Z radością opuściłam salę po
ostatniej lekcji. Jedyne, czego mi teraz było trzeba, to samotność,
łóżko i chusteczki. Muszę się wypłakać. Ten dzień, to
kompletna pomyłka. Nic do mnie nie dociera, nie wiem, co mam robić,
a wszystkie moje myśli sprowadzają się do Nathana. Kolejny już
raz poprawiłam na ramieniu torbę i zeszłam po schodach, smętnie
wlokąc swoje nogi. Westchnęłam i w tej samej chwili zobaczyłam
Dianę, która dumnie przeparadowała przede mną, w tym
nieszczęsnym wianku Sykesa.
- Zazdrosna, co? Zazdrosna, że to nie ciebie Nathan zabiera na randkę. - Zaśmiała się, doprowadzając mnie tym dźwiękiem do szału. Ale nie miałam teraz siły na kłótnie z nią. Wygrała.
- Życzę wam szczęścia – uśmiechnęłam się słabo i szybko ją wyminęłam, nim zdążyła zebrać z podłogi swoją szczękę. Nie spodziewała się tego? Ja też. Czyli przesądzone – ratujemy tylko przyjaźń, nic więcej. Ubrałam buty oraz kurtkę i pospiesznie opuściłam budynek. Luiza czekała już na mnie przy barierce. Miałam teraz wielką ochotę z nią pogadać. Albo nie. Już sama nie wiem.
- Kto po nas przyjeżdża? - Zapytałam, wtulając się ciaśniej w płaszcz. Irytował mnie fakt, że kiedy muszę biegać rano z Tomem to pogoda jest idealna, ale kiedy wracam do domu, to wieje niewyobrażalnie silny wiatr.
- Jam... - zawahała się – Nikt po nas nie przyjeżdża. - Uśmiechnęła się. Akurat dzisiaj, kiedy ostatnie o czym marzę, to kiszenie się w autobusie. - Zabieram cię na zakupy.
- Co? Ale jak to? - Przyjaciółka zignorowała moje pytanie i przyłożyła sobie telefon do ucha, gestem dłoni pokazując mi, żebym była cicho. Cierpliwie czekając, usłyszałam głos po drugiej stronie aparatu. Jay. Luiza skłamała, że kończymy godzinę później, po czym rozłączyła się. Uniosłam pytająco brew.
- No co? Inaczej nie pozwoliliby nam się wyrwać z domu. Wiesz jacy oni są... - uśmiechnęłam się, spuszczając głowę – No to ruszamy, mamy czterdzieści pięć minut, żeby opuścić to miejsce – widząc moją niechęć, dodała – Rozerwiemy się trochę i przestaniesz w końcu myśleć o Nathanie, odświeżysz myśli i takie tam... - puściła mi oczko. Popatrzyłam na nią przez chwilę. Te zakupy, to chyba dobry pomysł, nie mam teraz ochoty widzieć się z Sykesem, a wiem, że jeśli już dojdzie do naszego spotkania, to on za wszelką cenę będzie chciał porozmawiać.
- Zgoda – kiwnęłam głową. Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie szeroko i ujmując mój łokieć, poprowadził w stronę przystanku. Autobus nadjechał nadzwyczaj szybko, ale wolnych miejscach można było pomarzyć. Nie marudząc, wsiadłyśmy do niego i ruszyłyśmy prosto na miasto. Z uśmiechami na twarzach przekroczyłyśmy próg galerii. Na wstępie weszłyśmy do drogerii, gdzie ja zakupiłam koralowy lakier do paznokci, a Luiza nie poprzestała na jednym tuszu do rzęs, czarnej kredce i perfumach. Powoli zaczynałam się rozluźniać. Następnie przeszłyśmy do sklepu z ciuchami. Nachyliłam się nad stojakiem z sukienkami, które odruchowo przekładałam w dłoniach. Wyciągnęłam białą, rozkloszowaną sukienkę z krótkim rękawkiem i przyłożyłam ją do ciała.
- Przymierz – zachęciła mnie przyjaciółka, a jej telefon zaczął niemiłosiernie głośno dzwonić – Tak, Jay?... - Nie chcąc im przeszkadzać, udałam się w stronę przymierzalni. Rozebrałam się i włożyłam sukienkę. Była śliczna.
- Wkurzał się, że nie powiedziałam mu, gdzie jesteśmy. - Zaśmiała się, wchodząc do mojej kabiny. Zaczesałam włosy za ucho i rozłożyłam ręce. - Pięknie w niej wyglądasz. Bierzemy. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Śliczna sukienka, to fakt, ale nie będę miała, gdzie jej założyć. Jest mi niepotrzebna. - Wyjaśniłam. Co wcale nie oznaczało, że nie chciałam jej mieć. Naprawdę mi się podobała.
