śmiechy chłopaków. Jeju, tak realnego snu, z tak wyrazistymi dźwiękami jeszcze nie miałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy, lekko się prostując. Dziesięć par oczu wpatrywało się we mnie jak w obrazek.
- Cześć chłopcy. - ziewnęłam – Chłopcy?! Skąd się tu wzięliście?! - złapałam się za bolącą głowę, w której aż krzyczało. Mój wzrok powędrował na zegar ścienny. 7:55? Znowu to samo... Zaraz, a co oni tak wcześnie robią? W dodatku w moim pokoju?!
- Twoja mama nas wpuściła? - odparł z sarkazmem Tom. Szybko się uczy. Nabrałam wody w usta i zmrużyłam oczy. Wyplątałam się z kołdry i w białej bokserce oraz jasnozielonych, długich spodniach, zbiegłam prosto do kuchni.
- Mamo, dlaczego ich wpuściłaś do mojego pokoju? - usiadłam przy stole, kryjąc twarz w dłoniach. Losie, ja chcę spać...
- Przyjechali dwadzieścia minut temu, miałam ich trzymać przed drzwiami? - mama z uśmiechem przewracała kolejne naleśniki. Zapach roznosił się po całej kuchni.
- Tak! - westchnęłam – Mamo, ty ich nie znasz. Oni są jak szkodniki. Panoszą się po całym domu, tylko po to, żeby zepsuć ci dzień. - zacisnęłam pięści. Mama zaśmiała się, stawiając przede mną talerz z rumianym naleśnikiem. Posmarowałam go serem, a moja rodzicielka w tym czasie zawołała resztę na dół. Wepchnęłam sobie do buzi kawałek smakołyka, przymykając oczy i dokładnie go przeżuwając. Muszę się nim nacieszyć, bo to chyba moje ostatnie normalne śniadanie, przez najbliższe pół roku...
_______________________________
.
.
.
.
Dziękuję.♥
Wasza Dreamer.♥
Hahaha powtórka Glad You Came???
OdpowiedzUsuńCzemu nie :P
I dobrze, że dziewczyna w końcu postawi się Dianie, bo zołza zasługuje na to :)
I czekam w końcu na ich przeprowadzkę do domu i tych wieczornych imprez, które chłopcy będą urządzać w salonie :P
I wiesz co? Byłyby jaja, gdyby się okazało, że w ich nowym lokum jest tylko pięć sypialni :P
Ciekawa jestem, który dżentelmen oddałby dziewczynom pokój i spał na kanapie... HAHAHA to byłby niezły widok :)
Czekam na kolejny rozdział i dziękuję za fajne komentarze u mnie, lecz od razu ci powiem, że twoje domysły, w jakieś części są trafne :P
time-is-slepping-away.blogspot.com
Ohohoho :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak skomentować ;c
Rozdział genialny, strasznie mi się podoba <3
Czemu Nathan nie będzie zarywał do Moni? No błagam to by była idealna zemsta na Dianie, no byłby Monthan to chyba tak się pisze, nie o.o
No nic, weny i czekam na kolejne <3
Zabij mnie normalnie. NO ZABIJ!!
OdpowiedzUsuńJak ja mogłam ominąć aż... czekaj... 3? tak. Aż 3 rozdziały!!
Masz moje pozwolenie na tortury za ten niewybaczalny czyn!!!! ;(
Zlewałam jakieś 2, 5, no może pół godziny z tego:
Powiedz kochanie, co robisz wieczorem. Mam wolną chatę, do siebie cię zabiorę!
- Kupimy wino, tanie z biedronki, wino wytrawne, bo ja jestem słodki! - dokończył Tom, a Nathan robił im chórki. Nie wytrzymałam ze śmiechu.
- Zlot staruszków z miasta Pruszków. - parsknęłam, a Max i Seev zginali się ze śmiechu – Jesteście w Polsce dopiero trzy dni, a słyszeliście już Disco Polo i znacie Biedronkę. Przeżyjecie.
Rozwaliłaś system. :d
Pod którymś rozdziałem napisałaś, że męczysz nas taką ilością rozdziałów. Tak? Napisałaś tak, czy może ja mam problemy z pamięcią?
xD
Jeśli nie napisałaś, to zapomnij o tym, że myślałam, ze tak pisałaś.
A jeśli pisałaś, to posłuchaj.
To nie "Moda na Sukces" tylko Twoje wspaniałe opowiadanie. ♥ Które wręcz kocham. ♥
Zresztą Jaycee [nie wiem czy czytasz jej blogi, ale ja je uwielbiam, i mam dylemat, bo nie wiem, który blog jest lepszy, czy Twój, czy jej] na jednym blogu miała 100 rozdziałów, i jeszcze pisze kontynuację, więc wiesz, ja nie mam nic przeciwko gdybyś chciała napisać więcej rozdziałów od niej. :d
Nawet jestem za!