- Okazja zawsze się znajdzie, bierzemy! - Stwierdziła ochoczo i wyszła na zewnątrz. Zaśmiałam się cicho i przebrałam z powrotem w swoje ciuchy. Jak się okazało, nie mogłam nawet dyskutować na temat zakupu ubrania i mój portfel odchudził się o jakieś sto pięćdziesiąt złotych. Bardziej roześmiane, przeszłyśmy do kolejnego sklepu. Nic nie przykuło zbytnio naszej uwagi, więc powędrowałyśmy dalej. Przez dłuższy czas nie znalazłyśmy nic ciekawego, Luiza była naprawdę wybredna, jeśli chodziło o ubiór. To idealnie tłumaczyło, dlaczego za każdym razem wyglądała fantastycznie – zawsze świetnie dobierała ubrania. Byłam już skonana, marzyłam tylko i wyłącznie o powrocie i z radością przyjęłam do wiadomości od pełnej energii dziewczyny, że został nam już tylko jeden butik. Weszłyśmy do środka. Ubrania były pedantycznie ułożone według kolorów, a całe wnętrze jasne i skromne. Przechadzałam się między półkami, oglądając różne swetry i bluzki, jak na razie w kolorze ciemnej zieleni, kiedy usłyszałam cichy pisk. Uniosłam głowę i zobaczyłam przyjaciółkę, która machała do mnie energicznie zza czarnych półek. Wywróciłam oczami i z uśmiechem podeszłam do niej. Obracała w rękach jakąś czarną sukienkę.
- Musisz to przymierzyć, błagam, muszę cię w tym zobaczyć. - Niemalże zapiszczała z podekscytowania i wepchnęła mi do ręki wieszak z ubraniem. Zmrużyłam oczy, po czym zaczęłam się śmiać. Nie pozostawało mi nic innego, jak iść do przymierzalni. W końcu dla mojej przyjaciółki zrobię wszystko. Tym razem czekała na zewnątrz, a ja w spokoju mogłam założyć sukienkę. Swobodnie ją dopięłam i zawołałam Lu do środka.
- O mój Boże... - złożyła dłonie jak do modlitwy, które przyłożyła do ust, a w jej oczach pojawiły się łzy – Wyglądasz tak pięknie...
- Tak właśnie się czuję. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, zagryzając usta. Przejrzałam się w lustrze. Czarna mini sięgała mi do połowy ud, była doskonale dopasowana do mojego ciała, z długim rękawem. Z przodu wyglądała prosto i skromnie. Tak jak lubię, ale urzekł mnie jej tył. Całe plecy miałam odkryte, a materiał zaczynał się lekko przed pupą.
- Proszę weź ją, zapłacę, tylko ją weź. - Poprosiła i przytuliła mnie. I znów miałam problem – nie wiedziałam, gdzie mogłabym założyć taką sukienkę. Może na jakiś bankiet? Zapewne tak, ale ja przecież nie chodzę na bankiety. Głośno westchnęłam.
- Biorę ją, mi też się podoba – dotknęłam miękkiego, przyjemnego materiału, a dziewczyna zaklaskała w dłonie i uradowana, wyszła z kabiny. Zgarnęłam włosy na prawe ramię i ponownie zerknęłam w lustro. Ciekawe czy Nathanowi się spodoba. Zagryzłam wargę, wyobrażając sobie jak zaprasza mnie do tańca, delikatnie muska opuszkami odkrytą skórę, jak wodzi palcem po linii kręgosłupa i jak bardzo to mi się podoba... Posmutniałam. To było nierealne. Ubrałam swoje rzeczy i razem z przyjaciółką udałam się do kasy. Zapłaciłam nieco więcej niż wcześniej, ale również byłam zadowolona. I takim oto sposobem stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch zupełnie do niczego mi niepotrzebnych sukienek. Rumiana na buzi, opuściłam sklep. Najwyższa pora wracać. Luiza zadzwoniła po Jaya, który obwieścił nam, że za około dziesięć minut będzie. Wykorzystując chwilę czasu, poszłyśmy do wypożyczalni filmów, obejrzeć różne kolekcje. Przyjaciółka przeszła do działu z komediami, a ja powoli dotarłam do horrorów. W ręce wpadł mi przez wszystkich polecany film z udziałem Seana Rogersona. Podobno jest fantastyczny, więc bez chwili zastanowienia, wypożyczyłam go na dzisiejszy wieczór. W końcu jeśli się bać, to w grupie. Wrzuciłam opakowanie do torby z zakupami i czekałam przy wejściu na Luizę. Zjawiła się przy mnie bez niczego i zaraz wyszłyśmy z galerii. Jay już na nas czekał. Wsiadłyśmy do samochodu, a ja poczułam, że zakupy – jak nigdy – zdecydowanie poprawiły mi humor.
- Cześć, dziewczyny – przywitał się wesoło i cmoknął na przywitanie w policzek siedzącą z przodu Luizę – Jak zakupy?
- Fantastycznie, Monia kupiła sobie szałowe ciuchy. - Pisnęła. Jay zaśmiał się i dodał gazu. Przy dziewczynie zachowywał się bardziej... Dojrzale? Takie odniosłam wrażenie.
- Może nie są szałowe, ale mi się podobają. - Sprostowałam.
- Przestań! Wyglądasz w nich oszołamiająco. I nawet nie próbuj protestować! - Zagroziła palcem. Prychnęłam ironicznie, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
- A ty coś sobie kupiłaś? - Zapytał Jay, kładąc dłoń na kolanie Luizy i spojrzał jej w oczy. Ta momentalnie zrobiła się na twarzy purpurowa.
- Okeeej, to może wysadźcie mnie przy pierwszej lepszej okazji, nie chcę wam przeszkadzać – poklepałam Loczka po ramieniu. Ten szybko zabrał z powrotem rękę i ułożył ją na kierownicy, rzucając mi w lusterku wstecznym, przepraszające spojrzenie. Mimo wszystko się uśmiechał. Uff...
- Zamknij się! - Przyjaciółka uderzyła mnie piąstką w ramię, wyraźnie bardziej purpurowa niż chwilę wcześniej. Roześmiana opadłam na oparcie, a dziewczyna wystawiła mi język. Chciałam ich jeszcze trochę podenerwować, ale ostatecznie dałam im spokój do końca podróży. W domu było nadzwyczaj spokojnie. Cała czwórka siedziała w salonie oglądając reklamy, a drugim i ostatnim źródłem światła był palący się w kuchni okap.
- Cześć, wszystkim – przywitałyśmy się zaraz po wejściu i zaczęłyśmy zdejmować z siebie zimne i cuchnące od wiatru kurtki. Jay wszedł zaraz za nami.
- Cześć – odpowiedzieli znudzonymi głosami, a kiedy weszliśmy do salonu, leżeli przewieszeni przez kanapę, stojącą tyłem do nas i patrzyli się w naszą stronę.
- Gdzie byłyście? - Zapytał z wyrzutem Tom, a w jego głosie dało się słyszeć wyraźne: ''Dlaczego mnie ze sobą nie zabrałyście?!''.
- Na zakupach i to mega udanych – oświadczyła wesoło Luiza – Monia kupiła dwie sukienki i z chęcią je wam pokaże, prawda? - Pokiwałam głową i już zaczęłam wyciągać materiały, kiedy mnie powstrzymała. - Ale nie tak. Na sobie. Leć się przebrać. - pognała mnie. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na chłopaków. Nie wiem po co... Nathan. Tak bardzo chciałam się mu pokazać w tej czarnej sukience. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, po czym partiami zrzucałam z siebie ciuchy. Najpierw chciałam się pokazać w tej białej. Zapięłam ją i zbiegłam na dół. Wykonałam przed nimi obrót, a materiał uniósł się lekko w rytmie nadanym przez moje ciało.
- Piękna! - Zaklaskał w dłonie Seev, za co ukłoniłam się nisko. Zawtórował mu George i Parker, a Nathan się uśmiechał.
- Prawda, że ślicznie? - Ucieszyła się Luiza. - Pokaż tę drugą! - Wyczułam w jej głosie ekscytację. Doskonale to rozumiałam. Czym prędzej wróciłam do pokoju i przebrałam się w czarną kreację. Serce zaczęło mi łomotać w piersi jak oszalałe. Nie wiem czemu, ale zależało mi tylko na tym, aby spodobać się Nathanowi, reszta się nie liczyła. Drżąc, zeszłam powoli po schodach i stanęłam przed wszystkim ze spuszczoną głową. Podniosłam swoje spojrzenie na przyjaciółkę, która gestem pokazała mi, abym się obróciła. Powoli spełniłam jej życzenie.
- Wow – wydusił z siebie Max – fantastycznie wyglądasz...
- Zazdrosna, co? Zazdrosna, że to nie ciebie Nathan zabiera na randkę. - Zaśmiała się, doprowadzając mnie tym dźwiękiem do szału. Ale nie miałam teraz siły na kłótnie z nią. Wygrała.