Pozdrawiam, i czekam na następny rozdział!!
hehe;p W końcu Mona zrozumiała, że nie może bać się Diany! Tej jędzy!! to dobrze;pp
OdpowiedzUsuńOj ja też zamawiam sobie takie budzenie z śpiewaniem na żywo "Glad you came" The Wanted;pp Ale było by cudnie;pp
Biedronka;pp hehe;p Dalej się z tego śmieje;pp!!
Już nie mogę się doczekać kiedy Mona zamieszka z The Wanted;pp Będzie się działo;pp
Świetny rozdział;pp
Życzę dużo weny<3
Czekam na next;pp Buziaki;**
oho Jay ma deja vu ( tak to się piszę? ) XD to są oznaki choroby psychicznej :P
OdpowiedzUsuńDiana, Diana, Diana... czy jest osoba, która bardziej działa mi w tym momencie na nerwy?
ugh. co za dziewucha...
weny ♥
Ja się już nie mogę doczekać aż Monia Dianie pociśnie!!! aż mi się tego Michała żal zrobiło. Pomyśleć, że w realu się czasem gorsze szopki dzieją to aż się płakać chce.
OdpowiedzUsuńAle Monia się wprowadza do chłopaków. Nie kończ jeszcze nie kończ!!! Ale jeden raz to się chyba mogą pocałować? ;D Nie wiesz ile ja bym dała za to, żebyś ty mi napisała historię mojego życia twoje opowiadanie jest... nie ma takiego słowa, ale gdyby było, byłby to najwspanialszy epitet na świecie <3 <3 <3
Musisz zostać pisarką, albo chociaż scenariusz do jakiegoś filmu, albo serialu kiedyś. Pobiłabyś rekordy oglądalności.
Nie komentowałam poprzednich postów, z powodu, że ominęło mnie troszeczkę :D
OdpowiedzUsuńAle co by ci tu powiedzieć...Jesteś wspaniała kobieto! I masz mi tego nie kończyć! Nawet się nie waż! Rozumiesz!? :D
Już ochłonięta, Budyń ♥
Kurczaki, chyba najśmieszniejszy rozdział od kilku rozdziałów xd
OdpowiedzUsuńMusisz mnie nauczyć kilku tych powiedzonek :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny, słońce ♥
PS. Co z Jay'em i Luizą?
PS2. A PRZEDE WSZYSTKIM Z MONTHANEM!?
Genialny rozdział, jak zawsze z resztą! Nie mogę się doczekać, kiedy zamieszkają razem! To będzie jedno, ogromne party hard :D Ewentualnie wątki miłosne z MONTHANEM, Luizą i Jay'em :3 No nic, nie będę się rozpisywać. Po prostu czekam cierpliwie na kolejny.
OdpowiedzUsuńWeny, kochana ♥
Hahahahaha, taką pobudkę to mogłabym mieć ^^SSzkoda, że to nierealne marzenie :(
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Jestem dumna z Moniki. Niech pokaże tej Dianie!
Pisz szybko następny.
Ja tam bym nie pogradziła GYC na pobudke XD
OdpowiedzUsuńrozdział wiesz jaki jest, jak zawsze wspaniały :D
nie mogę doczekać się następnego :3
pisz szybkoo:***
Yey!
OdpowiedzUsuńSoł dziś zacieszam.
Nathan i Mońcia się pogodzili i wszystko idzie w dobrym kierunku, który tylko ja widzę. Ja widzę Monthana w każdej sytuacji i cii
Diana niech się wypcha wgl... I dobrze że Monia sb nią przestanie zawracać głowe, bo takim paszczurem nie warto
A Tomowi to odwaliło. On to pocieszyć umie. I dobrze, że sprzątał. Przynajmniej odpokutował winy. Oj Parker, Parker...
I teraz 6 msc w domu The Wanted hurra
Tam musi się coś stać. MUSI!!!!!!!!