- Życzę wam szczęścia – uśmiechnęłam się słabo i szybko ją wyminęłam, nim zdążyła zebrać z podłogi swoją szczękę. Nie spodziewała się tego? Ja też. Czyli przesądzone – ratujemy tylko przyjaźń, nic więcej. Ubrałam buty oraz kurtkę i pospiesznie opuściłam budynek. Luiza czekała już na mnie przy barierce. Miałam teraz wielką ochotę z nią pogadać. Albo nie. Już sama nie wiem.
- Kto po nas przyjeżdża? - Zapytałam, wtulając się ciaśniej w płaszcz. Irytował mnie fakt, że kiedy muszę biegać rano z Tomem to pogoda jest idealna, ale kiedy wracam do domu, to wieje niewyobrażalnie silny wiatr.
- Jam... - zawahała się – Nikt po nas nie przyjeżdża. - Uśmiechnęła się. Akurat dzisiaj, kiedy ostatnie o czym marzę, to kiszenie się w autobusie. - Zabieram cię na zakupy.
- Co? Ale jak to? - Przyjaciółka zignorowała moje pytanie i przyłożyła sobie telefon do ucha, gestem dłoni pokazując mi, żebym była cicho. Cierpliwie czekając, usłyszałam głos po drugiej stronie aparatu. Jay. Luiza skłamała, że kończymy godzinę później, po czym rozłączyła się. Uniosłam pytająco brew.
- No co? Inaczej nie pozwoliliby nam się wyrwać z domu. Wiesz jacy oni są... - uśmiechnęłam się, spuszczając głowę – No to ruszamy, mamy czterdzieści pięć minut, żeby opuścić to miejsce – widząc moją niechęć, dodała – Rozerwiemy się trochę i przestaniesz w końcu myśleć o Nathanie, odświeżysz myśli i takie tam... - puściła mi oczko. Popatrzyłam na nią przez chwilę. Te zakupy, to chyba dobry pomysł, nie mam teraz ochoty widzieć się z Sykesem, a wiem, że jeśli już dojdzie do naszego spotkania, to on za wszelką cenę będzie chciał porozmawiać.
- Zgoda – kiwnęłam głową. Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie szeroko i ujmując mój łokieć, poprowadził w stronę przystanku. Autobus nadjechał nadzwyczaj szybko, ale wolnych miejscach można było pomarzyć. Nie marudząc, wsiadłyśmy do niego i ruszyłyśmy prosto na miasto. Z uśmiechami na twarzach przekroczyłyśmy próg galerii. Na wstępie weszłyśmy do drogerii, gdzie ja zakupiłam koralowy lakier do paznokci, a Luiza nie poprzestała na jednym tuszu do rzęs, czarnej kredce i perfumach. Powoli zaczynałam się rozluźniać. Następnie przeszłyśmy do sklepu z ciuchami. Nachyliłam się nad stojakiem z sukienkami, które odruchowo przekładałam w dłoniach. Wyciągnęłam białą, rozkloszowaną sukienkę z krótkim rękawkiem i przyłożyłam ją do ciała.
- Przymierz – zachęciła mnie przyjaciółka, a jej telefon zaczął niemiłosiernie głośno dzwonić – Tak, Jay?... - Nie chcąc im przeszkadzać, udałam się w stronę przymierzalni. Rozebrałam się i włożyłam sukienkę. Była śliczna.
- Wkurzał się, że nie powiedziałam mu, gdzie jesteśmy. - Zaśmiała się, wchodząc do mojej kabiny. Zaczesałam włosy za ucho i rozłożyłam ręce. - Pięknie w niej wyglądasz. Bierzemy. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Śliczna sukienka, to fakt, ale nie będę miała, gdzie jej założyć. Jest mi niepotrzebna. - Wyjaśniłam. Co wcale nie oznaczało, że nie chciałam jej mieć. Naprawdę mi się podobała.
- Okazja zawsze się znajdzie, bierzemy! - Stwierdziła ochoczo i wyszła na zewnątrz. Zaśmiałam się cicho i przebrałam z powrotem w swoje ciuchy. Jak się okazało, nie mogłam nawet dyskutować na temat zakupu ubrania i mój portfel odchudził się o jakieś sto pięćdziesiąt złotych. Bardziej roześmiane, przeszłyśmy do kolejnego sklepu. Nic nie przykuło zbytnio naszej uwagi, więc powędrowałyśmy dalej. Przez dłuższy czas nie znalazłyśmy nic ciekawego, Luiza była naprawdę wybredna, jeśli chodziło o ubiór. To idealnie tłumaczyło, dlaczego za każdym razem wyglądała fantastycznie – zawsze świetnie dobierała ubrania. Byłam już skonana, marzyłam tylko i wyłącznie o powrocie i z radością przyjęłam do wiadomości od pełnej energii dziewczyny, że został nam już tylko jeden butik. Weszłyśmy do środka. Ubrania były pedantycznie ułożone według kolorów, a całe wnętrze jasne i skromne. Przechadzałam się między półkami, oglądając różne swetry i bluzki, jak na razie w kolorze ciemnej zieleni, kiedy usłyszałam cichy pisk. Uniosłam głowę i zobaczyłam przyjaciółkę, która machała do mnie energicznie zza czarnych półek. Wywróciłam oczami i z uśmiechem podeszłam do niej. Obracała w rękach jakąś czarną sukienkę.
- Musisz to przymierzyć, błagam, muszę cię w tym zobaczyć. - Niemalże zapiszczała z podekscytowania i wepchnęła mi do ręki wieszak z ubraniem. Zmrużyłam oczy, po czym zaczęłam się śmiać. Nie pozostawało mi nic innego, jak iść do przymierzalni. W końcu dla mojej przyjaciółki zrobię wszystko. Tym razem czekała na zewnątrz, a ja w spokoju mogłam założyć sukienkę. Swobodnie ją dopięłam i zawołałam Lu do środka.
- O mój Boże... - złożyła dłonie jak do modlitwy, które przyłożyła do ust, a w jej oczach pojawiły się łzy – Wyglądasz tak pięknie...
- Tak właśnie się czuję. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, zagryzając usta. Przejrzałam się w lustrze. Czarna mini sięgała mi do połowy ud, była doskonale dopasowana do mojego ciała, z długim rękawem. Z przodu wyglądała prosto i skromnie. Tak jak lubię, ale urzekł mnie jej tył. Całe plecy miałam odkryte, a materiał zaczynał się lekko przed pupą.
- Proszę weź ją, zapłacę, tylko ją weź. - Poprosiła i przytuliła mnie. I znów miałam problem – nie wiedziałam, gdzie mogłabym założyć taką sukienkę. Może na jakiś bankiet? Zapewne tak, ale ja przecież nie chodzę na bankiety. Głośno westchnęłam.
- Biorę ją, mi też się podoba – dotknęłam miękkiego, przyjemnego materiału, a dziewczyna zaklaskała w dłonie i uradowana, wyszła z kabiny. Zgarnęłam włosy na prawe ramię i ponownie zerknęłam w lustro. Ciekawe czy Nathanowi się spodoba. Zagryzłam wargę, wyobrażając sobie jak zaprasza mnie do tańca, delikatnie muska opuszkami odkrytą skórę, jak wodzi palcem po linii kręgosłupa i jak bardzo to mi się podoba... Posmutniałam. To było nierealne. Ubrałam swoje rzeczy i razem z przyjaciółką udałam się do kasy. Zapłaciłam nieco więcej niż wcześniej, ale również byłam zadowolona. I takim oto sposobem stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch zupełnie do niczego mi niepotrzebnych sukienek. Rumiana na buzi, opuściłam sklep. Najwyższa pora wracać. Luiza zadzwoniła po Jaya, który obwieścił nam, że za około dziesięć minut będzie. Wykorzystując chwilę czasu, poszłyśmy do wypożyczalni filmów, obejrzeć różne kolekcje. Przyjaciółka przeszła do działu z komediami, a ja powoli dotarłam do horrorów. W ręce wpadł mi przez wszystkich polecany film z udziałem Seana Rogersona. Podobno jest fantastyczny, więc bez chwili zastanowienia, wypożyczyłam go na dzisiejszy wieczór. W końcu jeśli się bać, to w grupie. Wrzuciłam opakowanie do torby z zakupami i czekałam przy wejściu na Luizę. Zjawiła się przy mnie bez niczego i zaraz wyszłyśmy z galerii. Jay już na nas czekał. Wsiadłyśmy do samochodu, a ja poczułam, że zakupy – jak nigdy – zdecydowanie poprawiły mi humor.
- Cześć, dziewczyny – przywitał się wesoło i cmoknął na przywitanie w policzek siedzącą z przodu Luizę – Jak zakupy?
- Fantastycznie, Monia kupiła sobie szałowe ciuchy. - Pisnęła. Jay zaśmiał się i dodał gazu. Przy dziewczynie zachowywał się bardziej... Dojrzale? Takie odniosłam wrażenie.
- Może nie są szałowe, ale mi się podobają. - Sprostowałam.