Bo jak nie to chyba sobie coś zrobię. Nie, to nie jest szantaż xd
Dobra ja tu juz o dupie marynie jak zwykle zaczynam pisać... W ogóle to miałam sprzątać, ale sobie przypomniałam, że miałam skomentować. Moja krótka pamięć -.-
Soł do kolejnego siostra, dużo weny na Mothanowskie sceny
Lofffki ♥
Rozdział zajebisty ;) GYC <3
OdpowiedzUsuńNie, no... Nie każdemu Pruszków kojarzy się z zakładem psychiatrycznym. Mi się z nim kojarzy Gniezno. Nie, żebym tam była czy coś xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! :)
Tom ty mnie lepiej nigdy nie pocieszaj: "Jest wyższa, ładniejsza..." xD
Monika przestaje być ofiarą? Będzie ciekawie. ^^
Budzisz się rano i widzisz TW... *-* Przepraszam, ale jaki to powód do narzekań? *analizuje w głowie* Kurcze ja rano wyglądam jakby ktoś mi przywalił patelnią w twarz - dobra jest problem. xD
Oj, Monika zapowiada się piękne pół roku :)
TW mówiący po polsku, cały czas to czytam i cały czas nie wierzę (nawet w opo xd)
Znakomity ^^
Anonim z podpisu
Lose my mind
Dreamer i jej pomysły... paranoja...
OdpowiedzUsuńMonika bierze się za to lalcie?
U, ostro będzie.
A ja tam ci powiem, że tektura jest smaczna... nie ważne.
Jezusie kochany ja już chce coś z Nathanem. Jakiś kiss czy hot kiss... jedno w głowie.
Ale ten Tom... ja nie mogę. Ten to dekiel. Odkryłam jego nadnaturalną moc! On umie sprzątać! Wiem... jestę geniuszę.
Super rozdział. *-* Akurat jak byłam u przyjaciółki to go zobaczyłam i taka podjarka razem z nią. Zaczęłyśmy się na ulicy drzeć, ale na szczęście nie było świadków. XD Omomomo, a Monika jaka odważna. *-* No, ale kto by bał się sprzeciwić tlenionemu wiadru węgla? XD Ona to niech lepiej się Michasiem zajmie, bo go coś tu mało jest. :D To ja już dzisiaj zacznę się modlić za Monikę i Luizę, by przeżyły te 6 miesięcy bez poważnych uszczerbków na zdrowiu. :D Mi się Pruszków nie kojarzy z zakładem psychiatrycznym,w sumie to z niczym mi się nie kojarzy. :D Ja to bym nie chciała żeby mnie Tom pocieszał. Nie nadaje się do tego. :D Disco Polo znają? I Biedronkę? To teraz tylko muszą poznać nasze piękne polskie dziewczyny. XD A ja też chciałabym mieć taką pobudkę. *-* Jeszcze raz ci powtórzę, że rozdział super. <3 Weny ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. :D
http://thewantedandmee.blogspot.com/
Świetne *-* Mimo że nie słuchałam The Wanted to wszystko przez moją przyjaciółkę bo podała mi twój blog i zaczelam czytac i czytac i powiem ci szczerze ze masz wyobraźnię *-* czekam tylko aż Monika wyzna milość Nathanowi albo na odwrót *~* czekam na następny rozdział *_* zapraszam do mnie bo dopiero zaczynam: http://believeinyourdreamsbitchxd.blogspot.com/?m=1 ❤
OdpowiedzUsuńOj tak, Monika ma rację uważając, iż to będzie jej jedyne normalne śniadanie w przeciągu najbliższych 6 miesięcy:)) Także, lepiej niech się tym delektuję, bo nie wiadomo co będzie później :D No i jestem bardzo zadowolona z jej postawy nawiązującej do Diany. Tylko boję się, że kiedy stanie z nią twarzą w twarz nie da rady się jej postawić. Nie chodzi o nie wiarę w nią, tylko to może się okazać dla niej za trudne. W końcu byłby to już krok do przody, tylko czy Monia aby na pewno jest na niego gotowa. Nie pozostaję mi nic innego jak mieć na to nadzieję:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;***
I Btw. Nie znalazłam zakładki spam więc napiszę tutaj:
OdpowiedzUsuńHarriet od dziecka miała problemy ze swoją agresją a kiedy zaczęła chodzić z Nathanem obudziła się w niej wielka egoistka. Czepia się nawet własnych przyjaciółek! Za to Nathan po mimo, że kocha swoją dziewczynę nie potrafi oderwać wzroku od innych dziewczyn. Kończy się na tym, że dopuścił się zdrady. Tylko czy na jednej się skończy? Jak to wszystko zniosą?
http://w-strone-slonca-naile.blogspot.com/
Uwielbiam to opowiadanie. Jest fantastyczne, a Ty rewelacyjnie piszesz :) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
behind bars ;)
ROZDZIAŁ CUDOWNY!
OdpowiedzUsuńZresztą... znasz moją opinię na temat Twojego opowiadania. ^^
Lecę komentować nexta, bo mam zaległości. ;)
P.S. Przepraszam Skarbie, że tak krótko komentuję, ale chcę przejść do Twojego kolejnego cudeńka. ;**
40 yrs old Dental Hygienist Dorian Durrance, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Sewing. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Sportage. wiecej porad
OdpowiedzUsuń