- Przestań! Wyglądasz w nich oszołamiająco. I nawet nie próbuj protestować! - Zagroziła palcem. Prychnęłam ironicznie, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
- A ty coś sobie kupiłaś? - Zapytał Jay, kładąc dłoń na kolanie Luizy i spojrzał jej w oczy. Ta momentalnie zrobiła się na twarzy purpurowa.
- Okeeej, to może wysadźcie mnie przy pierwszej lepszej okazji, nie chcę wam przeszkadzać – poklepałam Loczka po ramieniu. Ten szybko zabrał z powrotem rękę i ułożył ją na kierownicy, rzucając mi w lusterku wstecznym, przepraszające spojrzenie. Mimo wszystko się uśmiechał. Uff...
- Zamknij się! - Przyjaciółka uderzyła mnie piąstką w ramię, wyraźnie bardziej purpurowa niż chwilę wcześniej. Roześmiana opadłam na oparcie, a dziewczyna wystawiła mi język. Chciałam ich jeszcze trochę podenerwować, ale ostatecznie dałam im spokój do końca podróży. W domu było nadzwyczaj spokojnie. Cała czwórka siedziała w salonie oglądając reklamy, a drugim i ostatnim źródłem światła był palący się w kuchni okap.
- Cześć, wszystkim – przywitałyśmy się zaraz po wejściu i zaczęłyśmy zdejmować z siebie zimne i cuchnące od wiatru kurtki. Jay wszedł zaraz za nami.
- Cześć – odpowiedzieli znudzonymi głosami, a kiedy weszliśmy do salonu, leżeli przewieszeni przez kanapę, stojącą tyłem do nas i patrzyli się w naszą stronę.
- Gdzie byłyście? - Zapytał z wyrzutem Tom, a w jego głosie dało się słyszeć wyraźne: ''Dlaczego mnie ze sobą nie zabrałyście?!''.
- Na zakupach i to mega udanych – oświadczyła wesoło Luiza – Monia kupiła dwie sukienki i z chęcią je wam pokaże, prawda? - Pokiwałam głową i już zaczęłam wyciągać materiały, kiedy mnie powstrzymała. - Ale nie tak. Na sobie. Leć się przebrać. - pognała mnie. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na chłopaków. Nie wiem po co... Nathan. Tak bardzo chciałam się mu pokazać w tej czarnej sukience. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, po czym partiami zrzucałam z siebie ciuchy. Najpierw chciałam się pokazać w tej białej. Zapięłam ją i zbiegłam na dół. Wykonałam przed nimi obrót, a materiał uniósł się lekko w rytmie nadanym przez moje ciało.
- Piękna! - Zaklaskał w dłonie Seev, za co ukłoniłam się nisko. Zawtórował mu George i Parker, a Nathan się uśmiechał.
- Prawda, że ślicznie? - Ucieszyła się Luiza. - Pokaż tę drugą! - Wyczułam w jej głosie ekscytację. Doskonale to rozumiałam. Czym prędzej wróciłam do pokoju i przebrałam się w czarną kreację. Serce zaczęło mi łomotać w piersi jak oszalałe. Nie wiem czemu, ale zależało mi tylko na tym, aby spodobać się Nathanowi, reszta się nie liczyła. Drżąc, zeszłam powoli po schodach i stanęłam przed wszystkim ze spuszczoną głową. Podniosłam swoje spojrzenie na przyjaciółkę, która gestem pokazała mi, abym się obróciła. Powoli spełniłam jej życzenie.
- Wow – wydusił z siebie Max – fantastycznie wyglądasz...
Spojrzałam na Nathana. Miał lekko
rozchylone usta, ale widać było, że zaskoczenie miesza się w nim
z zadowoleniem. Podobało mu się. Uśmiechnęłam się nieśmiało,
rumieniąc się lekko.
- Wyglądasz w tym tak seksownie i te nogi... - Wymruczał Tom – Moja siostra, to najpiękniejsza dziewczyna na świecie, zaraz po Kelsey! - Krzyknął, kiwając głową.
- Idiota – mruknęłam, wywracając oczami i śmiejąc się – Koniec ekspozycji! - Klasnęłam w dłonie i pobiegłam do pokoju. Osunęłam się po drzwiach na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego chciałam spodobać się Nathanowi? Bo mi na nim zależy, tak wiem, ale przecież jeszcze rano upierałam się, że tylko przyjaźń. Głupia nadzieja! Puknęłam się trzy razy w głowę. Muszę sobie jak najszybciej odpuścić. Wstałam, przebrała się w spodnie oraz bluzkę i zbiegłam na dół z wypożyczonym horrorem. Luiza nie chciała go oglądać, więc razem z Jayem poszła do pokoju, a reszta ochoczo się zgodziła na zaproponowany Grave Encounters. Przez cały film nie odezwałam się do Sykesa. Z jednej strony pragnęłam tego, ale z drugiej nie chciałam z nim gadać. Chyba nie byłam jeszcze gotowa. Leciały już napisy końcowe. Pożegnałam się ze wszystkimi wciśniętymi w kanapę bądź fotel. Drżąc ze strachu, poszłam do pokoju. Niewątpliwie był to jeden z najlepszych horrorów, jakie oglądałam i zdecydowałam, że przy najbliższej okazji wypożyczę drugą część. Zgarnęłam ze sobą piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem i kiedy znalazłam się w łóżku, marzyłam o tym by jak najszybciej zasnąć. Nie chciałam już myśleć o Nathanie. Nie wiedziałam, co miałam dalej zrobić ze swoim życiem.
_______________________________________
- Wyglądasz w tym tak seksownie i te nogi... - Wymruczał Tom – Moja siostra, to najpiękniejsza dziewczyna na świecie, zaraz po Kelsey! - Krzyknął, kiwając głową.
- Idiota – mruknęłam, wywracając oczami i śmiejąc się – Koniec ekspozycji! - Klasnęłam w dłonie i pobiegłam do pokoju. Osunęłam się po drzwiach na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego chciałam spodobać się Nathanowi? Bo mi na nim zależy, tak wiem, ale przecież jeszcze rano upierałam się, że tylko przyjaźń. Głupia nadzieja! Puknęłam się trzy razy w głowę. Muszę sobie jak najszybciej odpuścić. Wstałam, przebrała się w spodnie oraz bluzkę i zbiegłam na dół z wypożyczonym horrorem. Luiza nie chciała go oglądać, więc razem z Jayem poszła do pokoju, a reszta ochoczo się zgodziła na zaproponowany Grave Encounters. Przez cały film nie odezwałam się do Sykesa. Z jednej strony pragnęłam tego, ale z drugiej nie chciałam z nim gadać. Chyba nie byłam jeszcze gotowa. Leciały już napisy końcowe. Pożegnałam się ze wszystkimi wciśniętymi w kanapę bądź fotel. Drżąc ze strachu, poszłam do pokoju. Niewątpliwie był to jeden z najlepszych horrorów, jakie oglądałam i zdecydowałam, że przy najbliższej okazji wypożyczę drugą część. Zgarnęłam ze sobą piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem i kiedy znalazłam się w łóżku, marzyłam o tym by jak najszybciej zasnąć. Nie chciałam już myśleć o Nathanie. Nie wiedziałam, co miałam dalej zrobić ze swoim życiem.
_______________________________________
Obiecałam i jest - szkoda, że nie zawsze wywiązuję się ze wszystkich obietnic. :c Ale cieszy mnie fakt, że powoli udaje mi się czytać Wasze blogi i mam już za sobą równe dwadzieścia przeczytanych i skomentowanych - małe, ale cieszy. :) Jest dziesięć po czwartej nad ranem i chce mi się spać, a miałam zaraz po wstawieniu poczytać jeszcze blogi - przepraszam, ale nie dam dzisiaj już rady. :c Niespodzianka trwa i mam nadzieję, że Wam się spodoba... :) Dziękuję za Waszą obecność, jesteście dla mnie wszystkim, co mam, naprawdę i dziękuję Wam za to, spotkamy się ponownie za kilkanaście godzin, z nowym rozdziałem.♥
Wasza kochająca, Dreamer.♥
Opowiadanie niezłe. Biedna Monika tak się zakochać w kimś kto ma już inną, a może tak naprawdę uczucia jakimi darzy Baby N są odwzajemnione tyle ze źle to jakoś odbiera. Pozdrawiam. Ps a teraz coś w sprawie opowiadania tz moje małe sugestie. Gdybyś powiększyła czcionkę byłoby znaczniej lepiej czytać, bo tak tekst zlewa się jeden na drugi, poza tym mogłabyś zrobić spis rozdziałów bardziej funkcjonalny niź ten który jest :) Cofanie się na strone z rozdziałami nie jest ciekawym zadaniem.
OdpowiedzUsuńSwietneee ♥
OdpowiedzUsuńAhh ta Monia...
Szkoda mi jej :(
Zapraszam do mnie :D
world-of-mouth-odpowiadanie-o-tw.blogspot.com
story-about-max.blogspot.com
Biedna Monia. Szkoda mi jej...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Czekam na następny :*
Te rozdziały są zajebiste nie wiem jakim cudem nie udało ci się przez 98 rozdziałów ich połączyć czekam na NN
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga :
http://everybodyknows-tw.blogspot.com/
nie połączyć XDD
Usuńjeju jeju jeju *-* wchodzę przed chwilą i patrzę...2 rozdziały czy to moje urodziny? hshs jaram się jak zapalniczka ogniem *____* no ale kurde NATHAN MA BYĆ Z MONIKĄ! Koniec kropka. Niewiem co ci jeszcze napisać bo rozdział zajebisty :3 a ja o tak wcześniej porze nie funkcjonuje jak normalny człowiek. XDDDDDD Pozdrowienia Jadźka XDDDDD + czekam na nn ;* weny <3
OdpowiedzUsuńcudo, cudo, cudo *-* Czekam z niecierpliwością aż Monia będzie z Nathanem :D Czekam z na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńskjgajkhgsygreshfj UMARŁAM NA ŚMIERĆ *O* No, ale czemu ty mi to robisz? Why?? ;-; To się Monika znając ciebie, jeszcze nacierpi. Ty zła osobo. ;-; A mogę wrzucić Dianę do Tartaru? Prooooszę, bo mnie wkurza? *-* Rozdział świetny, niesamowity, cudowny i więcej epitetów już chyba nie wymyślę. <3 Życzę weny i już nie mogę się doczekać następnego. ♥
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to się zareklamuję bo w końcu jest u mnie rozdział. Następnego oczekuj jutro albo i dzisiaj. c:
Usuńhttp://thewantedandmee.blogspot.com/
UMARŁAM NA ŚMIERĆ- to tak można? XDDDDDDDDDDDD
UsuńJak to czytam to mam ochotę płakać. Rozryczeć na to jak Monia się czuje. No błagam czy on niczego nie zauważa? Czy ona jest aż tak dobra w ukrywaniu uczuć?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie mogę doczekać się kolejnego <3
Oj Kocie,Kocie, Kocie.
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam. Rozdział tak emocjonujący ♥ Normalnie WOW.
Ha i tylko pozostaje do wyobrażenia sobie jakie miny mieli nasi panowie :P
Bezcenny widok
A Monia tak kocha Sykesa. A on taka dupa -,-' załamać się idzie. Ona tu ciuchy kupuje pod jego kątem, a tu nic z jego strony. Nic tylko załamka kompletna.
Czemu on tego nie widzi, nie widzi jej uczuć ?! ._______. Chociaż ... Może to i lepiej ? W końcu to mogłoby poważnie wpłynąć (negatywnie) na ich przyjaźń. Lepiej chyba cieszyć się z tego co się ma.
I ten horror :3 wyczuwam obecność Sykesa w nocy :o W końcu dobry horror to później strach przed wszystkim i zwykle druga osoba do 'obrony' się przydaje ♥
No ale nic. Trzeba czekać na dalszy ciąg wydarzeń
Ale chwila chwila.
on kochaŁ Arianę. A to czas przeszły :3
Więccccccccccccc :P
Takie tam domysły xd
Pisz szybciutko nexta Misiaku mój !
Wenyyy ♥
No i zapraszam do mnie :D girlletmeloveyou.blogspot.com
Swietnie to opisalas!
OdpowiedzUsuńSzczery szacun :D
Ta Diana mnie wpi*rdala, Nathan powoli tez. Albo sie bierze za ktoras albo niech spada, ten Artur tez by byl dla Monisi, ona taka wiecznie nieszczesliwa :C
pozdrawiam ^^
czy ta Diana kiedyś zniknie?
OdpowiedzUsuńeh.
niech się Nath wreszcie ogarnie albo coś...
genialny ♥♥
Aj, już myślałam,że w tym rozdziale Monika pogada z Nathan'em! :P czekam dalej! :D
OdpowiedzUsuńEm.
Cudo, idę czytać nexta! <3
OdpowiedzUsuńJeju jaki piękny rozdział ;-*
OdpowiedzUsuńNie ma to jak przyjaciółka i udane zakupy ;-*.
No ich reakcje uzasadnione ;-).
Hahaha no i Tom xd.
No i ten Nathan cały czas dręczy Ją...
Nie możesz nam zrobić takiej niespodzianki i uczynić ich parą ???
Jezu no prosze ;-***
Mychaaa ;-***
Ooooooo...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z którego nie mogę wytrzymać xD
Zazwyczaj "dziewczyną" Nath'a jest dziewczyna bez szkoły, ala modelka. U Ciebie są to zwykłe licealistki, czyli dziewczyny w moim wieku lub rok starsze. :)
Ja w takiej kiecce? Hahahahahahahahahahahahah xD
Ale ogólnie super! :)) Nath'owi opadła kopara ^^ No i dlaczego nie wzięły Tom'a do przymierzalni? xd
Anonim z podpisu
Lose my mind